- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 czerwca 2017, 23:50
Patrząc na "przeciętnych" ludzi ktorzy na Vitalię itp. nigdy nie wchodzą i nie zwracają uwagi na odżywianie, zastanawia mnie coś.
Ja się szczypię jak zjem batona żeby odczekać kilka dni, żeby nie jeśc za często a inni codziennie jedza jakieś słodycze i piją słodkie napoje i nie wyglądają gorzej. Ja piję tylko wodę, niesłodzone herbaty i kawy (czasem alkohol ale no cóż:D) Czy jakbym dajmy na to zjadała średnio 3 razy w tygodniu batona typu np. 3Bit , (oczywiście wliczając w bilans), czy miałoby to negatywne odbicie na ciele?
12 czerwca 2017, 11:14
Jest w medycynie takie pojęcie TOFI czyli szczupły na zewnątrz, gruby w środku - wiele osób ma obtłuszczone narządy i nawet o tym nie wie. Teraz może nie widać, ale jak choroba jakaś sieknie, to nie ma przebacz.
Edytowany przez OddamPareKilo 12 czerwca 2017, 11:14
12 czerwca 2017, 11:52
Powiem tak i widze to z perspektywy czasu jako osoba chorująca na zaburzenia odżywiania. Tu panuje straszna schiza odnośnie super fit srit menu. Jesz jogurt owocowy - o matko, o zgrozo zaraz zmyją Ci głowę ile tam cukru. Zjesz batona/ czekoladę - o matko matko jakie to niezdrowe. Za chwile podasz menu zdrowe to napiszą Ci ze za bardzo zdrowe/ za malo kalorii/ za pozno jesz to, za wcześnie tamto/ zły rozkład. I ciągle coś nie tak. To wpędza w poczucie winy ze zjesz batona, to zjadą ze ich nie jesz bo schizujesz już i za chwile bedziesz miała zaburzenia odżywiania. Tu nigdy nie jest dobrze, nigdy nie jest dość. Dlatego kiedy wychodziłam z choroby to calkowicie odcielam sie od vitalii bo to strasznie utrudnia powrot do zdrowia.
12 czerwca 2017, 12:11
Grunt to zdrowy rozsądek. Wszystko jest dla ludzi ale w odpowiednich ilościach. Ograniczać się na 100% też nie ma co.
12 czerwca 2017, 12:46
Od kiedy rozumiem dlaczego słodycze wywołują u mnie błędne koło że mam na nie ochotę łatwiej mi się bez nich obejść. Zwyczajnie wyrzut insuliny i nagły jej spadek powoduje u mnie spory bałagan hormonalny. Więc pozwalam sobie raz na jakiś czas. Mój mąż je codziennie pół czekolady i poprawia ciastkami. Nie tyje i nie wiedziałam gdzie to się u niego mieści? Mam takie cudo pod nosem że tak powiem i na początku wręcz cierpiałam że on może a ja nie bo mam z tym problem. Teraz zajmuje się sobą i skupiam na sobie. Polecam bo myślenie " dlaczego inni...? " może nam dodać więcej stresu niż to warte ;)
12 czerwca 2017, 13:13
mój mąż zrobił sobie kiedys ponoć test (nie byliśmy jeszcze razem) ile przytyje w ciągu miesiąca jedząc codziennie tabliczke (!) czekolady. nawet 0,5kg nie przytył... masakra, ja to bym się już dawno w drzwiach nie zmieściła! życie jest takie niesprawiedliwe :P
12 czerwca 2017, 13:35
Mój mąż codziennie je lody bo jest ciepło :) chrupki z dzieckiem wcina, prince polo po każdych zakupach, kanapki z nutellą - a chudy jak patyk :) a u mnie każdy kęs się kilogramem odkłada.
Nie jest to życie sprawiedliwe :)
12 czerwca 2017, 13:45
Nie wiem czy to kwestia genów. A może takie osoby robią to z głową- zjedzą trochę, nie podjadają, regularnie jedzą posiłki. To może też kwestia wieku. Widzę po moich znajomych, że po 30tce zaczyna się taki etap u kobiet, że wychodzą na wierzch niezdrowe nawyki w postaci oponki. Kiedyś znałam rodzinę grubasów- wszyscy grubi: rodzice, dzieci. Do czasu. Rodzice zaczęli mieć problemy finansowe- po jakimś czasie oboje byli chudzi jak patyki. Więc tyje się od jedzenia. Mój mąż też je słodycze i jest szczupły. Tylko, że nie robi tego kompulsywnie. Tak jak ja. Może po prostu diabeł tkwi w szczegółach. U mnie niestety nie kończy się na jednym ciastku.
12 czerwca 2017, 14:33
Zycie w koncu wystawi im rachunek. Konkretnie zdrowie. Gdzies od 40-tki sie zaczyna sie sypac. Potem jest tylko gorzej. Moj ojciec szczuply, jadal byle co i swoje ukochane slodycze. Teraz jest gruby 68 lat, ma dne mczanowa i jescze kilka zmartwien zdrowotnych.
Autorko ciesze sie, ze madrze wybierasz co jesz, bo dzieki temu dluzej bedziesz sie cieszyc dobrym zdrowiem.
12 czerwca 2017, 14:44
Ja też się czasem denerwuje, bo mam takie ciało, że 'jeden baton nie zaszkodzi' - właśnie mi szkodzi. A znam osoby wcinające jeden baton dziennie (przykładowo - 30 batonów w miesiąc, to 400kcal x 30) i są szczupłe, a znając mnie to bym miała już +2/3kg na wadze...
12 czerwca 2017, 16:45
Uwielbiam te teksty "inni wciagaja na tony, a u mnie kazdego batona widac". Serio? Moze warto spojrzec obiektywnie na swoje menu i wyciagnac wnioski. Serio konczy sie na jednym batonie raz na miesiac? Oczywiscie baton/batony wliczone w bilans? Jakos czytajac wpisy na Vitalii raczej widze duzo odstepstw i na jednym batonie sie nie konczy. Nie mowiac o "zaczynam od jutra ale dzis jeszcze sobie pojem".
Oczywiscie te wredne szczuple osoby, co to zra co chca i nie tyja. Jakie to niesprawiedliwe.
Prawda jest taka, ze poza bardzo skrajnymi przypadkami (jakis odsetek procenta, gdzie wystepuja powazne zaburzenia) nie ma ani ludzi tyjacych od jednego batona ani jedzacych na tony i nie tyjacych.
Wiekszosc tyje jak je ponad miare (ponad swoje zapotrzebowanie) a chudnie jak je ponizej. Czysta matematyka z malym marginesem bledu na szczegolne przypadki ( obciazenia w postaci chorob i zazywanych lekow), ktore troszke zaburzaja proces, ale bez przesady. Wiek tez nie jest przeszkoda, to slynne : do 30 mozna jesc a potem... no wiec nie do konca prawda, z autopsji.
Nawet z noga w gipsie (totalne unieruchomienie) mozna trzymac wage. Przecwiczone!
Odpowiadajac na pytanie, jedzenie slodyczy nie jest dobre, staraj sie ograniczac. Lepiej w to miejsce zjesc cos zdrowszego. Jesli jednak nie dajesz rady to baton dziennie Cie nie zabije. Jesli chodzi o wage. Dla zdrowia (cera, procesy zachodzace w organizmie) lepiej unikac.