- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 czerwca 2016, 11:02
Chcialam podzielić się z Wami moim spostrzeżeniem dotyczącym rad na Vitali a tym jak i ile jedzą moje koleżanki (m.in one) które nie zwracają uwagi na kcal, na dietę i są zgrabne i szczupłe.
Otóż tutaj praktycznie każda dziewczyna przedstawiający (czesto fajne menu) na pyt. czemu nie chudnie (a przyczyn jak wiecie może być ogrom, typu podjadanie, nie liczenie kcal wody smakowej czy soków, za dużo sportu a mięsnie ważą, zaburzenia hormonalne, mało warzyw etc.) - dostaje odpowiedź "jesz za mało". Niezły paradoks, żeby schudnąć każdemu praktycznie radzicie jeść 1800 kcal to tak minumum ;)
A ja popytałam, poobserwowałam ile i co jedzą moje chude koleżanki. Większość z nich nie przekracza 1400 kcal, kompletnie nie mając świadomości. Część z nich miała okres gdy ważyły więcej kilka lat temu, ale teraz od lat są zgrabne. Kilka od zawsze ma świetną figurę jedząc lody, frytki, sałatki na obiad i podliczyłam kilka z nich 1300-1500, jednej wyszło 1600....Żadna z nich oczywiście nie liczy kcal, po prostu wcale nie jedzą koniecznie tych zdrowych 1800 np, nie uprawiaja sportu itd.
Ja sama schudlam pare lat temu na zbilansowanej diecie od dietetyczki 1300 kcal, z min. ilością ruchu. Żadnego jojo nie ma....
Także chyba to doradzanie każdej tutaj, że się przy 1300, 1400 1500 głodzi jest jakimś absurdem ;)
8 czerwca 2016, 16:12
ja już się nie odchudzam, ale nadal liczę mniej więcej kalorie. bywa różnie, zależy od dnia. czasami zjem ponad 2000, czasami ledwo 1500 bo po prostu taki dzień, ogólnie nie zwracam już na to bardzo uwagi, moje CPM to 1800 kcal około, a czasami kalkulatory pokazują nawet 1600-1700 (160 cm, 50 kg, brak ruchu, szczególnie teraz - egzaminy) i trzymam ładnie wagę, a czasami (ostatnio chyba nawet za często) wpada oczywiście lód, słodycz, fast food czy czipsy :) grunt to nie dać się zwariować i jeść tak jak tego potrzebuje nasz organizm.
A co do twojej obserwacji - masz trochę racji. Jak byłam na weekend u koleżanki która w ogóle się nie odchudzała nigdy, obserwowałam to co jadłyśmy, a jadłyśmy to samo i praktycznie tyle samo - więcej niż 1800 tego nie było, koleżanka szczupła (51, 164).
8 czerwca 2016, 16:39
Dobrze zauważyłaś, że chude mają mniejsze zapotrzebowanie na kcal. Zależy też jaki tryb życia prowadzą. Jeżeli ktoś ma pracę w biurze, siedzącą, mniej wymagającą - ok. Ale jeżeli ktoś ma do schudnięcia więcej jak 20kg i ma pracę gdzie się łazi po mieście, włazi po schodach, albo ktoś kto regularnie uprawia sport, wtedy to zapotrzebowanie jest większe i koniec. Jeżeli ktoś waży ponad 100kg to z samego spania spali więcej kcal niz osoba ważąca 50, bo ma więcej komórek "do wykarmienia". Jakbym od razu połaszczyła się na dietę 1200kcal to po kilku mcach przestałabym chudnąć, a waga by stanęła.. Lepiej mieć z czasem z czego obcinać... Jest to logiczne i nawet różne aplikacje na komórę z wyliczaniem kcal tak obliczają... Poza tym wszystko zależy od organizmu, jeden jest taki, a drugi siaki. Każdy powinien sam zauważyć co dla niego pasuje. Ale w sumie 1500kcal dla kobiety chudej, nie uprawiającej regularnie sportu ani nie posiadającej wymagającej pracy (i kilkorga małych dzieci) to w sumie wcale nie tak mało... Wszystko zależy od indywidualnej sytuacji... :)
8 czerwca 2016, 16:47
hmm. W sumie TAK mało to nie jest dla bardzo szczupłej dziewczyny. Tylko znowu wracamy do podpunktu mikroelementy. Jak wyjeść zapotrzebowanie na wszystkie witaminy i minerały, jak twoje cpm wynosi 1600 kcal, czyli o jakieś 1000 kcal mniej, niż u kobiety aktywnej?
Jak dla mnie w takiej sytuacji dodatkowa aktywność ruchowa jest szczególnie wskazana, żeby jednak mieć to cpm na jakimś znośnym poziomie.
Generalnie ruch zawsze jest dobrą opcją :)
8 czerwca 2016, 16:51
za bardzo generalizujemy tutaj :) są chude energiczne i chude cherlawe, to samo z grubymi i "normalnymi"
ja potrafię wyczuć, czy dana osoba "je co chce" czy probuje mi za wszelką cenę wmówić, że je co chce, a na obiedzie dotknie sałatki i "przejedzona" haha
osobiście kalorię liczę czasami kontrolnie, jak się zaczynam gorzej czuć ( głównie pod względem jakościowym) dobijam wtedy głównie sokami świeżo wyciskanymi, ale słodycze są stałym punktem menu. Inaczej nie mogę, bo po prostu chudnę i brakuje mi siły, a tego nie chcę :)
12% tłuszczu w ciele to też podobno niezdrowe, a mi się trzyma (badane w instytucie medycyny, nie na jakiejś tanicie), bo organizm tak chce, jednocześnie nie mam problemu z budowaniem i regeneracją mięśni, ale myślę że też jestem taką anomalią jak Jurysdykcja, chyba że to mega dawka ruchu powoduje takie "anomalie"? bo to też jest możliwe, że organizm w formie trochę inaczej reaguje
dla mnie 1400kcal to GŁODÓWKA, nawet w dni nietreningowe, aha mam 162cm wzrostu, czyli też pewnie ppm by wyszło małe...
8 czerwca 2016, 17:03
bf badane skanem dexa czy w komorze wodnej? bo to jedyne faktycznie dokładne metody. Ew. kaliper w sprawnych rękch. 12% bf to już separacja na barkach, krata na brzuchu i rzeźba na plecach. To na umięśnionej osobie - bikiniara na scenie po odwodnieniu. Na nieumięśnionej to chudość straszliwa ;) To tak offtopem, bo w sumie jakie to ma znaczenie, nie wiem jak wyglądasz, może tyle masz. To po prostu bf przy którym normalna kobieta praktycznie nie ma szans na miesiączkowanie - 10-13% bf to tzw. essential body fat, konieczny do życia.
8 czerwca 2016, 17:33
obserwujesz swoje wszystkie koleżanki 24 h/ na dobę ?^^ człowiek, który nie jest na diecie, jest zdrowy i szczupły jednego dnia je 1000 kcal, a innego 3000 :) bo w ogóle się tym nie przejmuje ;)
p.s. sama jestem chuda jak drapak i powiem Ci, że chudzi często mają również mega apetyt (mnie on dosięga wieczorem kiedy po prostu muszę zjeść coś mocno kalorycznego) bo organizm nie ma zapasów by z nich czerpać i szybko odczuwam ssanie w żółądku .. więc ja te teksty o chudych nie odchudzających się koleżankach, które jedzą 1300 włożyłabym między bajki.. no chyba, że nie wiem są baaardzo niskie i na prawdę malutko ważą, a ich tryb życia to jedynie przechodzenie z kanapy do toalety (0 sportu) ;)
Edytowany przez 8372dfcd8923ed4a5dc14aff4132bb10 8 czerwca 2016, 17:36
8 czerwca 2016, 19:54
Myślę, że te Twoje koleżanki raz mogą jeść 1300, a innym 2500. 3 kawałki pizzy to 1000 kcal albo i więcej, 10 pierogów bez omasty to minimum 700 kcal. A ja jak patrzę na moje szczupłe koleżanki to jedzą porcję 12 albo i więcej i jeszcze poprawią zupą. Nieraz widzę, że potrafią zjeść 3 kawałki ciasta na raz niedługo po obiedzie, popić colą a potem jeszcze zjeść kolację. Może i 3 dni w tygodniu jedzą te 1300-1600, ale w inne nadrabiają. Taka jest moja obserwacja. No i pewnie w tych wyliczeniach nikt nie liczył lodów, które przypadkiem wpadły, szklanki soku czy gazowanej, słodzonej wody czy małego batonika albo tego, że się komuś wlało za dużo oleju do naleśników. I wtedy można dobić nawet do 2000. A batoniki i gazowane napoje to norma. Częste wypady na pizze czy kebaba też.
Edytowany przez .Jota 8 czerwca 2016, 19:55
8 czerwca 2016, 21:36
dalej offtopem: badane właśnie skanerem, dokładnie 12,5 :) w takich śmeisznych jednorazowych majtkach :D polecam jak ktoś ma możliwość, bo dużo się tam można o sobie dowiedzieć
właśnie miesiączkę mam, kraty raczej nie, tylko pionowe linie na brzuchu (nie ćwiczę go prawie wcale, tylko przy pływaniu, wiem, powinnam), czasami mi trochę mięśnie "wychodzą" ale nie jakoś strasznie, jedyne czego nie lubię to jak jest ciepło, albo jak pracuję coś rękami, wychodzą mi żyły, ale na to sposobu chyba nie ma :( umięśnieniona jestem raczej, szczególnie nogi i plecy
in-top: co do tego, że szczupłe osoby jedzą mało - tak właśnie sobie przypomniałam, że to dokładnie tak moja mama robi - ona prawie wcale nie uprawia sportu, praca raczej lekka, ale fakt - ma duuuuużo pracy w domu i w ogrodzie. Kiedyś właśnie tak przyuważyłam co je - strasznie mało - na śniadanie owsianeczka, taka jak pół mojej, 2gie śniadanie, też nie duże, obiadek mała porcja zawsze zupa najpierw, kawa+coś słodkiego i kolacja czasami pół kromki.... dużo osób by tu powiedziało, że się głodzi, ale potrafi też więcej zjeść, jak akurat jest coś dobrego, np w restauracji, ale nigdy nie zjada całej porcji. Podoba mi się to jej normalne podejście :) ale sama nie przeżyłabym chyba na takiej ilości jedzenia :( może kwestia wieku :) 22 i 47 lat :) aaa i mama ma 161cm i koło 50kg :)
Edytowany przez likejessica 8 czerwca 2016, 21:38
8 czerwca 2016, 23:22
Dla mnie absurdem jest podbijanie kaloryczności, jeśli się nie chudnie na ilości typu 1300 - jak niektórzy tutaj radzą. Moja ulubiona argumentacja: "Bo Twój organizm się buntuje i oszczędza - dlatego nie chudnie. Jak zaczniesz jeść więcej to schudniesz." Niestety niekoniecznie. Często powodem braku utraty wagi są problemy zdrowotne, hormonalne. Dopóki się tego nie ureguluje, nici z odchudzania. Zwiększanie kaloryczności spowoduje tycie i coraz większą frustrację. Coś o tym wiem, bo swego czasu w krótkim czasie przytyłam prawie 5 kg, ćwicząc ciężko cztery - pięć razy w tygodniu i jedząc 2000 kcal. Winowajcą okazała się tarczyca. Jeśli ktoś nie chudnie na małej kaloryczności, to coś musi być nie tak z jego zdrowiem, a nie: "za mało kcal"...
Trochę off topem pojechałam. A taką szczupłą dziewczyną, jedzącą wszystko i nie liczącą kcal sama kiedyś byłam. Całe liceum waga poniżej 50 kg (wzrost 168) a jadłam wszystko, co powszechnie postrzegane jest jako niedietetyczne. Jak to robiłam? Sama nie wiem. Może wcale nie wychodziło tego tak dużo - często pomijałam posiłki, wychodziłam bez śniadania, potem trochę nadrabiałam czymś kalorycznym (ktoś mógł pomyśleć, że taka chuda i tak je, a nie wiedział że to mój pierwszy posiłek, itd). Nie skupiałam swojej uwagi na jedzeniu.
Edytowany przez Gab06 8 czerwca 2016, 23:53
8 czerwca 2016, 23:35
Chude laski z mojego otoczenia głównie odżywiają się hamburgerami i colą... Taka niesprawiedliwość dziejowa