- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: To Tu To Tam
- Liczba postów: 8155
11 grudnia 2010, 12:48
Dziewczyny i Chłopcy.
Tak mnie zastanawia dlaczego wszyscy się tak boją Świąt i Wigilii. Na forum panuje wręcz jakaś przedświąteczna gorączka dietowa. Nie wystarczy po prostu się nie objeść w Święta?! Czy wszystkim Święta kojarzą się tylko z siedzeniem za stołem i za przeproszeniem... wpiep...niem? Przecież na Wigilię nie ma nic tuczącego ani niezdrowego.
Ryby, pierogi z kapustą i grzybami, barszczyk, makowiec. W makowcu jest mak, który jest zdrowy i działa przeczyszczająco, więc choć to ciasto, to od 1 kawałka świat się nie zawali.
A w Święta zamiast żreć wystarczy wyjść z rodziną na spacer, razem pograć w scrabble.
Mam wrażenie, że wszyscy tu kojarzą Boże Narodzenie już tylko z jedzeniem i prezentami, tracąc to, co najważniejsze, czyli czas z rodziną (o religii nie wspominam, bo to prywatna sprawa każdego). U mnie jest smaczne jedzonko, ale w Wigilię nie przekraczam powyżej 400-500kcal ponad normę, co raz na jakiś czas nie jest przecież końcem świata. Nie ma u mnie tradycji obżerania się po uszy. Wszyscy się raczej cieszą, że są razem.
Chętnie poczytam, jak to wygląda u Was w domu.
11 grudnia 2010, 17:02
ja na szczęście, od dziecka nie cierpiałam wigilijnego jedzenia ! :D
wszyscy w mojej rodzinie zdążyli się już oswoić z tym, że jem nie wiele na Wigilii, ale nie dlatego, że nie chcę, czy się głodzę, tylko dlatego, że nie ma rzeczy za którymi przepadam :p
jedyne co lubiłam to ciasta, ale już się z nich wyleczyłam ;)
11 grudnia 2010, 17:10
Jem normalnie, ale z umiarem. Wystarczy sobie kalorie policzyć w potrawach i od razu ochota na jedzenie spada.
11 grudnia 2010, 17:16
U mnie wigilijny stół wygrywa nawet z obsesją, która nie odstępuje mnie od trzech lat.
Mogłam się głodzić, jeść minimalnie, ćwiczyć jak wariat albo płakać, że jestem za gruba,
ale jak przychodziła Wigilia to nigdy ale to nigdy nie miałam wyrzutów sumienia za jakikolwiek kęs.
A jadłam jak świnia - dwa lata temu zjadłam połowę miski kutii (oprócz normalnych dań).
Co roku leżę po wieczerzy, bo tak mnie boli brzuch, ale na leżąco jeszcze coś dopycham, bo wtedy się mieści.
Może to i głupie, ale skoro nie mam wyrzutów sumienia, to co za różnica?
Na następny dzień wracałam do swojego stylu życia i było ok.
Może w tym roku coś zmienię, bo nie mogę sobie pozwolić na głodowanie przed i po.
Na pewno zjem tyle pierogów, ile mi się zmieści (pewnie ponad 30).
Koniecznie barszcz, fasolę jaś i czerwone wino.
Moooże rybę po grecku (jeśli będzie miejsce po pierogach), a reszta jest mi obojętna.
11 grudnia 2010, 17:17
u mnie zawsze dużo się je. tzn. nie siedzi się przy stole całymi dniami i godzinami ale jak już się usiądzie jest mnóstwo pyszności i jeszcze zostaje więc każdy dostaje coś do domu. ja nigdy nie biorę "na drogę" ale samej wigilii się boję, zwłaszcza też że przedtem mam wigilię klasową na której też podjadam. więc generalnie dużo tego żarcia wychodzi i to bardzo kalorycznego.
prezenty owszem są, ale nie jakieś duże, nie skupiamy się na podarkach. zawsze oglądamy typowo świąteczne filmy w telewizji i słuchamy świątecznych piosenek, dużo rozmawiamy.
ja mam zamiar jeść wszystko ile chcę, wiem, że nie zmieszczę za dużo, a jak nie będę myślała o diecie to nie będę też myślała o obżarstwie. na pewno przytyję po świętach ok. 1 kg ale wątpię żeby więcej. a po świętach zaczynamy jeszcze raz, w końcu 1 stycznia to najlepszy czas na postanowienia ;D
11 grudnia 2010, 17:24
Koloryczerni jeśli waga Ci skoczy o kg po świętach to i tak pewnie w większości woda :)
Ja sobie rozpisałam jadłospis wigilijny na ok. 500-600 kcal i będę się tego trzymać, zwłaszcza, że potem na sylwestra wyjeżdżam za granicę.
- Dołączył: 2006-03-19
- Miasto: Żagań
- Liczba postów: 318
11 grudnia 2010, 17:46
Ja na święta jem wszystko bo są raz w roku:P
Zazwyczaj robie tak że zamiast śniadania jem ciasto, obiad to pierogi, uszka, kapusta lub bigos a kolacja sałatka albo sernik:)
- Dołączył: 2010-08-10
- Miasto: Hokkaido
- Liczba postów: 6384
11 grudnia 2010, 18:08
Chętnie poczytasz, jak to u nas...to powiem tak, w tym roku nie martwię się o dietę, bo jakoś zależy mi na moim odchudzaniu, potrafię już zjeść jeden kawałek czegoś, a nie obeżreć się i oddzieliłam stres od objadania się, jak to miałam w zwyczaju. Ale tak, święta kojarzą mi się z siedzeniem przy stole. Z prezentami też trochę, ale nie marudzę, że dostaję za mało - wręcz wolałabym mniej, bo wiadomo, że często są nietrafione i po prostu nie wiem, co mam z nimi zrobić. Ale dostaję też miłe prezenty, bo często jednak pytają, czego mi trzeba. Ale nie lubię świąt. Ze względu na to, że nie wierzę. Ale sama rodzinna atmosfera i kolacja byłaby okej - tylko u mnie jakoś tak się dziwnie składa, że zawsze na święta to były ostre awantury, łącznie z wyprowadzaniem się z domu itp, a jestem pewna że i tak jakaś kłótnia w nie będzie, bo tak jest zawsze, za dużo osób przy stole się spotyka, które nie umieją ze sobą rozmawiać, typu moja babcia z własnym dzieckiem...żal trochę... Także z niczym fajnym mi się to nie kojarzy, na studia nie będę musiała iść, fajnie, może się wyśpię i tyle.
Edytowany przez YunShi 11 grudnia 2010, 18:09
11 grudnia 2010, 18:12
ja się nie boję. nigdzie nie chodzimy w gości, nikt do nas nie przyjeżdża, bo rodzina mieszka 500-800km dalej. w święta jem jak normalnego dnia ;-)
11 grudnia 2010, 18:43
ja nie kojarzę świąt z żarciem, tylko z wyjazdem do rodziców; moi rodzice nie podchodzą o tego jak do wielkiego żarcia, chociaż jest świątecznie, wigilijne potrawy, bigos, ciasto, ale bez przesady i za to ich min. kocham- dla nas ważne jest spotkanie i spędzanie ze sobą czasu, rozmowa;
no, ale pewnie w wielu rodzinach jest inaczej... no cóż, współczuję, że niektórzy święta kojarzą z żarciem i wzdęciami...
- Dołączył: 2010-09-18
- Miasto: Kawałek
- Liczba postów: 174
11 grudnia 2010, 18:55
U mnie na wigilie jest ryba po grecku i po japonsku, czerwone sledzie i sledzie pod pierzynka z puree, sledzie z jabłkiem , pierogi drozdzowe z kapusta i grzybami, barszczyk, sałatka z kuskusem, grecka, kapusta wigilijna, kulebiak. Na drugi gdzien dewolaje z morela, salatka gyros, pieczarkowa, z ryzem, schab ze sliwka, sliwka w boczku, tort z tofi, kule piernikowe w kremie, kaczka w jabłkach etc... Spotkania, spacery i cala ta atmosfera jest na miejscu - u mnie w domu jest zawsze mnostwo ludzi, ale cholera powiedzcie mi tyle cudow na stole i jak tu nie wpieprzac?:D
A tak serio mam zamiar sie oszczedzac i jesc rybkę ;)
PS. ja raczej wspolczuje tym, ktorym swieta kojarza sie z bieda, smutkiem i głodem - bo to im trzeba wspolczuc.
Edytowany przez Brzusiowa 11 grudnia 2010, 18:56