Temat: Rozkład BTW przy diecie do budowy mięśni

Witajcie, obliczyłam swoje dzienne zapotrzebowanie kaloryczne i wyszło mi 1712 kcal uwzględniając aktywność fizyczną, czyli siłownię 2 x w tygodniu. Przygotowałam również kilkanaście jadłospisów dziennych raczej zbilansowanych. Podpowiedzcie proszę, czy taki rozkład BTW, gdzie B wynosi 128, W 138, a T 75 g nadaje się do zbudowania większej masy mięśniowej. Ważę obecnie 51 kg i 162 wzrostu. No i oczywiście pytanie do ilu można zwiększyć np. tłuszcz lub białko kosztem węglowodanów (kierunek Low Carb), by dieta mogła w dalszym ciągu służyć budowie mięśni i nie powodować tycia, czy też redukcji. W swojej diecie uwzględniam mięso, ryby, warzywa, owoce, jaja, jogurt naturalny, twaróg, ser żółty, kasze, płatki owsiane, ryż ciemny, makaron i chleb pełnoziarnisty, orzechy, miód, oliwę, olej lniany, rzepakowy i masło. Jakby ktoś posłużył własną wiedzą lub wiarygodnym linkiem wyłuszczającym sprawę to będę wdzięczna. Ja już przeszłam sporo stron w tym temacie, ale informacje czasem się wykluczają i im więcej czytam tym mniej wiem, a nie chciałabym iść w złym kierunku :)

Pasek wagi

No tak to wygląda. Ale to chyba jakaś bardziej skomplikowana zależność, której nie rozumiem - to wypieranie faktów i brak potrzeby dokształcania si.. Bo jak wytłumaczyć, że ktoś woli jeść 1200 kcal i ćwiiczyć cardio 6x w tyg po 1,5 h, niż jeść 1800 i ćwiczyć siłowo 3 razy w tyg? Ale może kobiety lubią mieć poczucie, że "walczą" i "cierpią" dla sprawy. Bo w dzisiejszych czasach nie można po prostu lubić swojego ciała i lubić smacznie i dużo pojeść ;)

Bo serio wystarczy dzień na VIt. I weekend googlowania w necie, żeby mieć podstawy wiedzy na temat treningu i diety.

ojjj duzo chyba jeszcze uplynie czasu zanim stereotyp "na tluszcz robimy cardio" zostanie obalony... ja moge tylko powiedziec tak,  moje zdjecia z pamietnika sa sprzed ajkis 2 lat, wielki bnrzuch, patyczkowaate nogi, tluszcz 33-34% waga ciala 58 kg przy 173...cardio cardio cardio 1000 kcal.... teraz waze z 6 kg wiecej, tłuszcz ok 23-24% nogi mam zbite, fajne, juz nie patyki, z brzucha polecialo mi ponad 12 cm, jem i z 2000 kcal dziennie (ale zdrowo), cwicze silowo ale tez biegam bo aakurat lubie. jedyne co bym chciala naprwic to jeszce troche z tych boczkow poleciec ale obawiam sie ze to bedzie juz naprwde trudne bo chyba mam taka troche kwadratowa urode ale dzieki temu ze rozbudowalam nogi nie rzuc sie to az tak w oczy jak wczesniej. jak po raz setny czytam tutaj ze ktos napieprzal godzine orbitreka, godzine skknki i zjadl 1000 kcal to jedyne ucucie ktore mi towrzyszy to wspolcucie bo wiem jak ciezko z tego pozniej wyjsc. ja nawet moich koleznek za bardo nie moge przekonac ze trening silowy jest skuteczniejszy a co dopiero obce babki w internecie...tego sie nie da chyba racjonalnie wytlumaczyc;p

Pasek wagi

Eh, a byłeś w dziale damskim? Tam jest terror pierwsza klasa. Do tego stopnia, że wiele dziewczyn rezygnuje, bo opierdolu na całą stronę za zjedzenie 3 ciastek owsianych. Panie moderatorki na prawdę się nie certolą, choć pewnie jest to celowy zabieg, aby odsiać ciapy śmiecące na forum. Co nie zmienia faktu, że dlatego mnie tam nie ma, mimo, że imponuje mi wiedza co poniektórych użytkowników. Niestety jednak mam dni jak dzisiaj, że na śniadanie do kawy zjadam 4 pralinki i nie mam zamiaru się z tego powodu biczować.

Myślę, że nie tylko na Vitalii, ale również i na sfd wypowiadają się nie zawsze ludzie do końca kompetentni. Taka czasem natura człowieka, że lubi doradzić, bo wydaje mu się, że dużo wie. Fakt, na sfd niektórzy mają naprawdę dużą wiedzę i generalnie rozumiem, że piętnują za pewne rzeczy, jednak pomimo wszystko, iż to internet to jakaś forma powinna być utrzymana. No ja zostałam napiętnowana za dietę, którą przeszłam, ale nie przyszłam tam po to, by o niej dyskutować, ale nie zamierzałam też niczego ukrywać. Dowiedziałam się jedynie jakie może to ze sobą nieść zagrożenia, zrobiła się afera, dowiedziałam się, że moja analiza poziomu tkanki mięśniowej i tłuszczowej jest niewiarygodna i że mam mega otłuszczony brzuch i lędźwie i nie mam w ogóle żadnych mięśni, ale nie dostałam na tyle rzeczowej odpowiedzi, co tutaj i to jest ta różnica :) Czy było mi przykro? Tak, choć nie zamierzam się nas sobą rozczulać, bo co się stało, to się nie odstanie i trzeba iść dalej. A Wam wypowiadającym się w tym wątku dziękuję i życzę dalej dużo cierpliwości w naprowadzaniu innych na dobre tory. Ja osobiście chętnie i do upadłego pomagam innym w czym mogę i bardzo szanuję taką postawę u innych.

Pasek wagi

Sfd jest aroganckie. I faktycznie boli trochę ten brak wyrozumiałości dla ludzkich słabości. Nie mam problemów z nadwagą, nie jestem skinny fatem - nie widzę potrzeby podporządkowania mojej diety całkowicie treningom - a bez tego nie ma sensu zakładać tam dt. Trochę mnie to drażni, bo przy moich problemach zdrowotnych mogła by to być duża pomoc, ale przecież jestem dorosłą kobietą, nie będę udawać, że nie jem słodyczy i nie piję kawy z mlekiem. A w kłótnie z modami też nie ma sensu się tam wdawać. Trudno, taka jest filozofia tego forum i biorąc pod uwagę jak mało osób faktycznie ma "prawo" się tam udzielać, to chyba jedyne wyjście na ograniczenie liczby DT.

Najważniejsza jest zbilansowana dieta - każdy ma trochę inne potrzeby. Dużo też zależy od rodzaju i intensywności wysiłku. Informacja, że 2 razy w tygodniu ćwiczenia siłowe, nie jest wystarczająca, żeby obliczyć zapotrzebowanie... 

Najlepiej skonsultuj z fachowcem.

No i nie rezygnuj z cardio. Równowaga musi być.

A może pomyśl o zajęciach grupowych? Pump się doskonale sprawdza - modeluje i wzmacnia.

Sama zaglądam zazwyczaj 2 razy w tygodniu na siłownię, ale potrzebuję ok. 2000 kcal w dzien beztreningowy, i min. drugie tyle na trening. W ciągu 5 miesięcy przybrałam 2 kg, ubytek tkanki tłuszczowej 3% do poziomu 20%. Łącznie ok. 8 godzin treningu z rozgrzewkami i rozciąganiem: 3 godziny siłowych w tym jedna intensywna, 5 cardio w wersji "wytop" z obciążeniem i interwałami. Cel miałam odmienny od Twojego - poprawa kondycji i wzmocnienie układu krążenia. Teraz celem jest świetna zabawa.

PS. Bez jedzenia nie ma sensownego treningu. Albo jesz i masz siłę ćwiczyć, albo się głodzisz i udajesz. Efekty daje tylko pierwszy wariant.

Alfabeta000 napisał(a):

Eh, a byłeś w dziale damskim? Tam jest terror pierwsza klasa. Do tego stopnia, że wiele dziewczyn rezygnuje, bo opierdolu na całą stronę za zjedzenie 3 ciastek owsianych. Panie moderatorki na prawdę się nie certolą, choć pewnie jest to celowy zabieg, aby odsiać ciapy śmiecące na forum. Co nie zmienia faktu, że dlatego mnie tam nie ma, mimo, że imponuje mi wiedza co poniektórych użytkowników. Niestety jednak mam dni jak dzisiaj, że na śniadanie do kawy zjadam 4 pralinki i nie mam zamiaru się z tego powodu biczować.
Myślę, że nie tylko na Vitalii, ale również i na sfd wypowiadają się nie zawsze ludzie do końca kompetentni. Taka czasem natura człowieka, że lubi doradzić, bo wydaje mu się, że dużo wie. Fakt, na sfd niektórzy mają naprawdę dużą wiedzę i generalnie rozumiem, że piętnują za pewne rzeczy, jednak pomimo wszystko, iż to internet to jakaś forma powinna być utrzymana. No ja zostałam napiętnowana za dietę, którą przeszłam, ale nie przyszłam tam po to, by o niej dyskutować, ale nie zamierzałam też niczego ukrywać. Dowiedziałam się jedynie jakie może to ze sobą nieść zagrożenia, zrobiła się afera, dowiedziałam się, że moja analiza poziomu tkanki mięśniowej i tłuszczowej jest niewiarygodna i że mam mega otłuszczony brzuch i lędźwie i nie mam w ogóle żadnych mięśni, ale nie dostałam na tyle rzeczowej odpowiedzi, co tutaj i to jest ta różnica :) Czy było mi przykro? Tak, choć nie zamierzam się nas sobą rozczulać, bo co się stało, to się nie odstanie i trzeba iść dalej. A Wam wypowiadającym się w tym wątku dziękuję i życzę dalej dużo cierpliwości w naprowadzaniu innych na dobre tory. Ja osobiście chętnie i do upadłego pomagam innym w czym mogę i bardzo szanuję taką postawę u innych.

Dobre pralinki nie są złe :D 

Zajrzałam z ciekawości na sfd i czym prędzej uciekłam. Z fachowością różnie, bardzo różnie, a brakuje najważniejszego: luzu i dystansu. 

kutkutdak napisał(a):

Alfabeta000 napisał(a):

Eh, a byłeś w dziale damskim? Tam jest terror pierwsza klasa. Do tego stopnia, że wiele dziewczyn rezygnuje, bo opierdolu na całą stronę za zjedzenie 3 ciastek owsianych. Panie moderatorki na prawdę się nie certolą, choć pewnie jest to celowy zabieg, aby odsiać ciapy śmiecące na forum. Co nie zmienia faktu, że dlatego mnie tam nie ma, mimo, że imponuje mi wiedza co poniektórych użytkowników. Niestety jednak mam dni jak dzisiaj, że na śniadanie do kawy zjadam 4 pralinki i nie mam zamiaru się z tego powodu biczować.
Myślę, że nie tylko na Vitalii, ale również i na sfd wypowiadają się nie zawsze ludzie do końca kompetentni. Taka czasem natura człowieka, że lubi doradzić, bo wydaje mu się, że dużo wie. Fakt, na sfd niektórzy mają naprawdę dużą wiedzę i generalnie rozumiem, że piętnują za pewne rzeczy, jednak pomimo wszystko, iż to internet to jakaś forma powinna być utrzymana. No ja zostałam napiętnowana za dietę, którą przeszłam, ale nie przyszłam tam po to, by o niej dyskutować, ale nie zamierzałam też niczego ukrywać. Dowiedziałam się jedynie jakie może to ze sobą nieść zagrożenia, zrobiła się afera, dowiedziałam się, że moja analiza poziomu tkanki mięśniowej i tłuszczowej jest niewiarygodna i że mam mega otłuszczony brzuch i lędźwie i nie mam w ogóle żadnych mięśni, ale nie dostałam na tyle rzeczowej odpowiedzi, co tutaj i to jest ta różnica :) Czy było mi przykro? Tak, choć nie zamierzam się nas sobą rozczulać, bo co się stało, to się nie odstanie i trzeba iść dalej. A Wam wypowiadającym się w tym wątku dziękuję i życzę dalej dużo cierpliwości w naprowadzaniu innych na dobre tory. Ja osobiście chętnie i do upadłego pomagam innym w czym mogę i bardzo szanuję taką postawę u innych.
Dobre pralinki nie są złe :D Zajrzałam z ciekawości na sfd i czym prędzej uciekłam. Z fachowością różnie, bardzo różnie, a brakuje najważniejszego: luzu i dystansu. 

W Polsce brakuje portalu  , który by łączył sfd z taką choćby Vitalią. To znaczy dobre, merytoryczne działy, kompetentni admini( najlepiej sami trenujący/ aktywni) , luźniejsze podejście. Nie mówię tu o przymuszaniu do liczenia kcal, czy treningów po 10 godzin tygodniowo, ale o portal , który będzie szerzył realną wiedzę na temat sportu, odchudzania, treningów. 

Pasek wagi

Oj tak... Zresztą w każdej dziedzinie potrzebny jest luz, bo z nadmiernej napinki nic dobrego nie wyjdzie. A najważniejsze to nie zrobić sobie krzywdy. 

Moderatorki z sfd zapominają, że niektóre części ciała i to te najważniejsze, żywią się tylko cukrem (dokładniej glukozą)... a może dlatego takie u nich zacietrzewienie - z niedożywienia tego organu ;)

Niektóre z zakazanych przez nie pokarmów to tzw. "superfoods": kawa, czekolada i jogurt "dla którego nie warto łyżką machać". ;)

kutkutdak napisał(a):

Oj tak... Zresztą w każdej dziedzinie potrzebny jest luz, bo z nadmiernej napinki nic dobrego nie wyjdzie. A najważniejsze to nie zrobić sobie krzywdy. Moderatorki z sfd zapominają, że niektóre części ciała i to te najważniejsze, żywią się tylko cukrem (dokładniej glukozą)... a może dlatego takie u nich zacietrzewienie - z niedożywienia tego organu ;)Niektóre z zakazanych przez nie pokarmów to tzw. "superfoods": kawa, czekolada i jogurt "dla którego nie warto łyżką machać". ;)


Cóż... one są nastawione na efekty ,ścisłe diety itd. Moderatorkom z sfd za pracę i wiedzę należy się szacunek.   Jakby 95% z kobiet tutaj chwyciło takie hantle to od razu pogotowie. Tutaj masz hula hop, chodakowską i boczki.

Pasek wagi

To prawda, choć odniosłam wrażenie, że efekty dość jednostronnie pojmowane. A co ze zdrowiem - wielu zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, a tez chce dbać o siebie. Albo z tymi mającymi inny cel niż wygląd... Co z wydolnością, gibkością, prędkością? A to też wymaga korekt w diecie i to zdecydowanie innych niż wyrzucenie kawy czy czekolady. 

Wydaje mi sie, że dla "normalsów" najsensowniejsze jest nauczenie się słuchania własnego organizmu. Jeżeli człowiek robi cokolwiek, to co chwila trzeba wprowadzać korekty do jadłospisu, bo zmienia się metabolizm, zmieniają się potrzeby. Jednym z najłatwiej zauważalnych sygnałów jest głód - ssie w żołądku to trzeba jeść, bo albo się padnie, albo później zje się znacznie więcej. Nie przesadzać z liczeniem kalorii. Świat się nie zawali, jeśli jednego dnia zjesz więcej węglowodanów, a innego białka - ważne, żeby wszystko się równoważyło w jakimś nie za wielkim okresie... Dla mnie najprostszą metodą jest waga - jak zaczyna spadać, to znaczy, że muszę dołożyć jedzenia, żeby nie zniknąć. Centymetr krawiecki też się sprawdza. Co parę miesięcy kontrolnie analiza składu ciała i wszystko jakoś "samo się robi" ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.