Temat: Jedzenie szpitalne

Chciałabym Was zapytać ( jeśli oczywiście leżałyście/ktoś ze znajomych leżał w szpitalu) jak wyglądało tam żywienie?
Ostatnio byłam w szpitalu i to co zobaczyłam przeraziło mnie jednym słowem. Mam wrażenie że limit kaloryczności który musi zostać spełniony jest nabijany np. chlebem, albo bardzo tłustą wędliną.

Myślałam że jak się idzie do szpitala to powinno się zdrowo odżywiać, a nie zapychać byle MOMEM( mechanicznie oddzwielane mięso czytaj skóry, pazury itd)

A to zdjęcia mojego śniadania i kolacji. Bardzo żaluję że nie zrobiłam zdjęcia obiadu ( nie myślałam że pulpety można podać na tyle sposobów ( 1. pulpet, 2. podziabany pulpet z  pietruszką, 3 podziabany pulpet z marchewką 4 pulpet - oczywiście cały czas ten sam smak - fuuuuuuuj)
hahha jak jak byłam 3 miesiące temu to szczytem była taka wielka różowa parówa 
dokładnie ta  foto z tego szpitala najlepsze ze laska z dieta wątrobową dostała to samo ...
A co byście np. chciały zjeść na I śniadanie lub kolację w szpitalu?:) Podajcie propozycje ;)
Haha zapomiałam o parówkach ! Kiedyś na śniadanie była półtorej parówki o wielkości palca wskazującego. Także ta połówka to była taka dupka malutka hahah Oczywiście były tak róźowe że masakra

KsiezniczkaSisi napisał(a):

A co byście np. chciały zjeść na I śniadanie lub kolację w szpitalu?:) Podajcie propozycje ;)


grahamka - 70 groszy
plasterek sałaty - hmmm 1 grosz?;-)
3 plasterki wędliny drobiowej - 1,5 zł
pół pomidora - 1zł

Kaszka manna myślę że przygotowanie jej to koszt około 2 zł, zakładając że nie bedzie dolewania mleka itd

Gdzie wy leżałyście, że miałyście 5 posiłków.
To zalezy od tego kto przygotowuje posiłki, zwykle za takie stawki się nie starają, chociaz podobno są szpitale gdzie można zjeśc smacznie. Trzeba pamiętać, ze szpitalna dieta nie powinna być za mocno przyprawiona i musi być lekkostrawna, inaczej musieliby dla każdego z osobna przygotowywać.
Ja leżałam ginekologii, razem z samymi cięzarówkami, czyli jednak to zapotrzebowanie kaloryczne powinno być trochę większe. Jadłospisu chyba do końca życia nie zapomnę, było obrzydliwe, dla mnie do ust dało się wziąć tylko śniadanie i to nie każde.
Dzień 1. sniadania nie widziałam, na obiad: Zupa o zapachu krupniku, ale ziarnka kaszy nie znalazłam, pure ziemniaczane polane jakimś sosem, pulpet (ja nie dostałam, bo za późno mnie przyjęto) i surówka, kolacja trzy kromki chleba, kosteczka masła, dwa plasterki wędliny
dzień2. Śniadanie trzy kromki chleba, kosteczka masła, kostka sera topionego, jogurt (jak lekarz zobaczył to nam zabronił jedzenia jogurtów słodzonych), obiad ta sama zupa co dzień wcześniej, tylko dosypali kaszy manny i dosolili, ziemniaki polane potrawką z kurczaka, podobno każdemu miał przypaść kawałek mięsa, ja dostałam tylko skórę, gotowane warzywa bez smaku w tym samym sosie, kolacja trzy kromki chleba, kostka masła, zimna parówka (mąż mi ja kazał zjeśc, bo jeszcze do mnie wróci - nie posłuchałam)
dzień 3. sniadanie zupa mleczna, trzy kromki chleba, dwa plasterki jakiejs pseudoszynki, kosteczka masła, obiad zupa jak zawsze tym razem nie było w niej manny, a cząstki brokuła, wielkości łebka od szpilki - smak niezmienny, "łazanki" rozgotowany makaron z "bigosem", w którym widziałam kawałki mojej parówki (mąż prorok?), kolacja podobnie jak śniadanie
Dnia czwartego mnie wypisali, to dostałam tylko śniadanie, powtórka z dnia 3 :)
gdyby mnie nie dokarmiała rodzina, to bym chyba z głodu padła, sklepik na dole jak na złość w remoncie, większośc z dań ciepłych w tem pokojowej, co również nie poprawiało walorów smakowych.

KsiezniczkaSisi napisał(a):

A co byście np. chciały zjeść na I śniadanie lub kolację w szpitalu?:) Podajcie propozycje ;)

Chciałabym, żeby wedlina chociazby była dobrej jakości, a nie parówki i mielonki, chciałabym dostać także chociażby zalążek warzywa, liśc sałaty itp.
Chociaż akurat śniadania mi az tak bardzo nie przeszkadzały, za to obiad to masakra.

Logic07 napisał(a):

Ja jak leżałem w szpitalu to chodziłem na płatną stołówke i się szefowa kuchni na oddziale wkurzała że nie chce jeść jej jedzenia :)

My z dziewczynami z oddziału też chodziłyśmy,ale nam oddziałowa się nie dziwiła - 1.byłyśmy wszystkie w ciąży, 2.jak sama nam powiedziała,stawka żywieniowa wówczas wynosiła 6 zł (3 lata temu) na dzień na pacjenta, jak za to wyżywić...?
Niestety leżałam. Śniadanie ok 8. - biały chleb, margaryna, czasem masło, czasem bułka drożdżowa jakaś wędlina, marmolada, wodnista zupka mleczna. Obiad ok 12.30 - cienka zupka, ziemniaki, mięcho w sosie, w kółko zrazy, pulpety i takie tam. Kolacja ok. 16.40 (sic!) to co na śniadanie, bez zupki. Dobrze, że mieszkam blisko szpitala, rodzina mi woziła jedzenie. Szpitalne jadłam raz czy dwa na śniadanie i raz na kolację. Obrzydliwe. Nie wiem co bym zrobiła bez dowozu z domu, padła chyba, chodzić nie mogłam, więc stołówka odpadała.
Ale oblecha, fu...!
ale w szpitalach często są przecież sklepiki, kawiarnie, stołówka...
Poza tym nie jest tak, że do tego jadła dostaje się i tak kroplówkę?

Ja tylko raz leżałam w szpitalu jak miałam 7 lat, a i tak nie mogłam nic jeść wtedy, więc miałam suchary i kroplówkę.
A co można na śniadania i kolacje? Owsianka. Kaszka manna. Grahamka - 50 groszy, a hurtowo na pewno taniej. Twaróg. Jajecznica, nawet z "trójek". Leżałam w środku sezonu na pomidory, cukinię, paprykę. Tanie i smaczne. Ale gdzie tam, 3 pajdy chleba z margaryną.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.