Temat: Małe grzeszki i duże grzechy

Oczywiście chodzi o jedzenie. Jaki macie smakołyk/potrawę/picie/dodatek itp bez którego nie możecie się obejść?! 
Ja nie umiem żyć beż precelków na imprezach i  nie umiem zrezygnować z makaronów... Podobno są złe, ale co mam żyć o wodze samej? 
A Wy? Z czego nie umiecie zrezygnować podczas diety?
duża paczka chipsów przed okresem- ale to wiadomo średnio raz na miesiąc wypada i nie będę z tym walczyć :P
makarony nie są złe! np graham albo durum można śmiało zjesć na obiad ;] ja chyba wszystkiego umiem sobie odmówić ;]
jednak jest takie coś - owocowa galaretka. jak mama zrobi to muszę ją wszamać z jakimś jogurtem :D
Nie wiem jaki sens ma odmawianie sobie pieczywa. Chyba, że chodzi wam o białe. Dla mnie ciemne i tak jest lepsze, jem często i nigdy nie uważałam tego za grzech

Moim grzechem są wszystkiego rodzaju słodycze. Nie umiem z nich zrezygnować :P
I wszystko, co wyjdzie spod ręki mojej babci - pierożki, racuchy, naleśniki itp.

Pasek wagi
Male grzeszki...z pewnoscia czekolada! Haha :) i moze jakies male lody.

Duze grzeszki...jakie kolwiek indianskie jedzenie! haha :)
Jabłko, jabłko, jabłko, potem jabłko, jabłko i jeszcze dwa jabłka. 
slodkosci przed okresem
* lody- mogłabym jeść litrami
* białe pieczywo (dawniej nie miałam takiego problemu, ale przestałam jeść w ogóle pieczywo i teraz pokutuję, jem około pół bochenka dziennie, powoli eliminuje, jestem na dobrej drodze by skończyć z białym pieczywem)
* sernik mojej babci- kocham- nie taki z margaryną w serze tylko babcia zamiast margaryny dodaje mleko (palce lizać, mogłabym go zjeść ile widzę)

żelki ! - ale nawet teraz w trakcie odchudzania jem i chudnę

z owoców uwielbiam arbuza ale tego sobie nigdy nie odmawiałam.

monte <3 biszkopty...
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.