- Dołączył: 2009-10-22
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 443
8 sierpnia 2011, 21:51
dzis kolejny i powtarza sie co pare dni. nie potrafie z tym wlaczyc, chce mi sie ryczec nad swoja glupota. Jak sobie z tym radzicie? warto wybrac sie do specjalisty?
- Dołączył: 2010-01-03
- Miasto: Panama
- Liczba postów: 10736
8 sierpnia 2011, 22:58
Bardzo bym Wam chciała pomóc..nigdy tak nie miałam, ale mogę sobie wyobrazić.
Potworna sprawa. Ja mam problem ze zmotywowaniem się do ćwiczeń, wtedy właśnie staję przed lustrem i oglądam wszystkie mankamenty.
Z płaczem niemal, ale idę ćwiczyć, dlatego wydaje mi się, że przy takich napadach lustro właśnie może bardzo pomóc.
Można też spróbować na lodówce przypiąć swoje zdjęcie PRZED i PO. Każda metoda jest warta wypróbowania.
- Dołączył: 2009-10-22
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 443
8 sierpnia 2011, 23:04
u mnie raczej zadzialaby lancuch na lodowce, ktory pewnie i tak bym zdjela predzej czy pozniej :/ masakra...
- Dołączył: 2010-01-03
- Miasto: Panama
- Liczba postów: 10736
8 sierpnia 2011, 23:08
Spokojnie, przede wszystkim nie możesz się nastawiać, że nic Cię nie powstrzyma!
Znajdź metodę!
- Dołączył: 2009-10-22
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 443
8 sierpnia 2011, 23:10
chwile mialam z tym spokoju, jakies 6-7 miesiecy kiedy bylam na diecie. Radzilam sobie, tak bardzo cieszylam sie ze juz po wszystkim a teraz od jakiegos czasu wszystko wraca...przeciez moja najniza waga jaka uzyskalam bylo 76 kg...tak wiec 10 kg przytylam.Przez kompulsy glownie...
- Dołączył: 2010-01-03
- Miasto: Panama
- Liczba postów: 10736
8 sierpnia 2011, 23:14
Znów się odniosę do moich ćwiczeń- jak tylko zauważę efekty odechciewa mi się ćwiczyć, zaczynam spoczywać na laurach i niweczę wszystkie efekty. Wydaje mi się, że zasada jest taka sama.
Trzeba jednak walczyć, każdą metodą. Nie wolno Ci spieprzyć efektów ciężkiej pracy dla chwili wątpliwej przyjemności!
Najważniejsze żebyś nie po godziła z tym, że "tak już masz". Zdarzyło się. Nie powtarzaj tego. Zamknij się w łazience następnym razem i podziwiaj każdą fałdę tłuszczu, aż Ci apetyt minie.
- Dołączył: 2009-10-27
- Miasto: Siedem Marzeń
- Liczba postów: 1230
8 sierpnia 2011, 23:15
też mam to samo.... brak siły do walki i zawsze mówię od jutra, lub od pon...
u mnie napady zwykle zaczynają sie w pt trwaja sob i niedz i obojetnie czy mam wolne czy pracuję ....
zal mi siebie
na wage boje się wejść
probowałam kiedyś psychologa specjalizujacego sie w ed i co? rzuciłam to w cholere bo albo przed albo po wizycie zawsze miałam napad - wilczy głód .... szłam z wizyty i od sklepu do sklepu kupowałam.... próbowalam też z AZ ... nie pomagało...
pod koniec czerwca było na wadze 55 kg a dzis ok 62-63 kg
zal mi tego co zmarnowałam.... zal mi piniedzy wydawanych na fitness i inne cudy.....
- Dołączył: 2009-10-27
- Miasto: Siedem Marzeń
- Liczba postów: 1230
8 sierpnia 2011, 23:19
ja juz 3 raz upadłam... i co ....znowu od poczatku
wiedza o zdrowym odżywianiu jest, rower stacjonarny jest zwykły tez i karnet na silownie i fitness tez
tylko wiedza jedno a czyny drugie....
ja też tak mam ze jak mam nieregularny dzien to napad... albo jak zjem coś wiecej to potem lawina
a moja słabość to chleb, wystarczy ze zjem chociaż piętke i zaczyna sie...
- Dołączył: 2009-10-27
- Miasto: Siedem Marzeń
- Liczba postów: 1230
8 sierpnia 2011, 23:20
ja albo jestem na rygorystycznej diecie albo sie opycham...
metabolizm rozwalony.... szafa pęka w szwach od ciuchów w roz 34 do 40 ;/
ciągle mysle co bym zjadła, co powinnam i co zjem a co zakazane ale mam ochote...
- Dołączył: 2011-06-22
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 1031
8 sierpnia 2011, 23:41
A ja przeciwnie...ostatnio w ogóle nie mam napadów...
Jem normalnie, az czasem zapominam zjeść...
Myślę ze to dzieki mojemu regularnemu trybowi jedzenia...śniadania, 2 sniadania, obiady, kolacje
no i czasem cos podjem, bez wyrzutów sumienia...nie mysle juz o jedzeniu jak o wrogu...no i dało mi spokój :)
- Dołączył: 2011-04-25
- Miasto: Kłodzko
- Liczba postów: 550
9 sierpnia 2011, 00:14
Pomyśl sobie, że jeśli zaczniesz, to znaczy np zjesz pierwszą kostkę czekolady/ ciasteczko / batonika, to później wcale nie będzie Ci lepiej, tylko będziesz miała na to jeszcze większą ochotę. Oddal się od kuchni najdalej jak to tylko możliwe (idź na spacer z psem, sama, biegać, na rower, do galerii - która wbrew pozorom motywuje do chudnięcia;p) i nie myśl o jedzeniu. Poobserwuj ludzi, przyrodę, porozmawiaj z kimś (kimkolwiek o czymkolwiek!):) mam nadzieję, że sobie poradzisz, a na pewno tak będzie:)