- Dołączył: 2011-05-25
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 219
7 czerwca 2011, 21:59
Witam:)
tak jak w temacie??- o ktorej jecie sniadanie i ile kcal wchodzi w jego sklad???
ja dzien rozpoczynam od kawy, sniadanie dopiero po okolo 2 godz od wstania w pracy jem ale do tego czasu jestem juz baaardzo glodna...zastanawiam sie czy w ten sposob nie spowalniam metabolizmu.
Co o tym sadzicie???
8 czerwca 2011, 05:50
jem około 650 kcal o godzinie 6.30 :)
- Dołączył: 2011-03-01
- Miasto: Węgorzewo
- Liczba postów: 764
8 czerwca 2011, 05:59
Właśnie wcinam megapyszną i mega wielka owsiankę z truskawkami :) Wstaję o 5.00, więc jem około godziny po przebudzeniu... Około 500, 600 kcal :)
Edytowany przez inuska84 8 czerwca 2011, 06:26
8 czerwca 2011, 06:40
Jakieś 500kcal i jem różnie, ale około 6/7 :) Śniadania są najlepsze !
8 czerwca 2011, 06:54
Ja jem śniadanie bardzo późno...Wczoraj jadłam ok. 11, mimo że wstałam przed 7.
8 czerwca 2011, 07:10
6.30 - 7.00 - woda z cytryną i kawa.
7.00 - 7.30 - śniadanie.
8 czerwca 2011, 07:17
Jem do godziny po wstaniu, a że zazwyczaj wstaję po 6, to jem około 7 :-) Śniadanie jem dosyć kaloryczne i wtedy nie jestem później głodna, jem około 300-400 kcal.
8 czerwca 2011, 07:27
Ja jem śniadanie praktycznie od razu jak wstanę, tyle co zęby umyje i po bułkę do sklepu wyskoczę, jak nie zjem zaraz po przebudzeniu, to mnie mdli
![]()
Co do godziny, to nie mam stałej, zależy o której wstanę.
A kaloryczność jest różna, czasem 300 a czasem ponad 500 kalorii, na oko oceniam, bo generalnie kalorii nie liczę.
Edytowany przez lizaczek. 8 czerwca 2011, 07:29
- Dołączył: 2010-08-30
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 2226
8 czerwca 2011, 07:58
Jak wstaję o 5 to przegryzam jakiś owoc koło 5.30, a potem tak jak normalnie- śniadanie zazwyczaj między 6.30 a 8, zależy jak wstanę :) Przeważnie 7, zazwyczaj max. 30 min od pobudki
Edytowany przez pandemic 8 czerwca 2011, 08:00
8 czerwca 2011, 08:30
a ja wstaję o 7 a śniadanie jem o 8...ok 150-200 kcal .jak kiedyś jadłam więcej to potem w ciągu dnia też dużo jadłam.widać u mnie odwrotność im mniej tym lepiej