- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 sierpnia 2021, 22:52
Jedną z przyczyn dlaczego przytyłam jest wielkość porcji jaką spożywam. Zaczęła rosnąć, rosnąć, rosnąć... i na dzień dzisiejszy pomimo jedzenia całkiem zdrowo - jem zbyt duże porcje. 🍉🍉🍉🐟🐟🥗🍕🥣🌊
Próbowałam zasadę "pięści", małego talerzyka. Piję sporo wody (od zawsze). Ostatnio zaczęłam łykać błonnik, żeby szybciej odczuć sytość. No i właśnie. Sytość, to jest chyba to. Moja sytość zaczyna się tam, gdzie mam naprawdę pełny żołądek, wtedy czuję "satysfakcję" z jedzenia. Wiem, że to jest błąd, chciałabym ograniczyć ilość spożywanych posiłków ale już nie mam pomysłów.
Jestem ciekawa, czy któraś/yś z Was uporała się z tym problem, a jeśli tak to w jaki sposób? 🤷♀️
11 sierpnia 2021, 08:12
A ja tak z innej beczki: gdzie pracujesz, po ile godzin, w jakim systemie?
Ja akurat jestem barmanko-kelnerką i wierz mi, że w ciągu całej 11,5h zmiany, czasem nie ma kiedy zjeść obiadu, bo mamy takie oblężenie... a jak po sąsiedzku odbywa się jakiś koncert czy spotkanie z gwiazdą, to już w ogóle zapomnij o czymkolwiek ;)
Na dzień przysługuje mi jeden posiłek pracowniczy - bywa, że z dziewczynami musimy jeść w biegu... i serio, to jest tak, że w domu jem porządne śniadanie o 8:00, później obiad w pracy (między 14:00-18:00) i na końcu (też sporą) kolację po 22:00... Nie tyję, a wręcz przeciwnie, bo zdążę wszystko wybiegać. W dni wolne od pracy ćwiczę i odżywiam się normalnie (czasem nawet zdarzy się cheat day, a i tak nie ma to wpływu na moją wagę).
Dodam też, że kiedy pracuję, jestem czymś zajęta i nie siedzę na tyłku w domu, to nie odczuwam głodu - nawet mimo długiej przerwy pomiędzy posiłkami - bo wiem, że mam obowiązki, które muszę wykonać w danej chwili.
Zajmij się czymś, aby ciągle nie myśleć o jedzeniu. Praca, hobby, dom, może wypad na miasto? To naprawdę pomaga... a kiedy choć odrobinę skurczy Ci się żołądek, będzie Ci łatwiej nad tym wszystkim zapanować.
11 sierpnia 2021, 10:50
A ja przeszłam na IF. Jem 2 posiłki, ale za to duże. U mnie się sprawdza. Jem koło 12 i 18, jak to się mówi.. "po korek" i nie chodzę głodna :)
11 sierpnia 2021, 11:48
Najlepiej chyba stopniowo zmniejszać nakładane porcje. Nałóż ile byś nałożyła normalnie a potem odłóż do gara łyżkę ziemniaków, kawałek kotleta itp. Jak robiłaś zawsze 3 kromki chleba, to sobie rób 2,5 a z czasem 2, zamiast 10 pierogów, zjedz 8 a za miesiąc nałóż 6. Jedzenie jedzeniu nierówne. Staraj się zmienić proporcje na talerzu - więcej surówki, kosztem ziemniaków, kanapki bardziej rozbudowane w dodatki - np zamiast 3 kromek z masłem i samym serem żółtym, to 2 kromki z serem, sałatą, wędliną, pomidorem/ogórkiem/ogórkiem kiszonym/jajkiem (do wyboru) - generalnie im większe piętro tym lepiej ;) Na mnie metoda małego talerza się nie sprawdziła. Jakoś podświadomie wiedząc, że talerz jest mniejszy, nakładałam sobie więcej (bo przecież to mały talerz). Jak z ciekawości przełożyłam raz czy drugi tą porcję z małego na duży, to się okazywało że nałożyłam więcej niż bym nałożyła normalnie. Ale wiele osób sobie chwali, więc można zawsze na sobie sprawdzić. Błonnik w tabletkach może być mieczem obosiecznym i spowodować mega zaparcia - tego nie chcesz. No i mnie np nie sycił wcale. Ogólnie jakoś wydaje mi się, że łatwiej będzie Ci przejsć ograniczając porcje po trochu niż ucinając od razu o połowę - jednak organizm przyzwyczajony to mocno odczuje i będzie niedosyt i burczenie w brzuchu.
Edytowany przez Karolka_83 11 sierpnia 2021, 11:51
11 sierpnia 2021, 12:12
Przytyłaś niekoniecznie z powodu wielkości porcji, każdy ma hormony głodu i sytości i one nie przestają nagle działać "bo tak". Musiałabyś dokładnie napisać, co jesz i o jakich godzinach.
11 sierpnia 2021, 12:25
polecam nie zmniejszać porcji ilościowo, tylko jeść duże porcje ale o obniżonej kaloryczności- może to Ci pomoże?
Moje posiłki są bardzo warzywne bo jestem wege, ale kiedy mam ochotę np. na pierogi to zjadam je z 2-3 różnymi surówkami przez co jestem pełna jeszcze przed zjedzeniem całej porcji tych pierogow. Właśnie dzisiaj mam ochotę na frytki które zrobię sobie w piekarniku i do tego talerz pieczonych w piekarniku/grillowanych warzyw. Kalorycznie te warzywa to tyle co nic, a objętościowo to mnóstwo jedzenia.
śniadania- 2 jajka sadzone i dwie grzanki z awokado zjadam bardzo szybko, a szakszuka to fura jedzenia i w sumie kaloryczność podobna do pierwszej opcji, dlatego częściej wybieram szakszuke (no bo też dlatego że ją uwielbiam;))
jajecznicę można robić z dodatkowym białkiem- większą objętości a nie dużo więcej kalorii (akurat oddaje żółtko kotom;)) jeszcze z podsmażonymi wcześniej pomidorami i cebulą- robi się fura jajecznicy, zupełnie inaczej niż taka po prostu na maśle.
11 sierpnia 2021, 19:21
Miałam ten problem, jedzenie jakościowo super, 0 słodyczy, ale końcowo i tak nic nie chudłam. Nie miałam motywacji też samodzielnie liczyć kalorii. Rozwiązaniem okazała się po prostu dobrze dobrana dieta pod okiem specjalisty + wprowadzenie większej ilości ruchu. Czasami jak chce mi się jeść to idę żołądek "rozruszać" spacerkiem. Tutaj bardzo pomaga opaska/smartwatch liczący kroki, mają jeszcze opcję, która daje znać, że od godziny nie wstajesz z miejsca.
Teraz nie jestem w stanie jeść tych porcji co kiedyś.
11 sierpnia 2021, 22:38
tez mam to samo, nawet jak zmiejszylam porcje i zapychalam warywami to wraz mnie ssalo i dopoki nie zjadlam 'swojej' ilosci kalorii to nie dalo rady zyc, nie wiem czym to tlumaczyc, taki los