Temat: Stabilna waga

Jak to jest, że niektórzy ludzie mają stabilną wagę i nie tyją, mimo że nie liczą kalorii?

I to wcale nie jest tak, że jedzą zgodnie z zapotrzebowaniem i tyle. Mam znajomą, która je 2500-3000 kcal dziennie, prowadzi normalny tryb, nie ćwiczy, jest średnio aktywna, czasem wyskoczy na rower, utrzymuje tę samą wagę. Gdzie tutaj logika z tymi PPM,CPM, 7000 kcal to 1 kg i tak dalej?

mam kolezanke, ktora mowi ze duzo je, a jest szczupła. ostatnio wyjechałysmy razem na pare dni i te jej "duze jedzenie" okazało się tym, co ja zjadam na pierwsze śniadanie:P takze tego...

Pasek wagi

Ja też nie wierzę w te com ppm i 7000 kcal na kg.

Moim zdaniem liczy się raczej bilans całościowy, nie dzienny. Jasne, że są ludzie, którzy tyją łatwiej, są i tacy, którzy nie tyją i ściśle trzymanie się ppm, cpm i tych 7000kcal jest bez sensu. Natomiast nie wydaje mi się, żeby ci wszyscy szczupli ludzie przez całe życie, dzień w dzień, jedli za dużo. Jednego dnia czy tam tygodnia zje się wiecej, drugiego mniej i to się chyba jakiś wyrównuje.

Pasek wagi

xysmenatrix napisał(a):

Moim zdaniem liczy się raczej bilans całościowy, nie dzienny. Jasne, że są ludzie, którzy tyją łatwiej, są i tacy, którzy nie tyją i ściśle trzymanie się ppm, cpm i tych 7000kcal jest bez sensu. Natomiast nie wydaje mi się, żeby ci wszyscy szczupli ludzie przez całe życie, dzień w dzień, jedli za dużo. Jednego dnia czy tam tygodnia zje się wiecej, drugiego mniej i to się chyba jakiś wyrównuje.

O, to, to. Ja tak mam. Nie liczę kalorii, jem to, na co mam ochotę i od lat trzymam tę samą wagę. Raz zjem mniej, raz więcej i jakoś się to wyrównuje. Ponadto w pracy jestem cały czas na nogach, dodatkowo też dbam o ruch na codzień. 

Chciałabym schudnąć te 2-3kg do wymarzonej wagi, ale nie potrafię sobie odmówić pewnych rzeczy, więc... jest jak jest :D Lubię swoją figurę, ale jeszcze bardziej lubię jeść, więc nie mam zamiaru się głodzić dla trzech centymetrów w talii mniej (których pewnie i tak nie zauważy nikt prócz mnie :D). 

Pasek wagi

moja siostra cioteczna (teraz kobieta lat 25) ma wagę 47kg przy 165cm jej jedzenie wygląda tak, że cały dzień głodzi się by zjeść jeden posiłek, a gdy są gości lub sama jest w gościach zjada wszystko i mówi, ze tak je codziennie... Jej pokazowym daniem jest chleb ze smalczykiem (serio) i pyzy z boczkiem które wszamuje z uśmiechem na buzi (wierzę że uśmiech nie jest udawany). Także powinno się patrzeć na cały tydzień jedzenia takiej osoby bo tak jak mówię dla niej 2-3 dni obżarstwa to norma ale resztę czasu będzie się głodzić.

Mozecie sobie pisac co chcecie ale niektórzy po po prostu tak mają. To ze jest jakas tam teoria na temat zapotrzebowania i spalania itp to nie znaczy ze ona dotyczy wszystkich. Moja mama - no kogo jak kogo ale własna matkę znam i mieszkając z nia przez dłuuugie lata wiem jak wygląda jej żywienie a jadła wszystko, codziennie ale to codziennie rano do kawy 2 pączki i pol tabliczki czkolady, potem śniadanie uwielbiała kasze manne z duuuza iloscia soku malinowego, albo naleśniki z prawdziwym tłustym serem i śmietana z cukrem (jadla z 4 sztuki) potem zagryzała to jeszcze kanapkami, obiad 2 dniowy zupa i nie żadna tam sałatka tylko schaboszczak, ziemniary, obowiązkowo deser, potem przegryzała miedzy posiłkami paluszki słone - to jej słabość - spokojnie zjadała paczkę duza dziennie, kolacja duza typu jajecznica z 4 jajek i boczek, pszenna bułka itp. tryb zycia siedzący, praca siedząca po pracy tyle co pokrzątała sie w domu, nigdy nie uprawiała żadnego sportu... do dnia dzisiejszego chuda jak patyk. Jej siostra rodzona to samo.... Moj brat odziedziczył metabolizm po niej - wpiernicza wszystko jak leci i chudy jak szczypior ja niestety po ojcu ktotry zawsze mial lekka nadwagę. 

Sylnova napisał(a):

Dziewczyny, tak jak napisałam w pierwszym poście ,,nie jest tak, że jedzą zgodnie z zapotrzebowaniem i tyle''.Przebywałam z tą koleżanką kilka dni i liczyłam jej te kalorie, ona nawet nie wiedziała co ile ma, nigdy tego nie robiła. Naprawdę wychodziło tyle kcal, a przecież nie spalała ich aż 2800... to jest bardzo zastanawiające. 

skoro nie tyją to znaczy że jedzą zgodnie z zapotrzebowaniem - SWOIM, a nie zgodnie z kalkulatorem. 

A jak przychodzę na jakiś wątek i trąbię, że kalkulatory to czysta statystyka, a ludzki metabolizm to coś w chooj daleko od statystyki, to laski na mnie krzyczą, że kalkulatory powstały na kanwie badań naukowych i co ja się wymądrzam... Tiaaa...

coconut.charlotte napisał(a):

a pieprzycie... No to są Ci szczęsliwcy = geny, supermetabolizm. Moja siostra od zawsze  jest patykiem a codziennie wsuwa dużo zarcia, słodycze, ciasta, obiady z dwóch dań, kolacje x2, i inne. I zawsze jest chuda. Taka już jest. Ja niestety z tych tyjących od zawsze
 

U mnie tak samo w porównaniu z rodzeństwem. Kilka kg już zgubiłam kilka lat temu. Wagę trzymam bez problemu od tamtego czasu. Nie liczę kcal. Nigdy nie liczyłam. Wydaje mi się, że czasem zjem mniej, czasem więcej i to wszystko sie wyrównuje. Więc waga nie leci w górę. Ale są wahania wagi o ok 1 -2 kg w górę czy w dół. Dodam, że teraz uważam na to co jem. Ale nie daje się zwariować. Kiedyś dużo gazowanego, smacznego, dużo słodyczy. Dziś to już nie mój świat. 

Sylnova napisał(a):

zgadzam się coconut.charlotte. I wcale tak nie jest, że to CPM się zawsze sprawdza. 

No nie sprawdza się, jeśli ustalamy je na podstawie kalkulatorów zapotrzebowania. To tylko jakieś ramy, a realne zapotrzebowanie zależy od wielu osobniczych cech. I to też nie musi być tak, że CPM to jakaś określona wartość kalorii bo równie dobrze może to być jakiś przedział. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.