- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 marca 2013, 22:19
20 marca 2013, 13:26
Witaj Lybra. mam pytanie do Ciebie .czy dostałaś wcześniej rozpiskę produktów które masz zakupić do rozpoczęcia diety?U mnie to wygląda tak; miałam dostać dietę dziś o godz 18 to zdążyłabym na jutro sie przygotować. ale widze informację że dieta będzie 21.03. o godz 00.00. cięzko mi będzie rano zrobić zakupy poprostu i zjeść jeszcze śniadanie o 7.
Alicja30 ja dostałam dietę w sobotę o 10 rano. A od niedzieli się zaczynała, tak żebym mogła sie przygotować. Zawsze dostawałam dzień wcześniej, może Twoja będzie od kolejnego dnia po tym w którym dostaniesz, tak żebyś miała czas??
20 marca 2013, 13:29
Witaj kakti to w sumie tak jak ja od jutra,tylko ze ja niemam jeszcze jadłospisu Lybra ależ ci waga leci dałaś mi kopa ;-)
Sama widzisz jak to jest, pewnie, że na początku leci zawrotnie potem troszkę zwalnia. Ale jak masz w ustawieniach 1 kg tyg mniej to tak tez będzie :) a to motywuje jak widzisz takie zmiany... :)
20 marca 2013, 13:34
20 marca 2013, 14:02
20 marca 2013, 16:56
20 marca 2013, 17:26
20 marca 2013, 17:58
alicja30 wiesz, ja też tak mam, dokładnie, jak jestem na diecie to gotuje wtedy więcej różności. Tylko ja mam problem z tymi wieczorami wtedy sobie musze jakoś radzic bardziej zdecydowanie z pokusami i tak naprawdę tego się boję najbardziej.
Fajnie, że zaczynasz dietkę, zobaczysz, że będziesz zadowolona :)
Lecę robić lekcje z maluchem :) bo tu u nas do pierwszej klasy idą 5 ciolatki a prace domowe nie są łatwe, czytanie, pisanie zdań już i teraz działania w zakresie 20 stu.
A od sierpnia kolejny mój maluch idzie do 1 wszej klasy :)
20 marca 2013, 18:16
Irism, fajnie Cie tu powitać :) Kochana, ja tez tak miałam, mało tego, ja tez miałam kilka podejść w ostatnim czasie i kiedy mówiłam w domu, zaczynam vitaliję, to mój wspaniałomyslny małżonek kupował snickersy dla mnie bo twierdził, że szkoda sie męczyć
i na tym sie kończyło, często nawet nie otwierałam strony i kolejny abonament szedł na marne.
Więc teraz nic nikomu nie mówiłam
20 marca 2013, 18:35
Edytowany przez alicja30 20 marca 2013, 18:38
20 marca 2013, 19:52
alicja30 ja jestem w Szkocji już 5 lat, zadowolona jestem bardzo. Wiesz są zwolennicy i przeciwnicy. Życie na emigracji jest bardzo tródne, zwłaszcza na początku. Bariera mentalna, nie znajomośc prawa, przepisów, języka, ludzi... to tylko kropla w morzu. Czasem bezsilność. Często izolacja społeczna, z która sporo sobie nie radzi i wraca. Polacy spotykaja się między sobą, ale to nie rozwiazuje problemu. Najlepiej to wtopić sie w środowisko i mieć znajomych z "różnych parafii". Kiedy moje maluchy (rok po roku są) poszły do przedszkola było już lżej, bo zaczęłam miec kontakt z innymi mamami szkockimi i nie tylko. Od niedawna dopiero spotykamy się z Polakami, bo są przesympatyczni akurat oni. Mój nastolatek (obecnie 14 lat) on integrował się ok 1.5 roku, teraz już jest bardziej szkocki niż polski hehe. Moje szkraby małe kończą w tym roku 6latek i 5 latek w wakacje. Starszy idzie do 2 klasy od sierpnia (właściwie od kwietnia bo po ielkanocnej przerwie dzieci zdają do następnej klasy) a młodszy od sierpnia zaczyna pierwszą klasę. Zajecia codziennie maja od 9 do 15.15 i tak do końca szkoły wszyscy. Mają o 12 przerwę 1 godzinę na lunch. No i wymagana jest biała koszula, krawat, spodnie czarne w kant i ew. czarny sweter w serek i tak wszyscy od 5 roku życia do 18 tego hehe. I czarne buty w innych nie wejdziesz do szkoły. Na gimnastyce wszyscy mają jednakowe stroje czarne spodenki i biała koszulka polo. Cyba że pływaja to kapielówki :)
Podstawówka trwa 7 lat (od 5 rż do 12) potem jest 6 lat high school, a potem uniwerek dla ambitnych, po drodze można być tylko 4 lata w high school i odejść w wieku 16 lat (tu jest już dorosły wedle prawa) i iść do pracy albo do collegu zrobić zawód jakiś.
Możliwości jest b. wiele.
W Pl ostatnie 23 lata mieszkałam w Warszawie. Czy bym wróciła? O nie, nigdy o tym nie pomyślałam. Tu jestem u siebie, mam mieszkanie, cudną pogodę (latem brak upałów) ale niestety samotność, brak rodziny... dzieci nasze widują dziadków raz na 2-3 lata... to smutne... zwłaszcza w święta i ciężko się do tego przyzwyczaić , bardzo...