Temat: Cambridge - dla tych co juz korzystały i tych, co będą:-))

Pomyslałam sobie, że otworzę temat diety cmabridge. Wszyscy są mile widziani, a zwłaszcza osoby, które już stosowały tę dietę, jak również te, które mają zamiar.
Podzielmy się swoimi doświadczeniami i przeżyciami oraz spostrzeżeniami z tej diety
Halo Kobitki, niestety ja dopiero zaczne w przyszlym tyg tzn moze wczesniej ale sie okaze.. niestety mam grype i chorubsko nie pozwala na jeszcze wieksze oslabienie wiec do zobaczenia
Vicky dziś nie wytrzymałam  zjadłam krokieta, nad czym bardzo ubolewam, a co do chłopaka to widzę, że jemu też ciężko wrócić do diety.. a musimy zrzucić co przybraliśmy na wakacjach. Krakremija też jestem chora niestety i powiem, że w trakcie choroby ciężko, bo mega słaba jestem, a jeszcze nawał pracy.. 
krakrmija ostanio na ścisłej pisałaś, że było ci trudniej, więc taka przerwa myślę, że nawet dobrze Ci zrobi, troszkę podbuduje psychicznie, Kuruj się i wracaj do zdrowia i do nas Mopgirl jeżeli łapie Cię przeziębienie to być może organizm chciał więcej kalorii aby sie bronić , w trakcie choroby to raczej nie warto być na ścisłej..Mi na razie dobrze, bez głodu i napięć psychicznych , no ale to dopiero koniec 3 dnia..
Vicky kończy mi się już choroba, ale mam 'smaki' na inne rzeczy.. W dodatku zostałam zaproszona na urodziny  nie wiem jak to przeżyję.. 
hej, Dziewczyny.
ja na mojej "mieszanej" mam się całkiem nieźle. początki były ciężkie, nie mogłam wbić się w godziny posiłków i byłam głodna przez cały dzień. teraz jest już fajnie. na razie schudłam 3 kg, ale czuję się duuuuużo lżej.
dwa razy w tygodniu chodzę na siłownię, w dni, kiedy nie jestem na siłowni, robię sobie długie spacery (ok.45 minut szybkiego marszu). korzystam z jesieni, mojej ulubionej pory roku. jest wietrznie, chłodno - uwielbiam spacerować w taką pogodę.

od dwóch tygodni przyjmuję "wspomagacz" diety - Slimette. nawet jeśli nie przyspiesza mojego chudnięcia, to dodaje mi dużo energii. mam siłę i ochotę na ćwiczenia. zauważyłam też, że dużo szybciej robię się głodna.

lek nie jest tani (ok.130 złotych), ale jak dla mnie jest bardzo skuteczny - sprawił, że życie na diecie stało się przyjemne. :) przede wszystkim jestem pełna energii - żadnego zmęczenia i senności wywołanej brakiem węglowodanów.

za chwilę kończę mieszaną i przechodzę na moją własną dietę, na której schudłam w styczniu 4 kilogramy.

trzymajcie kciuki. :)
chodzą dzis za mną śliwki , od jutra przechodzę na 3 zaszetki cambridge + posiłek 400 kalorii, chyba dlatego, ze właśnie zaczyna codziennie coś innego za mną chodzić , a to na ścisłej bardzo męczy psychicznie. Nie będzie to posiłek wyłącznie białkowy, po prostu to na co mam ochotę, będę starać się  aby było zdrowo. Sama jestem ciekawa efektów...Mopgirl jak udało Ci się przeżyć urodziny na scisłej? Skimmed, powodzenia, i wpadaj do nas częściej . powiedz jak wygląda Twoja 'mieszana"? ps. Nie ważne jak szybko się chudnie, ważne że wszystkie mamy potencjalnie duża szanse, że na przyszłą wiosnę będziemy  fajne laski
vickybarcelona, moje menu było bardzo monotonne. :)
dzień zaczynałam od zupki o 9:00. o 12:00 jadłam "stały" posiłek. wersji tego posiłku było kilka: 1. 1/2 chudego lub półtłustego twarogu lekko "rozcieńczonego" jogurtem 0%, do twarogu wrzucałam ogórka lub rzodkiewki. 2. serek wiejski z ogórkiem lub rzodkiewką 3. omlet z samych jaj (wrzucałam do niego np.paprykę, cebulę, brokuły). następny posiłek o 15:00 - zupka. wieczorem, ok.18:00, bywało różnie. czasami jadłam zupkę, czasami batona, czasami robiłam sobie znów 1/2 twarogu z odtłuszczonym jogurtem i cynamonem.

po kilku dniach miałam serdecznie dość tego jedzenia, ale po kilku następnych czułam się przyzwyczajona. poza tym waga bardzo ładnie leciała i nie czułam głodu. :)
powiem Wam, że dla mnie największym wyzwaniem na diecie są wyjścia na urodziny, obiady, kolacje poza domem. wiem, że w każdym menu znajdę opcję idealną dla siebie - sałatkę lub jakąś lekką zupę, ale mimo to pokusa zjedzenia czegoś zakazanego jest dla mnie wręcz nie do zniesienia. oduczyłam się już nawet picia jakichkolwiek ilości alkoholu, bo alkohol zawsze rozluźnia moje hamulce (i dodatkowo zaostrza apetyt).

najbezpieczniej czuję się, kiedy siedzę w zaciszu mojego mieszkania, z nosem w książce (na szczęście nie mam w domu telewizora). skupiam się wtedy na fabule książki, czas mija szybko i nim się obejrzę jest już późny wieczór, a ja jestem śpiąca. teraz dodatkowo spędzam czas na siłowni i spacerach, więc dni mijają mi niepostrzeżenie.

mimo wszystko... dzisiaj wychodzę ze znajomymi do knajpy i już się boję. wiem, że to będzie walka - walka na śmierć i życie o to, żeby nie dać się pokusom.
skimmed czyli jesz 2 zaszetki  cambridge i 2 "zwykle posiłki", ja na początek rozważam 3 cambridge+1 zwykły, dlatego chcę liczyć kalorię (posiłek 400cal) aby móc w razie wyjścia wypić lampkę wina, zobaczymy jak to wyjdzie, ale to fajnie bo czuję ekscytację/ciekawość a to zawsze motywująca sprawa na diecie. Na jutro kupiłam na ten posiłek mieszankę warzywną (będzie zupa jarzynowa)  + kawałek piersi z kurczaka   Moja rada, jeśli nie zjadłaś jeszcze posiłku 'zwykłego', to może zamiast niego zjedz w tym pubie coś do 400 kalorii, jakaś sałatka/zupa +wino. ps. napisałaś , ze "pokusa zjedzenia czeegoś innego jest nie do zniesienia"dlatego myślę, ze lepiej nałożyć sobie ograniczenia kaloryczne niż ograniczenia co do wybranych produktów.(ale ja na razie teoretuzyję, od jutra będę praktykantką)

A ja po wypiciu alkoholu tracę całkiem apetyt.

Pomimo, że dotarłam już do mojego celu - stabilnej wagi 60-64, postawiłam sobie kolejną poprzeczkę. Zamówiłam już kolejny zestaw DC i będę starała się na nim zjechać do 5 z przodu i ile tam więcej zejdzie, żeby ostatecznie zostać przy 60 kg. Ja na mieszanej nie liczę kalorii wcale. W pierwszym tygodniu nie jem węglowodanów, tylko warzywa i nabiał, w drugim do tego owoce, a później stopniowo rozszerzam jadłospis. Nie męczą mnie napady głodu, jem tyle,żeby poczuć nasycenie. Jeśli nadal jestem głodna, dojadam warzywami (kalarepka, kalafior, ogórki) - kompletnie tego nie ważąc ani nie oceniając kaloryczności, bo uważam, że to bez sensu.

Teraz już jem wszystko, waga skoczyła do 62.9 i stoi jak zaklęta. A jem na prawdę sporo (ilościowo).

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.