- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 marca 2018, 18:00
Na wstępie napiszę prowadzę siedzący tryb życia poza dojściem do samochodu i siku do łazienki nie ćwicze kompletnie nic. Mam 71kg przy 160. TSH 3.14 nadnercza wyniki ok lekka hiperinsulinemia, testosteron i pochodne ok.
Od kilku dni staram się to zmienić ale jazda 30min na rowerku stacjonarnym i próba zumby w mieszkaniu kończy się rykiem wyciem i płaczem. nienawidzę ruchu nienawidzę tańczyć, biegać pływać, gier zespołowych. dziś 3 minuty salsy z filmikiem na yt skończyło się płaczem ;( jedyna aktywność jaką lubię to rower ale w lecie.
Mam zainstalowaną apkę liczącą kroki od jakiegoś czasu. Średnia ilość moich kroków dziennie to 2 tys.
Jak mam sobie z tym pporadzić? jak zmusić się do jakiegokolwiek ruchu??? Nie chcę być niedołężna. Czy niechęć do ruchu do jakiegokolwiek ruchu może być spowodowana niedoborem czegoś?
6 marca 2018, 23:47
Od dziecka jesteś taka okrągła ? Może tu jest problem ? Raz w życiu ważyłam przez kilka mies 66 kg i to było dla mnie straszne. Szybko się męczyłam, dużo się pociłam, schylić się ciężko , bo brzuchol przeszkadzał i wtedy też nie miałam ochoty ruszać się, bo było mi ciężko, zrobiłam się z leksza leniwa, nie chciałam nigdzie wychodzić.
Wtedy szybko przeszłam na dietę beż ćwiczeń , a jak wróciłam do wagi to zaraz ochota na ruch wrócila.
Nie wiem, czy planujesz dzieci, ale jeśli tak to zapewniam Cię, że wcześniej , czy później będziesz zmuszona polubić ruch i co wtedy zrobisz rozpłaczesz się ?
Edytowany przez Marisca 6 marca 2018, 23:54
7 marca 2018, 01:26
Tez nie jestem fanem wysilkow i potu. Wlaczam sobie jakis audiobook i wychodze na spacer. Wcale nie musisz uprawiac ekstremalny sport, aby dotlenic mozg i pocwiczyc pluca.
Edytowany przez nobliwa 7 marca 2018, 01:30
7 marca 2018, 06:24
Od dziecka jesteś taka okrągła ? Może tu jest problem ? Raz w życiu ważyłam przez kilka mies 66 kg i to było dla mnie straszne. Szybko się męczyłam, dużo się pociłam, schylić się ciężko , bo brzuchol przeszkadzał i wtedy też nie miałam ochoty ruszać się, bo było mi ciężko, zrobiłam się z leksza leniwa, nie chciałam nigdzie wychodzić. Wtedy szybko przeszłam na dietę beż ćwiczeń , a jak wróciłam do wagi to zaraz ochota na ruch wrócila.Nie wiem, czy planujesz dzieci, ale jeśli tak to zapewniam Cię, że wcześniej , czy później będziesz zmuszona polubić ruch i co wtedy zrobisz rozpłaczesz się ?
Jestem dokładnie tego zdania . Może Ci się tylko wydawać,jest Ci teraz ciężko ,bo więcej wazysz ale jak już zrzucisz i osiągniesz tą lekkość to z radością będziesz latać wszędzie tylko daj sobie szansę .. To wcale nie takie trudne ... Pomysl ,że gubiac 4 kg miesięcznie za 3 miesiące może się wszystko odmienic i wcale nie trzeba forsownych ćwiczeń , szybkie spacery i trochę cw wzmacniających ,bo kluczem jest dieta. Powodzenia
7 marca 2018, 07:14
2 tys? Jaka masz apke? Ja jak siedze bity caly dzien w domu to robie 3-4 tys..
Czyli po domu robisz jakieś 2,5 km? no chyba nie :)
U mnie 12 tys kroków to 8 km
Autorce nie umiem poradzić, ja jak się nie ruszam dłużej niż dwa dni to nie da się ze mną wytrzymać :(
Edytowany przez kkasikk 7 marca 2018, 07:15
7 marca 2018, 07:42
ja też nienawidzę ruchu, tego podnoszacego tętno. Nienawidzę i tyle. Od kiedy mam bandziocha okazuje się, że moje tetno spoczynkowe jest 80-100, nic dziwnego, że nie cierpię uczucia kiedy mi skacze wyżej i czuje nieprzyjemne zmęczenie ;)
ale do rzeczy. Ruch i aktywność to nie są tylko męczące ćwiczenia celowe. Spacer uprawiany dla spaceru a nie dla kroków, wycieczka rowerowa odbywana dla pleneru to nie to samo co robienie kilometrów, a ćwiczenia usprawniające i relaksacyjne to też inna bajka niż dynamiczne zumby czy inne dywanówki z muzyką. Dla przykładu, jak mam wsiąśc na rowerek stacjonarny to mnie ch** strzela na sama myśl, i nie ma ze serial czy coś, 20 minut to jest maks, a potem uruchamiają się wkurwiny. Ale jak mam pojechac do lasu w ladny dzień po te 20 km w jedną i drugą stonę, to jest czysta przyjemność i idealny antydepresant. Podobnie, nic mnie tak nie stawia na nogi, jak zrobienie 30-50 minut pilatesu i rozciągania z taśmami, uczucie jak po świetnie przespanej nocy, byle w ciszy, spokoju i ciagłym kontakcie z własnym rozumem. Bez ludzi, ludzie mnie irytują bo zawsze grupie towarzyszy element rywalizacji. Po co Ci to mówię. Bo hasło "ruch" kojarzy się na ogól tak, że jesli się nie lubi to męczy sam jego wydźwięk. Ale można być aktywnym po swojemu, i nikt nie ma prawa Ci mówić, że powinnaś inaczej bo cośtam, że więcej, że bardziej, że inaczej, że cośtam motywuje albo nie. Przyjrzyj się sobie, kiedy czujesz się naprawdę dobrze fizycznie i psychicznie, i zobacz z jakiego rodzaju "ruchem" jest to związane (bo na pewno jest to związane z ruchem, czysta fizjologia), bez ograniczania pojęcia o nim.
Edytowany przez Cyrica 7 marca 2018, 07:44
7 marca 2018, 08:28
A co, z buta trzeba?10 km to bliziutko. Samochodem dojeżdżasz?! serio???o to chodzi, że do pracy mam 10 km to nie samochodem nie jestem w stanie dotrzeć na 7 rano sklep mam pod pracą więc też nie idę do sklepu specjalnie, kawalerka 30m więc też nie ma gdzie ganiać po niej, ale największym bólem dla mnie jest wstręt do ruchu tak tragicznie nie lubię się ruszać.2 tys? To rzeczywiście bardzo mało, sam miałem tyle jak siedziałem chory w domu na zwolnieniu OoMoże małymi kroczkami, staraj się systematycznie zwiększać ilość kroków, zamiast jechać windą wejdź na 3 pietro na piechote, nie podjeżdzaj autobusem/samochodem poniżej 1km.
7 marca 2018, 09:22
Nie potrafię sobie wyobrazić jak można zrobić 2 tys kroków w ciągu dnia. Ja jak nie wychodzę nigdzie, tylko kręcę się po domu robię od 5 do 8 tys kroków. jak idę na spacer to koło 10-12 tys.
Sama nie lubię żadnych aktywności domowych, ćwiczeń z YT, czy innych takich - ale ja akurat lubię zajęcia grupowe - ale też tylko niektóre (np. zajęcia na trampolinach czy Pound) i wole pojeździć na rowerku w fitness klubie niż w domu. Dlatego chodzę tylko na te 2 zajęcia, bo one mnie nakręcają i tyle.
Rowerem też lubię jeździć, do pracy mam 6 km, ale też jeżdżę samochodem - a to dlatego, że droga kompletnie się nie nadaje, a po drodze dziecko zawoziłam do żłobka.
Generalnie czasem trzeba zacisnąć zęby i się zmusić - niestety - albo być grubym.
7 marca 2018, 09:43
Masz w sumie chyba dwa wyjścia. Albo zepnij tyłek i się ogarnij z ćwiczeniami - początki są trudne, albo daj sobie spokój i dalej siedź na dupsku i rośnij duża. Ale przestań się nad sobą użalać, bo tylko ty odpowiadasz za to jak wyglądasz teraz i jak będziesz wyglądała w przyszłości.
Ja też nie znosiłam ćwiczyć. Teraz - kocham. Ale nie w domu, z YT, uwielbiam zajęcia grupowe, trampoliny, bungee, buty bounce fit czy body pump (ćwiczenia fitness ze sztangą), teraz zaczynam swoja przygodę z bieganiem. Może wyjdź z domu i poszukaj zajęć zorganizowanych?
Edytowany przez kasiap76 7 marca 2018, 09:48
7 marca 2018, 10:02
Ta, rower w smogu, na zdrowie. To samo entuzjastki spacerów w mieście. Ja tam też patrze tylko byle jak najszybciej się przemieścić w mieście i nie musieć wdychać.Idealny dystans na rower!A co, z buta trzeba?10 km to bliziutko. Samochodem dojeżdżasz?! serio???o to chodzi, że do pracy mam 10 km to nie samochodem nie jestem w stanie dotrzeć na 7 rano sklep mam pod pracą więc też nie idę do sklepu specjalnie, kawalerka 30m więc też nie ma gdzie ganiać po niej, ale największym bólem dla mnie jest wstręt do ruchu tak tragicznie nie lubię się ruszać.2 tys? To rzeczywiście bardzo mało, sam miałem tyle jak siedziałem chory w domu na zwolnieniu OoMoże małymi kroczkami, staraj się systematycznie zwiększać ilość kroków, zamiast jechać windą wejdź na 3 pietro na piechote, nie podjeżdzaj autobusem/samochodem poniżej 1km.
A pochodzisz z miasta (pytam też o rodzinę), czy jesteście przyjezdni? Pytam, bo w 99% przypadków jak ktoś zasłania się smogiem (że tam nie wyjdzie, tego nie zrobi i tak dalej) to jest napływowy, jakoś "swoi" nie mają tego problemu. Moi dziadkowie mieszkają w tym momencie w Krakowie przeszło 70 lat i mówią, że powietrze się wiele nie zmieniło na przestrzeni tych lat. Tylko kiedyś tak o tym nie trąbili w mediach i ludzie nie dawali się złapać w ten szał zakupów (bo tu aplikacja, tam maska, siam oczyszczacz powietrza, czy karnet na siłownię, żeby iść pobiegać sobie na bieżni). Plus przecież często w podmiejskich miejscowościach jest jeszcze gorzej, bo ludzie palą w piecach czym popadnie (gdzie np. w Krakowie jest ustawa antysmogowa i piece węglowe są/będą wycofywane) - a nie wychodzić w ogóle z domu i się tak przemykać auto-dom zdrowe nie jest (przy czym zakładam, że nie każdy może sobie pozwolić na wyjazdy gdzieś już dalej za miasto).
Zdjęcia z serii "powietrze aż czarne" ;) - a tak poważnie to też pomyśleć trzeba trochę gdzie iść i tyle.
7 marca 2018, 10:22
A moze na sile sobie postanow, ze np po pracy musisz odbebnic spacer. Wpadnie Ci to w nawyk i juz nie bedzie po jakimns czasie tak ciezkie. Albo np odwiedziny do koelzanki na piechote, psa chyba nie masz wiec odpada ;P Ktos fajnie tez powiedzial, ze rowerem mozna tez w zimie. Wyjdz ze strefy komfortu sprobuj np 1 dzien w tygodniu do pracy rowerem, potem 2 dni, 3 i w koncu podlapiesz :)