- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 września 2014, 10:48
nienawidzę sportu.. nie lubię biegać, ćwiczyć, męczyć się.. nie daje mi to radości , najchętniej w ogóle bym się nie ruszała . ćwicząc, męcząc się zaczynam się denerwować, zmienia mi się nastrój na gorszy , czy któraś z Was tak miała a mimo to polubiła ruch ?
7 września 2014, 10:54
Ja kiedyś bardzo nie lubiłam sportu przez wf w szkole, zbyt trudne ćwiczenia, sadystyczni nauczyciele, wyśmiewające się dzieci... jak skończyłam liceum zaczęłam ćwiczyć sama i pokochałam to. Może musisz znaleźć coś swojego, nie wiem pływanie, rower, gimnastyka, cokolwiek, jak znajdziesz coś takiego (dla mnie to był rower) pójdzie jak z górki:)
7 września 2014, 11:06
Ja kiedyś nie lubiłam i się zmuszałam i to tylko wyszło mi na niekorzyść. Potem odkryłam jazdę konną, taniec, tenis (może niezbyt tanie sporty, ale nic innego mnie nie zadowala) i zaczęło się :D Da się polubić, ale zależy co dla kogo. Nie lubię biegać ,bo mnie to nudzi. Może spróbuj pływanie, jakąś Salsę albo Latino ?
Edytowany przez Sliper 7 września 2014, 11:06
7 września 2014, 11:08
Sport albo się lubi albo nie, na szczęście nie mam z tym problemu od zawsze lubiłam i lubię wszelakie formy sportu.
7 września 2014, 11:13
ja kiedyś nienawidziłam. Całe liceum miałam zwolnienie z w-f, niby słusznie, ale strasznie się cieszyłam, że je mam. A teraz jak nie mogę ćwiczyć (kontuzja, brak czasu), to mam doła. Na początku kiedy tylko zaczynałam też ogarniała mnie ogromna frustracja i złość, ale to dlatego, że nie miałam w ogóle kondycji. W OGÓLE. Później było coraz lepiej.
7 września 2014, 11:19
Nie da się :P
Przez 3 miesiące starałam się polubić aktywność fizyczną, zmuszałam się regularnie do ćwiczeń, od których mnie nie odrzucało. I klops. Z powodu małej kontuzji, a raczej bólu mięśnia po skurczu zluzowałam trochę, aż w końcu całkiem rzuciłam.
Nigdy nie miałam żadnych endorfinek, nigdy nie czułam satysfakcji z tego, że się zmusiłam, przerobiłam i po jakimś czasie mogłam więcej. Nic, zero radości.
7 września 2014, 11:25
Hej nie można do Ciebie wysłać wiad. , bo masz zablokowany pamiętnik . Możesz mi polecić miejsce odpowiednie na jazdę konną ? widzę, że masz Wrocław podany jako miejsce zamieszkania
7 września 2014, 11:29
Niestety, mi nadal się to nie udało. "Przerobiłam" już masę sportów, jednych szczerze nie cierpię (bieganie, koszykówka), inne nie są tak okropne, ale nadal nie mam z tego przyjemności (rower, siatka, pływanie, taniec, siłownia, dywanówki), niektóre są tylko ok i nic więcej (rolki, jazda konna - tu się zawiodłam bo nadzieje miałam duże, hula hop, tenis). Oczywiście zły nastrój ze względu na kiepską kondycję to jedno, ale ja nigdy bo wysiłku nie czułam przyjemnego zmęczenia - byłam tylko wymęczona. Przez ponad miesiąc zaciskałam zęby i robiłam T25 - pod koniec kończyło się to bólem głowy i zawrotami. Tak naprawdę jedyna rzecz która faktycznie wywołuje u mnie banana na twarzy to skok w dal, którego trenować po pierwsze nie mam możliwości, po drugie mi nie wolno (problem z kolanami).
Żałuję strasznie, bo wiadomo jaki to ma efekt - ale co poradzić, dla mnie potreningowe endorfiny nie istnieją.
Edytowany przez nucleargirl 7 września 2014, 12:01
7 września 2014, 11:37
ja nienawidziłam sportu od gimnazjum. od kiedy pamiętam ZAWSZE po wysiłku fizycznym zaczyna pękać mi głowa. teksty typu " wysiłek uwalnia endorfiny" - no większego bullshitu nie slyszalam. Gdy jezdzilam na stacjonarnym rowerze ( codziennie przez 3 miesiace ) to nienawidzilam momentu, w ktorym zaczynalam pocic sie jak prosiak i mi pozneij tak mlaskaly pachy - brrrr. spacery - co za dnuuuuda. nienawidze łazić gdzieś bez celu.
Ale od zawsze kocham pływanie :) czlwiek sie nie spoci, zadyszki nie dostanie, woda jest taka przyjemna :) nie chodzilam dlugie lata z powodu luszczycy ( wstydzilam sie ), a teraz w ciazy mi cala zeszla i bylam w czwartek pierwszy raz - boze jak cudownie :D przeplynelam 60 basenow, nogi mi teraz odpadaja, ale bylo bosko :D planuje od poniedzialku chodzic 3x w tygodniu, az do konca ciazy :)