Temat: da się polubić sport ? z nienawiści do miłości ?;D

nienawidzę sportu.. nie lubię biegać, ćwiczyć, męczyć się.. nie daje mi to radości , najchętniej w ogóle bym się nie ruszała . ćwicząc, męcząc się zaczynam się denerwować, zmienia mi się nastrój na gorszy , czy któraś z Was tak miała a mimo to polubiła ruch ? 

Ja kiedyś bardzo nie lubiłam sportu przez wf w szkole, zbyt trudne ćwiczenia, sadystyczni nauczyciele, wyśmiewające się dzieci... jak skończyłam liceum zaczęłam ćwiczyć sama i pokochałam to. Może musisz znaleźć coś swojego, nie wiem pływanie, rower, gimnastyka, cokolwiek, jak znajdziesz coś takiego (dla mnie to był rower) pójdzie jak z górki:)

Ja kiedyś nie lubiłam i się zmuszałam i to tylko wyszło mi na niekorzyść. Potem odkryłam jazdę konną, taniec, tenis (może niezbyt tanie sporty, ale nic innego mnie nie zadowala) i zaczęło się :D Da się polubić, ale zależy co dla kogo. Nie lubię biegać ,bo mnie to nudzi. Może spróbuj pływanie, jakąś Salsę albo Latino ?

Sport albo się lubi albo nie, na szczęście nie mam z tym problemu od zawsze lubiłam i lubię wszelakie formy sportu.

ja kiedyś nienawidziłam. Całe liceum miałam zwolnienie z w-f, niby słusznie, ale strasznie się cieszyłam, że je mam. A teraz jak nie mogę ćwiczyć (kontuzja, brak czasu), to mam doła. Na początku kiedy tylko zaczynałam też ogarniała mnie ogromna frustracja i złość, ale to dlatego, że nie miałam w ogóle kondycji. W OGÓLE. Później było coraz lepiej.

Pasek wagi

Nie da się :P 

Przez 3 miesiące starałam się polubić aktywność fizyczną, zmuszałam się regularnie do ćwiczeń, od których mnie nie odrzucało. I klops. Z powodu małej kontuzji, a raczej bólu mięśnia po skurczu zluzowałam trochę, aż w końcu całkiem rzuciłam. 

Nigdy nie miałam żadnych endorfinek, nigdy nie czułam satysfakcji z tego, że się zmusiłam, przerobiłam i po jakimś czasie mogłam więcej. Nic, zero radości.

Pasek wagi

Hej nie można do Ciebie wysłać wiad. , bo masz zablokowany pamiętnik . Możesz mi polecić miejsce odpowiednie na jazdę konną ? widzę, że masz Wrocław podany jako miejsce zamieszkania 

Niestety, mi nadal się to nie udało. "Przerobiłam" już masę sportów, jednych szczerze nie cierpię (bieganie, koszykówka), inne nie są tak okropne, ale nadal nie mam z tego przyjemności (rower, siatka, pływanie, taniec, siłownia, dywanówki), niektóre są tylko ok i nic więcej (rolki, jazda konna - tu się zawiodłam bo nadzieje miałam duże, hula hop, tenis). Oczywiście zły nastrój ze względu na kiepską kondycję to jedno, ale ja nigdy bo wysiłku nie czułam przyjemnego zmęczenia - byłam tylko wymęczona. Przez ponad miesiąc zaciskałam zęby i robiłam T25 - pod koniec kończyło się to bólem głowy i zawrotami. Tak naprawdę jedyna rzecz która faktycznie wywołuje u mnie banana na twarzy to skok w dal, którego trenować po pierwsze nie mam możliwości, po drugie mi nie wolno (problem z kolanami).
Żałuję strasznie, bo wiadomo jaki to ma efekt - ale co poradzić, dla mnie potreningowe endorfiny nie istnieją.

ja nienawidziłam sportu od gimnazjum. od kiedy pamiętam ZAWSZE po wysiłku fizycznym zaczyna pękać mi głowa. teksty typu " wysiłek uwalnia endorfiny" - no większego bullshitu nie slyszalam. Gdy jezdzilam na stacjonarnym rowerze ( codziennie przez 3 miesiace ) to nienawidzilam momentu, w ktorym zaczynalam pocic sie jak prosiak i mi pozneij tak mlaskaly pachy - brrrr. spacery - co za dnuuuuda. nienawidze łazić gdzieś bez celu. 

Ale od zawsze kocham pływanie :)  czlwiek sie nie spoci, zadyszki nie dostanie, woda jest taka przyjemna :) nie chodzilam dlugie lata z powodu luszczycy ( wstydzilam sie ), a teraz w ciazy mi cala zeszla i bylam w czwartek pierwszy raz - boze jak cudownie :D  przeplynelam 60 basenow, nogi mi teraz odpadaja, ale bylo bosko :D planuje od poniedzialku chodzic 3x w tygodniu, az do konca ciazy :)

Pasek wagi

tak, miałam tak. dzisiaj dzień bez treningu to dzień stracony :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.