- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 marca 2016, 07:53
http://www.sfd.pl/[BLOG]_Wielkilol_konczymy_2_letnia_redukcje,_2x_ME-t1087155.html
18 marca 2016, 00:19
Trudno, ja to widzę inaczej. Uparłam się i próbuję. Dziewczyna jest młoda- ja stara i nie chodzi mi o taką sylwetkę jak jej. Tylko szukam pomysłu jak nie męcząc się spalić tłuszcz. A że moje życie jest dość nieregularne to ta nieregularna dieta mi odpowiada. Oboje autorzy są specjalistami od żywienia, ale też wkręceni w środowisko kulturystów. I próbują ten ich świat reformować. Podoba mi się to.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ze nie ma dróg na skróty. Szybkie efekty bez męczenia się daje tylko liposukcja, o ile ma się fundusze i nie boi ryzyka powikłań. Z linku podrzuconego przez koleżankę wynika, że to tak naprawdę jest niezła głodówa, zakamuflowana jedynie hasłem "dzień obfity". Kurde jaki on obfity, jeśli tyle ten chłopina musiał by jeść na normalnej redukcji (o ile nie więcej), a w pozostałe dni jadał tyle co redukujące się panienki lżejsze od niego o blisko 30 kg.
Zresztą o tym, że to głodówka świadczy wygląd samej pani Wilk.
No ale skoro wierzysz deklaracjom ludzi którzy w ten sposób zarabiają... Niestety nie sam dyplom powoduje, że ktoś jest dobrym specjalistą, ważna jest też etyka zawodowa. A tu może być z nią niestety nie najlepiej.
18 marca 2016, 07:02
wyliczylam kaloryczność średnią dzienną mojej diety. To 1400kcal. Tyle samo co na Vitalii. Trzy razy w tygodniu jest 1100, cztery razy odpowiednio więcej. I to dlatego że ma lat 50 a nie 20. Wtedy byłoby cztery razy po ok 1900.I to ma być głodówka? Oczywiście to pierwszy etap, dla tych, którzy chcą schudnąć do 80 kg. Potem jest dla mnie średnio 1300.Do czsu jak osiągnę co chcę a chcę mieć BMI w zakresie prawidłowym. najbliższy i jednocześnie najwyższy wynik to 77 kg. Jeśli mi się uda będę zadowolona. A potem może jeszcze cztery kilo. Oby. I nie liczę na szybki efekt. Ale liczę na efekt. Te 11-12kg powinnam zrzucić do wakacji. Zgodnie z założeniami. Tak samo jak na Vitalii. Tylko sposób inny. Bardziej przyjazny mojemu organizmowi. I procesom które przez trzydzieści lat obserwacji swojego organizmu zauważyłam.
Żadna dieta nie jest idealna dla wszystkich. Trzeba racjonalizmu i wysłuchania się w swój organizm. Ją słucham swojego brzucha.
18 marca 2016, 11:10
Niezależnie od Twojego wieku wyliczone przez Ciebie wartości są poniżej Twojego ppm, nawet to 1400. Czyli tak. Głodówka. Zagrożeń sporo i zepsuty metabolizm jest najmniejszym z nich. O hormonach sporo już na forum napisano, nie dotyczy to wyłącznie młodych dziewczyn. U ciebie z racji wieku najbardziej odczuwalnym może być osłabienie kości i znacznie wyższe ryzyko wystąpienia osteoporozy. Zresztą jak zajrzysz sobiie do linku wyżej... chłopakowi wydaje się że je dużo, ale jaka jest jego historia? Tego można się tylko domyślać, pisze tylko o dwóch latach redukcji, w tym czasie kilka złamań i w trakcie rekonwalescencji szybko się "zalewał tłuszczem". Trochę dziwne u tak młodej osoby. Wygląda na historię osoby głodującej przez dwa lata, która jedną wersję głodówki wymieniła na inną, być może co drugi dzień mniej restrykcyjną niż przedtem, no ale tego ile jadł wcześniej nie napisał.
18 marca 2016, 15:49
Sęk w tym, że tego chyba nie liczą, ani nie weryfikują dietetycy, wynik wypluwa ci program komputerowy na podstawie danych jakie wpiszesz. Część z tych danych określasz na podstawie własnych odczuć (np. aktywność. .. zobacz sama -niektórzy chodzą niemal wszędzie i nawet nie wpadną na to żeby to uwzględnić, a inni przemieszczają się autem od drzwi do drzwi i przejście kilometra uważają za trening). Sama przecież określasz ile i jak szybko chcesz schudnąć, ale czy ktoś pyta w wyniki badań czy stan zdrowia choćby? A to też jest istotne. Bezpośredni kontakt z dietetykiem-człowiekiem masz jeśli wyślesz konkretne pytanie.
A tymczasem ppm dla Ciebie to w zależności od wzoru ok 1550-1590 kcal i to jest tyle ile organizm potrzebuje na podstawowe funkcje życiowe, czyli tryb "leżę i pachnę" bez zakładki choćby na pójście do toalety czy po szklankę wody. Jeśli chodzi o zapotrzebowanie całkowite to nawet przy zupełnie siedzącym trybie życia wg kalkulatora vitalii, gdybyś chciała zostać przy obecnej wadze, potrzebujesz ponad 2100 kcal. Ponad 700 kcal niedoboru to bardzo dużo.
Nie twierdzę, że system vitalii jest zły, ale może brakuje jakiegoś ograniczenia nie pozwalającego na ustawianie kaloryczności poniżej pewnych wartości. Czegoś jak filtr działający w pamiętnikach, który blokuje widoczność tych z dużą niedowagą.
Edytowany przez kutkutdak 18 marca 2016, 15:52
18 marca 2016, 19:48
Co do komputerowego kalkulowania to masz rację, ale kontaktowałam się z też dietetykami w swojej odchudzajacej karierze. Różni byli. Tacy, co dietę 1000 kalorii proponowali też. Z vitalijkowymi dietetyczkami też się konsultowałam. Schudłam na ich jadłospisach od sierpnia 14 kg przez 2,5 miesiaca. Potem powoli się znów niestety troche w górę poszło, 4 kg. już nie 14! ( I jadłam 1400/1450 przez te prawie trzy miesiące. Wyniki badań- bdb, wszystko w normie.
Daję sobie 100 dni. Nic złego mi sie chyba nie stanie, skoro pół roku wcześniej przetrwałam takie deficyty...
18 marca 2016, 23:26
Świetnie, że już udało Ci się tyle schudnąć, ale nie wiem, czy ktoś Ci wspominał już, że nie wszystkie skutki niedoborów są odczuwalne od razu. Co gorsza te najgroźniejsze mogą ujawnić się dopiero po latach - wtedy prawdopodobnie nie połączysz tego z dzisiejszą dietą. Jest jeszcze coś - z wiekiem organizm wolniej się regeneruje, a część uszkodzeń przestaje w ogóle naprawiać. Statystycznie rzecz biorąc czeka cię jeszcze ponad 30 lat życia. A co jeśli dajmy na to za 15 lat okaże się, że panewka kości biodrowej jest do wymiany albo po siedemdziesiątce upadniesz i złamana kość udowa nie będzie chciała się zrosnąć już nigdy? Do tego często w tak rygorystycznych dietach bardzo ogranicza się tłuszcze - u młodszych daje to problemy z okresem, ale nie tylko... to znacznie zwiększone ryzyko chorób neurodegradacyjnych... niefajna sprawa.
Mało kto takie rzeczy wiąże ze sobą. Czy nie lepiej jednak mniej kroić jedzenie, a włączyć odrobinę ruchu? To poprawia krążenie, wzmacnia kości itd. Pamiętaj - ponad 30 lat jeszcze zostało, albo i więcej.
To o czym piszę nie tylko starszym się przytrafia, mam koleżankę rówieśniczkę - często na bardzo niedoborowych dietach, od kilku lat przynajmniej raz do roku jest poważnie połamana, stan szkieletu jak u staruszki. Raczej wątpliwy komfort życia, a ile bólu.
Byłaś na bardzo restrykcyjnej diecie przez niemal 3 miesiące, chudłaś w dość ryzykownym tempie (prawie półtora kilograma tygodniowo, gdzie za bezpieczne uważa się miedzy 0,5 a 1), to organizm mógł jeszcze wytrzymać, ale co się stanie jak dorzucisz mu kolejny kryzys. Sama wspominałaś, że nie masz 20 lat, więc nie regenerujesz się też w takim tempie jak dwudziestolatka... No i organizmy dwudziestolatek też nie wytrzymują takiego traktowania.
Edytowany przez kutkutdak 18 marca 2016, 23:26
19 marca 2016, 09:58
Oczywiście wiem o wszystkim i zdaję sobie sprawę z zagrożeń. Możesz nie wierzyć, ale ich nie ma, jeśli się mądrze stosuje do zaleceń. Stosunek białka do tłuszczu i węglowodanów jest w każdym posiłku 1:1:1. I zalecany ruch. NAPRAWDĘ. Tylko nie codzienne męczące treningi.
To forum to chyba nie jest miejsce, w którym opowiem moje życie, zbyt osobiste problemy- nie tu. I żeby oceniać pomysły Wilków trzeba jednak zapoznać się z ich pełną koncepcją. Tabelki nie przekonują - rozumiem. Mają tylko na celu pewną orientację- czy to jest dla kogoś czy nie. Dla mnie jest , ale nie dążę do sylwetki z samymi mięśniami- takie od zawsze budzą moje obrzydzenie.
Zawsze czytam. I zanim podejmę decyzję-przeczytam wszystko, co się da, kupię dostępne publikacje, przeszukam fora i konsultuję z lekarzem. Nie oceniam niczego pochopnie.
Dlatego m.in. wybrałam tę dietę i ten sposób walki z otyłością. Może pisałam na początku zbyt lekko szukając chętnych do wspólnego komponowania posiłków. Nie udało się.
A spróbowałam kilku propozycji z bloga kulinarnego 2xme i były super.
Ps.Właśnie wróciłam z pięknego godzinnego spaceru po lesie...
20 marca 2016, 00:46
Ale dlaczego pizesz mi o sylwetce z samymi mięśniami? Przecież doskonale zdajesz sobie sprawę, że ja nie o tym piszę i nie do tego namawiam. A o tym, żeby patrzeć na zdrowie w dłuższej perspektywie niż kilka miesięcy.
Jeśli chodzi o Wilków, to nie mam na myśli tylko tych tabelek - oglądałam program z nimi i naprawdę mam duży dysonans poznawczy. Nie kupuję też tego wkręcenia w "środowisko kulturystów", jak to określiłaś. Dla mnie wyłącznie marketing w najczystszej postaci. Niemal jak cudowna pigułka na wszystko. Alternatywa dla odchudzającego pasa z telezakupów.
Zresztą... jeżeli rzeczywiście sami stosują swój pomysł na sobie to pewnie będzie można obserwować co dzieje się z ich organizmami na przestrzeni lat... ale czy warto sprawdzać to na sobie? Ja nie wierzę w cudowne recepty. Jeżeli ma być minimum wysiłku i maksimum efektów to musi być gdzieś drugie dno... "nie ma darmowych obiadów", jak mawiał Milton Friedmann. Wszystko ma swoją ukrytą cenę.