Hej, wiecie co dziewczyny - tyję! Buuuu....Oczywiście dlatego, że już nic mnie nie ruszało więc zaczęłam ciąć kalorie, ale i to nie dało jakiś super-efektów, oprócz tego że kompletnie nie mogłam się skupić na nauce - a ważny egzamin za 2 tygodnie, więc nie mogę sobie na to pozwolić :(
Wróciłam do czystego Montignaca i póki co 1,5kg do góry :/ Ile to jeszcze potrwa? Nie chcę już więcej tyć, bo mam w międzyczasie wesele i ważną imprezę rodzinną - ktoś tego dowiadczył?
W ogóle to zaczynają mnie te diety wnerwiać! Powoli dochodzę do wniosku, że nie ma diety bez liczenia kalorii, a wszystkie inne diety alternatywne typu Montignac, Dukan czy Atkins - również wbrew pozorom na tym polegają. 3 posiłki mm według moich wyliczeń to od 1400 do 1700 kcal - dlatego waga powoli, ale spada - oczywiście wszystko zależy jakie kto ma podstawowe zapotrzebowanie energetyczne. Dukan to już w ogóle małokaloryczna i to jak cholera :) Białko ma mało kalorii, a w dodatku w ketozie osłabia się apetyt więc w miarę diety je się mniej. Atkins to troszkę zagwozdka, ale też trudno zjeść bez węgli ponad 2300 kcal - mdli :) poza tym w miarę diety również wchodzi się w ketozę i też je się coraz mniej.
To takie moje teorie :))) ale na prawdę coś w tym jest :]
Przecież na MM, po dniu pełnym sera żółtego, majonezu, mięsa i jajek + 2 pełne węglowe posiłki + owoce i czerwone wino - mało która zobaczy super spadek na wadze (no chyba, że wcześniej standardowo wcinała 4000kcal :)
Co innego po chudej rybce z sałatą i makaronach z samym przecierem... tu musi być w końcu spadek - bo kalorii to dużo nie zbierze :)
Poza tym niestety żadne badania naukowe nie udowodniły racji niełączenia produktów...
Niełączenie sprzyja za to unikaniu bardzo smacznych połączeń węgli z tłuszczem - wtedy tłuszczu da się zjeść więcej niż np. z rybą na parze i sałatą...
Uch... no to namieszałam :) Zapraszam do dyskusji, bo wolałabym się mylić :) Strasznie nie lubię liczenia kalorii :)