- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 kwietnia 2012, 21:54
15 czerwca 2014, 16:48
A ja dzisiaj popłynęłam, tak sie konczy obiad u mamy:( no nic jutro też jest dzien.
15 czerwca 2014, 17:51
oj chuda...wracaj do diety!!!
15 czerwca 2014, 20:11
kurcze, dzis mija 25 dzień mojej diety i zaczynam czuć się trochę słabo...nie wiem czemu. może organizm się broni, a może to juz moment kiedy powinnam zaczać jeść nieco więcej. trochę się obawiam, że jak wprowadzę batona na stałe to spadek waki wyhamuje komletnie, a wersja pesymistyczna przewiduje utrate min. 2 kg przez najbliższe 2 tygodnie...chciałam dzis pojeździć na rowerze, ale czuje ze nie dam rady
15 czerwca 2014, 22:23
Loni, wprowadz tego batona, wczesniej czy pozniej bedzie trzeba, a waga dalej bedzie spadac przeciez nie martw sie na zapas. Ja jutro juz restrykcyjnie, mialam stanąć na wage rano, ale zrobie to dopiero we wtorek. Jutro mam taki napięty grafik zadan, ze moze nie zauwaze ze jestem glodna i jakos dam radę:) Ja czuje ze cos tam zlecialo tak ogolnie, ze niby to jest tylko 2 kg i coś, ale to już widzę lekki luz, o to chodziło.
Ja walczę poki co o 65:)
15 czerwca 2014, 22:33
ja odpadam, najgorszy efekt, a w sumie jego brak. Waga bez zmian, podzeram - nie oszukuje nikogo. Nie umiem trzymac sie diety w 100%. Gotowanie rodzinie, goście itd. nie pomaga. Jakby mieszkała sama byłoby inaczej. Otoczenie mówi, że jest ok, ale ja nie czuję się ok. Mam mega doła.
Skonczylam leki na pasozyty, codziennie mam ruchu baaardzo duzo, 2 x tygodniowo godzina zumby. I nic. A mówią, że wystarczy mniej jeść, więcej się ruszać... A może zmiana dawki leku na tarczycę tak wpłynęła? Ogólnie jestem zrezygnowana.
16 czerwca 2014, 07:18
Dzien doberek. Jednak weszłam na wagę no i moje podjadanie w weekend skonczyło się tym, że muszę gonić suwak, mam nadzieje ze najdalej do wtorku nadgonię. Nie jest źle, bywało gorzej:) Trwam dalej.
Agnieszko zgadzam się, cięzko sie dietowac, kiedy musisz zrobić obiad dla całej rodziny, albo co gorsza w nim uczestniczyć. Ja juz byłam na tylu dietach (bez skutecznie) ze teraz nawet sie nie przyznaje ze sie odchudzam, po prostu, wiec jak jestesmy na obiedzie musze cos skubnąc, zeby nie wzbudzić podejrzen, a wczoraj poplynęlam po calosci. Mama zrobiła placki ziemniaczane, mialbyc 1 placek a bylo 6... Coż. Pozniej wrocilam do domu i zjadlam 3 cukierki czekoladowe. Pozniej pęto kiełby. Niedziela poszła lawinowo. Chociaz i tak mogło być gorzej, ale cudownie się opamiętałam, i nie zjadłam kolacji żeby jakoś sie wyrównać. Nie zmarnuje efektu, nie ma szans, poza tym szkoda mi wtopionej kasy, wiec bede tu trwac dopoki nie schudne tyle ile trzeba i spokojnie wyjdę z diety, zeby uniknac efektu jojo.
Mąż sie domysla ze mam diete, oczywiscie wedlug niego objadam sie batonem.......... Bo widzial pare opakowan batonow, och i ta jego wizja.
Dobra zmykam do obowiązkow, dzisiaj napiety plan, moze uda sie przezyc dzien na samych koktailach 4 plus 1 baton.
16 czerwca 2014, 08:33
witajcie dziewczynki, u mnie zastój...bede musiała się mocno spiąć żeby to przetrwać. w następny weekend ide na weselicho i liczyłam, że schudnę jeszcze 2 kg...tak patrzac na mój organizm , nie wiem czy to jest mozliwe...mam nadzieje, że ruszy! trzymajcie kciuki :)!
16 czerwca 2014, 10:11
Loni, i tak jest super! Musisz trochę zwiększać kalorie, bo będziesz się gorzej czuła.
16 czerwca 2014, 20:46
no to zwiększyłam...przez 25 dni czułam się mega zajebiście i dziś dopadł mnie kryzys. nawet nie to, że byłam głodna, ale po prostu słaba, kręcilo mi sie w głowie...było mi cholernie niedobrze...może od energizerów albo gorzkiej kawy....nie wiem...bulgotało mi w żołądku. poszłam po bułkę...przyjechałam do domu i w sumie zjadłam obiad, dowaliłam batonami jakims jogurtem i wyszło 2000kcal...mam nadzieje, że waga nie poleci w górę i od jutra wrócę na dobrą droge diety :)
17 czerwca 2014, 07:40
Od czasu do czasu trzeba dorzucić do pieca, bo organizm jednak sie buntuje.
Ja wczoraj pięknie cały dzien sie trzymałam, a na koniec dnia, mąż jadł taką pyszną chudą kiełbasę i musiałam szarpnąć jak Reksio boczek. Na wadze troszkę wiecej niz pokazuje suwak, ale 600 gram, wiec mam nadzieje, ze do jutra tej nadwyżki już nie będzie.
No i dzisiaj trwam dalej.