Temat: Odchudzanie na zawołanie

Witam wszystkich chętnych. Zakładam ten wątek dla osób, które już są na tej diecie no i oczywiście dla siebie 

Na tym forum będziemy się dzielić swoimi osiągnięciami 

Pasek wagi
dziękuję za uznanie mam nadzieję że na tym nie koniec i że jestem przykładem, że można!
ja nieprzerwanie do świąt, dziś ostatni dzień poprzedniej serii i tym samym pierwszy następnej.
Pasek wagi
Ja na pierwszej turze ONZ , którą robiłam jakoś w maju schudłam 5 kg. Mimo mega obżarstwa w wakacje, na szczęście ,kg mi nie wróciły. Teraz już nie chodzi o dietę, a o zmianę nawyków, która przy okazji pomoże mi schudnąć. Fajnie, że ktoś zaczyna ze mną od pierwszego dnia. Hehe a te 18 kg Madziuli będzie pewnie dla mnie ogromną inspiracją.
5 kg w ciągu 9 dni? to chyba rekord...
a może tylko mnie tak mozolnie idzie...
Pasek wagi
Jak na 9 dni rzeczywiście dużo, za dużo, bo miałam podejrzenie anemii, jednak czułam się dobrze i wszystko wróciło do normy. Wtedy przestrzegałam bardzo dokładnie tej diety i nie miałam zbyt dużo pomysłów na jedzenie, więc często gościły u mnie jajka, a na orzeszki ziemne to nawet spojrzeć nie mogę do tej pory.  Teraz już wiem jak urozmaicić sobie dietę i sprawić by przynosiła mi więcej radości i najedzenia. Głównie to zasługa brokuł , ale muszę jakoś jeszcze wyeliminować z nich bułkę tartą.
no faktycznie perceive dużo straciłaś w sumie ja też nie bardzo urozmaicam posiłków, przeważnie jem jabłka, gruszki, serki wiejskie, wędlinę i jajka, no i duużo wody, jakoś mi się jeszcze to nie znudziło. Ostatnio jakoś ciężko mi szło z tą dietą, założyłam sobie zrzucić 2 kg a ubyło 0.5, w sumie to też coś, ale mogło być lepiej...
ja tak samo jak Ewcia mniej więcej. zawęziłam do: jabłek, serków wiejskich, jajek na twardo. czasem chleb z owsem i szpinak. no i mnóstwo śliwek jako cenny błonnik. no i woda ma się rozumieć. ze 3 litry żłopię.
generalnie mnie monotonia nie przeszkadza, byleby to chciało tak zapierdzielać ale nie chce cholerstwo...
brokuły wyjaśniają sprawę: są jednym z kluczowych składników na każdej rozsądnej diecie. ale mnie się robić nie chce. wolę złapać owoca na szybko. a teraz myślę że to może wina tych śliwek że tak słabo idzie...
a to fajnie że Ci nie wróciło te 5kg, to naprawdę sukces. mnie jak spadło 4 tak szybko, to 2 wróciło.
a orzeszki niby wolno, a ja ich jednak ostrożnie dotykam...tak garść na 3 miesiące mam wrażenie że mają za dużo tłuszczu jednak. boję się wsuwać. ale gdybym wiedziała na pewno że działają tak jak powinny, to od razu poszłyby w ruch, bo uwielbiam. i sycą bardzo.
a jakie najlepsze i najmniej kaloryczne? ziemne lubię, ale dość sporo kcal mają chyba...
resztą mam wrażenie że im mniej produktów wprowadzę tym szybciej spadnie. że organizm nie będzie tak głupiał, jak co chwilę co innego dostanie, tylko się przyzwyczai do tego co jest zazwyczaj... czy myślę wg zasad myślenia żołądka?
Pasek wagi
madziula cchyba wlasnie tak myslisz :) i gratuluje utraconych kg !! jestes wielka motywacja ... a u mnie dzis tak leci jakos ten pierwszy dzien ... z malym grzeszkiemale o sie spali xD i zaczynam liczyc spalone kcal ! mam nadzieje ze mi tez sie tak uda oszukac organizm i spadna te zalegajace baardzo dlugi czas kg ..
w sumie to chyba raczej powinno się urozmaicać posiłki dla bezpieczeństwa żeby potem nie rzucać się na to czego się nie jadło Ja czasem nie bardzo mam kiedy nawet zastanowić się co zjeść więc sięgam co pod ręką (oczywiście z planu) i ograniczam do tego co wyżej wymieniłam. I jakoś u mnie zleciał ten pierwszy dzień n-tej serii, zleciał bo ja już po ostatnim posiłku. Kin a Ty gdzie się podziewasz, chyba na poważnie nie znikniesz i w samotności będziesz zrzucać te kg?? O Ansol i Ewuni nie wspomnę...
Ja też już pierwszy dzień mam za sobą i jestem zadowolona. Ja wolę urozmaicać produkty i używać tych, które wiem, że lubię i że na stałe będę mogła włączyć je do mojego jadłospisu. Brokuły wręcz uwielbiam, a przygotowanie ich zajmuje mi 10 min. więc nie narzekam. Do diety włączam sport chociaż niby nie można, ale co tam...lepiej się po tym czuję. To co zjadłam będę zaznaczać w swoim pamiętniku, jakby ktoś chciał podpatrzeć. Najpiękniejsze, że motywacja wciąż jest. Zawsze jak zaczynałam dietę to znikała ona pod koniec dnia. Najgorsze mam już za sobą.
wiecie co, wydaje mi się, że wahania motywacji mają nawet starzy wyjadacze w tym temacie...
czasem są chwile, kiedy mam tak serdecznie dość, nie żadnej monotonii, tylko tego dążenia upartego, kiedy efekty tak marne...
mam ochotę wziąć tabliczkę czekolady, zamówić pizzę...
i zmniejszenie żołądka i apetytu to jedno, ale inna sprawa że gdybym już siadła przed tą pizzą, z tym ciastem które mam zamiar przygotować niedługo, z tymi knedlami i pierogami na które miewam tak wielką ochotę- to jestem pewna że nie mogłabym nic przełknąć. to jest piekło.
za każdym razem kiedy ktoś mnie częstuje, pojawia mi się odruch kroku w tył, odwrócenia oczu i ust od tej przekąski. tak mi weszło w krew jakoś... po prostu widzę siebie 3 minuty po przełknięciu, moment po tej uczcie jaką sprawiłam sobie- choć tak naprawdę była to jedynie uczta dla podniebienia- i wiem, że będę rozpaczać i się samobiczować psychicznie. więc odmawiam. wolę zapobiec.
pyszne jedzonko po gościach którzy się nawiną, bo wiem że sama go nie tknę. gdzie te piękne czasy, kiedy się człowiek nie martwił tak chorobliwie o wygląd...wstaję rano czasem i zastanawiam się czy to mi się nie śni że zrzuciłam aż tyle i jak udało mi się przetrwać...
każdy gram który ma mi przybyć jest już w myślach katorgą. łazi to za mną krok w krok, nie mogę się oderwać od mojej wagi i od poczucia że każdy kęs działa na moją niekorzyść. czuję się jak w błędnym kole. czekam niby na ten moment kiedy będę mogła coś zjeść, coś co lubię, ale kiedy pomyślę, że mam to na talerzu, od razu przychodzi mi do głowy: "Nie chcesz przytyć- odstaw to."
to jest z jednej strony super- na teraz, a z drugiej trochę dziwne, bo co dalej, po skończeniu diety?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.