Temat: Po diecie warzywno-owocowej dr Ewy Dąbrowskiej :zdrowe żywienie , stabilizacja i utrzymanie wagi na resztę życia.. rady, porady

Witam serdecznie. Będzie to wątek dla osób, które zakończyły post wg zasad dr Ewy Dąbrowskiej i chcą przejść na zdrowe żywienie. Osoby, które skończą post Daniela zapraszamy tutaj, aby ustabilizować wagę i do końca życia cieszyć się dobry zdrowiem i kondycją fizyczną. 

Ironka, widzę, że jesteśmy na podobnym etapie. U mnie w tym roku spadło ponad 20 kg już (2 razy na OW - najpierw 3, potem 4 tygodnie) i teraz też uspokajam swój organizm. Staram się trzymać zasad ZŻ, co wiąże się z ciągłą walką o zmianę nawyków i koniecznością poświęcenia ciut więcej uwagi temu, co jem. Ale widzę, że naprawdę warto. ;)

Przymusowa, pochłonęłam "Bzdiety" w dwa dni. Fantastyczna książka. Sporo wyjaśnia, bardzo przystępnie napisana.

Powodzenia, dziewczyny!

Siemanko dziewczyny!

Mam tak dużo pracy, że nie mam czasu tu zajrzeć. Trzymam się dzielnie, chociaż przyznam, że nie mam czasu poćwiczyć ostatnio, ale co się odwlecze to nie uciecze. Wpadła do mnie na chwilę do pracy znajoma i powiedziała, że dalej chyba chudnę, na co ja, że nie, trzymam wagę grzecznie. Ale chodziło mi to po głowie i zastanawiałam się, skąd to mogło wyjść. Doszłam do wniosku, że chyba w końcu skóra się troszkę wchłania, bo po tym całym rygorystycznym roku pozostały mi nawisy zarówno na brzuchu, plecach ale i twarzy. Wiadomo, obwody mam większe, niżli jakbym tą skórę nadprogramową wycięła. Może do marca się wchłonie w pełni? Oby :) inna sprawa jest taka, że jak w środę (w dniu rozmowy z koleżanką) weszłam na wagę to rzeczywiście był spadek -0.9kg. Ostatnio czasu mam mało i nie wchodziłam na wagę zbyt regularnie. Dziś wskoczyłam znowu, bo przecież sobota i co? znowu spadek -0,5 kg. Czyżby organizm przyzwyczaił się już do obecnej wagi i jedzenia i trybu życia i nie magazynuje? cholera wie, szczególnie że mam @ to zwykle powinna być wyższa waga. 

Całkiem miło tak sobie zerknąć na wagę i mimo obawy że będzie 71 wyskakuje 6 z przodu. Basia, będzie dobrze, jak u mnie się już udaje stabilizować, to i Ty zaraz wskoczysz na ten poziom :)

Bzdiety też muszę sobie zakupić, chyba zamówię w necie bo aż jestem ciekawa co tam ciekawego pisza :)

Jak u was? 

Trzymajcie się cieplutko :*

Pasek wagi

Ja jeszcze do jutra włącznie na WO, by dociągnąć do pełnych 3 tygodni, ale już się nie mogę doczekać poniedziałku. Podczytałam o tym nowym protokole wychodzenia, trochę ogólnie ale myślę że załapałam główne zasady - i marzę o tym, by wlać łyżkę oliwy do mojej zupy!!! :D  No i by zacząć znów łykać suplementy, bo włosy wypadają (witaminy B!) i skurcze w łydkach dokuczają (magnez!). Nie miałam nigdy w zwyczaju liczyć kalorii, ważyć, przeliczać, a już wyliczanie węglowodanów to dla mnie czarna magia, więc nie do końca sobie wyobrażam jak przestrzegać zasad, ale może pomyślę o tym już gdy mój żołądek doświadczy zbawczego działania tłuszczów... I będę od Was czerpać inspiracje.

Pasek wagi

Dwa ostatnie weekendy spędziłam na weselach. Doszłam do wniosku, że zważę się dopiero za jakiś tydzień lub dwa, żeby się nie stresować. :) Wyszłam z założenia, że nie ma co się ograniczać (jeśli chodzi o rodzaj jedzenia, ilość to inna sprawa), więc korzystałam z tych imprez, ile się dało. A widzę, że mój organizm po powrocie do normalności po takich "wyskokach" sobie dość dobrze radzi i dochodzi do siebie dość szybko. Damy radę, nie? :)

Innykwiat, powodzenia. :)

Dzięki :)   Ciągnie mnie do mięcha cały czas. Generalnie do białka zwierzęcego, ale do mięcha, najlepiej tłustego, najbardziej. Słodycze mogą nie istnieć, nabiał przeboleję, chleb chętnie, ale bez musu, ale mięcho!!! Żreeeeć! A tu jeszcze mam w pracy pokój koło kuchenki i księgowa odgrzewa smażone kotlety wieprzowe. Weź tu wyposzczony mięsożerny człowieku nie dostań ślinotoku...

Okazało się dziś, że chyba nie zrozumiałam założeń nowego protokołu wychodzenia, albo nie doczytałam, albo mam błędne dane. Koleżanka z pracy też od wczoraj wychodzi (po 6 tygodniach) i jak ją pocieszałam, ile w przeciwieństwie do mnie i moich nietolerancji pokarmowych może teraz włączyć, to się w głowę postukała, że wszystko poplątałam. W takim razie muszę chyba zagłębić się w ten wątek i poszukać szczegółów. Dobrze, że na razie włączyłam tylko spirulinę, suplementy, pestki dyni i awokado (reeeeety, smakuje niebiańsko - no i nareszcie tłuszcz!), a jeszcze dziś sypnę sobie sezamu do zupy dyniowej. To akurat potwierdziła jako dozwolone. A jutro oliwa i orzeszki arachidowe surowe :)

Pasek wagi

A jednak mam dobry protokół, ten realnie nowy, to koleżanka miała stare wytyczne, ufff... Wciąż mnie ciągnie do białka zwierzęcego (żreeeeć!!! zjeść wreszcie coś "normalnego", choć trochę! - może to ruszy moją przemianę materii, bo chyba niedługo pęknę :-/  ). Ale trzymam się dzielnie, do normalnych "dąbrowskich" pokarmów włączyłam suplementy, spirulinę w tabletkach, oliwę z oliwek do sałatek, raz łyżkę oleju do duszenia leczo, dwa grzybki, dwa i pół awokado, orzeszki arachidowe łącznie z dwie garście i sezam, trochę pestek dyni, dwie małe śliwki, kilka kumkwatów (pierwszy raz w życiu, bleeee...). To wszystko oczywiście w 5 dni łącznie. No i herbatki z dotychczas "niedozwolonym" składem, czyli jakieś pomarańczowo-goździkowe, mate z gruszką itp. Waga obecnie 85 kg, czyli każdego tygodnia (3 WO i tydzień wychodzenia) przeciętnie po -1 kg. Mój jedyny problem to taki, jak podbić kaloryczność o te 200 kcal dziennie, nie jedząc węglowodanów i nie musząc napychać się orzechami i oliwą. Jeszcze tego nie rozkminiłam. Tak samo jak tego, w jaki sposób zaktualizować swój zarys sylwetki na forum. :)

Pasek wagi

Witajcie!

Jakoś cicho i pusto się tutaj zrobiło. Co tam u was?

U mnie w porządku, trzymam się dzielnie wagi, chociaż ostatnio miałam jakąś fazę na słodkie i przyznam, że sobie troszkę pozwalałam, ale waga już jest w stabilizacji, także nie jest źle. Oczywiście, czasem można sobie pozwolić na jakieś ekscesy, ale nie za często. Od poniedziałku mam zamiar całkowicie wykreślić słodycze z diety, by organizm miał troszkę postu przed świętami. Mam zamiar zrobić w poniedziałek przypominajkę OW i w następny przed świętami również, bo wiadomo, w święta człowiek na pewno zje więcej niż zwykle, chociaż zawsze praktycznie było tak, że ludzie mówili: po świętach mam dwa kilo na plusie, a ja stabilnie, bo się nie obżeram. Mój brzuch ma ograniczone możliwości i prędzej pozwolę sobie zjeść "oczami" niż najeść się pod "korek" a później cierpieć z przejedzenia. Po świętach chyba też zrobię w czwartek przypominajkę, by organizm troszkę odpoczął. 

Zdawało mi się, że utyłam, twarz jakaś taka "nalana", brzuch jakby odstający, ale rozmawiałam z koleżanką i mówi, że mam paranoję. Waga w normie więc możliwe, że za bardzo się przyzwyczaiłam do szczuplejszej wersji siebie i każde zatrzymanie wody, czy gorsza kondycja perystaltyki od razu daje mi wrażenie utycia. 

Już nie mogę się doczekać wiosny, zieleni i świeżych warzyw. Teraz w sklepach są drogie i bez smaku. Brakuje mi pełnego talerza zieleniny :) wczoraj się zastanawiałam, czy jest sens robić własnoręcznie soki, czy warzywa nie są z obniżonymi wartościami odżywczymi. A chodzi za mną taki własny soczek :)

Trzymajcie się cieplutko i powiedzcie jak przygotowania do świąt :)

Pasek wagi

Cześć 

Jak to mówią święta, święta i po świętach... Przyznaję się, że jakiś czas temu wróciłam do słodyczy - moja słabość niestety i to mnie strasznie gubi. Nigdy nie robiłam podsumowań na koniec roku ale tym razem robię ponieważ czuję, że jest mi to potrzebne. Dzięki WO zeszło mi mniej więcej 13kg po 42 dniach. Od września 6kg na plusie jednak nie widać ich, ubrania nosze te same co we wrześniu - nie muszę kupować większego rozmiaru. Chodzę na zumbe, bieganie zawiesiła bo kolano się odezwało ale mam od stycznia chęć odkopać ćwiczenia w domu (kiedyś byłam bardzo zmotywowana i się udało) od stycznia również mówię stop słodyczom i z powrotem wracam do większej ilości warzyw i owoców ponieważ po pewnym czasie po WO nie mogłam na nie patrzeć (głównie na pomidory). W kwietniu albo w maju planuję 3 lub 4 tygodnie postu - zobaczymy co do tego czasu się wydarzy. Wiem, że to nie jest miejsce na takie rzeczy ale jak to upublicznie będzie mi w jakimś stopniu łatwiej 

Pozdrawiam 

Siemanko!

Witam was dziewczyny, jak tam u was? Ja się całkiem nieźle trzymam, chociaż wam powiem, że przez to, że trzymam wagę, a nie chudnę, popadam w delikatną paranoję: cały czas czuje się gruba, że utyłam, że widać i w ogóle że źle wyglądam. Wchodzę na wagę w sobotę z duszą na ramieniu, ale jest stabilnie. Jednak jak człowiek chudł z dnia na dzień na WO to się przyzwyczaił tych zmian i ich brakuje. Ale na szczęście paranoję mam tylko w głowie, nie na talerzu- chociaż korci mnie jakieś cięcie w jedzeniu i walczeniu o utratę kilogramów to mówię STOP! do marca stabilizacja, czas na przyzwyczajenie się organizmu do tego stanu, do jedzenia, skóry do wchłonięcia, no i oczywiście trzeba przezimować: jest zimno, mokro, ciemno, także trochę tłuszczyku się przyda (szczególnie że na wszystkich cięciach kalorycznych głównie czuje się zimno, w lato też chodziłam w swetrach i bluzach, także nie ma co się zamęczać teraz). Powiem wam, że po WO dalej mam całkiem dobrze z okresami, nie są aż tak bolesne jak były, nie muszę brać garści leków by przetrzymać dzień. Skóra dalej w kiepskiej formie, ale też zima daje się we znaki. Węzły chłonne strasznie powiększone, wróciły mi zwiększone po zakończeniu WO, byłam wczoraj u lekarza poprosiłam o badania krwi, dostałam dodatkowo skierowanie na USG węzłów (lekarz powiedział: raka tu raczej nie ma, ale można sprawdzić; zirytowało mnie to troszkę, teraz będę się zamartwiać do piątku, do USG) zobaczymy co tam z nimi się dzieje i co w tej krwi siedzi. 

Osseska fajnie Cię "słyszeć" :) ja po WO też miałam wzrost wagi, ale to chyba naturalne, chociażby ze względu na to, że podczas WO chodziłam do toalety po 2 razy dziennie, a teraz znowu wróciło raz na 2-3 dni. Ubrania też noszę te same, a jak kupowałam po WO to kupiłam takie, by były w sam raz, bym po ubraniach wiedziała, że dzieje się coś złego. Organizm będzie i tak dążyć do swojej wagi metabolicznej, także nie ma co się przejmować, ważne by ubrania były ok. Bo jak zaczną cisnąć, to będzie średnio ;) Na pewno też skóra troszkę "ułożyła", ściągnęła, mięśnie też ją troszkę na pewno wygładziły. Pamiętajmy też, że mięśnie ważą więcej niż tłuszcz i wielokrotnie na wadze jest więcej ale na ciele mniej :)

Trzymajcie się cieplutko, do usłyszenia :)

Pasek wagi

Aj Dziewczyny 2 miesiące siedziałam cicho, bo dużo się u nas w rodzinie i pracy działo i niestety więcej złego niż dobrego. Mam nadzieję, że najgorszy czas minął i jakoś się wszystko już teraz unormuje. A w związku ze świętami i prezentami puściłam tyle kasy, że teraz sama w to uwierzyć nie mogę. Widocznie miałam taką potrzebę chwili, może to też była jakaś forma odreagowania stresu więc co tam, nie żałuję. Oczywiście najbardziej na tym skorzystała córcia i inne dzieciaki w rodzinie. No ale tu nie o tym, jesteśmy w jedzeniowym wątku więc czas się wyspowiadać z grzechów:) Dla mnie jak zwykle święta to był czas w pełni planowanego obżarstwa a przy okazji testowania organizmu jak sobie z taką sytuacją poradzi. Wygląda na to, że poradził sobie znowu całkiem fajnie. Przez 2 tygodnie (i tak postęp bo w zeszłym roku przez 3) byłam w zasadzie na diecie pierogowo/ciastowo/kulebiakowej i oczywiście po powrocie pokazało się na wadze 2-3 kg więcej (na co już mój mąż zacierał ręce bo dla niego jak kobieta nie waży przynajmniej w okolicach swojego wzrostu to nie jest kobieca) ale tydzień normalnego domowego jedzenia minął i w zasadzie jest to co przed świętami. Wygląda na to, że mój organizm w dalszym ciągu pilnuje wagi jaką sobie sam po poście wybrał (wiecie, że za 3 m-ce minie mi 2 lata od postu?). Z jednodniówkami leżę, nie mogłam się w starym roku do nich zmusić, może w nowym spróbuję? 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.