Temat: Po diecie warzywno-owocowej dr Ewy Dąbrowskiej :zdrowe żywienie , stabilizacja i utrzymanie wagi na resztę życia.. rady, porady

Witam serdecznie. Będzie to wątek dla osób, które zakończyły post wg zasad dr Ewy Dąbrowskiej i chcą przejść na zdrowe żywienie. Osoby, które skończą post Daniela zapraszamy tutaj, aby ustabilizować wagę i do końca życia cieszyć się dobry zdrowiem i kondycją fizyczną. 

Siemanko, 

no mężczyźni  tak mają, że z 37 stopniami umierają, a kobieta z 39 stopniami i do roboty, i do dzieci, i do sprzątania  :)

Ja się grzecznie dalej trzymam, w środę minie pełnie 6 tygodni wychodzenia, przyznam szczerze że dłuższe mi się zdawały niż sam post. W sobotę się zważę, zobaczymy jak to wszystko idzie. Jak dam radę to od następnego tygodnia wkleję jednodniowe przypominajki, może to troszkę unormuje mi wagę. Teraz okres na przeziębienia, także też nie chcę przemęczać organizmu, ale jeden dzień powinien być w porządku (woda z cytryną, grapefruity - same witaminki).

Osesska jak u Ciebie? Kosmos? dajecie radę dziewczyny? jak się czujecie?

Pasek wagi

Cześć

Ja to chyba mam jakieś jesienne przesilenie bo nie mam chęci na nic. Jem raz dużo innego dnia bardzo mało, z wodą też jest raz lepiej z piciem a raz gorzej.... Nie mam jakoś większej motywacji do pracy. Wiem, że to okres przejściowy ale ogólne zniechęcenie mam. 

Trzymajcie się 

Pozdrawiam 

Ojej, ale tu cicho. 

Ja dalej grzecznie się trzymam, ale mam dużo pracy w tym jesiennym okresie, także rzadko korzystam z komputera. Zmęczenie daje się we znaki, pogoda też nie sprzyja wypoczywaniu. Szybko ciemno się robi, zimno i jakoś tak chęci do życia brakuje. Ale staram się jeszcze ostatnie podrygi wykorzystać. W niedzielę kolejny spacer po lesie gdzieś 7 km. Kondycyjnie dalej dobrze, zupełnie inaczej jest bez tych paru kilo. Teraz będzie ciężej się pilnować, bo przy zimnie i brzydkiej pogodzie lenistwo może wygrywać, ale mam nadzieję, że dam radę.

Trzymajcie się cieplutko dziewczyny :)

Pasek wagi

No cicho, ja powoli wracam do świata żywych chociaż sytuacja zdrowotna nie do końca ogarnięta. Chyba nam wszystkim mało co się chce..U mnie oznaką powolnego zdrowienia jest fakt, że w weekend na trochę wróciłam do kuchni, bo przy chorobie nie robiłam prawie nic i głównie jechaliśmy na zapasach z zamrażalnika. W weekend coś tam już ugotowałam, zrobiłam nawet ziemniaczane muffinki w trzech odsłonach (z serem, twarogiem i mięsem). Wagowo pomimo dwóch tygodni kalorycznych tłuszczów bez zmian, trzyma się to moje ciało ustawionej wagi metabolicznej pazurami, jak mu tak dobrze niech się trzyma.

Co u Was?

Pasek wagi

Siemanko dziewczyny, jak tam u was?

ja przyznam szczerze, że kiepsko. Powiem wam, że na OW miałam skórę i cerę w bardzo dobrym stanie, a teraz mam tak fatalną, że szkoda gadać. Nigdy tak nie miałam. Aż całą twarz mam w takich zgrubieniach, guzkach, nie chce się to w ogóle goić, mam pełno wągrów. Nawet jak miałam okres dojrzewania to nie miałam w takim stanie twarzy. Podpowiedzcie coś! myślę o tym, by na tydzień wskoczyć na detoks, może pomoże, ale nie wiem, bo jak byłam na OW to skóra na twarzy mi się na końcu poprawiła. Makijażu nie robię, ale wstyd mi czasem do ludzi iść, zasłaniam się szalikami. Tak to się trzymam, chociaż czuję się jakaś ulana i gruba, ale to pewnie przez @, która będzie stosunkowo niedługo. Jesienny okres jest chyba po OW najgorszy: spadek formy, krótkie dni, jesienna chandra aż ma się ochotę wziąć kubek z gorącą czekoladą i usiąść pod kocem i przespać do wiosny. Nie wiem czy dam radę przetrzymać tą jesień :(

Przymusowa chyba każda z nas na jesieni trochę podupada, oby tylko przetrzymać. Jak będzie słonecznie to damy radę na pewno, a jak będzie mokro to trzeba będzie się troszkę mocniej mobilizować :)A ja u Ciebie to bym się tylko podtuczyła, nie mam pojęcia jak Ty wagę trzymasz przy tych pysznościach co robisz:p

Pasek wagi

Trochę lepiej się czuję, dziecko na szczęście już też więc będzie długi i trochę nudny post który można pominąć:)

Ironka, kup książkę o której pisałam to będziesz wiedziała jak. W szoku byłam kiedy ją ze 2 m-ce temu przeczytałam bo okazało się, że ja jakoś intuicyjnie wymyśliłam i wdrożyłam w głowie z 70% rozwiązań tam proponowanych w podejściu do jedzenia. Ale, fanatyczkom diet ją odradzam bo jest analizą ponad 20 lat badań (przez co nie jest też tak porywająca jakby ją pisał nawiedzony coach z podejściem super, trwaj, dasz radę, odchudzaj się) i ma wyraźne przesłanie diety (jeżeli uważać za miarodajny sukces diety utrzymanie niższej wagi przez dłuższy czas) NIE DZIAŁAJĄ . I chyba z tym się można zgodzić skoro co chwila się tutaj czyta: zaczynam się odchudzać po raz setny, przerobiłam większość diet, wykupuję dietę 10 raz itd. Poza tym badania dały też szereg zaskakujących (szczególnie w dzisiejszym świecie fit i robieniu kasy na ciele i wyglądzie) wyników że np. nie jest groźna nadwaga czy nawet otyłość I stopnia o ile są stabilne a osoby odżywiają się w miarę rozsądnie a większe spustoszenie robi zbyt niska waga dla konkretnego człowieka. A co do mnie tam pada takie określenie jak o ile pamiętam "dolna część zdrowego zakresu wagowego" dla danej osoby która ma niewiele wspólnego ze wszelkimi wskaźnikami typu BMI i pocieszający jest fakt, że badania dowodzą trzymania się przez organizm tego zakresu o ile my nie wyczyniamy różnych bzdur w stylu cięć kalorycznych czy śmieciowego jedzenia. Widać mój organizm ma taki dolny zakres w okolicach 56/57. Gdybym miała pomieszane w głowie i uparła się, że muszę ważyć np. 52 kg zapewne bym do tego doszła ale wątpię czy mój organizm chciałby w tej wadze pozostać przy normalnym jedzeniu. Generalnie książkę przeczytałam z ciekawością (chociaż to nie styl tych lekkich w czytaniu poradników), wnioski wysnute na podstawie wieloletnich uczelnianych badań wydają mi się logiczniejsze niż wykrzykiwane hasła przez kolejnych samozwańczych trenerów czy dietetyków zbijających kasę na fit owsiankach, fit batonikach i przymuszających nas do dożywotniego odchudzania (przede wszystkim portfela). Niektóre badania czy przykłady (np. porady chudej świni) mnie rozbawiły, niektóre zastanowiły a niektóre zaskoczyły. Poza tym to co potrafi wyczyniać nasz mózg i ciało broniąc się przed kolejną dietą chociaż my nie zdajemy sobie z tego sprawy to już osobna historia. A i badania dowodzą, że pocieszacze jedzeniowe nie istnieją także nie sięgać mi w chwili słabości po sklepowe syfiaste ciastka:) Nie jestem i nie będę na żadnych kcal czy diecie i o wiele bardziej odpowiada mi teraźniejszy model mojego życia razem z tą częścią zdrową jak i tą mniej zdrową bo obydwie lubię kwestia zachowania proporcji. Słodycze oczywiście, domowe w rozsądnych ilościach zawsze ale kupne tylko wybrane (oprócz okazjonalnych imprez na które wpływu nie mam i tam na widok tortu uciekać też nie będę).

Pasek wagi

Cześć 

Mnie zaczyna odbijać wypadanie włosów i to w bardzo dużych ilościach. Przed postem wypadały, w trakcie postu to się świetnie unormowało bo przy czesaniu było to dosłownie kilka włosów, a po poście jest tragedia... Od mniej więcej 2 tygodni przy myciu jest ich w wannie pełno, przy czesaniu też.... Mam nadzieję, że to jakiś okres przejściowy. Cieszę się, że krosty i pryszcze na twarzy się uspokoiły i nawet przed @ mnie nie wysypało. 

Pozdrawiam 

Witajcie,

osesska, bardzo szkoda, że Ci włosy lecą, może miałaś jakieś grzechy na OW i to się teraz odbija na zdrowiu? ja nie miałam żadnego grzechu i powiem Ci, że włosy w dobrej formie, nie widzę zwiększonego wypadania. Mogę polecić Ci babuszkę agafię szampony na porost włosów i przeciwko wypadaniu, oraz wcierkę w skórę głowy- stosuję od pół roku gdzieś i myślę, że też to ma wpływ, gdyż mam tzw. łysienie plackowate i o wiele lepiej wygląda skóra głowy i włosy, mam raptem jeden placek wielkości przekroju butelki wody, a wcześniej miałam prawie cały przód głowy łysy, aż się ze mnie naśmiewali. Ale wiadomo, trzeba stosować to regularnie ( ja szampony naprzemiennie i co drugi/trzeci dzień wcierkę w miejsce gdzie włosy wypadają), a na szczęście nie są to drogie specyfiki. 

 Teraz tylko skóra, od dłuższego czasu krosty mam na twarzy, a dziś moja choroba skóry nawróciła. Załamało mnie to niesamowicie, źle się czuję, rany powróciły dosłownie w ciągu jednej nocy. Twarz mam spuchniętą, węzły chłonne szyjne znowu powiększone, mimo braku jakiejś infekcji (prócz skórnej). Gdyby nie fakt, że to za szybko, wróciłabym na OW. Myślę, że może jak za dwa trzy tygodnie nie uspokoi się skóra to wejdę na tygodniówkę. Już sama nie wiem co robić, waga wagą (oczywiście znowu wzrost był w sobotę: teraz jest 70,30 ale prawie że w normie więc nie panikuję) ale zdrowie najważniejsze. Detoks mi bardzo zdrowotnie pomógł, ale nie mogę wejść w tryb: post OW, ZŻ, post OW, ZŻ i tak w kółko. Jak zacznie się zima to idę do lekarza na testy, możliwe, że coś mnie uczula czego nie biorę pod uwagę (jakieś mleko, kukurydza, ziemniaki - coś co jem i nawet nie biorę pod uwagę, wcześniej tak było z pszenicą, dopóki się nie okazało, że jestem uczulona na nią), wtedy będę mogła to wyeliminować i może będzie w końcu spokój- jak coś znajdą to koniecznie trzeba będzie się jakoś oczyścić, w sumie nie wiem kiedy można zacząć na nowo pełen post (słyszałam, że przy dużych problemach zdrowotnych można zrobić 6 tyg postu, później 6 tyg ZŻ i wrócić do postu, ale to byłby hardcore dla mnie fizycznie i psychicznie), ale jakoś trzeba będzie to zrobić.

Przymusowa wiem, wiem, po książkę muszę się w końcu wybrać do księgarni, bo na pewno się przyda i coś w głowie ułoży :)

Trzymajcie się dziewczyny cieplutko, mam nadzieję że deprecha ani chandra was nie dopadną oraz że zdrowie dopisze, buziaczki 

Pasek wagi

Cześć, Dziewczyny i Chłopaki. :)
Obecnie jestem po drugim podejściu do postu OW (3 tygodnie wiosną, 4 we wrześniu). Od stycznia zgubiłam ponad 20 kg, a startowałam, mając ponad 100 kg. W trakcie ostatniego postu zaczytywałam się w starych stronach wątku diety OW (przeczytałam chyba z kilkaset stron z zeszłego roku), co było dla mnie w sumie dużym wsparciem, bo czułam, że nie tylko ja mam takie problemy. Często też byłyście dla mnie inspiracją i motywacją do dalszej walki. 

Postanowiłam dołączyć głównie po to, żeby dowiedzieć się, o jakiej książce pisała przymusowa, której podejście jest dla mnie bardzo inspirujące, choć dopiero zaczynam testowanie go na sobie. ;) Od dwóch tygodni jestem na ZŻ, powoli dołączając kolejne produkty i obserwując swoje reakcje.

Dobrego (i smacznego) wieczoru!

Cześć! :) 

Prawie dwa miesiące mnie tu nie było :| i to już niemal dwa miesiące jak wyszłam z WO. Jem.... różnie ;) Ale nie jadam praktycznie smażonych rzeczy, nie jadam też gotowych śmieci. Uciekł mi kolejny kilogram w tym czasie ale np. nogi mam sporo szczuplejsze niż kiedyś przy tej samej wadze, co mnie cieszy ;) Skóra mi się bardzo poprawiła i zaczęła dochodzić do siebie. Włosy na szczęście nie wypadają, nie dzieje się i nie działo nic złego. 

Na szczęście nie mam ciągot do słodyczy (no może czasem ale do opanowania), nie ciągnie mnie też do tłustego żarcia. Jak zjem coś bardziej tłustego, to zagryzam to później sałatą, bo mi po prostu za tłusto :D Powoli wymieniam garderobę i odkrywam dawne ubrania na nowo. Korci mnie niesamowicie, żeby jeszcze przycisnąć albo zrobić chociaż tydzień WO, bo chciałabym wrócić do dawnej wagi (jeszcze jakieś 6-8kg) ale zdrowy rozsądek bierze górę i zwyczajnie szkoda mi organizmu.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.