- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 czerwca 2011, 08:18
Witam serdecznie. Będzie to wątek dla osób, które zakończyły post wg zasad dr Ewy Dąbrowskiej i chcą przejść na zdrowe żywienie. Osoby, które skończą post Daniela zapraszamy tutaj, aby ustabilizować wagę i do końca życia cieszyć się dobry zdrowiem i kondycją fizyczną.
9 czerwca 2018, 20:56
Serio trzeba ograniczyć sól?
10 czerwca 2018, 00:27
ookawa, wierze w to, co mówisz. Ludzie nie piszą się dobrowolnie na takie akcje jak post. Prewencji nie na prawie żadnej, patrząc oczywiście globalnie. Dopiero realny problem skłania nas do działania. Szkoda
10 czerwca 2018, 02:03
Ookawa matka mnie nie interesuje, dla mnie to chora osoba z zaburzeniami żywieniowymi i tyle. A to całe ciągłe głodowanie i jej wyglądowi nie służy, bo (teraz będę wredna) urody filmowej nie miała nigdy (rzekłabym że posiada raczej rysy starego indianina). Będąc suchą wygląda o wiele gorzej niż by wyglądała mając z 10kg więcej, bo te nieładne rysy jej się tylko wyostrzają. Ale że swojemu dzieciakowi coś takiego funduje (biorę pod uwagę głowę dzieciaka, hormony czy metabolizm) normalnie nóż mi się w kieszeni otwiera. To dziecko nie będzie miało szans mieć normalnego podejścia do jedzenia w dorosłym życiu, będzie jak matka kolejną osobą z zaburzeniami żywieniowymi.
Co do tego o czym piszesz tak naprawdę nie wiem jak jest. O lekarzach (i tu Cię przepraszam) z racji swoich doświadczeń jak i najbliższej rodziny mam jak najgorsze zdanie - uważam, że to w tym kraju jeden z najbardziej bezkarnych zawodów. Co nie znaczy, że nie znam myślących lekarzy i kilku nie cenię. Np. mój ortopeda powinien prowadzić obowiązkowe szkolenia dla tej specjalizacji odnośnie wiedzy medycznej, podejścia do pacjenta, interdyscyplinarności leczenia i zasad dobrego wychowania. Tylko że wtedy 95% ortopedów w tym kraju musiałoby zmienić zawód..bo na mur by tego szkolenia nie przeszło. Że pacjenci są wygodni też się zgodzę ale to w dużej mierze jest również wina lekarzy. Ktoś z wysokim cholesterolem od 95% lekarzy na pierwszej wizycie dostanie tabletki i po sprawie, w ogóle nie zostanie podjęta rozmowa na temat możliwości zmiany tego stanu inną metodą. Każdy kij ma dwa końce.
A z żywieniowych rzeczy, chleby upieczone, ogórki zakiszone, moczą się strączki na jutrzejsze pasztety. A moje jamochłony dostały dzisiaj domowe hamburgery z kotletami z indyka i cukinii, więc pełnia szczęścia dla wszystkich:)
10 czerwca 2018, 07:48
Ookawa, mam pewne spostrzeżenia dotyczące swojego nadciśnienia i postu dr Dąbrowskiej. Ciśnienie podczas postu ładnie spadło do wartości 120/80, przy początkowych 140/90 i wyżej (przed postem). Tabletki odstawione, przy akceptacji kardiologa. Podczas postu cisnienie raczej nie przekraczało umownych 140/90, chyba, że były sytuacje stresujące, no ale to normalne. Niestety, podczas powrotu do bardziej kalorycznego jedzenia, po poście nadciśnienie wraca. Nie obżeram się słodyczami, golonkami, alkoholu minimum, mimo to trzeba wrócić do tabletek. Stąd pewnie zniechecenie pacjentów po wspomnianym przez ciebie eksperymencie. Ale też, wg mnie, nawet te krotkie okresy bez tabletek też są waźne ( cos w rodzaju odtrucia). Co do soli, lubię ale używam jedynie himalajskiej lub naszą kłodawską szarą. Być może gdybym trwale schudł do swojej optymalnej wagi to ciśnienie by się unormowało ale na to trzeba jeszcze trochę czasu. Po przejściu na ZŻ , u mnie waga niestety rośnie, pomimo większej aktywności fizycznej.
10 czerwca 2018, 11:40
czesc dziewczyny, ja jestem w 3cim tyg wychodzenia. od wyjscia waga skoczyla mi o 1kg, teraz tylko +0.5kg od wyjsciowej, wiec sie waha, ale sie pilnuje. czuje sie naprawde dobrze. bylam w miedzy czasie w pl, i w pierwszy dzien poszlam sobie na zakupy. zwracam uwage na to co jem. w pl zdrowa zywnosc jest duzo drozsza (jogurt z kokosa 17pln, w uk max 10pln, a sa promocje na 5pln), wiec kupowalam duzo warzyw i jadalam saladki, a jak nie bylo wyboru to jablka. jedyne z czym zaszalalam to serek bez laktozy, banany i sushi (ale jest ono ponoc dozwolone w 3ciej fazie - surowa ryba, ryz i glony). po powrocie z wakacji (za tydzien) chce zaczac robic 1dniowe przypominajki. ogolnie mam zamiar isc na zakupy i sama cos pichcic, a poza tym salatki, owoce, koktajle i sie nie obzerac. zauwazylam ze jak jestem glodna mam wicej energii niz jak jestem objedzona.
ogolnie do slodyczy mnie w ogole nie ciagnie, mam tylko ochote na lody bo jest goraco, ale potrafie sie powstrzymac - zdrowie (samopoczucie i wyglad) jest dla mnie wazniejsze od pokus. boje sie troche jesc laktozy, bolu i wzdetego brzucha. ogolnie zaczelam pic kombuche, kefir wodny i z mleka (kokosowego). ogolnie ktos moze stwierdzic, ze to droga przez meke takie ciagle pilnowanie sie. powiem wam ze nie - przywyczailam sie i jest mi z tym dobrze, nie wyobrazam sobie teraz jesc inaczej, jestem wytrwala. wiem ze moge byc glodna jak jest cos niedozwolonego i wiem nie padne, wytrzymam dopoki nie znajde zdrowego zamiennika, wiec po co jesc cos niezdrowego. mysle ze moje cialo jest teraz czyste i lepiej pracuje odkad tak jem. chcialabym jeszcze schudnac 3kg, moze uda sie jak zaczne robic przypominajki
ktoras z was napisala odnosnie matki, co wpaja dziecku diety od najmlodszych lat. ja nie mam zdania. mozna to ocenic w dwojaki sposob - z jednej matka uczy zlych nawykow, z drugiej strony uczy kontroli i panowania nad tym co sie je. ja w mlodosci mialam niedowage i bylam zmuszana do jedzenia. przez to nabawilam sie kompulsywnego obzerania i bylam zla na swoja mame - mialam ogromne problemy z zoladkiem, nietolerancje etc. moja siostra niestety robi to samo ze swoja corka, a ja jej to wytlumaczylam, niestety to do niej nie trafia. z drugiej strony moja mam chciala dobrze (tak samo moja siostra) a ja z perspektywy czasu mysle, ze gdyby nie to to pewnie nie zsinteresowalabym sie co jem, wieloma ksiazkami ktore przeczytalam, nie szukalabym informacji i pewnie zylabym sobie z licznymi schorzeniami (jak mam i siostra) myslac ze tak musi byc. a tak szukalam odpowiedzi i je znalazlam (badz ciagle znajduje). czy gdybym nie byla przymuszana do jedzenia i jadla jak moja siostra, to wiedzialabym w ogole czym sa grzyby shitake i zeby nie laczyc niektorych produktow, ze poczuje sie lepiej odstawiacjac gluten? nigdy.. wiec ja nie oceniam, jest wiele gorszych matek (ktore nie powinny byc matkami)
ogolnie chce zrobic testy na laktoze i gluten, ale to dopiero przed kolejnym wylotem do PL (i wiem ze musze spozywac te produkty przez 2tyg przed). zrobilam tez wszelakie testy krwi i moczu. niestety mocz nie wyszedl zbyt dobry bo mam za duzo leukocytow (chociaz i tak mniej niz kiedys), za to jestem w szoku odnosnie badan krwi po diecie ED - zelazo, magnez etc super nigdy nie byly tak dobre jedzac OW mialam kiedys za niskie zelazo teraz jest super.
kupiilam tez ksiazke z przepisami ale powiem szczerze ze nie barzdo sie oplaca - lepiej szukac info w internecie, bo przepisy sie powtrazaja, a i ta z tych produktow niczego wow nie da sie przygotowac. nie zgadzam sie tez z ED odnosnie jedzenia miesa i podrobow. ja zdecydowanie do miesa nie wroce. kupilam podroby i sa w zamrazalce - obrzydza mnie nawet patrzenie na nie. teraz wiem, ze skoro moje zelazo jest ok to nie sa mi do niczego potrzebne, a nie wiem gdzie musialabym kupic mieso zeby bylo wartosciowe.
ktos tutaj pisal odnosnie buleczek - poprosze o przepis. i ktoras pisala odnosnie jogurtu z zakwasek - kupilam go i mam pytanie, czy po tych 8h jogurt stezeje i wstawic go do lodowki, czy jesli nie stezeje to stawic czy nadal czekac. i kiedy dodac agar. dzieki
dziewczyny nie bylo mnie dlugo, wiec sie rozpisalam, powodzenia Wam i do uslyszenia!
Edytowany przez kylienne 10 czerwca 2018, 11:44
10 czerwca 2018, 14:18
Kylienne, nie masz dużych liter na klawiaturze? Ciężko się czyta takie teksty.
11 czerwca 2018, 16:08
Do obiadu - kotleciki z marchwi, kaszy jaglanej i masła orzechowego z parmezanem - tym razem pieczone. Oczywiście w ciągu dnia niezmiennie dopóki sezon się nie skończy łubianka truskawek, morele itd. Na kolację będą wczoraj pieczone domowe pasztety z chlebkiem. Z sentymentu zrobiłam jeden pasztet z tego forum (od niego zaczynałam próby pieczenia pasztetów warzywa/soczewica/pieczarki) i przypomniały mi się początki zdrowszego żywienia. Wczoraj też przypomniał mi się z tego forum budyń z kaszy jaglanej - zrobię go dzisiaj moim jamochłonom z musem truskawkowym albo czereśniowym. Jak na mnie jestem dzisiaj w ogóle jakoś wyjątkowo grzeczna, zapewne wieczorem się to zmieni.
17 czerwca 2018, 14:58
Przypominajki w piątek nie było, zresztą zgodnie z wcześniejszym założeniem. Dopóki są świeże truskawki, bób,fasolka itp. jest mi żal każdego dnia bez nich i u mnie idzie to naprawdę na kilogramy. Do warzyw (tych postnych) jakoś już od 2 tygodni mam dziwny wstręt, więc się nie przymuszam. Poczekam na działkowe pomidory, ogórki itp. Teraz jest normalne jedzenie, są truskawki (łubianka dziennie to minimum) są arbuzy, morele, strączki - to co lubię jadam i tak mi dobrze. Wczoraj na działce nasi Panowie ( i moja córka pierwszy kibic!!!) mieli dzień Mundialowy, my ze znajomą dzień roboczo/plotkarski. Truskawki niestety na wykończeniu, czereśnie to samo, szkoda że to co fajne tak szybko mija. Trochę weków wczoraj zrobiłyśmy, chociaż tak można próbować zatrzymać ten czas. Ale dla mnie, pomimo bezgranicznej miłości do truskawek i tak najpiękniejszy jest wrzesień i..nasze śliwki. A teraz czas pomyśleć o tym, co upiec na kolejny tydzień. W piątek na szybko przed wyjazdem na działkę piekłam ciasto i w ramach eksperymentu kupiłam z myślą o przełożeniu czekodżem - smak ciekawy chociaż skład oczywiście mniej. Ale i tak mam wrażenie, że jest to odrobinę zdrowsza rzecz niż np. Nutella.
17 czerwca 2018, 22:10
Kompoty z cukrem, czy słodzisz i konserwujesz czymś innym? Sam zrobiłem kilkadziesiąt weków i twistów kompotów truskawkowych i kikanaście słoiczków z dżemem. Szkoda, że truskawki się kończą. Z czereśni kompotów nie robię, nie lubię wkładki mięsnej.
18 czerwca 2018, 00:32
Wczoraj właśnie robiłyśmy przede wszystkim truskawki. Kompotów raczej nie robię, brak u mnie w domu na nie amatorów. Konfitury, dżemy robię różnie. Cukru od święta się nie boję więc robię i normalne z cukrem (i tak daję go dużo mniej niż w przepisach, mi spokojnie na 1 kg truskawek wystarcza szklanka cukru - tylko wtedy trzeba je przesypać cukrem i przynajmniej na 2 godz odstawić do puszczenia soku) i te typowo zdrowe tylko z odrobiną soli. Planuję jeszcze zrobić takie jak w zeszłym roku bez cukru z jakimś naturalnym słodzikiem (robiłam wcześniej ze stevią w płynie) i żeby się zżelowały dawałam chia, siemię czy agar. U mnie w domu konfitury idą przede wszystkim do naleśników (dziecko kocha z dżemem i twarogiem), czasem na chleb, no i jako przekładka do ciast ale to okazyjnie. Żelfixów nie używam już kilka lat. Przy powidłach śliwkowych nie ma w ogóle problemu z cukrem, od lat robię bez ale na ten czas trzeba jeszcze poczekać.
Edytowany przez przymusowa 18 czerwca 2018, 00:45