Temat: Po diecie warzywno-owocowej dr Ewy Dąbrowskiej :zdrowe żywienie , stabilizacja i utrzymanie wagi na resztę życia.. rady, porady

Witam serdecznie. Będzie to wątek dla osób, które zakończyły post wg zasad dr Ewy Dąbrowskiej i chcą przejść na zdrowe żywienie. Osoby, które skończą post Daniela zapraszamy tutaj, aby ustabilizować wagę i do końca życia cieszyć się dobry zdrowiem i kondycją fizyczną. 

Szarotka, krzem zawarty w skrzypie, który pozytywnie wplywa na nasze zdrowie uwalnia się po długim gotowaniu, najmniej kilka dobrych minut. Najlepiej kupić skrzyp luzem, ale ten w saszetkach też możesz gotować.  Pozytywne działanie ziół widać po długim okresie czasem wielomiesięcznym a są przypadki, że po kilku latach. 

Niesamowie Przymusowa, że byłaś leczona przez Ojca Klimuszko :-) Przyznam, że i ja wierzę w jego przepowiednie i obecne czasy napawają mnie niepokojem :-(

Maczo, a może przepiszesz mi jakieś zioła na PMS? Wiesz, to ta połowa miesiąca w życiu kobiet, kiedy faceci najchętniej by je wystrzelili w kosmos, a one same tak właśnie się czują.

No niestety PMS mi wrócił w pełnym zestawie atrakcji... a od zatrzymywania wody u mnie już krok do problemów z utrzymaniem prawidłowej wagi. A było już tak pięknie :-/ Czytałam, że to też może być efekt nietolerancji/alergii pokarmowych.. i tu znowu moje myśli wracają do mleka, kawy i nabiału... Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Cześć. Mój pierwszy dzień bez kawy i mleka :-/ Zdecydowałam się na miesiąc diety eliminacyjnej i zobaczę, czy będzie inaczej. Wczoraj jeszcze przeczytałam, że wszelkie nietolerancje pokarmowe nasilają PMS.

Z przydatnych informacji dla zainteresowanych problemem:

„Naturalne środki łagodzenia objawów PMS i skurczy

  • Niepokalanek (Vitex agnus-castus) – pomaga w zrównoważeniu proporcji estrogenu/progesteronu. Zaleca się stosowanie 240 mg dziennie.
  • Witamina B6 – bierze udział w metabolizmie estrogenu, polecane jest przyjmowanie 50 mg na dobę.
  • Krem progesteronowy – jego stosowanie najlepiej rozpocząć po owulacji i kontynuować aż do dnia poprzedzającego miesiączkę. Zaleca się stosowanie ¼ łyżeczki (10 mg) dziennie.
  • Indol-3-karbinol – pomaga wątrobie metabolizować estrogen. Przyjmujemy 300 mg na dobę.
  • Magnez – konieczny w metabolizmie estrogenu, może pomóc w złagodzeniu skurczów. Przyjmujemy 250 mg, 2 razy dziennie.

Dodatkowo ashwagandha i święta bazylia to warte uwagi adaptogenne zioła. Wykazują właściwości obniżające stężenie kortyzolu, przywracające równowagę hormonalną i łagodzącą objawy PMS.”

No nie udzielałam się w tym tygodniu ale nadrabiam zaległości służbowo/domowe bo my pod koniec przyszłego tygodnia zaczynamy długaśną (2-tygodniową) majówkę z rodziną. Jutro przypominajka bo potem przez dwa tygodnie takowej nie będzie. Będę karmiona pysznym jedzeniem (na każdy posiłek nie kilka, nie kilkanaście a -dzieści potraw do wyboru włącznie z ciastami) więc będę grzeszyć, oj będę bo wiem co tam lubię. Dam szansę te 2-3 kg organizmowi złapać, niech ma coś z życia:) Grzecznie trzyma wagę, zero zaskoczeń, niech ma okazję znowu trochę popracować na wyższych obrotach. Stagnacja też rozleniwia. Ale na dzień dzisiejszy bardziej interesują mnie tamtejsze ryby niż ciasta (jakoś czas Świąt zaspokoił moją ochotę na słodkie). Na razie z racji sprzyjającej pogody jest naturalnie więcej warzyw, owoców, strączków (mój kochany młody bób już wszędzie). Nie wiem czy widzieliście, któregoś dnia mignął mi w telewizji fragment programu w którym w szranki (pod różnym względem) stawały ziemniaki, kasze, ryż i makaron - wygrały ziemniaki. Czyli moje ziemniaczano/kaszowe zboczenie nie jest takie nieuzasadnione.

Kontr-Olka mi na PMS pomagają tłuszcze. Generalnie w kwestiach hormonalnych to właśnie tłuszcze (oczywiście te dobre) są u mnie wspomagaczami. Kiedyś olej z wiesiołka, teraz widzę, że jakoś naturalnie częściej w drugiej połowie cyklu sięgam po np. zrobioną pastę Budwig. Dosyć często ją robię (na gęsto w formie słodkiej albo pikantnej czy np. z orzechami albo w formie sosu do sałatek z np.octem winnym, cytryną czy musztardą) i olej lniany mi w tym okresie pomaga.

Pasek wagi

To dasz czadu Przymusowa:-). Byle nie za dużo. Dziewczyny, receptury na wypadanie wlosów i może na PMS (KLimuszko chyba nie znał tego terminu)  podam za kilka dni, nie mam teraz dostepu do książek. Co do olejów. Kupiłem ostatnio olej z lnu brunatnego, czarnuszki, cząbru i ostropestu. Wszystko oczywiście zimno tłoczone, jako przyprawowe są świetne z cząbru i czarnuszki, polecam.

Macho dam i pewnie za dużo ale świadomie. Wbrew pozorom właśnie to miejsce w zeszłym roku sprawiło, że do końca uwierzyłam, że mój metabolizm da się ruszyć (tylko potrzeba do tego głowy i konsekwencji w działaniu) a organizm jest w stanie sobie poradzić o ile jemy chociaż 50/50 zdrowych i tych mniej zdrowych a niektóre niepotrzebne śmieci wywalamy. Wszyscy po poście którzy mieli/mają obawy zrozumieją o czym piszę. W zeszłym roku pojechaliśmy tam na 3 tygodnie, ja byłam jakoś 2-3 miesiące po wyjściu z postu, co do ilości od początku nie liczyłam żadnych kalorii, nie ograniczałam porcji ale w domu wiedziałam co jem. Kiedy tam jechaliśmy, byłam pewna, że przytyję z 5 kg (kiedyś problemem nie byłoby dla mnie i przytycie 7 kg w 3 tyg, szczególnie na pierożkach, naleśnikach, ciastach itp.). Ale pomyślałam, raz kozie śmierć w końcu chcę żyć normalnie jedząc dużo, to co lubię i bez żadnych durnowatych kalorii, wyznacznikiem miało być tylko to CO stanowi podstawę (i jakiej jest jakości) a co jest dodatkiem. Więc na wczasach oprócz jedzenia hotelowego (gdzie jadłam wszystko na co miałam ochotę) były i lody i inne rzeczy. I naprawdę byłam zdumiona kiedy po przyjeździe na wadze zobaczyłam tylko jakieś 2-3 kg więcej. Uważam, patrząc na to co się działo przez kolejne miesiące, że zrobiłam wtedy najlepszą rzecz jaką mogłam dla siebie zrobić (pomimo, że byłam jeszcze w nadwadze nie w wadze normalnej). Postanowiłam zobaczyć jak sobie poradzi z tym mój organizm. Nie wykonałam żadnych nerwowych ruchów, żadnych wejść na post, cięć kcal itp. nic co mogłoby mi metabolizm zwolnić. Po prostu wróciłam do normalnego jedzenia jak przed wyjazdem i patrzyłam co się stanie. I stało się najlepsze co mogło, organizm z tydzień myślał co zrobić, w drugim/trzecim tygodniu zaczął tracić nadwyżkę którą zebrał na wyjeździe na mało zdrowym jedzeniu a w czwartym zrzucił kolejny kilogram. I powolutku tak jak miał ochotę szedł sobie dalej do wagi metabolicznej. Dlatego już się nie boję takiego czasu jak wakacje, święta i nie narzucam sobie żadnych ograniczeń. Tak samo zachował się po jednych i po drugich świętach, jak i po wyjazdach w góry. Dobrał trochę na wyjeździe (przy szaleństwach) po czym po powrocie na normalne jedzenie nadwyżkę stracił. I to właśnie jest dla mnie pełna stabilizacja. Jeżeli działa należycie, sam sobie wszystko z czasem wyreguluje, jeżeli nie, to raczej trzeba coś zrobić żeby to naprawić a nie dodatkowo mu utrudniać tnąc jakieś kcal i zwalniając metabolizm jeszcze bardziej. No chyba, że ktoś ma zaburzenia i np. pseudoanoreksję i po prostu kocha się ciągle głodzić czy ograniczać. Coraz częściej podobno anorektyczki w desperacji znajdują sobie jako wyjście awaryjne warzywa i owoce (mamo widzisz, przecież ja jem) a co w głowie siedziało to siedzi tylko w innej formie. Anorektyczką nie byłam i nigdy nie będę, jedzenie lubię i od roku się go nie boję, więc wolę swoją drogę:)

Pasek wagi

Heloł, trochę mnie nie było, ale nadrobiłam zaległości. Niestety przez ostatni czas w głównej mierze przez stres, pogubiłam się w żywieniu, czego skutkiem są dodatkowe kg. nawet więcej niż bym się mogła spodziewać :(. Ale powracam na prawidłowy tor, dzisiaj przypominajka, jutro dzień wodny. Jest mi strasznie trudno, bo dla organizmu to nagły szok, po tylu dniach rozpusty, ale mimo to czuję się wyśmienicie. Dzięki diecie WO dostrzegam różnice w sowimi samopoczuciu  gdy przesadzam z jedzeniem, a kiedy jem zdrowo. Niestety oddaliłam się od swojego celu czerwcowego (mój cel to osiągnąć prawidłową wagę do swoich urodzin, czyli do połowy czerwca 72 kg.). Szło mi całkiem nieźle i cel wydawał się na wyciągnięcie ręki, ale wiem, że jeszcze nic straconego.

Chlebek również piekę cały czas sama i już nie wyobrażam sobie powrotu do kupnego, choć mój syn trochę kręci nosem. 

Również jak wielu tu obecnych jestem zwolenniczką ziołolecznictwa. Wiem, że dzięki ziołom można wyleczyć wiele swoich schorzeń nie zatruwając organizmu farmacją, w końcu zioła pochodzą od Boga, farmacja od ludzi :)

Pasek wagi

Karolinucha spokojnie, zdrowe rzeczy (i to w uczciwych ilościach) na stół, kupne przetworzone syfy precz i wrócisz na dobre tory a i cel jak najbardziej przy żywieniu z głową jest w zasięgu ręki. Przyznaj się lepiej grzesznico na czym popłynęłaś:)

Ja też po okresie świąt przypominajkę miałam ciężką, kolejna była na luziku. U mnie w domu bardziej lubią chleby inne niż ja więc idę na kompromis. Im piekę jakiś żytni czy robię mieszany a ja najbardziej lubię gryczano/jaglany więc taki robię dla siebie. Tak się przyzwyczaiłam do smaku tego chleba, że dziwnie się czuję jedząc inny (czy jak mi się mój skończy czy np. na wyjazdach).

U nas już dzisiaj powolne pakowanie, jutro wyruszamy w drogę niestety też ku mniej zdrowemu jedzeniu. Ale jak na razie w myślach ciągnie mnie tylko do ryb (kilka rybek do wyboru to dla mnie prawie raj) a nie do słodkiego więc większej tragedii po powrocie nie przewiduję. No chyba, że te naleśniczki i placuszki na śniadanie zrobią swoje:) Zobaczymy po powrocie.

Pasek wagi

Przepraszam ze tak rzadko zaglądam ale przygotowania ślubne ida pełną parą i nie mam na nic czasu :) 

Suknia slubna już wisi teraz została masa pierdol do ogarnięcia :) uszyta jest idealnie ale to oznacza że nie mogę przytyć co mnie trochę stresuje. Mama twierdzi ze krawcowa przesadzila z tym stwierdzeniem na styk ale w glowie mi to siedzi a Po nocach snia koszmary ze jest za mała.. :)

Przypominajka zaplanowana na piątek.

Pasek wagi

Kejt ten styk to z reguły 4 kg więc choćbyś chciała nie dasz rady przytyć, niech Ci się lepiej noc poślubna śni:) Za chwilę wyjeżdżamy, humory dopisują ale muszę, muszę coś napisać w hołdzie mojemu mężowi (w sumie fajny facet, nawet go lubię:)) i dla rozweselenia obecnej tu świty. Szaleństwo ma niejedną twarz jak widać..

Dzisiaj, godzina 1 w nocy ja z książką na fotelu, z sypialni wyłania się mój mąż (ma 500km do przejechania więc położył się wcześniej) i pytanie:

- Dlaczego jeszcze nie śpisz?

- Jeszcze nie mogę, przyjdę za jakiś czas.. (on podejrzliwie się rozgląda )

- Dlaczego nie możesz, co tutaj tak pachnie?

- Chleby piekę..

- Za kilka godzin wyjeżdżamy, możesz mi wytłumaczyć po co ci chleby? Jedziemy do hotelu z jedną z lepszych kuchni w kraju.

- No wiesz posiłki posiłkami ale jak mi się zachce wieczorem kanapek?

- To zejdę do kuchni i Ci chleb przyniosę.

- Ale tam nie będą mieli takiego jaki lubię.

- To pójdę do sklepu i Ci kupię.

- Ale tam poza sezonem porządnego też nie będą mieli.

- To pojadę 30 km do miasta i Ci przywiozę.

- No widzisz, po co masz się męczyć, lepiej żebym upiekła :)

Nie będę komentowała spojrzenia mojego męża..Wygląda na to, że nawet jak jadę jeść mniej zdrowo, to jakąś nienaruszalną opokę muszę mieć i u mnie to chleb. A wystarczyło odpowiedzieć, że chleb piekę żeby oni na śniadanie i na drogę mieli dobre kanapki, chyba noc lekko przytępiła mi umysł. A Wy nie szaleć mi tutaj za bardzo ani w jedną ani w drugą stronę i trzymać się złotego środka:)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.