- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 czerwca 2011, 08:18
Witam serdecznie. Będzie to wątek dla osób, które zakończyły post wg zasad dr Ewy Dąbrowskiej i chcą przejść na zdrowe żywienie. Osoby, które skończą post Daniela zapraszamy tutaj, aby ustabilizować wagę i do końca życia cieszyć się dobry zdrowiem i kondycją fizyczną.
12 kwietnia 2018, 08:10
Cześć. Jestem, jestem, ale mam ostatnio tyle spraw do ogarnięcia, że nie mam czasu się udzielać.
Przypominajkę zrobiłam niepełny tydzień, bo waga spadła do 58 kg i stwierdziłam, że wystarczy. Fakt, że ruchu mam teraz bardzo dużo, trochę stresu. Do tego na odstresowanie - biegam przed wieczorem... Ale wszyscy mówią, że super teraz wyglądam i nareszcie moja sylwetka staje się taka „sportowa”, co mnie cieszy. Mam problem, bo pilnie potrzebuję nowych ubrań, a nic mi się nie podoba Najgorsze, że już nie mam czasu na chodzenie po sklepach, więc chyba zdecyduję się na zalando. Myślałam, że jak schudnę, to zakupy będą przyjemnością... a nie są :-/
Nie, nie miałam sensacji w czasie przypominajek.
Włosy... nie miałam z nimi problemów ani przed ani w trakcie ani po poście. Suplementuję się już z rok czasu. W czasie postu oczywiście była przerwa. Co biorę? Komplety witamin dla kobiet, wiesiłka, skrzyp, jakiś kompakt perfect skin, omega 6, doraźnie żelazo albo magnez - codzienie coś z tego łykam. Jesienią i zimą robiłam regularnie rytuał olejowania olejkiem sesa. Dzisiaj idę do fryzjera, bo chcę jednak zmienić bardziej fryzurę i kolor na sezon wiosna - lato. Dodać jaśniejszych refleksów i jakoś inaczej wycieniować... sama już nie wiem :-/ Jakoś straciłam wizję swojego stylu i nie mogę się pozbierać. Włosy zapuszczałam i teraz mam długość ni w pięć ni... i nie wiem, czy dalej zapuszczać i tylko podciąć końce, bo ostatnio delikatnie cieniowałam, czy jednak wrócić do boba do linii brody - kucyka prawie nie widać, ale da radę spiąć gumką, co jest dla mnie ważne ze względu na bieganie i wyjazdy - nie trzeba się martwić o układanie fryzury.. W sobotę mamy zaproszenie na oficjalną kolację do znajomych, a w kolejny weekend chrzciny. A ja najchętniej bym wyleciała na urlop z luźną kiecką na bikini, parą jeansów i kompletem koszulek. Wiem, problemy żadne, ale tak mnie to denerwuje... To chyba efekt przesilenia i nagłej dużej dawki słońca..
Wiosna przepiękna : ) Cieszy oko.
12 kwietnia 2018, 10:46
Przymusowa, satysfakcja to, dodatkowy gratis, jakby Prince Polo na deser:-). Dzisiaj druga tura, inne mąki, inny producent, mieszanka pszennej żytniej i orkiszowej Lubelli. Ciasto zarobione, czeka w foremkach do wyrośnięcia i wieczorem do piekarnika.
12 kwietnia 2018, 11:04
Maczo, ja wczoraj upiekłam swój pierwszy chleb na zakwasie, ale pszennym. Wyszedł przepiękny, wygląda i pachnie znakomicie, niestety spróbuje go dopiero jutro (o ile coś zostanie). Miałam nastawić zakwas żytni w ubiegłym tyg. ale jakoś mi nie wyszło, dzisiaj mam taki plan podczas dokarmiania pszennego. Zakwas pszenny zrobiłam z mąki pszennej pełnoziarnistej 1850 i mimo obaw dał radę .
Ja wczoraj miałam przypominajkę jednodniową i nie ukrywam, że było wyjątkowo ciężko. Dzisiaj dzień wodny i nie jest nic lepiej. Mam trochę stresów w pracy, dodatkowo w przyszłym tyg. mam obronę pracy dyplomowej co dolewa oliwy do ognia i najchętniej rzuciła bym się na sporą tabliczkę czekolady, a tu w menu tylko woda . Motywuje mnie, że cały czas słyszę komplementy jak dobrze wyglądam
więc się trzymam mimo wszystko...
12 kwietnia 2018, 11:44
No proszę, jak się Maczo zawziął na ZŻ, żeby mój chłop był taki robotny :)
Wiesz kontr-Olka z tą sportową sylwetką to trzeba uważać, bo tracimy bez tłuszczyku trochę kobiecości oj tracimy. Ja kobieco i fajnie wyglądałam tak przy 62-65 kg. Proporcje ramiona/biodra były zachowane, było akurat. Niestety ok 60 kg czy niżej robi się mniej kobieco, biodra węższe od ramion, no ja takich sylwetek u kobiet nie lubię. Podobają mi się klepsydry czy lekkie gruszki a nie kolumny czy stożki. Dlatego liczyłam że te 1-2 kg ze Świąt które przywiozłam mi zostanie, ale gdzie tam. Dzisiaj po tygodniu od powrotu weszłam na wagę i jest przedświąteczna. Niby fajnie, że jest ciągle stabilizacja ale mogło się ustabilizować te 4-5 kg wyżej :) Ciuchy, teraz kiedy mogę nosić wszystko w ogóle mi nie sprawiają przyjemności, rozumiem o czym piszesz. Chodzę byle było praktycznie i wygodnie.
Włosy u mnie to w dużym stopniu tarczyca, leciały i przed postem. Nie mniej potem zaczęły lecieć bardziej i trwało to kilka miesięcy. Teraz powiedzmy jest stan sprzed postu.
Szarotka, że nie wszyscy chlebowi rozumiem. Ale nie wymieniłaś białka, nabiału, mięsa i to mnie przeraziło. Ja robiłam post żeby w ogóle uwolnić się od kcal i pamiętania, że istnieją więc mam do tego inne podejście. A zapotrzebowanie wyliczone przez dietetyka traktuję z przymrużeniem oka. W zależności od tego w jakiej kondycji kto ma metabolizm (i ile mamy za uszami diet i innych wyczynów oraz jakie choroby) może być różny i o 200-600 kcal. Za odwyk od słodyczy wielkie gratulacje (oj mi by się przydał od kawy) bo kupne śmieci to nic dobrego.
Z grzeszków, we wtorek byłam z córką na lodach, w weekend też ma obiecane. Mamusia spróbowała dwa nowe smaki których jeszcze nie jadła, ale grzecznie, po kulce. Tak czekam już na czas truskawek (kobiałka mało) i młodego bobu..a potem na wrzesień i śliwki:)
Edytowany przez przymusowa 12 kwietnia 2018, 11:46
12 kwietnia 2018, 14:40
Moj zakwas też ruszył i w sobotę czekają mnie bułeczki razowe z pesteczkami :)
Karolinucha i ja przybieram się do dnia wodnego ale po jednodniowej przypominajce nie ma opcji ze drugi dzien dałabym rade na samej wodzie, chociaż podobno "wszystko siedzi w głowie" ;)
Przymusowa, ja post przeszłam ze względu na zdrowie i w celu zmiany nawyków żywieniowych. I uważam ze dałam rade bo potrafie w ciągu dnia zjeść 5 zdrowych posiłków. Nauczyłam sie systematyczności, przygotowywania potraw a nie wpychania w siebie śmieciowego żarcia i słodyczy dwa razy dziennie kiedy głód sięgną zenitu czyli najczęściej wieczorem. I kawa, kawa, kawa- mój organizm był jak śmietnik. Nabiał, białko, ryby - jak najbardziej, po prostu zapomniałam ich wymienić. Mięso narazie przerwa (co zrobić jak zjadlabym albo tlustego kabanosa albo nic :p ). Zapotrzebowania kalorycznego wyliczonego przez kogoś potrzebowałam dla siebie, niestety lata diet skutecznie pomieszały w głowie. Post skończyłam na poczatku marca wiec miesiac minął jak nie patrzeć a z efektów ubocznych w postaci spadku kg - nie będę strasznie cierpieć :)
12 kwietnia 2018, 15:02
u mnie włosy 2 mc po zakończeniu postu niestety tez leca. Mimo prawidlowego wyjścia z diety. Takze tego nie przewidzi niektórym uderza we włosy niektorym niekoniecznie.
Jutro kolejna przypominajka :)
12 kwietnia 2018, 15:06
Szarotka jak jesz wszystko pozostałe to spoko, bo już się przestraszyłam, że o warzywach, kromce chleba i garści kaszy z odrobiną oliwy:) Co do mięsa też nie jem, więc rozumiem ale jeśli lubisz to upiecz sobie jakieś dobre mięso (ja moim domownikom do chleba piekę). Mi ryby rekompensują wszystko, witaminy B12 nie łykam bo nasza tłusta ryba (śledź, makrela) ma jej więcej niż mięcho. Mam niechęć do suplementów (a i wątpliwości odnośnie działania) a że jestem praktyczna wolę zjeść coś co mi dodatkowo smakuje niż łykać prochy. Po co mam łykać B12 jak mogę zjeść rybkę, po co mam łykać selen, jak dwa orzechy brazylijskie (mniam) wystarczą, po co mam łykać żelazo, jak lubię natkę pietruszki..itd. Dzisiaj po dwóch dniach rybnych chce mi się strączków, czyli w dalszym ciągu białka. Jednak w okresie świątecznym były w większości węgle i brzydkie tłuszcze i organizm woła o białko. Widziałam wczoraj świeżą fasolkę szparagową ale cena jeszcze powala. Niech już przychodzi ten warzywny dobry czas..
Kejt ja też jutro jednodniówka, mam nadzieję że już mniej dokuczliwa niż tydzień temu :)
Edytowany przez przymusowa 12 kwietnia 2018, 16:37
12 kwietnia 2018, 18:28
Ja to boję się powrotu kilogramów, bo rok temu zrobiłem sobie 3 tygodnie postu, potem raz w tygodniu dzień głodówki. Z postu wychodziłem normalnie, nie z tabelki. A pomimo tego prawie 10 kg wróciło. Wiadomo, świety nie byłem ale rozpasania też nie było. Kładę to na karb tego, że jestem chlebowy i jadłem chleb sklepowy, niby to razowy, pewnie z rożnymi dodatkami. Stąd decyzja o wlasnym razowym wypieku. Do tego, (to już kupuję), razowy makaron i brązowy ryż. Co ciekawe mija 3 tydzień a tu zero michałków, prince polo, kasztanków, tiki taków itp. Ale czekolada gorzka była w robocie. A chlebek ładnie mi rośnie i o 21 wsadzam go do piekarnika. Ale sprobuję go dopiero w sobotę, bo jutro post na wodzie i chłodzie :-)
12 kwietnia 2018, 20:02
KontOlka skrzyp pije w ziółkach... Nadal czekam na efekty. Zdziwił mnie tylko fakt ze poleciały włosy a paznokcie bez zmian, żadnej łamliwości.
Przymusowa ja rybki w każdej postaci, pietruszka, szpinak, orzechy dodaje bardzo czesto do posiłków ale myslalam ze moze wspomogę sie w tych trudnych chwilach (gdzie nie mozna na miescie ukryć sie pod czapką:) ) jakimś suplementen, chociaż u mnie lykanie tabletek dziala jakieś 4-7 dni czylu dopóki pamiętam, mam chęć i nie schowam przy sprzątaniu na półkę :p
Maczo powrotu kg boi sie chyba każdy kto kiedykolwiek zmagal sie z nadwagą. Ja pokonałam ja dawko temu ale po dzis dzień diabeł czasem szepce za uchem :p zaakceptowac siebie to chyba klucz do sukcesu. Łatwo pisać, ciężej zrobić:) ale nie traćmy wiary, grupa prężna, z sukcesami. Dla rozluzienia warto poczytac pierwsze posty na forum jak dziewczyny zmagały sie ze swoimi grzeszkami:p