- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 czerwca 2011, 08:18
Witam serdecznie. Będzie to wątek dla osób, które zakończyły post wg zasad dr Ewy Dąbrowskiej i chcą przejść na zdrowe żywienie. Osoby, które skończą post Daniela zapraszamy tutaj, aby ustabilizować wagę i do końca życia cieszyć się dobry zdrowiem i kondycją fizyczną.
18 listopada 2017, 20:36
I brawo, ja po poście (za tydzień pół roku od wyjścia) nie liczyłam żadnych durnowatych kalorii ani dnia i jak już to jadłam ich nawet za dużo a nie za mało (ale uważałam na składy produktów i z czego pochodzą). A organizm sam zdecydował, że chce od granicy nadwagi (w której post skończyłam) jeszcze trochę odejść i odszedł no i sam sobie wybrał docelową wagę.
18 listopada 2017, 21:05
Nie martw się, Przymusowa, nie mam obsesji konkretnej wagi, a 58 pewnie już nigdy nie osiągnę. Jakąś musiałam wpisać, wpisałam wagę, w której mi było najładniej i najlepiej się czułam. Przed ciążami ważylam 54 kg i już byłam wtedy za szczupła, a właśnie 58 to moja super ekstra waga. A dobra waga to właśnie max 65 kg. Teraz chciałabym ważyć 64 i pewnie jutro pojutrze tyle na wadze zobaczę. A jak.nie - trudno, w poniedziałek kończę post.
18 listopada 2017, 21:18
W poniedziałek kończysz? Super, akurat do Świąt ustabilizuje się ładnie waga:) A normalne jedzenie jest fajne. Pamiętam w końcówce postu obsesyjnie chciało mi się bobu (akurat młody pojawił się na straganach), fasolki szparagowej i orzechów. No i z zachciewajek u mnie oczywistych chleba i ryb. Co dziwne, nabiału mi się wtedy wcale nie chciało. A jak robisz zakwas to będziesz miała dobry chlebek, oj dobry :) Masz coś o czym wiesz, że na pewno od razu zjesz? :) A i dla warszawianek, pasternak jest na straganach przy Hali Mirowskiej.
Edytowany przez przymusowa 18 listopada 2017, 21:41
18 listopada 2017, 22:01
No chleb... Bardzo mi się chce. Wczoraj jechałam do pracy autobusem, wlókł się strasznie w korku, ja głodna, bo tylko o jabłku od 2 godzin, aże obok mnie baba wyciąga z torby wspaniały pachnący chleb i zaczyna bo jeść... kromka po kromce. No myślałam, że skonam...
Dla mnie jeszcze dodatkową motywacją jest sesja rodzinna, którą mam w przyszły weekend. Gdyby nie to, to już bym skończyła post, bo mam dość, ale chcę wyglądać jak najlepiej dla potomności... ;)
18 listopada 2017, 22:06
E tam, na pewno już wyglądasz super :) A zapach chleba..oj to może człowieka rozłożyć.
18 listopada 2017, 22:23
Noo szczególnie jak ktoś obok go je. Przerabiaam to w trakcie lunchu w pracy. Ja sałatka a kilka osób obok kanapki lub inne pachnące dania. Do tego u mnie w biurze co tydzień w czwartek są świeże pączki, przejść koło nich obojętnie to dopiero jest wyzwanie.