Temat: Norweska pierwszy dzień + 1,5kg!!!

Czy ktoś z Was stosował tę dietę? Czy to normalne? Dodam, że jestem PO miesiączce. Proszę o wsparcie i słowa otuchy.
Pasek wagi
Czytałam gdzieś, ze grejpfruty mogą powodować przejściowe uczucie chłodu.
Ale to się da wytrzymać - mają tyle innych zalet, że tę jedna wadę jakoś można ścierpieć. Ups, jest i druga wada - nie należy popijać sokiem grejp. leków.
Mnie jest prawie zawsze zimno - więc nie wiem, czy teraz bardziej...
I tez śpiochem jestem, więc czesto chodzę zaspana - ale faktycznie, wydaje mi się, że w 1szym tyg. diety byłam bardziej śpiaca. Teraz jest OK w miarę.

Dzięki za słowa otuchy moja firma w połowie parteru i piwnicy - piwniczny chłód, bo przestali grzać. Ziąb był taki, że nie dało się wysiedzieć. Mróz normalnie. A na zewnątrz pięknie.  Wzięłam d... w troki i poszłam do domu. Już po szpinaku, mniam, trochę się rozgrzałam. Jeszcze chwilkę się zdrzemnę i będzie ok.
Pasek wagi
Każdy organizm reaguje inaczej, więc jedyne, co możemy robić, to kierować się ogólnie doświadczeniem innych i testować na sobie ;)
Mniam, uwielbiam szpinaczek - wczoraj niestety zastapiłam go brokułem, bo już mi żółknąć zaczął i mi go było szkoda zmarnować.
Teraz zaraz odgrzeję sobie kotlecik z kurczaczka (wołowiny już mam dość) i zaliczę osttani dziś posiłek.
A jutro zupa jarzynowa!!! hurraaaaaa :)
jutro tez powinnam się zwazyć, wydaje mi się, że od ostatniego ważenia 3 dni temu coś jeszcze spadło.
no zobaczymy
miłego wieczorka
zazddroszczę Ci tych spadków. Ja dzisiaj w ogóle mam chyba jakiś kryzys. Zdrzemnęłam się, wstałam, głowa boli. Czytam sukcesy odchudzających się żeby trochę motywacji mieć. Pożarłam centrum i kelp. Wpadłąm na pomysł, że cyknę sobie fotkę, jak jestem gruba, żeby - jak schudnę -móc się pochwalić publicznie. Ty pojutrze kończysz norweską, ja się będę męczyć dalej. Widzę MINIMALNY ubytek w obwodach, rzędu nanometrów, ale widzę. Tobie również miłego wieczoru.
Pasek wagi
w sumie to jeszcze by się z boczków przydało pozbyć - no ale to może gimnastyka bardziej wskazana na te moje galaretki...
cóż, zważymy się jutro-pojutrze i będzie czarno na białym
właśnie gotuję obiadek na jutro, jarzynówka już gotowa - i to jest to, czego pragnę całym sercem a raczej brzuchem ;)
 na patelni grillowej piecze się filet kurakowy
Pomysł z fotką jest OK, mam nadzieję, że szybko będziesz mieć okazję do przyjemnej konfrontacji :)
po dzisiejszym ważeniu +0,1 kg. Załamka. Mało tego, miałam kryzys. dziś już ok, ale wczoraj koszmar. Jak jutro znów będę na plusie, przerywam dietę. Chyba nie wszystkim ona służy. Jutro mija równo tydzień. Powinnam zaczać ćwiczyć, ale na początku ćwiczeń zawsze przybieram na wadze. To by mnie dobiło. Chciałam pierw zejść poniżej 70 żeby efekt napompowania mięśni nie był tak dokuczliwy a tu lipa. Nie zanosi się na to. Dziś na obiad zaległa wołowina - mniam. Choć dla mnie chyba białko powinno być fuj, skoro tyję na tak restrykcyjnej diecie. Z tego co wiem o zdrowym żywieniu, w tej diecie jest niedobór zdrowych tłuszczy z wyjątkiem ryby raz w tygodniu. Tłuszcz też jest niezbędny do prawidłowej pracy organizmu. Może jak dorzucę garść orzechów codziennie, to coś się ruszy? kosztem jaja na przykład. Już sama nie wiem co robić.
Pasek wagi
Kurczę, dziwne... albo ta dieta faktycznie nie nadaje się dla Ciebie, albo nie bez znaczenia było, że przestawiłaś posiłki i np. jadłaś gotowane warzywa o wyższym IG i to piwko.. A może trochę późno ostatni posiłek?
Albo Twój organizm już jest wymęczony róznymi dietami i nie działa na niego bądź co.
Nie wiem, co o tym myśleć.
Ja mogę opierać się na własnym doświadczeniu - u mnie jak widzisz działa (choć spadek nie 10kg oczywiscie), moze dlatego, że bardzo ściśle trzymam sie jadłospisu w kwestii kolejnosci posiłków, jem tylko surowe warzywa (oprócz szpinaku/brokuła), ostatni posiłek 16-18, jedynym grzechem był dressing do sałatki w dzien z rybą i parę łyżek żuru jako zamiennik dla połowki z kromki chleba w któryś dzień. No i ilosciowo też nie przeginam, zazwyczaj 1 jajko nie 2, 1 filet, itd. Za mało piję chyba.
Co do białka, to teoretycznie im więcej zjesz, tym bardziej powinnaś chudnąć, bo organizm będzie zużywał energię na jego trawienie..
Nie wiem.. Chyba pociągnęłabym to jeszcze 2-3 dni.
A jakie cwiczenia planujesz?
Tluszcze - roślinnych rzeczywiście brakuje w tej diecie, no ale przez 2 tyg. nie zrujnuje to raczej organizmu. A zwierzęce masz w jajku, rybie, serze i mięsie. Ja bym z orzechami nie ryzykowała. Ostatecznie zrobiłabym tak- zjem tylko kilka orzechów, ale wywalę za to żółtko lub kawałek mięsa. Za zwierzece wstawię roślinne.Może tak?
planuję trening siłowy i interwały plus rower w pogodne dni. Na początku będą to takie a'la interwały, póki nie nabiorę kondycja, takie aeroby o zmiennej intensywności - szybko-wolno. Muszę mimo wszystko zjechać z 3 kg przed ćwiczeniami bo właśnie tyle przybieram na początku a nie chcę ważyć 75. To nie tłuszcz ani zbudowane mięśnie, tylko chyba naczynia więcej krwi pompują i człowiek taki nadęty. Efekt mija po 3 tygodniach, ale wzrost wagi jest dla mnie nie do przyjęcia. Myąlałam że 3-4 kilo zjadę na tej diecie do 68 i będę w spokoju mogła sobie przytyć do 70 na początku. Wywalam jajo, daję orzechy. Wiesz, nie sądzę żeby jeden browar spowodował przytycie, zwłaszcza że był ZAMIAST sałatki o podobnej kaloryczności. Ilość białka została zachowana, browar to węglowodany, sałatka też. Myślę, że jakby go nie było, to niewiele by to zmieniło. Organizm ludzki jest niezbadany, kol zaczęła chudnąć dopiero wtedy jak do diety dodała węglowodany w większej ilości a wywaliła białko (dukan) miała pół roku zastoju, na węglowodanach jedzie w dół. Ja byłam 5 lat wegetarianką, może mój organizm magazynuje białko na wypadek niedoborów? Choć to wbrew zasadom metabolicznych przemian.
Pasek wagi
pytanie, na ile radykalnie trzeba trzymać się wytycznych przy diecie norweskiej, która każe jesć dokłądnie to, co wymienione. Wszystko, co wypisują i tylko to, a nie zamienniki, choćby o bardzo zbliżonej wartosci odzywczej.
Nie mam pojęcia, na ile nalezy traktować to, jako dogmat - ale wszędzie to niby podkreśłają.

Ale zgodze sie z Tobą, że organizm nasz jest zagadką. Niby tyle wiemy o zdrowym odżywianiu, tyle o zasadach skutecznego odchudzania a wciąż spotykamy ludzi, u których to po prostu nie działa.
Smutne. Osobiscie znam osoby, które od zawsze sie męczą z dietami i od zawsze mają spore zapasy sadełka.
Wszyscy siadają do stołu i czerpią przyjemność z pyszności rozmaitych, a te osoby skubną sałatę i tyją w oczach.
Jedna z kolezanej z pracy zjada tymczasem porcję drwala (ja nie dałabym rady ani 1/3 tego) a nosi rozmiar chyba z 34, aż zbyt koścista jest.
Niesprawiedliwe..
Ja jestem gdzieś pośrodku, Jako dziecko byłam tłuściochem, potem sama z siebie wyrosłam, bez żadnych starań - nastolatką byłam już szczupłą. Jako dorosła mam BMI prawidłowe, ale jak za bardzo szaleję (węglowodany, późne jedzenie) zaraz odkłada mi się miękkie sadełko w okolicach bioder. Ble.
Z tym, że u mnie to chyba problem braku ruchu ;)
Podziwiam Ciebie z tymi ćwiczeniami


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.