Praca obroniona, konkurs zakończony, klient wiecznie niezadowolony więc siedzę robię prace i staram się go zadowolić:( Dla relaksu przeglądam oferty biur podróży. Myślałąm o Turcji, ale przerzuciwszy forum niezbyt ochotę mam żeby tam jechać za względu na brzydkie plaże. Jestem estetą i mogę mieś spartańskie warunki ale otoczenie musi być ładne. A tam wszędzie czarny piach, kamory i żwir, a miasta przypominają blokowiska:( Bloki mam za oknem więc.... W grę wchodzi jedynie miasteczko Side. Z powodu odpychających informacji, zastanawiam się nad Maroko. Jest droższe, ale jakoś ładniej wygląda, i nie jest takie "oklepane". Ludzie z forum jeżdżą na własną rękę, Ja jednak, ponieważ partner mój jest domatorem i ciężko go namówić na cokolwiek, wybiorę chyba wersję z biurem żeby go nie narażać np. na szukanie hotelu w środku nocy w obcym mieście. Z córką spoko dałabym radę (druga w bułgarii) ale nie chcę żeby się partner zraził. Jak mu się spodoba to może połknie bakcyla i będzie z nami jeździł a nie tak ciągnąć za uszy. Jeśli chodzi o diretę, coraz mnie więcej. Nadal rzadko ale dużo jem ale teraz więcej śpię. Jak uporam się z tym klientem, zabiorę się za dietowanie.
Mega gratulacje z powodu obrony! No proszę, po cichutku, skromniutko i bach, zrobione, gratuluję serdecznie! :) Ja siedzę w domku. Zrobiłam sobie przedłużony weekend, ale odwołałam rezerwację w górach z powodu pogody. Moja miłośc w rozjazdach,. tak że mam ambitne plany uporać się z różnymi zaległościami, na które normalnie brak czasu, warunków i ochoty. Myślę, że to dobry pomysł, zabrać Twojego mężczyznę na taki zorganizowany wyjazd- będzie się czuł bezpiecznie i może załapie. A później zwiększy się powoli adrenalinę i atrakcje, aby nie wystraszyć człowieka :) Co do Maroka, to niektórzy wrażliwi narzekają na warunki poza hotelem (zapachy, bieda i brak higieny w medinach), tak że trzeba to wziąc pod uwagę, że może być czasem mały hadrcore.. Z dietą u mnie ciągle tak sobie. Kupiłam włoskie cantuccini i okazało się, ze od razu popadłam w uzaleznienie (ja, która nie lubię słodyczy...). Z ćwiczeniami tez w kratkę raz lepiej, raz zupełne zero. Ogólnie nie rozpaczam, ale też nie popadam w zachwyt.
Ja od dziś postanowiłam się za siebie zabrać. Wczoraj na dniu taty przesadziłam, ale jeśli nie chcę na wakacjach wyglądać jak wieloryb, muszę się przywołać do porządku. Jedna córa właśnie wyjechała do taty na parę dni, druga szykuje się do wyjazdu do tej bułgarii ze znajomymi, o czym marzy już od grudnia. Zabrałam się za siebie, nałożyłam kolor na sprane włosy, od razu poczułam sie lepiej. Brzuszysko odstaje nadal. Nie mam ambicji na xs, tylko niech brzuch i boczki mi się wchłoną. Reszta może zostać jaka jest. Dziś wprawdzie rano kanapka z pasztetową, ale obiad już dietetyczny. Będzie jeszcze browar w niedziele bo już jestem umówiona z koleżanka, ale zamierzam cały wieczór sączyć jedno piwko. Ach, no i znajomi wracają z egiptu dzisiaj, więc jutro bewnie będą łakomi zwykłego swojskiego jedzenia i też pewnie trafi sie grill lub sushi.... Sama widzisz, że łatwo nie jest. Ale walczę dalej.
Sushi to chyba dobre swojskie rozwiązanie :) Szczególnie kaloryczne toto nie jest, a zjeśc sie za wiele nie da (przynajmniej ja tak mam, że smakują mi bardzo pierwsze kęsy, a potem mam dośc i pragnę czegoś ciepłego i nieryżowo-nierybiego). Moja mama, korzystając, że jestem w domu, raczy mnie klasycznymi smakołykami, typu pachnące rosołki, młode ziemniaczki z koperkiem "dochodzące" wśród smietany i masła, mizeria, marynowany pieczony kurczak i inne rarytasy, które niestety, rozpływają sie w ustach, a ja nie przestaję chylić czoła przed Jej geniuszem.. Ja, owszem, radzę sobie w kuchni, ale potrzebuję często wyszukanych składników, a Ona - sama prostota i tradycja, a jaki smak... Moje włosy tez błagają o chwilę uwagi.. ale niestety mam trochę pasemek (+w tej chwili odrost jak pas startowy) i nie wystarczy nałożenie farby w domku, muszę odbębnić 3-4h u fryzjera, mam ciarki na samą myśl... aż sie zastanawiam, czy nie machnąć ręką na refleksy i kupić za 20 zł jakąś farbę w rossmanie, poprosić Mamę, 30min i z głowy...
Zawsze lepiej u fryzjera..... Ja chciałam się umówić przed występem w TV u stylisty, ale jest tak wzięty, że najbliższy tani termin za pół roku.... Myślałąm że przyjmie mnie nazajutrz a tu lipa. I sama się podcięłam nożyczkami. Wyglądałam jak po wizyt u stylisty - modne, asymetryczne cięcie hihi..... Zazwyczaj sama się farbuję bo nie mam balejażów itp. Po prostu mam włosy popielaty blond z siwkami gdzieniegdzie i farbuję na brąz. Dopadł mnie katar, więc opieram się zapachom siłami natury. Katar jest tak zabójczy, że rysuję z dwiema chusteczkami wetkniętymi w dziurki w nosie. Gripex zapijam browarem. Lepiej działa. DIeta niczego sobie ze względu na zanik łakomstwa przez katar. .Stwierdzenie " Włosy błagają o chwilę uwagi" - bardzo mi się podoba. Moje błagają codziennie z coraz to większą energią.
Na katar polecam cirrus, wysusza na maksa nie leczy przyczyny infekcji, tylko objawy i niektórzy mają po nim kłopoty z zaśnięciem, ale na katar działa jak nic! nie wiem, jak działa na niego katalizator w postaci browarka, tak że tutaj się nie wypowiadam ;) Też sama przycinam sobie włosy, a właściwie tylko grzywkę, jak mi już strasznie do oczu włazi, to ciach i po sprawie. Ale wszystko, tak jak mówiłam, wynika z lenistwa i niechęci do spędzania długich godzin u fryzjera. Choc przecież taka grzywka to max 5 min roboty profesjonalisty, ale i tak trzeba umówić się i przemieścić (moja aktualna fryzjerka działa w odległej i paskudnej dzielnicy...) Mam włosy bardzo ciemny brąz, które w miarę wzrastania jaśnieją i stają się szaro buro nijakie, stąd też farbuję je od lat. Dośc długo nosiłam płomienno rude (w tych tonacjach czułam się dobrze, bo mam zielonoszare oczy i oliwkową ciemną karnację, więc nie podkreślają ziemistej cery bez rumieńca), potem blond lub blond pasemka, a od jakiegoś czasu ciemne bądź średnie brązy z pasemkami. Te pasemka to koniecznosć, ponieważ nie znoszę odrostów wrrrr, a balejaż zawsze je trochę kamufluje i nie musze się farbować co 3 tyg. Dieta ciągle bez rewelacji,a to dlatego, ze ostatnio miewam zwiększony apetyt wieczorami i nie zawsze udaje mi się go pokonać. Nie wiem, co jest grane, pewnie pogoda albo hormony ;) Na domiar złego ćwiczenia tez jakoś tak z musu ostatnio wykonuję, widać u mnie wszystko musi przebiegać falami- tak mam np. z zapałem do pracy, który przeplata się z okresami totalnego lenistwa i apatii. Pochwal się, co za szoł dawałaś w TV? :)
Ja w końcu zamknęłąm projekt i dziś pierwszy raz w chorobie poczułąm się bliżej normalności. Jestem jeszcze zniszczona, ale to nic w porównaniu do tego, jak się czułam wczoraj. dziś wysyp opryszczki ale chyba wolę to niż źle się czuć. Córki wyjechały, miałam urwanie głowy przez te wyjazdy, zakupy a ja z temperaturą i katarem lejącym się ciurkiem. Jak paliłam, nie chorowałam wcale. Jak rzuciłam, co rusz jakieś dolegliwości.....Dieta zła. Nie miałam siły myśleć nad kompozycją potraw. Inni domownicy mnie wyręczali. Ale wracam już do żywych i dziś np. było lekko i zdrowo. Niestety leżałam a od leżenia boczki się nie zmniejszają. Czekam na kasę i wyjeżdżamy gdzieś, zakupię wycieczkę za plecami mojego partnera i postawię go przed faktem dokonanym. Jak zaproponowałam wyjazd, spotkałam się z energiczną odmową. Tylko mam problem, bo wesela w rodzinie w połowie i pod koniec lipca. W środku jeszcze weekend zajęty, a w krajach arabskich od początku sierpnia ramadan i do końca wakacji nie ma po co tam jechać.:( W Grecji zamieszki a na egzotykę nas w tym roku nie stać. No nic, zobaczymy.
Edytowany przez smokwawelski 30 czerwca 2011, 18:25
Kurcze choroba mi padłą na mózg chyba. Wczoraj wyceniłam klienta indywidualnego jak firmę i człowiek prawie padł na zawał. Spałąm cały dzień, dziewczyn nie ma w domu i mieliśmy zrobić sobie romantyczny wieczór, ja uwaliłam się spać o 17 tylko na momencik i spałam jak kłoda do rana. SZOK. Współczuję partnerowi. Czuję się dobrze ale na ustach paskudna opryszczka. Sama nie wiem co gorsze, źle się czuć czy źle wyglądać. Dieta ok z powodu niedźwiedziego snu. Zauważyłam że jak długo śpię to chudną mi nogi. Szkoda, że nie na nogach mi zależy. Ale może informacja przyda się tym, którym zależy włąśnie na nogach.
ciekawe masz z tymi nogami, nigdy o czymś takim nie słyszałam ;)
a poza tym, chyba zaraziłam się wirtualnie od Ciebie opryszczką, rano mi coś wyskoczyło na ustach, przykleiłam plasterek, ale to lipa. Wrrr Jestem po dwóch cieżkich dniach, dopadło mnie jakieś zatrucie czy inne kłopoty brzuszne i dało popalić. Niestety nie pohamowało to apetytu, wiec czuję się balonowato (bo dodatkowo koniec cyklu) i wszystko mnie ciśnie. Wczoraj po przerwie był steper, bo stwierdziłam, ze tak dalej n ie można się zapuszczać. Zobaczymy, na ile starczy mi zapału. Do fryzjera idę w piątek, całe szczęście że mnie umówiona zaocznie, bo sama to bym znów jakiś pretekst znalazła by nie iśc.
Z tymi nogami to szczera prawda. Jak przeleżałam 3 dni to nogi jak patyczki. Ale jak wstałam, na drugi dzień już są normalne. Coś jakby mięśnie się obkurczały.... Tego wirusa to przez internet rozsiewam, znajoma z innego forum też leży chora.... Wyższa szkoła hakerów:) U mnie wystąpiła miesiączka, ale dzień przed miałąm napad depresji. Wyczytałam w necie, że to co mam to takie innego rodzaju PMS powodowane nie przez skoki hormonów tylko neuroprzekaźników i objawy te leczy się lekami na depresję!!!!! Nazywa się to PMDD. Coś koszmarnego, byłam w czarnym odmęcie. Ale dzisiaj już lepiej. Chyba wybiorę się do tego lekarza, bo jak takie stany się leczy, to po co mam cierpieć? Zazdroszczę fryzjera, ja na razie póki co muszę kupić trzy sukienki na wesela, (sobie i córom) tyleż samo par butów więc fryzjer to odległa przyszłość. Odległa do przyszłego tygodnia, mam nadzieję bo fryzura wygląda naprawdę nieciekawie.... A ty już w ten weekend będziesz wyglądać zajebiście:)