Temat: Norweska pierwszy dzień + 1,5kg!!!

Czy ktoś z Was stosował tę dietę? Czy to normalne? Dodam, że jestem PO miesiączce. Proszę o wsparcie i słowa otuchy.
Pasek wagi
Bardzo towarzyskie życie prowadzicie w rodzinie :) ale jeśli jest to wyraz upodobań, a nie np musu czy trzymania sie wieloletniej tradycji, to wszyscy są zadowoleni zapewne z możliwości spotkania się i raczenia smakołykami :) Ja osobiście niebardzo lubię wszelkie zloty i po 2h mam zazwyczaj dość, Na szczęscie, rodziny nie mam jakiejś olbrzymiej, a tak jak mówiłam, obchodzone są tylko imieniny (i to nie wszystkich) plus oczywiste okazje typu ślub czy święta, więc imprezka trafia się co miesiąc albo i dwa.
Z mojej ciąży na razie nici. Byłam wściekła, bo organizm spłatał mi figla i pozwolił cieszyć się nadzieją.. a tu wyszło, ze z powodu przesuniętej owulacji nawet starań w odpowiednich dniach nie było, to i ciąży być nie mogło. Szkoda, bo zaraz bedzie rok, a to taka psychologiczna granica, więc pewnie będę popadać w czarne myśli.
Jak lepiej się poczuję, biorę się w ramach rekompensaty za moje porzucone chwilowo sprzęty i ćwiczenia. Skoro na razie brzuch mi nie rośnie z wiadomych powodów, to zadbam o to, by był piękny i zgrabny. O ile tpo możliwe przy moim lenistwie.
Na domiar złego moja miłość wyjechała na kilka dni w delegację i siedzę sama. Jest jeszcze dziecko, no ale on zajęty swoimi sprawami i za bardzo towarzyski nie jest. Samotne wieczory przy kompie znajdą zapewne odbicie w postaci szaleństwa zakupowego na allegro itp. Trudno, potrzebuję jakiegoś pocieszenia a na frytki z majonezem się nie rzucę ;)
Jaka smętna pogoda, usypiam nad biurkiem. Nawet kawę sobie zrobiłam, choc jej unikam w pracy - ekspres niby wypasiony, ale chyba byle jaką kawę kupują, bo porażka w smaku. Do tego brzuch mnie boli i plecy w krzyżu, miałam nawet zakusy zamknąć się na klucz i połozyć na wykładzinie, bo mam taką dywanową w miarę przyjemną ;P A tu jeszcze po pracy mam obowiązki na mieście i będę pewnie po 19 w domku najwcześniej. Za cienko się ubrałam, niby widziałam prognozy, że 14 st ma byc max, ale jakoś się tym nie przejęłam. Wymarznę pewnie, bo trochę mam chodzenia w planach. Dobrze, ze choć parasol mam i ze potem już autkiem, to się zagrzeję.
Marzy mi się łóżko, kołdra i książka. Amen
ojej, to strata szansy. Może powinnićcie codziennie po kilka razy się kochać, może na jakiegoś plemnika by w końcu trafiło to jajo.... Albo mężczyzna niech zażywa jakieś witaminki itp. dla polepszenia jakości nasienia....Ja mam zapieprz z pracą i jeszcze pracy dyplomowej nie napisałam... a pracuję teraz 24 na dobę dla dużego wymagającego  koncernu.... osiemnastego obrona a ja nawet nie zaczęłąm pisać tej pracy.... Piję kawę i idę z powrotem do firmy tyrać dalej.  Wiesz lubię rodzinkę spotkać ale bez przesady. Co za dużo to niezdrowo. Staram się nie przedłużać i nie biesiadować godzinami....Spadam, do juterka. Nie zaprzestawaj starań o dziecko.
Pasek wagi
Oczywiście nie miałam na myśli starania się z kimś innym pod nieobecność partnera:) tak wynikło z mojej wypowiedzi... Tak, zakup na allegro potrafi poprawić humor,,,, Może jakaś książka, której nie będziesz mogła odłożyć, póki nie skończysz?
Pasek wagi
Hihi nie odebrałam tego w ten sposób ;) Jestem na tym etapie zycia i po takich przejściach, że nie w głowie mi odmiany i wyskoki , pewnie dlatego nawet o tym nie pomyślałam ;) Jest mi dobrze i chciałabym, żeby już zostało tak zawsze, w tym składzie. Co do tych starań kilka razy na dobę, to chyba niewykonalne , no może z dwudziestolatkiem.. ale tu patrz punkt 1 ;)
Podobno najefektywniejsze są starania co dzień-a nawet co dwa dni, co też zazwyczaj czynimy. Plemniki tworzą się ok. 3 doby , a po dostaniu się do organizmu kobiety potrzebują jeszcze kilka godz. żeby dojrzeć. Taaaa... z teorią u mnie ok, tylko czemu rok mija, a nie wychodzi wrrrr???
Starań nie zaprzestaję, jeszcze mam rok- tak twierdzi mój m., marudząc, że potem będziemy już za starzy... Najgorsze, że w najbliższym "dobrym" okresie będziemy w rozjazdach , ech....
Wcale Ci się nie dziwię, że nie chce Ci się zabrać za pisanie pracy. Jak się ma na głowie zycie rodzinne i pracę zawodową, to niesamowicie trudno się przestawić. Wiem po sobie, jak robiłam podyplomówkę, bardzo ciężko było mi się zmobilizować. Ale najgorzej jest zacząc - przynajmniej ja tak mam. Dopóki coś mi wisi w kalendarzu, coraz bardziej to demonizuję i odkładam, a jak się przełamię i zacznę, to już nie jest tak źle. I jakie Uuufff potem, że ma się to z głowy :)
i jaka satysfakcja
Uf, pierwsza rzecz - konkurs którego byłam organizatorem - roztrzygniety. Praca dyplomowa napisana w 60%, dziś wieczorem może dojdę do 80% i wyślę promotorowi.  Prace dla dużego koncernu zrobione w 50%, wieczorem mój partner, który też jest grafikiem, pomoże mi nadgonić robotę. Jeszcze wysłąnie maili do patronów i sponsorów z podziękowaniami. Konkurs okazał się klapą ale traktuję go jako formę reklamy, więc inwestycję. Także zaraz idę po dużą pizzę bo dziś święto i nie dowożą. Zjemy ją na trzy osoby. Nie wiem, czy kiedykolwiek bedę szczupła. Nie zaopatrzyłam się w żywność a dziś wszystko pozamykane.... Wspieram się mb active, z tesko, spać mi się po nim nie chce.  No i trzyma mnie adrenalina, bo odczuwam syndrom ręki w nocniku. Mam nadzieję, że przynajmniej Ty odżywiasz się zdrowo i zgodnie z planem.... W środe ostatnia impreza i FINITO z sernikami na zimno, na ciepło i innymi takimi...
Pasek wagi
Gratuluję postępu prac! świetnie, ze sie zmobilizowałaś, teraz to już o wiele łatwiej powinno być :) Widzę, że w ogóle miałaś bardzo pracowity weekend. Może teraz powinnaś trochę odpocząć? Ciężko dbac o dietę, jak głowa zajęta czymś innych i jest się zmęczonym. Widzę z własnego doświadczenia, że zwracanie uwagi na to, co się je, pochłania mnóstwo czasu i uwagi. O wiele szybciej przecież zrobić kolejną kanapkę i zjeść 2-3 posiłki, a nie 5. I o ile to łatwiejsze logistycznie, tzn. łatwiej zapanować nad zapasami i zakupami. Ja niestety ostatnio wyrzuciłam sporo jedzenia, bo jeszcze nie mam wprawy w rozsądnym gospodarowaniu szybko psującymi się produktami.
Weekend przesiedziałam prawie całkowicie w domu, co sprzyjało kulinarnym akcjom i jedzeniu w większych ilościach, niż idealne. Ponadto wyszłam z założenia, że w wolne dni należy mi się więcej luzu, więc np poszalałam z kolacjami. Może nie była to jakaś katastrofa, ale na pewno za dużo i za ciężko. Plus taki, że codziennie trochę ćwiczyłam.
Wczoraj wieczorem dobrze szło, zjadłam zupkę, a potem truskawki i poziomki. Poprawiłam serkiem wiejskim z rzodkiewką i szczypiorkiem. I na tym miałam zakonczyć dzień, głodna wcale nie byłam.  Niestety mój m dowiózł późnym wieczorem pyszny chlebek i nie oparłam sie kromeczce i to z tłustą salami...
Staram się codziennie trochę poruszać. Brzuszki jakoś znielubiłam więc stosuje zamiennie hula (właśnie uczę się kręcić w drugą stronę, czyli  w lewo), steper i kometkę. Po troszku i nieintensywnie, ale dla mnie to i tak sukces.
Bardzo jestem ciekawa, czy hula wpłynie na moja talię. Dziewczyny piszą tu o takich cudach, ze aż sama zaczynam w to wierzyć ;)

Tak, też czytalam o cudach z hula. Ale coś mi się wierzyc nie chce bo jako dziecko duzo kręciłam i talie mialam jak słonica zawsze . Może też kwestia tego, co się sklada na ten brzuch. Jak walki tluszczu to może sie ubiją. A jak tłuszcz wewnątrz to raczej nie. Ja jestem zarobiona nadal, zmęczenie daje się niestety odczuć bo robie głupie blędy. Jak tak dalej pójdzie to w końcu klient się zniecierpliwi. Nawet literówek nie chce mi sie zmieniać. Ja o mojej diecie nawet nie wspominam, bo nie ma o czym. Może po tej obronie.... A i jeszcze szczyt wszystkiego/ Okazało się ze mama Jolanta ma jutro imieniny. No wykończę się normalnie.Czyli inprez 13, a nie 11 jak sądziłam na początku. Żal.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.