a tam, według vitalii wszystkie kobiety to gruszki. Moje wymiary teraz to 98-77-98 czyli biust jak biodra, a nie jest za duży, raczej klate mam niż biust. Tłuszcz atakuje głównie plecy, brzuch troche udo. Czyli jabłko jak w mordę strzelił. No, oprócz biustu. a, i bary też mam niczego sobie. Gruszki mają długa talie i wielka pupe (której też zazdroszczę). Póki co będe eksponować nogi i odwracać nimi uwage od innych części ciała. Dziś warzywka i troche mnie ssie. Chyba zaparze bobofen. Weekendowe obżarstwo wyszło dzis w postaci worów pod oczami. A już tak promiennie wyglądałam.
Uuuu długiej talii to ja nie mam, prędzej już taką klepsydrowatą, jakieś wcięcie i już ;)
A nie obawiasz się, że te podpuchnięte oczy to bardziej z trochę monotonnej i ubogiej diety warzywnej? skóra i tkanka podskórna potrzebuje vit. A, a ona rozpuszcza się w tłuszczach przecież - których nie dostarczają Twoje warzywka... Jesz trochę oliwy z oliwek chociaż? albo orzechy? ja dziś w pracy miałam sałatkę z indykiem i ryżem brązowym, plus warzywka surowe. Ryż był przepyszny, ale mięso jakies takie bleee wyszło, powybierałam i zostawiłam;) Do tego sos jogurtowy sobie zrobiłam, ale przesoliłam- więc jadłam prawie na sucho. Biegnę do domu na zupę, bo po trzech suchych posiłkach potrzebuję ciepłego płynu innego niż zielona herbata ;)
Podpuchnięte oczy to wynik weekendowego szaleństwa, bo pojawiły się w poniedziałek rano:) dziś już było ok. Na wadze nie byłam, bo się odzwyczajam. Zważę się jutro. Za to mierzę się centymetrem i widzę milimetrowe ubytki. Wczoraj półtorej godz. roweru, warzywa, choć nie do końca, bo kilka czipsów zjadłam. Nie, żebym miała jakąś straszną ochotę, po prostu oglądałam interesujący film i zapomniałam o diecie. Jak sobie przypomniałam, natychmiast odstawiłam. Nieźle, co? Pamiętam, jak rzucałam palenie, też zapominałam że nie palę i częstowałam się papierosem. Dobrze że się w porę opamiętałam. Trochę chipsów jeszcze nikogo nie zabiło. A najgorsze jest to, że czipsów nie lubię. Jakbym świadomie miała zjeść coś tuczącego, na pewno bym ich nie wybrała. Ważne, że mnie ubywa. Wkurza mnie, że wiosna a warzywa wciąż drogie jak późną jesienią. Przynajmniej w Łodzi. Wszystko sprowadzane z portugalii czy skądś. Mierzyłam się w talii, i mam 76!!!! chciałabym mieć najwyżej 68 czyli jeszcze tylko 8 cm. Super, że nie schudłam w biodrach tylko tam, gdzie potrzebuję:) Wiesz, kiedyś miałam taki pas jakby gumowy, smarowałam się na noc wyszczuplającym kremem i zawijałam tym pasem. Efekty były jakieś chyba , skoro tak robiłam. Teraz to niemożliwe, choć mam jeszcze ten pas. Może zacząć zakładać go na dzień? dziś spróbuję, jak znajdę jakiś krem. W tym pasie niby powinno się ćwiczyć, ale ja ćwiczyć nie mogłam bo krępował ruchy, drapał rzepem i za mocno grzał. Założę go, najwyżej zdejmę.
Masz rację z tymi warzywami- wciąż jeszcze nie mają smaku, ani pomidory (które uwielbiam), ani ogórki nie pachną, ponadto te ceny sa straszne. Wciąz mi się psuje coś w lodówce nazajutrz po zakupie np, widać sztucznie pędzone i dojrzewane gdzieś na statku pod pokładem. Udusiłam sobie wczoraj na dziś warzywa na patelnię, wolałam mrożonki, bo póki nie ma sezonowych warzyw w czasie i ch naturalnego dojrzewania, to chyba lepszy wybór.
Fajna rzecz taki pas chyba- czemu nie możesz go zakładać na noc, przeszkadza bardzo? Fajnie by było mieć 68cm w talii, ja nigdy tyle nie miałam. Tyle, że tak jak mówiłam - przy moim typie miednicy i żeber, to pewnie możliwe, ale musiałabym się bardzo wychudzić - z efektem ubocznym w postaci braku biustu i nóg jak patyki, a tego raczej nie chcę. Tymczasem wczoraj wieczorem obejrzałam sobie w ramach motywacji negatywnej zdjęcia z ostatniego roku - dzięki temu nie zażarłam kolejnej porcji placków ziemniaczanych ;) Chipsy mnie nie kuszą po norweskiej (przed dietą kusiły trochę, ale zjadałam garść i robiło mi się niedobrze). Wczoraj późno poszłam spać i tuz przed mój żołądek nachalnie dopominał się jakiejś mega tłustej przekąski tupu jajka na bekonie ;) nie mniej jednak, motywacja ze zdjeć chyba jeszcze działała, bo skończyło się na zielonej herbacie;)
Kiedy wprowadzasz coś innego, niż warzywka do dietki?
Od dziś przez 7 dni warzywa plus nabiał, łącznie ze strączkowatymi i ziarnem. Czyli dieta typowo wegetariańska. Bez mięcha i ryb na razie. Po tygodniu zobaczymy, czy dalej mi sluży. Wyszperałam jakiś balsam odchudzający i zawinełam sie pasem. Póki co jest dobrze. Przyjechałam na rowerze do pracy i nie przeszkadzał mi. Mój partner na dźwiek słowa odchudzanie dostaje gęsiej skórki i znacząco puka się w czoło. Nie zrobię mu tego, że na noc zamiast seksi koszulki będe się zawijać jakąś gumą i pocić pod spodem. Jak spałam sama i nie mieszkaliśmy jeszcze ze sobą, mogłam sobie na to pozwolic. Teraz nawet nie chcę próbować. Pasa pod ubraniem nie widać, a mam obcisłą tunikę z dzianiny i getry. Ciut poszerza, ale go nie widać. Jutro się obmierzę i obważę. Jestem zła na te czipsy jak nie wiem co. Żebym je chociaż lubiła, ale nie. Ja mam motywację ze zdjęć, jak ważyłam 57 kg. Jeszcze przed siłownią i białkiem. Bez fałd itp. Ale już wtedy rysowały mi się boczki i brzuszek, coś, z czym walczę jak z wiatrakami:( Już bum mogła zostać taka jaka jestem, gdyby tylko brzuch zechciał zniknąć. Najmniej miałam 64 w talii własnie grubo przed sześćdziesiątką na wadze. A, i w tali należy sie mierzyć ciasno, nie tak, żeby się centymetr wrzynał, ale ciasno. W biodrach za to luźno. Tak zdejmują miarę krawcy i tak jest mierzone w różnych tabelach wymiarów. I bardzo dobrze.64cm. to ja mam przy wciągniętym brzuchu a przy wypietym prawie 90!
O jakie pocieszające jest to, co mówisz o pomiarze talii :) już zaczynam kombinowac, że się może za luźno mierzę, a myślałam, ze wprost przeciwnie.. Dokonam ponownych pomiarów po powrocie do domku. Hmm tylko czy przy ww. zasadach w biodrach nie doliczę się metra?;) zawsze mam problem, na jakiej wysokości zmierzyc biodra, bo talia to proste, tam, gdzie najszczuplej, ale biodra? tam, gdzie tyłek najbardziej wypukły, czy tam, gdzie uda najbardziej się rozchodzą na boki?- czy po prostu największy z tych obwodów? U mnie z tym wrzynaniem się w ciało to spory problem- mam takie miękkie i żelowate ciało, że np. gumka albo się weżnie, albo spadnie. Ciekawe, czy posiadam jakieś mięśnie, czy tylko skórę i rzadki tłuszczyk. Ponoć taki rzadki łatwiej jest zwalczyć, ale co mi z tego. Teraz widzę, że brzuszki chyba odrobinę pomagają, drugi tydzień się kończy i nie opuściłam ani dnia- tylko50/60 ale dla mnie to i tak sukces Rozumiem, ze motywują Cię zdjęcia z niskowagowych czasów- mnie również, ale chyba jeszcze bardziej te baleronowate. Wczoraj odnalazłam tez takie sprzed 6 lat, masakra, 31 lat a wyglądałam o 10 lat starzej niż teraz, taka pulchniutka mamuśka ech, chyba ślepa byłam wtedy, ze tak się zapuściłam i tego nie zauważałam. To na mnie działa lepiej niż kłódka na lodówkę i zamek gerda do spiżarni razem wzięte;)
Ja z obecnym mężem przyzwyczaiłam się do zasypiania w pewnej odległości - on inaczej w ogóle by nie zasnął, więc musiałam się dostosować. Na początku było to smutne trochę, ale teraz i ja tak chyba już wolę, wystarczy się poprzytulać wieczorem i rano dla zaspokojenia naszych babskich potrzeb emocjonalnych, a spać to w spokoju 15 cm od siebie :) Nie ma to nic wspólnego z nudą czy brakiem czułości - mieszkamy razem dopiero rok, więc nic z tych rzeczy póki co- i oby nigdy nie... ;)
Chodzi o to, że w biodrach musi być trochę luzu, bo jak ma np. spódniczke i siada, to sie wypycha na pupie. Za to talie ciasno, żeby nic nie odstawało.. Mierzy sie w najszerszym miejscu - u mnie to jest góra ud. Zdjełam pas bo mi było duszno w nim. Muszę chyba się po trochu codziennie przyzwyczajać. Generalnie dalej kamuflaż z dietą (wczorajsze czipsy były rewelacyjnym kamuflażem) Ile najwięcej ważyłaś? A ile najmniej? oczywiście od czasów dorosłości
Nie wiem, ile wazyłam najwięcej, bo unikałam wtedy wagi jak ognia. Ale nosiłam rozmiar 42 (moja norma to 38), więc szacuję, że musiało być ponad 70kg, co przy moich drobnych, a długich kościach i rzadkim nieubitym ciele, mało nie było. Najmniej ważyłam 59, na początku pierwszej ciąży, najlepiej czuję się z wagą 62-63 kg. Jak zeszłam 3 lata temu (bez odchudzana- stresy chyba) do 61, to już było trochę mało i wyglądałam mizernie. A jakie były Twoje rekordy? Dziś u rodziców na obiad ziemniaki ze słoninką i jakaś gęsta zupa- tak, że odpuściłam i zjadłam na moją obiadokolację jajecznicę z 2 jajek na kabanosie drobiowym. I dwie kostki czekolady do capuccino na deser. Ciężko rozłożyć posiłki na 5, jak jestem zapracowana nie mam do tego głowy...
Najwięcej 72,5, czyli teraz, jak zaczęłąm tą norweską. W ciąży 70, najmniej 48. Najlepiej czuję się i wyglądam z wagą 57-58 kg. czyli złoty środek. Co ciekawe, nawet jak ważyłam 48, nosiłam rozmiar 38. Niektóre rzeczy 36 i 34 też pasowały, ale generalnie 38. Teraz przeważnie 40 , czasami 42. Kurde, boję się jutro zważyć bo obiad bardzo duży objętościowo. Ważył chyba z dwa kilo. Gdzieś wyczytałąm, że powinno się jeść tyle, ile mieści się w dwóch dłoniach na jeden posiłek, żeby się żołądek nie rozepchnął. Ja zjadłam 4 razy tyle. Pół brokuła, 2 pomidory z sałatą i cebulą, szklankę fasoli, pół litra kefiru. Właśnie mnie wydęło. Mogłam rozłożyć to na dwie porcje i kolację miałabym z głowy. Chyba zważę się pojutrze.
Widać z tymi rozmiarami, to sprawa bardzo indywidualna i ściśle zależy od figury i rozkładu tkanki tłuszczowej, ilości mięśni itp. Ja bym się wstrzymała z ważeniem jutro, po co się stresować - a faktycznie może coś wyjść więcej z powodu dzisiejszej objętości jedzonka. Jedne dzień cierpliwie poczekasz i ważenie będzie bardziej obiektywne może. Ciekawe, ile jest prawdy w tzw. rozciąganiu albo kurczeniu żołądka w zależności od objętości przyjmowanych pokarmów. Teoria ta zdaje się mieć potwierdzenie w codziennym doświadczeniu- ja zawsze po rozpustnym weekendzie bywałam wciąz i wciąż głodna w pracy.. Dziś zjadłam moją jajecznicę obiadowo kolacyjną za wcześnie i teraz głodna jestem trochę. Kusi mnie serek wiejski z rzodkiewką, albo choć jogurt nat. ale chyba trochę późno jest. Zaczęłam sobie spisywać w pamiętniku, ile zjadłam, tak chociaż parę dni z ciekawości- ale zupełnie nie potrafię ocenić, czy mało to czy dużo. Nie mniej jednak jak nie jem po 18/19 to mam wrażenie, że jestem na słusznej drodze.