Wiesz, ja ze spadkami poziomu cukru borykam się od dawna. Po pierwsze, wyeliminować węglowodany proste z diety WCALE nie jeść białych makaronów, mąki, cukru. Z całego ziarna ok.Kasze, nawet ryż jak najbardziej. Razowy chleb itp. Dieta jak dla cukrzyków jednym słowem. Uwaga na owoce. Paradoksalnie łatwoprzyswajalny cukier powoduje spadek jego poziomu we krwi z powodu nadprodukcji insuliny.:( Spróbuj , mnie po trzech dniach minęło jak ręką odjął. A jak jest ci słabo, łyżeczkę miodu z wodą. Ja wodę z miodem piję raz dziennie jak czuję się zmęczona na diecie warzywnej, tak było dzisiaj, i naprawdę mnie pokrzepiło. Łyżeczkę rozpuściłam w pół litra wody i podczas przejażdżki wydoiłam całą. Energia wróciła po wypiciu całej na raz. Stwierdziłam że jak będzie mi słabo w drodze powrotnej, to wezmę pepsi od pań, co za darmo rozdają, ale byłam tak wzmocniona, że nawet się przy nich nie zatrzymałam.
ok, ale czy cukier z miodu rownież nie jest łatwoprzyswajalny i daje kopa na moment,a potem jest jeszcze gorzej? z owocami to pestka, moglabym się bez nich obyć, jem je czasem w zasadzie tylko dlatego, ze tak trzeba biała maka - przy kuchni mojej mamy będzie trudno do zera wyeliminować...
WIesz, nie wczytywałam się dogłębnie, ale miód i fruktoza w minimalnych ilościach może być. Chyba przechodzi bezpośrednio do narządów, czy jakoś tak. Musiałąbym zerknąć w tej książce. Minimalna ilość to łyżeczka. Ale myślę, że u Ciebie chwilowe uczucie osłabienia to nie huśtawka cukru. Mnie, jak mam mało cukru jest strasznie słabo, jestem straszliwie głodna i trzęsą się ręce, i jest niedobrze, zimno telepie boli głowa i atak paniki. Wtedy pomaga minimalna ilość, moim zdaniem nawet białego cukru. Jeśli jest go naprawdę mało, nie spowoduje wilczego głodu. Ale jeśli np. nie jedna łyżeczka a trzy, wtedy tak. Najlepiej zjeść np. łyżeczkę cukru na kryzys, czy landrynke lub winogrono, i dopchać się np. twarożkiem. Tak u mnie to się odbywa. Ale spadek cukru nieraz prowadzi do omdleń, więc trzeba uważać. Mąka to samo zło, zwłaszcza pszenna. Trudno jej uniknąć, każdy ją spożywa, dużo osób ma uczulenie. Tylko co innego zjeść kilo ciasta a co innego zagęścić sos łyżeczką na pięć osób. Ja swego czasu używałąm do sosów krupczatki, ale zostałam zdominowana przez partnera który dowodząc silnych wiązań glutenowych w mąkach superoczyszczonych (powyżej 500) nie chce słyszeć o krupczatce ani z pełnego ziarna::(
zgadzam się w pełni, co do białej mąki ja sama w mojej kuchni używam jej niewiele - jak piekę chleb, to daję ją w proporcji 1:2 albo nawet 1:3 z pełnoziarnistą, jak dam samą pełnoziarnistą, to jest gniot i strasznie zapycha taki chlebek za to przy obiedzie u rodziców, to taka mąka pojawia się i w kluskach (na szczęście nie jestem kluskolubna, to jem ich mało), w makaronie np do rosołu uczy zupy, jako zagęszczacz do sosów i potraw pieczywo białe jem sporadycznie
sama już nie wiem, jesli nie cukier jest u mnie przyczyną, to skąd w takim razie to chwilowe osłabienie, głód i straszliwa, trudna do opanowania senność? ciśnienie mam normalne z tendencja do wyższego (sydrom białego fartucha hihi), śpiochem jestem mega Twój sposób troszeczkę słodkiego plus zdrowe dopchanie wydaje mi się bardzo rozsądny i skuteczny, będę próbowac
najgorzej, jak mam jakieś ważne zajęcia wymagające wysiłku ciała i umysłu w tych godzinach - ok 17, a ja wtedy taka dętka dziś np tak mi się kroi i już się boję, żebym nie zasnęła na stojąco/siedząco ;)
no nareszcie w domku :) otworzyłam winko od tesciów na uwieńczenie stresującego dnia i oblewanie realnych i wirtualnym okazji :) półsłodkie białe - dwa kieliszeczki mam plan nagrzeszyć
zazwyczaj pijam czerwone i wytrawne, ale jak już ma być białe, to wolę slodsze, a nie octowate
Mam nadzieję, że udało ci się jakoś podźwignąć wczoraj po siedemnastej? Ja wino też lubię, czerwone wytrawne. Słodkiego nie znoszę oprócz wina KINOR koszernego. Pycha, smak miodu. ALe trudno je dostać. Zaraz wsiadam na rower i jade po rozpuszczalnik, później zakupy na grilla - mam w pamięci szaszłyki vege, - a później do pracy. Czuję się ok. Wczoraj zjadłam kawałek lodów, bo niestety tak się porobiło, że muszę zatajać moją dietę przed rodziną. Nie jest to trudne, ale od czasu do czasu będę musiała jeść coś, co nie jest rośliną dla niepoznaki. Lodów była naprawdę nieduża ilość - rzekomo pomagają na ból gardła. rzeczywiście, jest on jakby mniejszy. Ogólnie na warzywkach czuję się wyśmienicie i co ważniejsze, UBYWA MNIE w końcu. Dziwne, bo niby zgodnie z grupą krwi powinnam jeść tylko mięso...Hm....Nie odczuwam żadnych zachcianek, oprócz PIZZY. Jak sobie pomyślę, to mam ślinotok. Ale pizza dopiero za tydzień (biała mąka).Mam nadzieję, że jakoś wytrzymam.
A, i jeszcze jedno. Zaniepokojona wczorajszymi pomiarami, wypiłam w sumie około 5 litrów płynów. I dzisiaj pomiary to: 33,3% tłuszczu, 45,8% wody. Kurde, naprawdę nie jestem odwodniona ale do 55% jeszcze bardzo daleko. Pewnie mój wspaniały przyrząd made in china uległ awarii.
cześc Smoku :) co za piękna pogoda dziś! ja dopiero zakończyłam weekendowe porządki - zwykle robię je w Pt, ale wczoraj brakło czasu i siły senność wczoraj ok 17 uległa sile stresu - byłam na tyle zdygana przed waznym spotkaniem, że nawet mało co ziewałam ;) za to później, ból głowy (dziś rano to nawet gałki oczne mnie bolały - no ale to może też dlatego, że jestem przeziębiona i że przesiliłam oczy - a mam słabe niestety..) czemu musisz się ukrywać przed rodzinką? boją się o Ciebie? ja mam tak z moją Mamą, ona wręcz uważa mnie za anorektyczkę hihi.. no ale to ten rodzaj mam starej daty- zdrowe ma być okrągłe, kobiece ;)
dziś wieczorem imprezka w rodzinie- oj będzie ciężko nie przegiąć z kaloriami, bo gospodyni utalentowana kulinarnie...
co do Twojego odwodnienia, to moim zdaniem raczej wina maszyny.. przecież naimpregnowałaś się wodą porządnie, więc coś kręci ten przyrząd..
już wróciłam z imprezki jestem z siebie dumna, mimo olbrzymiej ilosci smakołyków, - jadłam warzywa, ociupinkę sałatek, chudą wedlinkę, ćwierć kawałka tortu, trochę wina - ogólnie jest dobrze pora niebardzo tylko, bo ok 20, ale cóż, jeszcze nie kładę się spać przecież zrobiłam porcję brzuszków- oj trudno tak po jedzeniu, ale boję się, że potem w ogóle się rozleniwię