Temat: Norweska pierwszy dzień + 1,5kg!!!

Czy ktoś z Was stosował tę dietę? Czy to normalne? Dodam, że jestem PO miesiączce. Proszę o wsparcie i słowa otuchy.
Pasek wagi
Agaszek - Ja uważam, że 1000 kcal. to głodówka. Norweska i kopenhaska ma założenia, że je się tyle ile potrzeba - nie ma gramatury pożywienia, więc średnio wychodzi więcej niż 1000 kcal.
Farminkaa - po kebabie to może coś na odtrucie - kefir, otręby, albo brokuł na kolację? Ja kebaby mam tuż pod nosem, ale nie korzystam, choć wiem, że pyszne. Odrzuca mnie zapach smażeliny, nieraz jak zawieje, to aż w domu czuję:)
Do Makdonalda też nie chodzę, bo się WSTYDZĘ. Oczywiście, jak jestem za granicą, gdzie jedzenie jest podejrzane , jem w makdonaldzie i burger kingu bez oporów. Ale w Polsce nie byłam i nie jadłam nic stamtąd. wiem, że to głupie, ale nie chodze i już.  Kiedys weszłam bo strasznie mi sie siku chciało, to tylko patrzyłam, czy nikt znajomy nie idzie. Z dziećmi nie byłam NIGDY, żeby nie być wyrodną matką.
Pasek wagi
Smoku, podziwiam mądrą matczyną miłość!!
ech a moja to malpia bardziej... moje dziecko lubi tak fast foody, że go trza wołami odciągać.. czasem mu ulegam, bo widzę, ile w tym ma radości i nie mam serca pozbawiać go tego zupełnie. No a w coli, to by się kapał i impregnował bleee
i co ja mam robić
sama za fast foodem nie przepadam - poza kebabem i to tylko u jednego Turka - ma mięso z mięsa, a nie zemulgowanej parówki i można jeśc wersję bez buły i w przeciwieństwie do Ciebie- ja niestety kocham ten zapach ech ;P
za granicą jadam czasem w McDo albo KFC - bo szybko, tanio i sprawdzone, choć wolę miejscowe dania
coli się nie tykam, bo nie lubię słodkiego i gazowanego, a już wersja ze słodzikami jest dla mnie najgorszym paskudztwem

co lepiej podziała na otrucie potureckie, warzywka czy nabiał?
padło na zupę pomidorową w ramach owego odtrucia
z bardzo małą iloscią ryżu i dość jałową
nie wiem, czy mądrze, czy nie, ale przesmacznie mniamm ;)
zupy mon amour
Dzisiaj bf 35,5, woda 44,3% cholera co z tą wodą. Piję i piję a tu tak mało. Przestałabyś kochać ten zapach jakby nękał Cię codziennie o każdej porze.:) Pomidorowa ok. U mnie na warzywkach też ok, samopoczucie świetne, zgubiłam pół kilo. Domyślam się, że to woda, ale zawsze coś. Dziś już bez leków. Ostatni dzień samych warzyw, trochę ssie z głodu ale samopoczucie wyśmienite. Oczywiście jak na grypę, rzecz jasna.
Pasek wagi
Pomyłka. BF 34,5, woda 45. też nie za dobrze, ale trudno. Zrobiłam sobie gar zielonej herbaty. Może urządzenie szwankuje. Albo katar mnie tak odwadnia:) Po zakończeniu jedzenia warzyw należy wprowadzać pełne ziarna i produkty skrobiowe, nabiał można tylko w postaci kefiru lub maślanki. Już się cieszę na myśl o młodych ziemniaczkach z koperkiem i z kefirem. Tylko nie wiem, co przygotować na grilla. Pewnie znów w sobotę będzie grill, muszę poszukać w necie wegetaraińskich potraw bo przecież nie będę jadła karczków i szaszłyków.
Pasek wagi
dzień dobry :)
Smoku pewnie masz rację z tym zapachem - nawet najpiękniejszy, kiedy natrętnie nie daje spokoju, to w końcu ma się dość. Może powinnam zafundować sobie taki odwyk na zasadzie wolontariatu przez miesiąc u Turka? ;) pewnie jakbym zobaczyła temat od kuchni, to też by zmieniło mój zachwyt dla tamtejszego menu ;)

Czyli, jak dobrze rozumiem, oczyszczająca wartość Twojej dietki polegałaby na uzyciu błonnika w celach odkurzenia i odtruciu się z toksyn poprzez przejściową rezygnację z białka zwierzęcego?
A masz już pomysł, jak jeść po zakończeniu tego etapu i kiedy już zupełnie wyzdrowiejesz?
kuruj się dalej- miłego dnia życzę!
o już odpowiedziałaś, nie zdążyłam przeczytać :)
na grill proponowałabym szaszłyczki jarskie - wiesz, papryka, cukinia,  bakłazanek, cebula, pieczarka, mini pomidorek i co tam jeszcze w lodówce się znajdzie
ja czasem robię takie dla wegetariańskiej odnogi mojej rodzinki i wychodzą pyszne :)

plus ziemniaczki w folii, nie możesz z twarogiem, to np. z kefirkiem i szczypiorkiem
mniammm
Uprościłam sobie zasady mojego zdrowego i nietuczącego odżywiania (podstawowe filary) do następujących warunków:
- jem najlepiej 5 x dziennie, nooo przynajmniej 4
- słodyczy minimum, tylko wtedy, gdy mi cukier spada i usypiam - np kosteczka czekolady z orzechem (słodyczy nie lubię - jedynie do kawy gryz ciasta jest OK, więc trudno nie jest)
- nie jem po 18-18.30, dopuszczam coś małego do 19.30, jeśli późno jestem w domku, pod warunkiem, że bardzo lekkie np. zupa, jogurt naturalny
- na 1 i 2 śniadanko dozwolony chleb, jak mam, to pełnoziarnisty, albo własnoręcznie pieczony, ostatecznie wasa
- owoce do południa (jakoś mało jadam owoców, mogę bez nich żyć, ale wiem, ze nie powinnam ;)
- obiad - zupę czasem przerzucam na kolację, w 2 daniu minimum ziemniaków, jak jest możliwośc to brązowy ryż i ciemny makaron, chude mięso, minimum sosów - tu generalnie jest problem, bo mama na mnie czyha z obiadkami już w drzwiach, kiedy wracam z pracy ;P
- kolacja wiem, że powinna być białkowa, więc serek, jogurt, jajko - albo jw. czyli zupka
- warzywa lubię bardzo, więc teoretycznie do każdego posiłku mogą być (nie wiem, czy do kolacji też bezkarnie?); niekiedy z dodatkiem oliwy z oliwek, gdy warzywa są sałatką, albo z jogurtem
- chude mieso, wlaściwie to najczęsciej kurczak, ponadto ryby morskie, jak jest możliwość, forma dowolna
- dużo wody niegazowanej, dużo zielonej herbaty, kawa z mlekiem 2%, wino wytrawne czasami, innych napojów nie, oczywiście nie słodzę, wyjątkiem jest herbata z cytryną i miodem, ale rzadko taką piję, Słodzików nienawidzę ;P
nie mam pomysłow, co do chlebka jeść na pierwsze sniadanie, mam malo czasu przed wyjściem do pracy, za wędlinami nie przepadam, miód i dżem wydają mi się trochę ryzykowne.. najchetniej jadłabym sery żółte, pleśniowe i topione, bo bardzo lubię, ale wiem, że nie tedy droga :(

no więc tak to sobie próbuję układać w głowie i na stole - będę wdzięczna za konstruktywną krytykę i uwagi :)

Nooo, super zasady. Myślę, że ujęłaś wszystko, co najistotniejsze. Masz dobrze, że nie przepadasz za słodyczami. U mnie jak nie ma, to nie ma, a jak jest np. czekolada, to zjem każdą ilość. Leżący bezpańsko kawał czekolady to dla mnie tortura.  Ale wszyscy w rodzinie tak mają, więc na szczęście nie zawsze zdążę się załapać. Nie lubię za to ciast.
Zasady żywieniowe naprawdę fajne. Jedynie odnośnie warzyw - powinno się jeść do każdego posiłku i NIE WLICZAMY go do ogólnego bilansu kalorii. Oczywiście nie chodzi tu o ziemniaki, fasolę itp. a o pomidory, ogórki, sałatę, kapustę, szpinak, marchewkę, cukinię itp. CO do sosów - nie wpadajmy w paranoję. Lepiej wydaje mi się zjeść mniej z pysznym sosem niż żuć jakąś suchą podeszwę.
dziś sprawy urzędowe na rowerze, 1,5 godziny pedałowania. Musiałąm zrobić sobie przerwę. Całe szczęście że wzięłam ze sobą wodę z miodem, bo poczułam się strasznie zmęczona w pewnym momencie. Rower córki, ma super siodełko, tyłek nie boli wcale a wcale. też muszę sobie takie kupić. Życzę trzymania zasad
Pasek wagi
dzięki smoku, bo  ja chyba za dużo o tych dietetycznych tematach myślę ostatnio i zaczęłam wątpić, czy się nie pogubiłam...

rowek- super! jesli jeszcze masz tak piękną pogodę jak ja, to pozazdroscić wyprawy! co do wody z miodem, to mam takie pytanie luźno z tym tematem związane: mój zegar biologiczny leci na łeb i ryje nosem w ziemię w okolicach 17-18. Wtedy, a szczególnie gdy zdrzemnę się na moment, dopada mnie wilczy głod i czasem nawet ochota na slodkie (mnie niesłodkowca!) - więc chyba na pewno jest to sprawka spadku cukru we krwi, co wtedy robić, nawet nie tyle, by nie rzucić się na byle co pod ręką - bo jeszcze nad tym jako tako panuję, ale bardziej- by nabrać sił i otrząsnąć się z zaspania?
dodam, ze mam tak od dawna, nie tylko teraz, gdy zaczęłam uważać na to, co i jak jem...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.