Temat: dieta niskowęglowodanowa ile to węglowodanów

Ile węglowodanów maksymalnie powinnam jeść przy diecie niskowęglowodanowej 1000 kalorii. Ile białka i tłuszczy. Ile by to było przy diecie ketogenicznej.Policzy mi ktoś. Proszę:)

Pasek wagi

innykwiat napisał(a):

Araksol, nie jesteś staruszką ani Amerykanką z brzuchem poniżej kostek. Ale właściwie jedną będziesz kiedyś zapewne (obyś miała szansę!), a na bycie drugą przy wyniszczającym trybie życia tez masz spore szanse. Już sobie wyobrażam jo-jo przy tym, co opisujesz, brrrr! Owszem, masz prawo być leniwa, nieruchawa, iść na łatwiznę - a co tam, jesteś dorosła, masz nawet prawo się doprowadzić do skrajnego wyniszczenia, żyjemy w wolnym kraju i każdy może z sobą zrobić co mu się podoba. Ja Cię za to nienawidzić nie będę, w końcu ucierpisz Ty i Twoja rodzina a nie ja, mi to rybka, przecież Cię nie znam. Ale mało co mnie tak irytuje, jak faktoodporność. Może byś po prostu wzięła to na klatę i zamiast się bronić używając niezbyt wiarygodnych argumentów po prostu przyznała, że owszem, taki sposób "odchudzania" jak preferujesz jest niekorzystny, ale wolisz niższą masę od zdrowia i sprawności, nawet za wszelką cenę. Mój Dziadek, wyniszczony podczas wojny w obozie pracy w kompanii karnej, żył ponad 100 lat - z przepuklinami, efektami eksperymentów medycznych, ischiasem, rozwalonym kręgosłupem, skrajnie niskim ciśnieniem i stała temperaturą ciała 35,5 st. (zimą chodzili do kamieniołomów nago, nigdy się później nie rozgrzał). Nie mógł "ćwiczyć", ale to nie znaczy, że zrezygnował z ruchu. Zwykły ruch a ćwiczenia to nie to samo, ruszać się może każdy. On spacerował. Wolno, o lasce, robił kilkugodzinne spacery, praktycznie do setki, a jak mu tydzień przed 100 urodzinami na spacerze przy podnoszeniu się z ławki ze starości popękały żebra i nie mógł wychodzić z domu, to przez kilka kolejnych lat robił przy balkoniku minimum 2 tysiące podwójnych kroków dziennie, chodząc po dużym pokoju po przekątnej. Zawsze się da poruszać. Żeby się ruszać nie musisz chodzić na siłownię. Nie jest potrzebny trener personalny ani żaden wydumany sport. Jest joga, ale istnieją też spacery, choćby o kulach jeśli faktycznie nie możesz się ruszać z powodów zdrowotnych, istnieją baseny w których ćwiczenia wykonywane w wodzie odciążają kręgosłup i stawy i w niczym Ci nie zagrażają, jest stretching który jest tez stosowany jako forma rehabilitacji w Twoich dolegliwościach, jest tai chi - polecane dla osób z problemami ruchowymi, są ćwiczenia izometryczne, które wykonują także obłożnie chorzy. Da się. Pytanie tylko, czy chcesz. Czy jednak wolisz się nie starać, nie wysilać nawet trochę, a za to ryzykować, że zdechną Ci mięśnie a z nimi i kręgosłup pozbawiony gorsetu, i sprawność i oddech, bo uwierz że takich zadyszek jak osoby ze sflaczałymi małymi mięśniami, nawet szczupłe, to nie ma większość grubasów. I proszę, nie powołuj się na przeszłość w której niby nic się nie robiło, nie ruszało się, a się chudło. Ja nie jestem jakaś podeszła wiekiem, ledwie po 40tce, ale mam wielopokoleniową i bardzo szeroką rodzinę. I wiem, że ruszało się wtedy o wiele bardziej niż dziś. Nie było tv ani kompa, większość prac była fizycznych, jeździło się pomagać bliskim w polu czy w zbiorach, nosiło siaty z zakupami, latało poza domem godzinami wyszukując coś, załatwiając czy nawet stojąc w kolejkach, czas wolny spędzało głownie na spacerach, nie posiadając auta przy niskim stopniu skomunikowania chodziło wiele pieszo. 2 km w jedną stronę do przedszkola czy 6 km do kościoła to była łatwizna i raj na ziemi (że tak blisko) nawet dla mojej ponad 70-letniej wtedy Babci. Przed wojną jeżdżono konno, a to nie takie bezwysiłkowe jak się wydaje, po wojnie zasuwało kilometrami rowerem. Rodziny na wakacjach pływały a nie oglądały filmy i grały w kometkę a nie na Playstation. To "normalne jedzenie" wtedy też było jeszcze normalne, zdrowe, bez modyfikacji, zwiększenia poziomu glutenu, zanieczyszczeń, konserwantów, chemii i pakowania nawet w mięso soi i białek mleka, a cukier był rarytasem i nikt nie myślał o dosładzaniu kiełbasy czy serka w produkcji. Tak więc bezsensem jest takie bezkrytyczne porównywanie. 

Piekny wpis,  ze tak powiem slowa jak perelki. Pozdrawiam -)

Pasek wagi

Araksol - sorry bede moralizowac. Piszesz o ziolach itd, a juz ci niedobrze na sama mysl, ze moglabys te ziola zbierac w lesie czy na jakiejs lace. Dla mnie to sorry -  wielkie udawanie. Znam osoby, ktore zajmuja sie ziolami, tarotem itd ale sa to osoby bardzo aktywne, ktore nie rozpoczynaja dnia bez spaceru o swicie, bez spaceru po lesie, bez codziennego cwiczenia yogi, czy innych technik wewnetrznego rozwoju.  Jedna z tych osob przeprowadzila sie ostatnio na wies m.in. po to, aby moc spacerowac w przyrodzie, hodowac kury, jesc swoje marchewki, swoje ziemniaki itd, ona jest caly dzien w ruchu. Aktywnosc srednia, to zwykly ruch po mieszkaniu, spacer i taki ruch jest leczniczy, wiec nie opowiadaj, ze lekarz zakazal ci takiej sredniej aktwynsoci, bo nikt ci nie karze biegac, czy robic cwiczenia silowe. Nawet po zawalach ludzie powinni juz zaczac sie ruszac, po operacjach, w chorobach serca. Chwalisz sie, ze czarujesz, sorry, mnie to smieszy, bo lezenie na kanapie przez caly dzien, czy przez pol dnia, to raczej rezygnacja z zycia a nie celebrowanie zycia. 

Ile tych weglowodanow jesz, to najmniejszy z twoich problemow.

Bylas 2 lata temu na diecie 1200 kcal i nie chudlas, wiec przeszlas na 1000 i przytylas, nie pamietasz, no sorry, vitalia pamieta.

Pasek wagi

przecież 1000 kcal to jest głodówka dziewczyno...

poza tym dieta ketogeniczna nie jest dla osób, ktore się mało na tym znają, możesz poważnie zaszkodzić swojemu zdrowiu...

ludzie kiedys nie mieli silowni, bo wszedzie chodzli i praca byla stojaca, a nie siedzaca przez 24h. 

Pasek wagi

dziwnym przypadkiem jesteś ,niby się odchudzasz ,a cały czas stoisz z wagą w miejscu

Pasek wagi

hutshi napisał(a):

dziwnym przypadkiem jesteś ,niby się odchudzasz ,a cały czas stoisz z wagą w miejscu

schudłam 16 kg

Pasek wagi

ale to było lata temu ,chodziło mi o teraźniejszość co jakiś czas widzę twoje posty jak piszesz o tym na jakiej to diecie nie jesteś a mimo to stoisz w miejscu

Pasek wagi

hutshi napisał(a):

ale to było lata temu ,chodziło mi o teraźniejszość co jakiś czas widzę twoje posty jak piszesz o tym na jakiej to diecie nie jesteś a mimo to stoisz w miejscu
16 kg od 23 iV

Pasek wagi

araksol napisał(a):

Nie ćwiczyłam nawet na wf w szkole. Nigdy nie chodziłam z siatami bo były dwa samochody w domu,pola nie miałam i pracujeod zawsze na kanapie, a moja rozrywka od zawsze to książki, rysowanie, filmy, medytacje itp. Z domu nigdy nie wychodziłam duzo, nie było spacerów rowera, ruchu, ćwiczeń. Zawsze były zioła, medytacje, bioterapia i nie jest tak tragicznie z moim zdrowiem mimo tuszy. Myślę, że nadal będzie ok, bo jest coraz lepiej odkąd schudłam. Nikt w mojej rodzinie poza tatąnie ćwiczyłi nie ruszał się dużo. Babcia żyła 86 lat, dziadek,który leżał po całych dniach i paliłjak smok 84, a szczupły, ćwiczący, niepalący tata sportowiec tylko 67. Jak to jest? Mama leży prawie po całych dniach od 10 lat i pali i jest otyła i nawet leków nie bierze, a siły ma więcej ode mnie. Nic nie jest pewne. Ruchu nie zniosę. Za nic. wolę pożyć jeszcze 20 lat a przyjemnie niż do 100 torturując sie ruchem...

A, no widzisz, teraz rozumiem. Lenistwo, wielopokoleniowy zaburzony styl życia skutkujący otyłością (zapewne po linii żeńskiej, skoro mama też otyła) i błędnymi nawykami, wyuczona od dzieciństwa niepełnosprawność ruchowa, do tego jakieś czarowanie, cudowanie, odrealnienie i autodestrukcyjność - to ja się zupełnie nie dziwię Twoim problemom ruchowym, zdrowotnym, wagowym i osobowościowym (bo człowiek to jedność psychofizyczna i wszystkie sfery na siebie wpływają i się wspólnie kształtują, nie ma cudów by ta sfera ocalała przy takim pogromie w reszcie). Zaburzenia są ciężko wypracowane przez wiele lat i choć tego nie rozumiem, to przyjmuję, że je lubisz, jeśli je tak pieczołowicie wybierasz i ich bronisz. Tak jak napisałam - rób co chcesz, to Twoje życie, masz prawo je budować tak, by mieć swoje wymarzone "teraz" które masz. To Twoje "przyjemnie" w którym żyjesz, dla mnie byłoby tragedią, ale jak już dałam znać nie zamierzam Cię przekabacać na moją modłę, bo każdy ma prawo lubić co innego. Tak więc OK, niszcz się dalej jeśli taka wola, powodzenia, na najbliższe 5, max 10 lat, bo zapewne 20 lat to olbrzymie przeszacowanie. Dzięki za uczciwe wyjaśnienie sprawy, bo przynajmniej nie będę się martwić, przejmować i łudzić że naprawdę chcesz jakiejś pomocy :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.