- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 lutego 2018, 17:09
Czy ktoś walczy z tym problemem?Dzisiaj miałam napad kompulsywnego jedzenia.Nawet nie chcę pisać ile zjadłam bo mi wstyd.Życie mnie przerasta,problemy mnie przerastają,złapałam doła i lawina ruszyła.Jak sobie z tym poradzić?Boję się że jak tak dalej pójdzie to dobiję do 100 na wadze.
20 lutego 2018, 20:48
ja jak jestem najedzona i mam kompuls to nieraz czuję,że żołądek mi zaraz pęknie :(
20 lutego 2018, 22:55
Też mam kompulsy. Na diecie Dąbrowskiej pomagało to, że jadłam dużo rzeczy, ale one miały bardzo mało kalorii - kalarepy, rzodkiewki, pomidorki. Choć czasem ciężko było wyłączyć ochotę na słodycze/chipsy i żadne zdrowe przekąski nie wydawały mi się satysfakcjonującym substytutem.
A jak nie byłam na diecie, to pomagał napięty terminarz :) i brak czasu na latanie do sklepu/lodówki.
Edytowany przez cayenette 20 lutego 2018, 22:56
20 lutego 2018, 23:45
Ja też miałam (chwilami do tej pory zdarzają się epizody) ten problem. Kompulsy czy też emocjonalne jedzenie to wcale nie taka prosta sprawa, niektóre rady na forum, zachęcające do spalenia kalorii z napadu są ok, ale to tylko zamaskowanie problemu, który leży głębiej. To w pewnym sensie ukaranie siebie " nazarlam sie to za kare wyleje siodme poty na silowni" nie tak to dziala..to bledne kolo i narastająca frustracja. Problem lezy w psychice i to tam nalezy szukac rozwiaznia. Najczęściej kompulsy biora się z poczucia pustki, niezadowolenia z siebie, złej relacji z jedzeniem, nieumiejetnoscia radzenia sobie ze stresem albo to może nawet sięgać dziecinstwa- za mało uwagi że strony rodziców, toksyczna relacja z którymś z nich. Uważam że walkę z kompulsami należy zacząć w głowie, pracować nad samoakceptacja, uczyć się relaksowac i nie traktować jedzenia jak pocieszenia/ nagrody, a aktywności fizycznej jak kary. Trzeba ciągle sobie powtarzać, że jem po to żeby żyć a nie żyje po to aby jeść. Pozdrawiam i zycze powodzenia w walce z tym jedzeniowym nalogiem :*
21 lutego 2018, 12:17
Jak to co, natrzec sie wielbladzim moczem. Jak chcesz, moge sprzedac buteleczke 50 ml za 400 zl. No zesz kulson, istnieje tylko jeden sposob, zeby po zezarciu miliona kalorii nie wazyc 100 kg. SPALIC JE. Silownie sa otwarte do 22:00. Ja wlasnie wrocilam z debetem okolo 1200 kcal. 60 minut maszerowania po biezni przy wadze 85 kg w tempie 6 km/h to dezintegracja 1,5 tabliczki czekolady krazacej juz w krwiobiegu albo 100 g tluszczu odlozonego juz w biodrach. Zjezdzaj stad, ale juz. A dlugofalowo to albo zbilansowana dieta, albo psychoterapia, albo jedno i drugie.
Poza tym autorko, przedewszystkim wizyta u specjalisty, najlepiej psychiatry. Naprawdę nie warto tracić tracić życia na jakąkolwiek formę ED.
21 lutego 2018, 12:22
Mam problem z kompulsami, mniej jak sobie pozwalam np jem codziennie 1-2 kostek gorzekiej czekolady i nie mam kompulsow na slodycze, ale jeszcze rpacuje nad wieczorami zwlaszcza
21 lutego 2018, 16:18
tak jak dziewczyny piszą, emocjonalne jedzenie to kwestia głowy. Trzeba sobie to przepracować. Czasem udaje się samemu, czasem gdy problem jest poważniejszy z psychoterapeutą. Ja sobie niekiedy wizualizuję, że jedzenie wszystkiego co popadnie, bez smakowania, byle się zapchać to jak wrzucanie jedzenia do śmietnika. Nie chcę być śmietnikiem :) Nie muszę być śmietnikiem :) Czasem pomaga. Czasem pomaga mi przypomnienie sobie nieatrakcyjnie tęgiej koleżanki z pracy czy sąsiadki z osiedla- mówię wtedy sobie- przecież nie chcesz być taka?
Edytowany przez Nattina 21 lutego 2018, 16:19