Temat: Dlaczego dla jednych odchudzanie przychodzi naturalnie, a dla innych to wielkie wyzwanie któremu nie mogą podołać ?

Dzisiaj przeczytałam na pudelku temat o Dominice Gwit i aż mi się płakać zachciało :-( dlaczego tak się dzieje? że po osiągnięciu sukcesu, można aż tak barzo przytyć... po prostu jest mi przykro jak można robić sobie taką krzywdę. Kieruję to pytanie do tych z Was które borykają się z takimi problemami bądź z tego wyszły. Skąd bierze się tak wielkie uzależnienie/miłość do jedzenia, żeby tak wyglądać? Jestem ciekawa Waszych opinii, może są tutaj vitalijki które zajmują się psychoterapią i mogą powiedzieć coś więcej?

Ja ważyłam kiedyś 103 kg (to była moja najwyższa waga) miałam problemy z kompulsami. Udało mi się z tego wyjść i od ok 8 lat trzymam stałą wagę +- 5 kg. Jem normalnie, intuicyjnie, czasem przechodzę na diety, obcinam trochę kcal. Zimą uczęszczam na siłownię, w lecie ćwiczę w domu brzuszki, rowerek. Żyję normalnie, chodzę na też na pizzę i lody. Chodzi mi o to, że można schudnąć, nie myśleć obsesyjnie o jedzeniu i normalnie wyglądać. Dlaczego dla jednych przychodzi to naturalnie a innych tak bardzo dotyka?

A czy tu ktoś to robi nikt tu się nie prześcigają w tym kto ma  jaka chorobę. Po za tym jedzenie tez może być nałogiem z czasem się tworzy koło zamknięte i trudno jest wrócić na dobre tory. 

Haga. napisał(a):

Sienee napisał(a):

3...2...1...wrzasków "ja biedna mam Hashimoto" " a ja biedniejsza bo insuliniopornosc".Ludzie tkwią w takim stanie z lenistwa i bylejakości. Nie ma powszechnie występujących chorób które UNIEMOŻLIWIAJĄ schudnięcie. Są takie, jak np insulinoopornosc, które zmieniają zasady i sprawiają że trzeba się stosować do innych zasad niż inni. Ale oczywiście to jest doskonała wymóweczka bo jest taaaaak trudno że prawie się nie da. Da się. Z wymienionych w pierwszym akapicie mam jedno i drugie, żeby było jasne ;) jestem szczupla, w dolnej granic BMI. tylko trzeba chcieć, być dokładnym, konsekwentnym. A ludzie są leniwi, bylejacy, rozmemłani i wola tkwić w takim ciele. Ich wybór. Tylko nie lubię słuchać skomlenia, że się "nie da".Jedyną chorobą w której rozumiem otyłość jest depresja. Człowiek z depresją funkcjonuje zupełnie inaczej, nie da się tego ocenić. Ale nadal to wynik działań a nie magicznej blokady (jedzenia w nadmiarze, lub niewłaściwie, braku ruchu - czego przyczyną jest depresja).
W prawdziwej depresji klinicznej znacznie częsciej wystepuje wychudzenie, tyje się od "leków" na nią. Depresyjność to kontinuum, gdzie postawisz granicę między lenistwem i rozmemłaniem a magicznym usprawiedliwiaczem pt "depresja"?Może życie sprawi, że zrouzmiesz otyłość też w innych przypadkach :)

łatwo sie mówi jak sie jest zdrowym i nie miało się nigdy problemów ze zdrowiem, nie brało się leków, ktore mają skutki uboczne. Z doświadczenia wiem, ze  taka pewność siebie jak autorki poprzedniego komentarza gubi, bo czuje sie lepsza od innych, a życia nie zna tak naprawdę. I tak w hashimoto i chorobach tarczycy  metabolizm jest spowolniony, wiec jest trudniej schudnąć niż zdrowej osobie. Poza tym sporo osób zajada emocje, traumy, dzieciństwo, bo inaczej nie potrafi radzić sobie z przeszłością, życiem ogólnie, emocjami i problemami dnia codziennego. Łatwo oceniać, a samemu na niczym sie nie znać. 

Co innego dieta, którą się stosuje i po jej zakończeniu się ją rzuca, a co innego zdrowe nawyki żywieniowe i wywalenie z menu np. 500kcal. Żeby schudnąć zdrowo, bez operacji trzeba główkować całe życie, a nie przerobić jakąś dietę, schudnąć i załatwione.

Pasek wagi

Tak to wiem. Ja przypuszczam że id dawna miałam już cukrzycę ale w zwykłych badaniach ona nie wyszła a z waga to miałam problem id dziecka a potem doszły zaburzenia odżywiania tak to wyszło plus katowanie organizmu dietą nie zawsze trafiona... 

Bo z żarciem jest jak z innymi używkami, niektórzy nie są w stanie rzucić latami, inni robią to z dnia na dzień . Tylko prownujac jedzenie do chociażby papierosów czy alkoholu - bez tych dwóch  da się żyć, a jeść trzeba i teraz bądź tu mądra i "cpaj" rozsądną ilość ;)

Tak ogólnie dokładnie trzeba zmienić nawyki na stałe. Wszystko tkwi w głowie i emocjach ka w  nich miałam do tej pory bałagan ale już jest znacznie lepiej więc duża szansa że uda się mi zmienić nawyki

Andala napisał(a):

Dzisiaj przeczytałam na pudelku temat o Dominice Gwit i aż mi się płakać zachciało :-( dlaczego tak się dzieje? że po osiągnięciu sukcesu, można aż tak barzo przytyć... po prostu jest mi przykro jak można robić sobie taką krzywdę. Kieruję to pytanie do tych z Was które borykają się z takimi problemami bądź z tego wyszły. Skąd bierze się tak wielkie uzależnienie/miłość do jedzenia, żeby tak wyglądać? Jestem ciekawa Waszych opinii, może są tutaj vitalijki które zajmują się psychoterapią i mogą powiedzieć coś więcej?Ja ważyłam kiedyś 103 kg (to była moja najwyższa waga) miałam problemy z kompulsami. Udało mi się z tego wyjść i od ok 8 lat trzymam stałą wagę +- 5 kg. Jem normalnie, intuicyjnie, czasem przechodzę na diety, obcinam trochę kcal. Zimą uczęszczam na siłownię, w lecie ćwiczę w domu brzuszki, rowerek. Żyję normalnie, chodzę na też na pizzę i lody. Chodzi mi o to, że można schudnąć, nie myśleć obsesyjnie o jedzeniu i normalnie wyglądać. Dlaczego dla jednych przychodzi to naturalnie a innych tak bardzo dotyka?

Przeczytaj to jeszcze raz i zastanów sie czy naprawdę chcesz zadawać takie pytanie.

Jak tyłaś to nie widziałaś jak wyglądasz...?

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

Andala napisał(a):

Dzisiaj przeczytałam na pudelku temat o Dominice Gwit i aż mi się płakać zachciało :-( dlaczego tak się dzieje? że po osiągnięciu sukcesu, można aż tak barzo przytyć... po prostu jest mi przykro jak można robić sobie taką krzywdę. Kieruję to pytanie do tych z Was które borykają się z takimi problemami bądź z tego wyszły. Skąd bierze się tak wielkie uzależnienie/miłość do jedzenia, żeby tak wyglądać? Jestem ciekawa Waszych opinii, może są tutaj vitalijki które zajmują się psychoterapią i mogą powiedzieć coś więcej?Ja ważyłam kiedyś 103 kg (to była moja najwyższa waga) miałam problemy z kompulsami. Udało mi się z tego wyjść i od ok 8 lat trzymam stałą wagę +- 5 kg. Jem normalnie, intuicyjnie, czasem przechodzę na diety, obcinam trochę kcal. Zimą uczęszczam na siłownię, w lecie ćwiczę w domu brzuszki, rowerek. Żyję normalnie, chodzę na też na pizzę i lody. Chodzi mi o to, że można schudnąć, nie myśleć obsesyjnie o jedzeniu i normalnie wyglądać. Dlaczego dla jednych przychodzi to naturalnie a innych tak bardzo dotyka?
Przeczytaj to jeszcze raz i zastanów sie czy naprawdę chcesz zadawać takie pytanie.Jak tyłaś to nie widziałaś jak wyglądasz...?

oczywiście, że widziałam. Tak jak napisałam wyżej, miałam problemy z kompulsami, ale się otrząsnęłam i zaczęłam walczyć. W ciągu 1,5 roku zrzuciłam 40 kg i wiadomo zdarzały się potknięcia, ale udało mi się schudnąć, mogę nawet powiedzieć, że przyszło mi to dość łatwo. Dlatego pytam, dlaczego dla jednych ta decyzja i dążenie do celu jest takie trudne, a dla innych nie? 

czasami za bardzo drazycie temat, ja tez schudlem duzo i mialem jojo, ale nie mam w sumie na co zrzucic. Poprostu zaczalem jesc z mysla ze nawet jak przytyje 5 kg to i tak do wagi wyjsciowej pozostanie bardzo duzo :) po 5 kg dalej jadlem. heh no i prawie pelne jojo :) 

Andala napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Andala napisał(a):

Dzisiaj przeczytałam na pudelku temat o Dominice Gwit i aż mi się płakać zachciało :-( dlaczego tak się dzieje? że po osiągnięciu sukcesu, można aż tak barzo przytyć... po prostu jest mi przykro jak można robić sobie taką krzywdę. Kieruję to pytanie do tych z Was które borykają się z takimi problemami bądź z tego wyszły. Skąd bierze się tak wielkie uzależnienie/miłość do jedzenia, żeby tak wyglądać? Jestem ciekawa Waszych opinii, może są tutaj vitalijki które zajmują się psychoterapią i mogą powiedzieć coś więcej?Ja ważyłam kiedyś 103 kg (to była moja najwyższa waga) miałam problemy z kompulsami. Udało mi się z tego wyjść i od ok 8 lat trzymam stałą wagę +- 5 kg. Jem normalnie, intuicyjnie, czasem przechodzę na diety, obcinam trochę kcal. Zimą uczęszczam na siłownię, w lecie ćwiczę w domu brzuszki, rowerek. Żyję normalnie, chodzę na też na pizzę i lody. Chodzi mi o to, że można schudnąć, nie myśleć obsesyjnie o jedzeniu i normalnie wyglądać. Dlaczego dla jednych przychodzi to naturalnie a innych tak bardzo dotyka?
Przeczytaj to jeszcze raz i zastanów sie czy naprawdę chcesz zadawać takie pytanie.Jak tyłaś to nie widziałaś jak wyglądasz...?
oczywiście, że widziałam. Tak jak napisałam wyżej, miałam problemy z kompulsami, ale się otrząsnęłam i zaczęłam walczyć. W ciągu 1,5 roku zrzuciłam 40 kg i wiadomo zdarzały się potknięcia, ale udało mi się schudnąć, mogę nawet powiedzieć, że przyszło mi to dość łatwo. Dlatego pytam, dlaczego dla jednych ta decyzja i dążenie do celu jest takie trudne, a dla innych nie? 
moge ci odpowiedziec - bo kazdy jest inny, ma inne zycie -  to co sie w nim dzieje , jaki jest poziom stresu i jak organizm z nim sobie radzi. Ja daje rade bez wiekszych problemow trzymac sie zasad , por posilkow, zdrowych wyborow automatycznie - gdy mam swiety spokoj i przerwe w stresie. Wystarczy ze cos sie zlego dzieje zaczyna sie wszystko sypac- nie umiem wtedy powstrzymac sie przed slodkimi owocami, lampka wina i td... wtedy wraca natychmiast to co mozolnie spadlo w okresie spokoju. Moja kolezanka ma taki organizm ze w stresie chudnie - wlacza sie jej blokada na jedzenie, nie umie zmusic sie do posilkow, je wtedy np. jednego pomarancza na caly dzien. Gdyby ktos znalazl na to rozwiazanie dostalby przypuszczam nobla.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.