Temat: Proszę o pomoc... Nie daję rady...

Kochani, zwracam się do Was z prośbą o pomoc... Od jakiegoś czasu mam jakiś dołek, załamanie... Poważne problemy rodzinne i osobiste przesłoniły mi wszystko... Nie daję rady, straciłam z dnia na dzień pracę, w domu wszystko się wali, dostałam pod opiekę chorego, leżącego człowieka, wysiadam już... Niestety ucierpiało na tym moje jedzenie i leczenie anoreksji... Przestałam kontrolować ile jem, jak jem, dzisiaj znalazłam kilka chwil i widzę, że budzę się z ręką w nocniku... Jem znowu głodowo, nieregularnie, mam ciągle biegunki i bóle, po prostu wszystkiego, jestem wykończona... Proszę, pomóżcie, doradźcie... Jak z tego wyjść, jak wrócić na prostą... 

Jem obecnie średnio 1400 kcal... Chcę wrócić na dobre tory... Do tego co było jeszcze z 1,5 miesiąca temu... Ile powinnam jeść? W jakim tempie podbić kalorie? Udało mi się przytyc, wagę trzymam... Obecnie jest 39 kg, przy 158 cm wzrostu. Aktywność fizyczna bez zmian, 30 minut rowerka i 1,5 godziny spaceru, w ciągu dnia jestem aktywna podczas prac domowych, ciągle się krzątam, tu coś gotuje, sprzątam, zajmuje się babcią, chrześnica. 

Nie daję już sama rady... 

Pomijając wszystko- twierdzisz że byłaś już na dobrej drodze, jadłaś 1900kcal, przytyłaś po czym zadajesz pytanie, że nie wiesz jak jeść i ile powinnaś? Czegoś tu nie rozumiem- chyba świetnie powinnaś wiedzieć ile masz jeść bo już tyle podobno jadłaś..? I oczywiście, że od razu a nie na kiedyś tam a na razie głodówka...Ciężko o siły do pracy kiedy się nie je.  Jeśli babcia jest ogólnie zdrowa a tylko nie chodzi, to nie przesadzajmy że jest to tak obciążająca opieka-nie całodobowa i non stop! ..zwł.że masz nadal czas na 1,5godz spaceru i rowerek, a więc całkiem ładny kawałek czasu na relaks i przewietrzenie głowy.  Mówię to ze swojego doświadczenia-gdzie latami opiekowałam się chorą osobą sama i wszystko bym oddała żeby to była osoba tylko nie chodząca a poza tym zdrowa! Skoro masz problem tylko w jedzeniu to po prostu to zmień..nie masz na pewno amnezji, pamiętasz świetnie w jaki sposób jadłaś i ile te 1,5miesiąca temu, no to ponownie jedz tak samo. No nie wiem w czym tu leży problem na zdrowy rozum biorąc...(może dlatego że nigdy nie miałam takich zaburzeń)

Ja bym dodawała po 150, 200 kcal na tydzień i dwa.  Pamiętaj,  dbaj o swoje zdrowie. 

Pasek wagi

Liandra napisał(a):

Pomijając wszystko- twierdzisz że byłaś już na dobrej drodze, jadłaś 1900kcal, przytyłaś po czym zadajesz pytanie, że nie wiesz jak jeść i ile powinnaś? Czegoś tu nie rozumiem- chyba świetnie powinnaś wiedzieć ile masz jeść bo już tyle podobno jadłaś..? I oczywiście, że od razu a nie na kiedyś tam a na razie głodówka...Ciężko o siły do pracy kiedy się nie je.  Jeśli babcia jest ogólnie zdrowa a tylko nie chodzi, to nie przesadzajmy że jest to tak obciążająca opieka-nie całodobowa i non stop! ..zwł.że masz nadal czas na 1,5godz spaceru i rowerek, a więc całkiem ładny kawałek czasu na relaks i przewietrzenie głowy.  Mówię to ze swojego doświadczenia-gdzie latami opiekowałam się chorą osobą sama i wszystko bym oddała żeby to była osoba tylko nie chodząca a poza tym zdrowa! Skoro masz problem tylko w jedzeniu to po prostu to zmień..nie masz na pewno amnezji, pamiętasz świetnie w jaki sposób jadłaś i ile te 1,5miesiąca temu, no to ponownie jedz tak samo. No nie wiem w czym tu leży problem na zdrowy rozum biorąc...(może dlatego że nigdy nie miałam takich zaburzeń)

dokladnie to samo mialam napisac - problem polega na zorganizowaniu czasu i poukladaniu sobie w glowie. Skoro wczesniej wiedzialas jak jesc to wroc do tego co robilas wczesniej.

mmMalgorzatka napisał(a):

Ja bym dodawała po 150, 200 kcal na tydzień i dwa.  Pamiętaj,  dbaj o swoje zdrowie. 

Tó chodzi o jej zycie!!! Tó nie wychodzenie Z redukcji tylko powrot do swiata zywych!

Dobijanie po 140 kcl Co tydzien tű sie nie sprawdza.

Wazy 39kg, tó kiedy ona ma robic do odpowiedniej kalorycznosci? Poza tym dodawanie po 150kcl tó zakrawa na obsesje.

Autorko,  do salaty dolewasz oliwy, dorzucasz bakalie, tunczyka I lub jajko I juz masz super posilek. 

Owsianka Z orzechami, kakao. Itd.

Nie komplikuj sobie zycie. Mozna jesc zdrowo I smacznie.

Zbyt dużo czytałam wątków autorki, żeby uwierzyć w ten kit. Po prostu znalazła sobie kolejny pretekst żeby się głodzić. Brawo. Świetna strategia. Bądź jednak ze sobą szczera i nie udawaj, że bardzo chcesz jeść ale no kurde nie ma jak... 

Cllio napisał(a):

Zbyt dużo czytałam wątków autorki, żeby uwierzyć w ten kit. Po prostu znalazła sobie kolejny pretekst żeby się głodzić. Brawo. Świetna strategia. Bądź jednak ze sobą szczera i nie udawaj, że bardzo chcesz jeść ale no kurde nie ma jak... 

O to to. Powtórzę się: nie nie wychodzisz z zaburzeń i nigdy nie wychodziłaś, tak głodzisz się, a jeśli się leczysz to jak widać nieskutecznie . Od kilku miesięcy czytam to samo a  Ty wciąż masz wagę zagrażającą życiu i szukasz sposobów jak jeść żeby nie jeść. Już to widzę jak jadłaś 1900 kcal. Masz czas na rowerek i godzinny spacer ( no wiadomo przecież nie można przytyć) a nie masz czasu na posiłek?

zimnabuka napisał(a):

Cllio napisał(a):

Zbyt dużo czytałam wątków autorki, żeby uwierzyć w ten kit. Po prostu znalazła sobie kolejny pretekst żeby się głodzić. Brawo. Świetna strategia. Bądź jednak ze sobą szczera i nie udawaj, że bardzo chcesz jeść ale no kurde nie ma jak... 
O to to. Powtórzę się: nie nie wychodzisz z zaburzeń i nigdy nie wychodziłaś, tak głodzisz się, a jeśli się leczysz to jak widać nieskutecznie . Od kilku miesięcy czytam to samo a  Ty wciąż masz wagę zagrażającą życiu i szukasz sposobów jak jeść żeby nie jeść. Już to widzę jak jadłaś 1900 kcal. Masz czas na rowerek i godzinny spacer ( no wiadomo przecież nie można przytyć) a nie masz czasu na posiłek?

niestety ciężko się nie zgodzić.. przerażająca jest ta ilość egoizmu w ludziach z zaburzeniami odżywiania (żeby nie było, sama je miałam). problemy dookoła, a najważniejsza nadal chuda doopa.. autorko, nie wyjdziesz z tego póki nie będziesz tego na prawdę chciała. jeśli jest Ci komfortowo w Twoich zaburzeniach, bo uciekasz w nie od prawdziwych problemów (a to czy przytyjesz 2 kg, bo zaczniesz jeść od razu 1900 kcal nie ukrywajmy - jest śmiesznym problemem).. to tam sobie zostaniesz. po co mierzyć się z prawdziwym życiem jak można je uprościć do cyferek na wadze. ale ja i tak radzę Ci - wyjdź do prawdziwego świata, choćbyś nie wiem jak była głodna i wychudzona to i tak nie da Ci to takiego prawdziwego szczęścia.

W takim stanie jak jesteś nie masz innych członków rodziny których  możesz prosić o pomoc chociażby finansową np. na opiekunki na chociaż kilka godzin dziennie? A opieka społeczna? Wizyty opiekunki czy pielęgniarki środowiskowej? Musisz się ratować wsparciem innych osób bo masz na sobie zadanie wyczerpujące dla sinego zdrowego człowieka a sama nie jesteś.nawet w tym stanie lecząc się i będąc zagrożona nawrotem choroby.

acuarela napisał(a):

W takim stanie jak jesteś nie masz innych członków rodziny których  możesz prosić o pomoc chociażby finansową np. na opiekunki na chociaż kilka godzin dziennie? A opieka społeczna? Wizyty opiekunki czy pielęgniarki środowiskowej? Musisz się ratować wsparciem innych osób bo masz na sobie zadanie wyczerpujące dla sinego zdrowego człowieka a sama nie jesteś.nawet w tym stanie lecząc się i będąc zagrożona nawrotem choroby.

Wsparcie, które wymienilas jest w wiekszosci miast platne i to slono. 

Udało mi się załatwić rehabilitacje za darmo, prawdopodobnie 14 wizyt i 3 razy opiekunka. Plus dofinansowanie do pampersów. 

Nie w tym rzecz. Kocham babcię, wiem, że jej ciężko, nie zasłużyła na to wszystko co ja spotkało. Mam trudną sytuację w rodzinie, mam nadzieję że to stan przejściowy, że dogada się z córką i wróci do swojego domu. Nie chcieliśmy jej oddawać do domu opieki. Serce by nam pękło. Trafiło na nas, bo jedna ciocia się sądzi z mężem o dom, są po rozwodzie, dom jest w ruinie, nikt go nie remontował przez lata, to nie były warunki dla babci (brak ciepłej wody, problemy z ogrzewaniem). Druga ciocia ma aktualnie rękę w gipsie i małe dziecko pod opieką, co już i tak jest uciążliwe. U nas było najlepiej, bo jestem jeszcze w domu z miesiąc, mama pracuje, ale do południa mi pomaga i to bardzo. 

Nie mówię, że opieka nad babcia zajmuje mi cały dzień. Nie o to chodzi. Rano, zanim się za coś zabiorę, ćwiczę na rowerku. Potem się kąpię i schodzę zobaczyć co z babcią. Potem robię śniadanie. Po śniadaniu ogarniamy babcię, myjemy, przebieramy, zmieniamy pampers. Potem wychodzę na ten niby spacer czyli na zakupy. Po powrocie ćwiczę z babcią. Potem robię obiad i sprzątam. Potem znowu zmieniam babci pampers i znowu ćwiczymy. Potem robię coś do kawy, szykuje pod kolacje, robię pranie. Babcia ma bakterie w moczu, więc codziennie musimy prac i gotować jej pościel i piżamę. No i babcia ma specjalną dietę, więc muszę troszkę inaczej jej gotować. W ostatnich dniach zaglądam też do cioci, bo jak zostaje sama (tak na 2 godziny) to pomagam jej z wnuczka a moja chrześnica. Tak dni mi mijają. Nie mówię, że nie mam czasu jeść. Po prostu o tym nie myślę, bo myślę ciągle jak komuś pomoc, jak kogoś uszczęśliwić, co mogę zrobić więcej. Wieczorem po kolacji jadę po mamę do pracy, potem jeszcze raz przebieram babcie i jak siadamy, to jest 23. Wtedy coś zjem solidnego i idę spać... 

To nie tak, że nie mam czasu jeść. Po prostu nie myślę o jedzeniu, o pracy nad regularnym jedzeniem bo z tym mam spory problem. Nie jem, pomijam posiłki, potem nadrabiam na siłę. I pojawiają się znowu lęki, że jem za mało, jak wrócić do normalnego jedzenia, czy dam radę... 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.