Temat: Mam dosyć....

czy naprawdę nigdy już nie będę szczupła? :(( ja chcę tylko ważyć w normie, 65kg na 167cm wzrostu. A ważę 80 :(( od jakichś 8 lat chudnę i tyję. Tym razem chciałam inaczej, powoli a skutecznie. Pół kilo na tydzień. Minęły 3 tygodnie. Jest mi tak ciężko, non stop czegoś muszę odmawiać.. gdybym sie sama zamknęła w domu to byłoby latwiej. I teraz myślę sobie, że skoro i tak non stop czegoś odmawiam, to lepiej wskoczyć na te 1300 kcal i szybciej schudnąć, szybciej widzieć spadającą wagę, moze wtedy wzrośnie motywacja, i po tych np. 7 kg przystopuje?.. ja nie wiem, czy jeszcze cos mi pomoze.. ;( jestem załamana

Przeżywasz. Za bardzo się spalasz w tym odchudzaniu. Perfekcjonizm zabija wszystkie starania. Mi w zrozumieniu, że mam chore podejście, pomogła Wilczogłodna. Przeczytałam wszystko na jej stronie. Ma też filmiki na youtube. Wbrew pozorom jej bełkot nie jest tylko dla bulimiczek, anorektyczek i innych -yczek. 

Nie idź tą drogą... Rzucisz się potem na jedzenie i ciężko Ci będzie powiedzieć STOP. Cczego sobie odmawiasz?? Wlicz to w bilans kaloryczny, jak będziesz diete traktowała jak przykry obowiązek to po jej zakończeniu szybko wrócisz do poprzedniej wagi. Jeśli brakuje Ci słodyczy to jedz je w mniejszych ilościach wliczając w bilans, włącz ruch, ćwiczenia na siłowni fajnie kształtują sylwetkę i zwiększają metabolizm do tego jazda na rowerze szybkie spacery lub bieganie jeśli lubisz. Za pół roku będzie Ci miło spojrzeć w lustro. Zmień filozofię i ciesz się. Jak będziesz zdrowo jeść to poczujesz się dużo lepiej.. 

skoro chudniesz i tyjesz, to znaczy, ze potrafisz sie zaprzec i schudnąć. Chyba, ze to jakies ekstremalne diety. Nie, 1300kcal to nie jest dobry pomysł, ale minus 500 od cpm to by chyba uszło, a efekty powinny byc dośc wyraźne, o ile wiesz na czym polega zdrowe odchudzanie

Pasek wagi

To najwiekszy błąd jaki można zrobić, czyli "Aaa bede jadła mało to szybciej schudnę a potem już koniec udręki i zacznę jeśc normalnie (czytaj - odbiję sobie te miesiące odmawiania ;) ) To zawsze prowadzi do jojo. Poza tym jeśli za bardzo ograniczysz kalorie, to fakt - na początku może zleci więcej ale po krótkim czasie stanie waga i będziesz się bujała z zastojami i wahaniami wagi przy nawet niewielkich odstępstwach. Jeśli odchudzałaś się już wiele razy i zawsze wracałaś do punktu wyjścia, to może jednak daj sobie tym razem szansę i zrób to porządnie. 0,5 kg/tydzień i idź bardziej w zmianę nawyków niż w odmawianie sobie co chwilę. Tak się zajedziesz psychicznie aż w końcu olejesz dietę. Nadprogramowy łakoć wlicz w bilans a nawet jeśli wyskoczy RAZ NA JAKIŚ CZAS coś ekstra, to tyłka Ci nie urwie i nie przytyjesz od JEDNORAZOWEGO wyskoku. Liczą się rzeczy, które są robione na bieżąco

Pasek wagi

kamcia8614 napisał(a):

Nie idź tą drogą... Rzucisz się potem na jedzenie i ciężko Ci będzie powiedzieć STOP. Cczego sobie odmawiasz?? Wlicz to w bilans kaloryczny, jak będziesz diete traktowała jak przykry obowiązek to po jej zakończeniu szybko wrócisz do poprzedniej wagi. Jeśli brakuje Ci słodyczy to jedz je w mniejszych ilościach wliczając w bilans, włącz ruch, ćwiczenia na siłowni fajnie kształtują sylwetkę i zwiększają metabolizm do tego jazda na rowerze szybkie spacery lub bieganie jeśli lubisz. Za pół roku będzie Ci miło spojrzeć w lustro.

Nie ma tak nawet że mi czegoś specjalnie brakuje. Ale nie żyję sama, nie żyję w próżni, a nie chce mi sie znowu tłumaczyć że znowu sie odchudzam, chciałam to zachować dla siebie. No i tak - czasem obiad u rodzicow, jakies placki ziemniaczane - ktorych nie umiem zjesc 4 szt. To mama wpadnie z ciastem. Znajomi z piwem. Chłopak wieczorem wyciągnie chipsy albo chce isc na pizzę. I ok starałam się - odmawialam, potem chcialam udowodnic ze mozna jesc wszystko i chudnac - wiec zjadlam ten kawalek ciasta czy pizzy wliczone w bilans. Wypilam to piwo. I z czasem mam ochote na wiecej. Juz nie wiem co robic.

Zdemotywowanaaa napisał(a):

kamcia8614 napisał(a):

Nie idź tą drogą... Rzucisz się potem na jedzenie i ciężko Ci będzie powiedzieć STOP. Cczego sobie odmawiasz?? Wlicz to w bilans kaloryczny, jak będziesz diete traktowała jak przykry obowiązek to po jej zakończeniu szybko wrócisz do poprzedniej wagi. Jeśli brakuje Ci słodyczy to jedz je w mniejszych ilościach wliczając w bilans, włącz ruch, ćwiczenia na siłowni fajnie kształtują sylwetkę i zwiększają metabolizm do tego jazda na rowerze szybkie spacery lub bieganie jeśli lubisz. Za pół roku będzie Ci miło spojrzeć w lustro.
Nie ma tak nawet że mi czegoś specjalnie brakuje. Ale nie żyję sama, nie żyję w próżni, a nie chce mi sie znowu tłumaczyć że znowu sie odchudzam, chciałam to zachować dla siebie. No i tak - czasem obiad u rodzicow, jakies placki ziemniaczane - ktorych nie umiem zjesc 4 szt. To mama wpadnie z ciastem. Znajomi z piwem. Chłopak wieczorem wyciągnie chipsy albo chce isc na pizzę. I ok starałam się - odmawialam, potem chcialam udowodnic ze mozna jesc wszystko i chudnac - wiec zjadlam ten kawalek ciasta czy pizzy wliczone w bilans. Wypilam to piwo. I z czasem mam ochote na wiecej. Juz nie wiem co robic.

Na pewno nie ucinaj drastycznie kcal. Wpadniesz w błędne koło. :(

Karolka_83 napisał(a):

To najwiekszy błąd jaki można zrobić, czyli "Aaa bede jadła mało to szybciej schudnę a potem już koniec udręki i zacznę jeśc normalnie (czytaj - odbiję sobie te miesiące odmawiania ;) ) To zawsze prowadzi do jojo. Poza tym jeśli za bardzo ograniczysz kalorie, to fakt - na początku może zleci więcej ale po krótkim czasie stanie waga i będziesz się bujała z zastojami i wahaniami wagi przy nawet niewielkich odstępstwach. Jeśli odchudzałaś się już wiele razy i zawsze wracałaś do punktu wyjścia, to może jednak daj sobie tym razem szansę i zrób to porządnie. 0,5 kg/tydzień i idź bardziej w zmianę nawyków niż w odmawianie sobie co chwilę. Tak się zajedziesz psychicznie aż w końcu olejesz dietę. Nadprogramowy łakoć wlicz w bilans a nawet jeśli wyskoczy RAZ NA JAKIŚ CZAS coś ekstra, to tyłka Ci nie urwie i nie przytyjesz od JEDNORAZOWEGO wyskoku. Liczą się rzeczy, które są robione na bieżąco

No wlasnie nie umiem "raz na jakis czas" :( bo teraz coraz czesciej zaczynam cos podjadac.. ale jednoczesnie nie mam juz sil odmawiac.. ja tez po prostu lubie sporo zjesc, teraz mimo, ze jadlam na poziomie -300/400kcal, to mialam wrazenie ze caly czas sie musze stopowac.. a tak jak jadlam mniej kalorii to tak samo musialam sie pilnowac a przynajmniej efekty byly szybciej widoczne.. jestem tez leniem jesli chodzi a aktywnosc fizyczna i zawsze znajde jakas wymowke by NIE cwiczyc. Najpierw zafiksuje sie, pocwicze pare razy czy pojde pare razy na basen a potem juz odpuszczam

Po prostu musisz nauczyć się odmawiać. Jak jesteś na obiedzie u mamy jesz te 4 placki i tylko tyle. Jak przychodzi z ciastem to jesz kawałek, a potem kolejny posiłek jak zgłodniejesz. Jak nie jestes głodna totalnie to mówisz, że nie masz ochoty jeść i nie jesz. Wiem, że to jest trudne, ale niestety trzeba nauczyć się asertywności. Nie jest to łatwe, ale albo chcesz schudnąć albo nie. Ja mam to samo z rodziną, czasem ciężko odmówić, żeby przykrości komuś nie zrobić. Raz można zjeść coś więcej, ale nie za każdym razem. Nikt ci nie powinien wpychać jedzenia na siłę. Mozesz tłumaczyć się, że nie jesteś głodna, więc nie jesz, albo jesteś już najedzona i zjesz póżniej. Trening czyni mistrza. Na początku jest najtrudniej, sama tak mam, ale nie poddaje się. 

Kirbi napisał(a):

Zdemotywowanaaa napisał(a):

kamcia8614 napisał(a):

Nie idź tą drogą... Rzucisz się potem na jedzenie i ciężko Ci będzie powiedzieć STOP. Cczego sobie odmawiasz?? Wlicz to w bilans kaloryczny, jak będziesz diete traktowała jak przykry obowiązek to po jej zakończeniu szybko wrócisz do poprzedniej wagi. Jeśli brakuje Ci słodyczy to jedz je w mniejszych ilościach wliczając w bilans, włącz ruch, ćwiczenia na siłowni fajnie kształtują sylwetkę i zwiększają metabolizm do tego jazda na rowerze szybkie spacery lub bieganie jeśli lubisz. Za pół roku będzie Ci miło spojrzeć w lustro.
Nie ma tak nawet że mi czegoś specjalnie brakuje. Ale nie żyję sama, nie żyję w próżni, a nie chce mi sie znowu tłumaczyć że znowu sie odchudzam, chciałam to zachować dla siebie. No i tak - czasem obiad u rodzicow, jakies placki ziemniaczane - ktorych nie umiem zjesc 4 szt. To mama wpadnie z ciastem. Znajomi z piwem. Chłopak wieczorem wyciągnie chipsy albo chce isc na pizzę. I ok starałam się - odmawialam, potem chcialam udowodnic ze mozna jesc wszystko i chudnac - wiec zjadlam ten kawalek ciasta czy pizzy wliczone w bilans. Wypilam to piwo. I z czasem mam ochote na wiecej. Juz nie wiem co robic.
Na pewno nie ucinaj drastycznie kcal. Wpadniesz w błędne koło. :(

Chyba tylko ten schemat znam.. no i te uczucie jak z tygodnia na tydzien wazysz mniej.. a teraz - schudlam 1,5kg w 3 tygodnie. To kiedy ja schudne 15?! :( tym bardziej ze zastoj tez na pewno bedzie.

Sorry za marudzenie, od paru dni widze wszystko w czarnych barwach, przez to ze podjadam i mam wrazenie ze wszystko stracone. juz pewnie wrocilam do wagi wyjsciowej - z latwoscia mi to przychodzi :((

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.