- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 grudnia 2018, 20:14
Hej,
Piszę to chyba żeby się wyżalić, zasięgnąć rady albo dostać kopa.
Mam 28 lat, w sumie 29 i właśnie mój narzeczony z którym mieszkam od kilku miesięcy zerwał ze mną.. we wrześniu miał być ślub. Zaliczki te sprawy. Kasa w błoto. Rodzina, znajomi wiedzieli o ślubie...a tu du..a. Chciałam mieć męża, dziecko, dom a teraz nie mam nic..
nie wiem co mam robić.. próbowałam z nim rozmawiać na spokojnie , ale niestety się nie da. Chciałam żebyśmy dali sobie ostatnia szansę ale om nie chce ze mną być i chce żebym się wyprowadziła. Powiedziałam mu że mi zależy na nim ale on twierdzi że jestem okropna osoba. Wiadomo, że czasami się kłóciliśmy, chociaż od kilku miesięcy więcej, gdy dostał wyższe stanowisko w pracy. Zaczął się bardzo wywyższać i twierdził że ja nie cieszę się z tego, że obcy ludzie gratulują itd. później przyłapałam go kilka razy jak w nocy nie spał tylko pisał z jakąś dziewczyną. W święta spojrzałam na jego smsy i... Wysyłał sobie serduszka z 45 letnia koleżanką z pracy.. po nocach pije, wysyła do swojego kolegi dziwne smsy sądząc po ich treści jakby pił w pracy, albo coś brał. Oczywiście pełno tajemnic, kłamstwa.. i on czuje się niewinny tylko ja jestem winna bo chce się dowiedzieć co się dzieje.
Jestem załamana bo dużo wsadziłam w ten związek a on tak mi za to dziekuje. nic mi się nie udaje.. nie wiem czy jeszcze kogoś spotkam, stworze związek.
Ktoś miał taki przypadek? Jak wam się ułożyło ?
28 grudnia 2018, 06:08
czytając ten post mam wrażenie że twoim problemem nie jest to że nie będziesz z nim, tylko że nie będziesz z kimkolwiek. takie rzeczy są w związku odczuwalne:) facet nie zachowuje się fajnie, ale mamy subiektywną opinie jednej ze stron i twierdzi że jesteś okropna osoba zupełnie bez powodu...?
28 grudnia 2018, 07:10
Ślub wrzesień 2016W 2015 roku pewnej nocy o pół nocy (serio, wrócił do domu, obudził mnie i się spakował) oznajmił mi, że mnie kocha, więc w związku z tym się wyprowadza. Nie zdradził więcej szczegółów. Oczywiście chciałam wiedzieć, no chyba tyle mi się należało. Więc po kilku dniach, gdy zabrał resztę rzeczy powiedział, że jestem "okropną dziewuchą", jego rodzice mnie "nie tolerują", moja rodzina to "biedaki i janusze z wąsem", nie kocha mnie od pół roku i to przecież oczywiste a oświadczył się w tym czasie, bo wypadało, jestem pasożytem, bo on więcej zarabia (byliśmy wtedy studentami, ja na praktykach a on ledwo co zaczął pracować ale on już wtedy w swoim mniemaniu był doświadczonym życiowo biznesmenem milionerem), i inne takie pierdoły. Teraz się śmieje jak to piszę i próbuje sobie przypomnieć co jeszcze on wygadywał ale wtedy byłam załamana. Dodatkowo zbiegło się to z poważną chorobą mojej mamy, tym że od lat męczyłam się w mieście, w którym mieszkaliśmy, problemy na studiach i tak w ciągu kilku miesięcy skończyłam leżąc dzień i noc w łóżku i płacząc do słuchawki, że nie chcę żyć, chcę przestać istnieć. Jadłam jeden jogurt na tydzień i nie dawałam rady utrzymać torebki na ramieniu, bo mnie bardzo bolało od jej ciężaru. Po leczeniu psychiatrycznym skończyłam studia, żeby się utrzymać w tym czasie przesypywałam gwoździe w hurtowni i podjęłam decyzję - wracam do domu. Pierwsze dwa tygodnie były nieprzyjemne. Ciągle się bałam tego, że źle zrobiłam, że tym już ostatecznie przypieczętowałam koniec tamtego mojego życia ale właśnie o to chodziło. W trzecim tygodniu wyszłam z domu i od wtedy wydarzyło się tyle dobrych rzeczy jakich nawet się nie spodziewałam.Zaraz koniec 2018 roku a ja od dwóch lat jestem zadowolona z życia, z codzienności, z pracy. Nawet moje postanowienie o braku związków upadło. Teraz gdy widzę z boku tamten związek, wiem że spotkałam osobę zaburzoną, zwykłego narcyza, który nieustannie stosował przemoc psychiczną. Jakbym miała dar opowiadania napisałabym książkę o tym ;) aktualnie mogę o nim opowiedzieć i nic nie czuję. Jakby to była postać z książki/serialu/filmu Każde doświadczenie, nawet to bardzo bolesne, może przynieść coś dobrego. Mnie póki co najlepsze w życiu co spotkało, to rozstanie. Inaczej utknęlabym setki kilometrów od domu w poczuciu braku jakiejkolwiek wartości u boku pana idealnego
Ciesze sie bardzo ze wyszlas z tego i jestes szczesliwa, dziekuje ci ze to opisalas- nie kazdy wie (wierzy) ze po najgorszym przezyciu moze swiecic slonce:)
28 grudnia 2018, 07:11
Ale o co Ty chcesz walczyć ?
Z tego co piszesz nie traktuje Cię dobrze.
Może na dobre Ci to wyjdzie ? Mojej przyjaciółce wyszło, gdy miała podobny przypadek.
28 grudnia 2018, 08:06
Zapytaj go czy awansował dzięki romansowi z 45-latką! Faceci to debile. Kiedy miałam 29 lat mój narzeczony bez słowa wyjasnienia się zmyl, przestal tez odbierac telefony... tzn. Odbierala jego matka, albo on oddawal jej sluchawje kiedy probowalam wyjasnic co sie dzieje! Po kilku tygodniach ciszy napisalam smsa, ze dla mnie to koniec. Po latach okazalo sie, ze mamusia wybrala mu inna narzeczona, a ja bylam oszukiwana na maksa, bo mu pomagalam w jego pracy. W wieku 33 lat poznalam meza, mam dziecko. Wszystko sie ulozy! Ps. Tamtemu debilowi zona umarla. Trzy miesiace po jej smierci wyslal mi zaproszenie do swego profilu w randkach internetowych.
28 grudnia 2018, 08:39
Dzieki dziewczyny za wsparcie. Macie rację że lepiej że teraz tak wszystko wyszło. Trzeba żyć dalej
28 grudnia 2018, 08:45
Musisz wziac pod uwage pewna rzecz. Jestem prawie pewna, ze chodzi o jakas kobiete, ktora zdecydowala sie z nim byc, inaczej nie mialby motoru do takiego powaznego kroku. Faceci nie maja jaj, jakkolwiek, to brzmi. Tej kobiecie sie moze odmienic za miesiac, moze ja przerosnac sytuacja jak np. jego rodzice beda ja obwiniac za odwoanie slubu itp. i ona sie odczepi z tego cyrku, bo pisala sie na romans, a nie na dramaty. Moze tez byc tak, ze jemu spadna rozowe okluary. W takiej sytuacji bedzie chcial wrocic, bo faceci nie umieja byc sami, najbardziej kochaja nie forsowac swojej strefy komfortu. No i wtedy, powinnas mu pokazac srodkowy palec. Ja tak zrobilam ze swoim mezem. On Cie przestal kochac juz jakis czas temu, nie zapominaj o tym i chochby nie wiem jakie bajki Ci opowiadal, nie zacznie Cie kochac od nowa.
28 grudnia 2018, 09:43
Z Twojego postu wynika że bardziej żal Ci że ludzie wiedzieli o ślubie, że kasa z zaliczek przepadła, że chciałaś mieć męża a nie będziesz miała a nie o tego konkretnego człowieka. No i to że "tyle włożyłaś w ten związek a on Ci się tak odwdzięcza"... Jak się włożyło środki w zły interes to czasem trzeba zabrać to co jeszcze zostało i wiać zanim się totalnie zbankrutuje. Sądząc po tym co napisałaś o samym facecie to wyświadczył Ci przysługę.
28 grudnia 2018, 10:16
Myślę, że może dobrze się stało. Jeżeli przed ślubem mu nie zależy, to po slubie też nie będzie. Tym bardziej. Zostaniesz potem sama, nie daj boże z dziećmi.
28 grudnia 2018, 10:18
Niezłe. Mamusi żonę wybrała, ciekawe czy w noc poślubną też go instruowała co ma robić :)
Zapytaj go czy awansował dzięki romansowi z 45-latką! Faceci to debile. Kiedy miałam 29 lat mój narzeczony bez słowa wyjasnienia się zmyl, przestal tez odbierac telefony... tzn. Odbierala jego matka, albo on oddawal jej sluchawje kiedy probowalam wyjasnic co sie dzieje! Po kilku tygodniach ciszy napisalam smsa, ze dla mnie to koniec. Po latach okazalo sie, ze mamusia wybrala mu inna narzeczona, a ja bylam oszukiwana na maksa, bo mu pomagalam w jego pracy. W wieku 33 lat poznalam meza, mam dziecko. Wszystko sie ulozy! Ps. Tamtemu debilowi zona umarla. Trzy miesiace po jej smierci wyslal mi zaproszenie do swego profilu w randkach internetowych.
28 grudnia 2018, 11:20
Zgadzam sie calkowicie z FabriFibra. Facetom nie przeszkadza bycie w zwiazku i dymanie lasek na boku, z ktorymi nie planuja sie zwiazac. Musial kogos poznac z kim chce byc.
A dlaczego Ty masz sie wyprowadzic? Poza tym facet wyglada na nieciekawego, nawet i bez jego decyzji zastanowilabym sie, czy chcialabym byc z kims takim.
Wielu moich znajomych ma za soba juz rozwody a mam 29 lat. Mam kolezanke, ktora rok po slubie dostala rozwod. Miala watpliwosci etc. juz w momencie slubu, niestety dala sie na niego namowic - chociaz meza miala super, to jednak to nie bylo to. A rekord wsrod moich znajomych to tydzien po slubie kolega uniewaznil xD Bo zonka sie poczula pewnie dopiero po slubie, by sie do pewnych rzeczy przyznac.