Temat: Czuję się ze sobą źle...

W lutym 2017 roku rzuciłam palenie. Od tamtego momentu moja waga cały czas rośnie. Wcześniej też nie byłam filigranowa, ale przy rozsądnym odżywianiu i dość wysokiej aktywności fizycznej utrzymywałam wagę w okolicach 75 kg.

Nie była to idealna waga, ale czułam się wtedy ze swoim ciałem dobrze.

Po tym, jak przestałam palić, zaczęłam siebie "rozpieszczać" jedzeniowo... Nie chodzi tutaj o jakieś ogromne ilości jedzenia, które zaczęłam pochłaniać a raczej o kaloryczność tego, co jadłam. Pozwalałam sobie na wszystkie "zachcianki": słodycze, przekąski, nie narzucałam sobie limitów...

Wszystko po to, żeby nie wrócić do palenia... a paliłam długo i dużo i kiedy przestałam, cały czas trzymałam w ręku coś do jedzenia. Nie z głodu, ale żeby odwrócić uwagę od chęci sięgnięcia po papierosa.

Przez pierwsze tygodnie moje tycie tłumaczyłam gromadzącą się w organizmie wodą, puchnięciem w wyniku niezdrowej diety i liczyłam, że to wszystko w cudowny sposób unormuje się, kiedy przestanę się tak rzucać na jedzenie.

I owszem, po jakichś trzech miesiącach chęć zajadania nikotynowego głodu zaczęła się uspokajać, ale miałam na sobie 15 kg więcej... i już nie mogłam tego wytłumaczyć gromadzeniem się wody.

Zrobiłam się po prostu tłusta... Mimo, iż przez cały ten czas regularnie ćwiczyłam, a nawet zwiększałam coraz bardziej aktywność, to efekty były całkowicie niewspółmierne do wysiłków.

Widziałam resztki mięśni, które coraz bardziej chowały się pod tkanką tłuszczową i byłam przerażona. A im bardziej byłam przerażona, tym więcej ćwiczyłam... i coraz więcej jadłam.

I tak oto wyglądam dziś... Sport, który uwielbiam, nie sprawia mi już takiej przyjemności jak wcześniej. Na samą myśl o treningu czuję się ciężko, ryczeć mi się chce, kiedy widzę moje fałdy tłuszczu trzęsące się w trakcie ćwiczeń...

Męczę się przy treningach fizycznie i psychicznie, kiedy myślę, że moja waga zbliża się do trzycyfrowej liczby. Przeraża mnie to, że z osoby całe życie aktywnej, zrobiłam się taką kluchą.

I to BMI, które przekroczyło 30 i pierwszy raz zamiast nadwagi zobaczyłam na pasku OTYŁOŚĆ.

I oczywiście zdaję sobie doskonale sprawę, że to nie rzucenie palenia spowodowało ten stan, tylko moja wiecznie pracująca buzia i to, że nie mogłam powstrzymać się przed zażeraniem tego, co kiedyś "załatwiałam" papierosem.

W następne święta nie chcę tak wyglądać...

Pasek wagi

uszy do góry! i chyba musisz zacząć od liczenia kcal i trzymania się zdrowego jedzenia... i chyba tyle na początek.. nie ma co się katować treningami bo je sobie obrzydzisz do reszty a jedząc więcej tylko Twój wysiłek włożony w trening idzie na marne.. najpierw ogarnij jedzenie- mam nadzieje ze takie ogarnięcie jedzenia Cię trochę wzmocni i podbuduje psychicznie i ze treningi znowu będą przyjemne. no i tak jak wyżej- nie wyglądasz tak źle jak piszesz :P

Pasek wagi

ogarnij miche  i dużo spaceruj. I faktycznie jak na otyłość nie wyglądasz źle 

Jak tylko spadną pierwsze 2-3 kg to poczujesz się lepiej i dostaniesz powera do działąnia. Tylko musisz się teraz zebrać w sobie i wytrzymać te pierwsze 2 tygodnie 

Dokładnie tak jak u mnie :(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.