21 marca 2011, 09:14
Zakładam wątek dla wszystkich odchudzających się do bikini:)
7 kwietnia 2011, 09:06
Ja wczoraj byłam bardzo grzeczna. Podczas rowerkowania wciąż patrzyłam na licznik i aż nie mogę uwierzyć: jechałam z prędkością około 26-28 km/h i ponoć przejechałam w 45 minut aż 20 km, a spaliłam coś ponad 400 kcal. I teraz się zastanawiam, czy ja na prawdę tak zapierdzielam na tym rowerku, czy licznik się zepsuł
...
Waga stoi od wczoraj, czyli nadal 59,5 kg, ale i tak dobrze, że nie więcej. Za parę dni będę miała @, już czuję zmianę nastroju, ale jak na razie nie ciągnie mnie do słodyczy.
7 kwietnia 2011, 09:09
o kurcze sonia, średnia prędkość 26 km/h i 20 km przejechane - to super wynik. Z moją kondycją to ja właśnie 10 km zrobiłam ostatnio i średnia prędkość była 16km/h. No tylko że ja jeżdżę na zwykłym rowerze, więc też zatrzymuję się przed ulicami, światłami, zwalniam na zakrętach, itp ;)
7 kwietnia 2011, 09:23
Czyli mówisz, że to możliwe? Bo ja się zaczęłam zastanawiać. Ale rzeczywiście- ja jeżdżę na stacjonarnym i kręcę tymi nogami bez opamiętania. Na zwykłym rowerze bałabym się rozwinąć taką prędkość, bo bałabym się upadku (wystarczy o jakiś kamień wyhaczyć i leże). To chyba jedna z niewielu zalet stacjonarnego.
7 kwietnia 2011, 12:27
Dziewczyny kolejny kompuls... nie byłam głodna, ale miałam ochotę na "coś" no i znowu się objadłam... ;/;/;/;/;/
Nie wiem co poradzić...
Może to wina tego, że w ogóle nie jem słodkiego;/
nie wiem... jak Wy sobie radzicie z kompulsami?
Bez sensu jeden dzień idealnie, a kolejny do bani...;/
Dziś muszę zobaczyć na wagę, bo przez te kompulsy to na pewno poszła do góry...;/
Nie podałam jeszcze wagi, ale może teraz to już bez sensu i podam ją po prostu w przyszły poniedziałek...
- Dołączył: 2010-10-18
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 97
7 kwietnia 2011, 17:01
Niestety mam to samo i nie mam sposobu aby z tym walczyć ;(
7 kwietnia 2011, 17:47
Ja też miewam kompulsy, ale od kilku dni nie miałam. Zawsze jak miałam postanowienie "nie jeść słodyczy" to kompulsy się pojawiały. Teraz ustaliłam sobie taką dietkę, że na podwieczorek mogę zjeść 1 batonika musli- i wiecie co? działa! Jest słodki, zaspokaja mój głód na słodkie a przy okazji dodaje mi energii do ćwiczeń (w końcu te węgle), a z drugiej strony jest pożywny i zdrowy i ma tylko 130 kcal, więc jak na przegryzkę to niezbyt wiele. Metoda z takim batonikiem musli zaczerpnięta z programu The Biggest Loser z TLC
Aha- batoniki kupuje w Lidlu (są za 59 groszy) i nawet te z czekoladą. Są pyszne:)
Jak pomyślę ile kasy wydaje na kompulsy to się załamuję, więc już wolę te 59 groszy dziennie na zdrowy batonik.
Edytowany przez fc7d1d734b3233fb46689214b3105e08 8 kwietnia 2011, 08:40
7 kwietnia 2011, 18:10
może to i dobry sposób:)
kupię i też będę tak robić....mam nadzieję, że przez to nie wzmogę swojego apetytu na słodkie...bo zwłaszcza mam tak, że jak zacznę to skończyć nie mogę...zobaczymy:)
7 kwietnia 2011, 20:50
Ja już kilka razy miałam tak, że kiedy przychodziła ochota na jedzenie, biegłam do lodówki i wypijałam szklankę mleka smakowego. Zimno otrzeźwia, a słodkie zaspokaja ochotę na jedzenie. Znacznie lepiej 'zapić' kompuls niż 'zajeść'.
+mam nową motywację. Mój misiek wyjechał na 9 dni do Holandii. Kupiłam już ładną bieliznę i czekam aż wróci. Do tego czasu chciałabym ważyć 2 kilo mniej, bo waga dziś znów pokazała więcej - 50.800. Mam 9 dni, żeby moja czwóreczka wróciła i żeby Misiek nie miał na co narzekać. :)
8 kwietnia 2011, 08:40
Ja dzisiaj weszłam z rana na wagę i pokazała 0,2 kg w dół od wczoraj. Cieszę się, bo od poniedziałku jestem dzielna i walczę ostro. Wczoraj było 40 minut na stepperku z hantlami w rękach i śpiewaniem, coby bardziej się dotleniać
a potem 40 min rowerka i przejechane 20 km.
Jem normalnie- staram się wpychać w siebie dużo warzyw, bo wtedy i żołądek pełny, i nie ma problemów z kibelkiem. Wczoraj pozwoliłam sobie na pierogi z tłuszczykiem na obiad, więc to po prostu brak kompulsów i codzienne ćwiczenia dają efekty. Widzę też, że spadaja mi już delikatnie centymetry, co jest dla mnie najważniejsze, bo jak wiecie- nie o kilogramy mi chodzi, ale o zgrabne uda i bioderka.
- Dołączył: 2009-04-02
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 540
8 kwietnia 2011, 09:10
Hej.Ja też muszę się pochwalic że moja waga leci w dół dzisiaj 63,5 :) czwarty dzień bez kompulsów i stwierdzam że kocham biegać.No to życze miłego dnia wszystkim.Trzymajcie się diety i ćwiczcie ;)