Temat: Nawet przytyję, ale wyleczę kompulsy :)

Witam :)

Chciałabym utworzyć grupę wsparcia ( na razie forum ) w walce z kompulsywnym obżeraniem się. Czytaj, nie zwykłe łakomstwo, tylko walka z chorobą na podłożu psychicznym. Kompulsy jest to odłam bulimii, tylko bez wymiotów, ani przeczyszczania organizmu. Obiecywanie sobie, że zaczne od nowa, ale że dzisiejszy dzień już stracony to zjem więcej...

Proponuję zebrać grupę osób, które mogą przytyć te 3-4 kg, ale raz na zawsze zapomnieć o kaloriach i dietach.
Odżywiamy się tak jak przed dietą i słuchamy tego co powie nam nasz organizm.

Dla mnie 3-4 kg to prawie zabójstwo, ale jednak wolę chyba to niż wykańczać się psychicznie.

Zapraszam :)


nom ja tez nie licze nic a nic ... bez sensu jest liczenie bo doprowadza do napadu..
Ja też nie liczę. Mimo wszystko jest kiepsko. Ten tydzień był beznadziejny... zaczęło się w niedziele... Teraz już się w miarę ogarnęłam... staram się nie myśleć tyle o 'diecie'... mimo wszystko dalej myślę nad tym co zjem i kiedy...
Ale widzę dziewczyny, że wy sobie zaczynacie z tym radzić? :) gratuluję podejścia do tego wszystkiego :)
no ja niestety sobie nie radzę... co z tego, że nie liczyłam kalorii dużego śniadania, co z tego, że zrobiłam na obiad pyszne naleśniki i zjadłam tylko jednego, bo doszłam do wniosku, ze będę jadła jak normalny człowiek, więc kończyłam kiedy się najadłam... co z tego, skoro cały dzień myślę o tym, że mam nie myśleć o jedzeniu i nie liczyć kalorii? niby ok, a dalej w mojej głowie tylko jedzenie. tym razem nie kalorie, a świadomość, że teraz mogę sobie na wszystko pozwolić... 

aha. przymierzyłam moją jedyną egzaminową sukienką. ok. wiem, że przytyłam. no ale aż tak, żebym nie mogła jej przeciągnąć przez uda i biodra? na moje oko jest za mała o półtora rozmiaru. dupa tam, kupię nową. 
hm myślę, że mimo wszystko idziesz w dobrym kierunku... pewnie tak łatwo nie będzie wyrzucić tego z głowy..., ale być może trzeba do tego więcej czasu...
ja co chwilę próbuję czegoś innego, wkręcam sobie, że nie jestem już na diecie, że po prostu zdrowo się teraz będę odżywiać itd., a po kilku dniach wychodzi na to, że wracam do punktu wyjścia... i tak ciągle dieta, kompuls... ciągła huśtawka, wykańcza mnie to już...
u mnie był przełom... powiedziałam mojemu i mam wsparcie z jego strony... moze to tez duzy plus... :) damy rade :) :)
cześć Dziewczyny. mogę się przyłączyć? sama już sobie nie radzę..
licealistka,2 klasa. byłam już kiedyś na vitalii. mam 156 cm. wzrostu. na początku ważyłam 58. Schudłam. Aż do 42 kg. Najpierw początki anoreksji. Później kompulsy.. Zaczęły się w grudniu. I nie mogę się ogarnąć.. Ostatnio ważyłam 50 kg,po dzisiejszym napadzie znowu na pewno jest więcej.. Cały czas tyję. Nie mam sił sama walczyć,dlatego ponownie tutaj się zalogowałam.

jak to jest normalnie żyć?

[przepraszam,że ględzę,ale tak cholernie mi źle i ciężko : ( ]
Kasiu,trzymam za Ciebie kciuki. ; *
walka o siebie, spoko zapraszamy :) ale juz wiem ze na kompulsy trzeba znaleźć sposób... swój indywidualny :)
wstał kolejny dzień.. i mam nadzieję,że nadejdą lepsze czasy.
chociaż nienawidzę dnia 'po'. budzę się wcześnie,nie mogę spać.. do szkoły na 11,dosyć ciężki dzień dziś i szczerze mówiąc mam nadzieję,że szybko się skończy..

a Ty jaki masz sposób na kompulsy ? :)
ja "odpukać" drugi dzień jestem czysta... nie liczę kalorii. teoretycznie. bo zrobiłam sobie sałatkę piękności z owocami, płatkami owsianymi, bakaliami, nasionami itd... i już chciałam liczyć kalorie. no ok, prawie policzyłam. 

zobaczymy jak będzie dalej.

w każdym razie najlepszym sposobem na brak kompulsów jest brak diety.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.