Temat: Nawet przytyję, ale wyleczę kompulsy :)

Witam :)

Chciałabym utworzyć grupę wsparcia ( na razie forum ) w walce z kompulsywnym obżeraniem się. Czytaj, nie zwykłe łakomstwo, tylko walka z chorobą na podłożu psychicznym. Kompulsy jest to odłam bulimii, tylko bez wymiotów, ani przeczyszczania organizmu. Obiecywanie sobie, że zaczne od nowa, ale że dzisiejszy dzień już stracony to zjem więcej...

Proponuję zebrać grupę osób, które mogą przytyć te 3-4 kg, ale raz na zawsze zapomnieć o kaloriach i dietach.
Odżywiamy się tak jak przed dietą i słuchamy tego co powie nam nasz organizm.

Dla mnie 3-4 kg to prawie zabójstwo, ale jednak wolę chyba to niż wykańczać się psychicznie.

Zapraszam :)


mnie najbardziej dobija to, że jedzenie rządzi moim życiem! plany, godziny, spisywanie kalorii, dostosowywanie godzin nauki do czasu posiłków, wyjścia w określonych porach... i jak tu normalnie żyć? musimy Dziewczyny coś z tym zrobić!
naprawde nie wiedzialam, ze to jest taki czesty problem, a z tego co tu opisujecie to wyglada to wszystko bardzo podobnie. w sumie to jednoczesnie pocieszajace i dolujace...

ale JAK z tym walczyc? mi sie wydaje, ze trzeba przede wszystkim probowac wylaczyc kalkulator kaloryczny w glowie, ja caly czas sie staram, ale idzie mi ciezko :(
ja chcę się nauczyć normalnie jeść, po prostu. po pewnym czasie może wejdzie mi to w nawyk i wyłączy się ten kalkulator?

A jak wygląda normalne życie?

Pasek wagi
ja juz nie pamietam jak jest normalnie... nieogranięta, dobre słowo, ja po kompulsie tez tak się czuję...
Dziś powiedziałam o swoim problemie mojemu facetowi... moze to ułatwi sprawę... :(

Ja też już nie pamiętam. Nie wiem jak wygląda normalne życie i bez planu co do godziny i co do kalorii, nie poradziłabym sobie.

Jak zareagował, kasiulka?

Pasek wagi
od razu ze do lekarza, on w ogole sobie nie zdaje sprawy o co chodzi, powiedział mi ze jak bede chciała jesc do kupi mi mc donalds, a ja mu mowie ze to własnie o to chodzi ze kiedy mam napad to zebym nie jadła!
Zaproponował że pójdziemy razem do psychologa i poszukamy problemu, ale odmówiłam... było mi w ogole wstyd mu to mówic i sie popłakałam, ale mieszkamy razem i nie da sie ukryc ze znika wszystko z lodówki w trymiga...
ja też nie pamiętam jak wygląda normalne życie, ale wierzę w to, że jeszcze zacznę żyć..
cóż mi pozostało jak nie wiara w to?
moje życie to albo dieta i kontrola, spadek wagi, albo jej brak i tycie..

ostatnio mocno obserwuję siebie, i zwracam uwagę na wszystko co może mi pomóc w walce i zauważyłam kolejną cechę moich kompulsów
kiedy sie pojawiają, bądź jest blisko do tego bym im uległa jestem często wykończona psychicznie, fizycznie i wiem, że czeka mnie jeszcze coś do zrobienia.. np. ciężki dzień, a jutro kolokwium.. i z tego zmęczenia zaczynam odczuwać, że jest mi wszystko jedno.. że mam poprostu dość, dość, dość..
i pojawia się myślenie, że nie obchodzi mnie co myślę, jak wyglądam, co jem..
i wtedy z tej rozpaczy, zmęczenia zaczynam coś jeść myśląc o tym wszystkim co złe, a nie o tym co jem.. a potem już lawina
... i koło sie zamyka
mój plan od teraz, aby wrócić do normalnego życia będzie wyglądał mniej więcej tak :

będę jeść 5 posiłków co 3 h ale bez liczenia kalorii, powoli i do momentu az poczuje, że podjadłam (a nie przejadłam)
aby nie mieć tych bezsensownych wyrzutów, będę codziennie ćwiczyć i w ten sposób nie powinnam tyć. Ale niczego nie będę sobie odmawiać,  żeby nie prowokować napadu

tak od teraz spróbuje i będę pisać czy to działa, może którejs z Was tez to pomoże

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.