9 lutego 2011, 23:25
Witam :)
Chciałabym utworzyć grupę wsparcia ( na razie forum ) w walce z kompulsywnym obżeraniem się. Czytaj, nie zwykłe łakomstwo, tylko walka z chorobą na podłożu psychicznym. Kompulsy jest to odłam bulimii, tylko bez wymiotów, ani przeczyszczania organizmu. Obiecywanie sobie, że zaczne od nowa, ale że dzisiejszy dzień już stracony to zjem więcej...
Proponuję zebrać grupę osób, które mogą przytyć te 3-4 kg, ale raz na zawsze zapomnieć o kaloriach i dietach.
Odżywiamy się tak jak przed dietą i słuchamy tego co powie nam nasz organizm.
Dla mnie 3-4 kg to prawie zabójstwo, ale jednak wolę chyba to niż wykańczać się psychicznie.
Zapraszam :)
- Dołączył: 2011-02-07
- Miasto: Zielona Góra
- Liczba postów: 130
9 lutego 2011, 23:38
napisalam tak bo sama tak miewałam dużo razy ale stwierdzilam ze chyba chce z tego wyjsc i zaczelam po prostu coś robić z tym...
- Dołączył: 2009-03-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 378
9 lutego 2011, 23:43
ymcmb: to życzę Ci powodzenia :)
ja niestety wiem, że to naprawdę jest choroba. od nowego roku miałam prawie koło 25 dni kompulsowych. czyli więcej niż tych "normalnych".
nawet jak sobie powiem, że od dzisiaj się nie odchudzam i normalnie jem, to i tak mi się to nie udaje... mam kalkulator w głowie, wszystko planuję, obliczam, a jak coś pójdzie nie po mojej myśli, to bum: 8 tys. kcal dziennie. i tyle...
9 lutego 2011, 23:44
mi sie udaje póki co. 9 dni 'na czysto'
- Dołączył: 2011-01-07
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 201
9 lutego 2011, 23:46
moja.imitacja, mam tak samo. Póki wszystko idzie zgodnie z planem, daję radę. A jeśli cokolwiek dzieje się nie po mojej myśli, cokolwiek pójdzie nie tak - kompuls. Jest albo idealnie, albo masakrycznie.
- Dołączył: 2010-03-07
- Miasto: Krainasnu
- Liczba postów: 1857
9 lutego 2011, 23:47
Ja też z tym walczę... co chwilę nowe postanowienia i co chwilę nowe porażki... jak głupia mam nadzieje, że w końcu mi się uda i będzie wszystko w porządku...
9 lutego 2011, 23:48
mi wystarczy, że złamię się jeden raz i zjem coś niezdrowego/tłustego/słodkiego, i to wyzwala lawinę obżarstwa, aż do wieczora... no bo przecież już złamałam zasady i już i tak wszystko jedno co zjem.. wrrrrr
Edytowany przez 6 kwietnia 2011, 20:42
- Dołączył: 2009-03-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 378
9 lutego 2011, 23:49
u mnie drugi dzień bez kompulsu. teraz jest dobrze, ale kto wie, co będzie jutro czy pojutrze?
dodatkowo moim problemem jest straszliwie rozciągnięty żołądek. naprawdę dużo potrzebuję, żeby się najeść. no ale czego się spodziewać po dwóch tygodniach jedzenia non stop od rana do nocy? do bólu brzucha, do mdłości...
Edytowany przez moja.imitacja 9 lutego 2011, 23:51
10 lutego 2011, 00:21
u mnie ostatnio było 6 dni ... i klops...
- Dołączył: 2009-03-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 378
10 lutego 2011, 00:49
ja piję dużo wody, jeszcze więcej niż zwykle. i zieloną herbatę. najczęściej jednak idę załamana spać, nieważne, że jest środek dnia. a jak wstaję, trochę już mi się przetrawi, to różnie: albo znowu to samo, albo się ogarniam i do końca dnia jest ok. w każdym razie nie przeczyszczam się, nie wymiotuję, nie ćwiczę więcej niż zwykle. chociaż muszę się przyznać, ze kilka razy sprowokowałam wymioty... ale nie poczułam się wtedy lepiej i na szczęście przestałam to robić. zazwyczaj po kompulsie jestem taka przybita, że na nic nie mam ochoty, nic nie robię, płaczę, załamuję się, nie ma mowy o nauce ani żadnym spotkaniu.