- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 października 2015, 12:06
Zakładam wątek dla osób, które chcą schudnąć, wymodelowac sylwetkę, poprawić kondycję, a brak im motywacji i szybko się poddają. Naszą walkę podzielimy na kilka etapów, które same ustalimy.
Etap 1 - wyzwanie KLIK KLIK
"Zadanie dla osób zaczynających walkę o nowe "ja". Zaczynamy od 30 min ruchu codziennie. Chodzi o to, żeby osoby zaczynające ćwiczenia nabrały kondycji zanim podejmą wyzwanie z planem treningowym. Sama często zaczynam i się poddaję, bo brakuje mi sił. Razem damy radę! :)
Tylko bez wymówek! Codziennie 30 min ruchu - spacer, rower, bieg, lekkie ćwiczenia i wszystko na co macie ochotę.Zaczynamy?! :)
6 lutego 2016, 15:24
Butterfly witamy! Ważne ze postanowienie wchodzi w życie :)
Ja od wczoraj na antybiotyku :( zawsze grypę przechodzę bez lekarza i wczoraj nawet mąż stwierdził że muszę się naprawdę fatalnie czuć skoro sama chce ich do lekarza. Pozdrawiam całym bolacym cielskiem i nosem czerwonym od chusteczek...
Miłego dnia wszystkim :)
6 lutego 2016, 15:48
Butterfly witamy! Ważne ze postanowienie wchodzi w życie :)Ja od wczoraj na antybiotyku :( zawsze grypę przechodzę bez lekarza i wczoraj nawet mąż stwierdził że muszę się naprawdę fatalnie czuć skoro sama chce ich do lekarza. Pozdrawiam całym bolacym cielskiem i nosem czerwonym od chusteczek... Miłego dnia wszystkim :)
Wspolczuje, ja tez nienawidze chodzic do lekarza po recepty na antybiotyki. Kuruj sie szybciutko i zdrowo!
6 lutego 2016, 17:34
JabłkoCynamon dziękuję :-* mam nadzieję, że szybko mi przejdzie bi jutro mezus wyjeżdża znów na 3 tygodnie i zostaje sama ze szkrabami, a na nich trzeba mieć siłę :P a jak tylko mi przejdzie to biorę się do ćwiczeń, bo już się stesknilam za nimi... za miesiąc kupuje karnet na fitness i będę szaleć 2 razy w tygodniu w klubie :)
6 lutego 2016, 20:18
Dziękuję za miłe przyjęcie
JabłkoCynamon, generalnie wychodzę z założenia żeby nie używac słowa 'dieta' w swoim przypadku Moim celem jest generalna zmiana podejścia do kwestii odzywiania i stylu życia, pozbycie się złych nawyków i nauczenie się tych dobrych. Nie chcę stawiac sobie ram czasowych, czy wagowych "Schudnę tyle i tyle i koniec z dietą", chcę zmienić swoją psychikę i całą siebie w tej kwestii. Ale oczywiście nie da się tego uczunić tak z dnia na dzień Dlatego wiem, że sporo walki przede mną.
Generalnie plan mam taki: dzień rozpoczety szklanką ciepłej wody z cytryną, zbilansowane, zdrowe i regularne posiłki, świadome wybieranie produktów i czytanie etykiet, ruch (jakikolwiek, niestety nie znoszę ćwiczyć ale już niedługo wiosna, więc rower pójdzie w ruch, kocham pływać, i chciałabym zapisać się na jakieś zajęcia taneczne, do tego spacery i powinno być ok ).
Btw, czytałyście może książkę "Jedz pysznie, chudnij cudnie! Poradnik dietetyczki hedonistki"? Powiem Wam szczerze, że wprawdzie napisane są tam same oczywiste fakty, ale mimo wszystko właśnie dzięki niej otworzyłam oczy na wiele rzeczy i zrozumiałam, że liczenie kalorii to nie jest dobre rozwiązanie i powinnam pójść inną drogą. Baaardzo polecam
7 lutego 2016, 07:48
Butterfly książki nie czytałam ale chętnie po nią sięgnę. " Dieta" to faktycznie brzydkie słowo ;) zdecydowanie lepiej brzmi zdrowe odżywianie. Podejście masz super, będzie trudno, ale dasz radę i my Ci pomożemy! :)
No i mezus pojechał :( dobrze, że córka ma tylko tydzień szkoły a potem ferie :) trochę poleniuchujemy :)
Miłej niedzieli!
7 lutego 2016, 10:47
Btw, czytałyście może książkę "Jedz pysznie, chudnij cudnie! Poradnik dietetyczki hedonistki"? Powiem Wam szczerze, że wprawdzie napisane są tam same oczywiste fakty, ale mimo wszystko właśnie dzięki niej otworzyłam oczy na wiele rzeczy i zrozumiałam, że liczenie kalorii to nie jest dobre rozwiązanie i powinnam pójść inną drogą. Baaardzo polecam
Ja nie, bo jestem z odwrotnej wlasnie nalecialosci :) Licze kcal i dzieki temu nauczylam sie odrozniac produkty, ktore sa "zapychaczami" (nic nie daja oprocz kcal) i te, ktore powinny czesto goscic na talerzu. Niby taka pierdola, ale po zebraniu produktow, doczytaniu etykiet i dopasowaniu makro to jednak jest duze wyzwanie :p
Jesli bedziecie mialy ksiazki dla wegetarian (mieso jadam, ale nie przepadam za nim) z naciskiem na bialko (bo te zwierzece mieso latwo wchlonac, gdy nie ma prawie tluszczy lub wegli), to chetnie ja przytule :)
Natasha, przytulam mocno Ciebie za meza!:) Oby ten tydzien zlecial Ci szybko, to w trakcie ferii pewnie nie bedziesz miala duzo czasu na tesknote:)
A ja dzis do sklepu, potem rower.
Dzis na obiad: http://buildyourbody.pl/przepisy/dania-z-drobiem/w...
W ogole polecam stronke! W piatek zrobilam ciasto z kaszy jaglanej, do tego przelozylam je twarogiem z bananem i miodem. Moj ukochany jak uslyszal, ze zrobilam ciasto to przeczuwal, ze cos z nim nie tak :p Ale zjadl i mowil, ze bylo pyszne i nie czuc tej kaszy (ja jaglanej w ogole nie cierpie:P). Ciasto wychodzi bardzo ciezkie, ale niesamowicie syte.
Edytowany przez jablkocynamon 7 lutego 2016, 10:51
7 lutego 2016, 21:08
JabłkoCynamon, to, że nie liczę kalorii, nie znaczy że jem co popadnie Jak wspomniałam, czytam składy i etykiety, dokonuję świadomych wyborów i wybieram pełnowartościowe produkty, patrzę na ilość białek, cukrów, soli czy błędnika, ale nie przeliczam wszystkiego na kcal. W okresie kiedy namiętnie je liczyłam popadłam prawie w obłęd! Musiałam odmierzać wszystko co do grama, kasz czy makaronów razowych praktycznie nie jadałam, ponieważ były zbyt kaloryczne, nie potrafiłam już normalnie myśleć a moja głowa to był chodzący kalkulator i tabela kaloryczności, jakiś koszmar Teraz czuję ulgę, że się od tego uwolniłam. Ale każdy ma inny system i każdy wie co dla niego najlepsze
Natasha, bardzo dziękuję Jeśli będziesz czuła się samotnie, to zawsze możesz spędzić trochę czasu tutaj z nami
I wgl, chciałam Wam się pochwalić, wprawdzie dopiero jutro mija tydzień od wprowadzenia mojego planu "Nowa Ja", ale już dzisiaj weszłam na wagę, a tam.. -1,5kg Wiem, że to głównie woda, ale i tak pyszczek się cieszy
Ja dzisiaj na kolację zrobiłam szakszuke z tego przepisu: http://www.kwestiasmaku.com/dania_dla_dwojga/sniadania/jajka_w_pomidorach/przepis.html pycha! Generalnie kocham przepisy z tej strony
Naszła mnie też ochota na kurczaka w sosie słodko kwaśnym z ryżem, ale postanowiłam, że sama zrobię sos, a nie pójdę na łatwiznę i kupie w słoiczku Znalazłam jeden ciekawy przepis, ale wyszedł dość kwaśny No, ale troszkę pomajstrowałam i jakoś wyszedł Może nie identyczny jak te kupne, ale też nie najgorszy. Może jak się przegryzie to jutro będzie jeszcze lepszy
7 lutego 2016, 21:18
ButterflyInTheJar, z Twoim podejsciem to tak myslalam ;p gdybys nie kontrolowala w ogole niczego, to przeciez bys nie polecala ksiazki, ktora wprowadza pewne zasady, o ktorych mowilas, ze sie do nich stosujesz :p Gratulacje spadku wagi! :) Zazwyczaj tak jest, ze pierwsze efekty sa duze, ale to chyba motywujace... Z tym jadelkiem to zrobilas mi smaka, zrobie to na sniadanie w weekend dla dwojga ;p
U mnie dzien jak to w weekend, spedzony na rowerku, browarku, odwiedzinkach i gotowaniu zdrowego pokarmu! Spalone dzis na rowerze 650kcal ;p a rano pokrecilam hulahopem jeszcze... Kondycje mam zdecydowanie lepsza, wiatr wial jak szalony! A moj rower na jazdy pod gorki i z gorki sie nie nadaje (brak prawie tylniego hamulca, a przedni tylko lekko wyhamowywuje, bo nie dociaga do konca oraz niedzialajace przerzutki). Ale ma dwa kola, powietrze w ramie i jedzie! :)
7 lutego 2016, 21:28
hej dziewczynki, wpadam tylko zeby wam powiedziec ze zakonczylam moja diete redukcyjna :) na wadze 52,9 kg :) teraz czas na cwiczenia i zwiekszania kalorycznosci. Mialo byc 54, ale jako ze nadal jem w granicach 1200-1300 to dalej spada :). Z drugiej strony nie za bardzo moge od razu na 2000 przejsc bo sie boje ;) no a poza tym najadam sie teraz takim 1300...
Zyczcie mi powodzenia ! Bo utrzymanie wagi to taka sama praca jak chudniecie - trzeba sie pilnowac i nauczyc co mozna i w jakich ilosciach dozucic zeby nie przytyc...
7 lutego 2016, 21:37
Butterfly gratuluję spadku! Nawet jeżeli to woda to jednak spadek i droga w dobrym kierunku :)
JabłkoCynamon ja nie wiem jak Ty wyrabiasz z hulahopem. Ja dostaje nerwicy po jednym zakreceniu :/
Ja nie wiem co moje dzieci mają za film, ale jak mąż wyjeżdża to one dostają hopla. Starsza się focha o wszystko, a mały marudzi, wrzeszczy i po jednym dniu mam już dość :(
Do tego tak mnie dziś boli brzuch, że ledwo żyje. Nie wiem co to, jakiś skurcz potworny, czuje się jakby mnie ktoś skopał. Nie wiem czy to przypadkiem nie wina antybiotyku. Od dwóch nocy nie mogłam spać, miałam napady ciepła mieszane z potwornym zimnem. Dziś na szczęście zjadłam ostatnią tabletkę, mam nadzieję, że mi przejdzie. Jeszcze ze dwa dni na regenerację, a potem biorę się do ćwiczeń.