- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 lipca 2015, 19:21
Hej :)
Słuchajcie, w ciągu ostatniego roku zdążyłam najpierw schudnąć 26kg, a potem je z nawiązką przybrać. U mnie jedzenie było zajadaniem kłótni rodziców, braku akceptacji - standardowa śpiewka. Nie wgłębiając się w szczegóły potrzeba kontroli w końcu wygrała. Diagnoza - ciężka depresja. A sposobem na stres i kontrolę był ból, który sobie zadawałam. Pomagało, ale po wizycie u psycholog robić tego dalej nie mogłam. Znalazłam więc nowy sposób na odzyskanie tej ukochanej kontroli. Odchudzanie. Od razu bardzo rygorystyczne. A potem znowu diagnoza - zaburzenia odżywiania... Głównym motywatorem były słowa chłopaka - może byś schudła? I tak przez 21 dni nie zjadłam kompletnie nic. Tylko woda, ewentualnie herbata. Zeszłam do 48kg i wreszcie podobałam się sobie. Niestety dostałam nakaz jedzenia. Więc moja waga ustabilizowała się na 55kg. Jednak w klasie maturalnej powiedziałam sobie, że nie zawalę matury przez odchudzanie. No tak, tylko jakiś miesiąc temu waga pokazała 76kg. Teraz jest to 71-72kg. Jestem grubą anorektyczką z depresją. Cudnie. A teraz znowu zaczęłam dietę oczyszczającą (mój przyjaciel mówi na to Oświęcim), czyli nic nie jem. Albo nie potrafię zmusić się do jedzenia, albo rzucam się na nie. No i sobie tak żyję bez kontroli i z ogromnymi kompleksami. Wiem, że gdy nic nie zjem, to naprawdę będzie trwać około miesiąca, ale nie mogę się juz zmusić, nawet do małych porcji. Nie chce już umierać, ale jedzenie stało się wrogiem nr 1... Może ktoś zrozumiał moją wypowiedź i jest w stanie mi coś powiedzieć? Przepraszam za kłopot, Oliwka :)
20 lipca 2015, 19:24
Hmmm masz kobietko problem i uważam że powinnas udac się do specjalisty, np. psychologa.... bo sama sobie tylko możesz jeszcze bardziej zaszkodzić...jesli jest Ci źle pisz na priv... pozdrawiam
20 lipca 2015, 19:24
Smutne straciłaś kontrole nie nad jedzeniem ale nad całym życiem...wspolczuje i proponuje wizyte u psychiatry...
20 lipca 2015, 19:29
Wiecie, chodzę do psychiatry (ale z depresją, nie z zaburzeniami odzywiania), do psychologa też chodziłam (teraz wakacje, więc nie), cudne kobiety. Tylko moi rodzice nie uwierzą w zaburzenia odzywiania, a już na pewno nie u mnie. Tata uważa, że moja depresja to tylko wymysł i że chodzę do psychiatry wydawać pieniądze :)
Dziękuje Wam bardzo za wsparcie :)
20 lipca 2015, 19:34
Gdyby tak wysłać cię na rok na Syberię.... doceniłabyś rodziców, zrozumiałabyś że błędy które popełniasz i popełniałaś są tylko i wyłącznie twoją winą, a to jak żyjesz teraz jest efektem decyzji które podejmowałaś kiedyś, że to co robisz teraz wpłynie na to co będzie w przyszłości. Ale nikt cię nigdzie nie wyślę, a ja nie mam innego planu...
20 lipca 2015, 19:41
Nie masz pojęcia, jak wygląda sytuacja u mnie w domu, więc proszę Cię, nie mów takich rzeczy. Kocham ich ponad wszystko, cenię ich i szanuję, ale ich zachowanie ma bardzo negatywny wpływ i na mnie i na mojego brata. Nie mów, więc, że to była tylko moja decyzja, bo powiedz mi, które 6-letnie dziecko planuje, że w wieku 22lat będzie leżeć na cmentarzu koło chrzestnego? Tak samo z siebie chyba jednak mi nie przyszło. Dużo rzeczy to moja wina, ale po tych 2 latach terapii wiem, że sytuacja mojej rodziny odbiega od normalności w znacznym stopniu.
20 lipca 2015, 19:45
Gdyby tak wysłać cię na rok na Syberię.... doceniłabyś rodziców, zrozumiałabyś że błędy które popełniasz i popełniałaś są tylko i wyłącznie twoją winą, a to jak żyjesz teraz jest efektem decyzji które podejmowałaś kiedyś, że to co robisz teraz wpłynie na to co będzie w przyszłości. Ale nikt cię nigdzie nie wyślę, a ja nie mam innego planu...
Na prawdę potrafisz pocieszyć nie ma co
Oliwka, sama z tym problemem sobie nie poradzisz, mimo wakacji skorzystaj z pomocy psychologa i powiedz mu wszystko co ci leży na sercu. Ratuj się póki jest na to czas, młoda jesteś całe życie przed Tobą. Wierzę że Ci się uda! Powodzenia :)
20 lipca 2015, 19:47
zrozumialam, przeszlam przez to okropne pieklo any z samookaleczaniem sie, mi psycholog nie pomogl ale warto sprobowac. granica jest tak cienka ze Ty sama jej nie zauwazysz bedac w takim stanie, zanim stanie sie tragedia.
20 lipca 2015, 19:48
Nie masz pojęcia, jak wygląda sytuacja u mnie w domu, więc proszę Cię, nie mów takich rzeczy. Kocham ich ponad wszystko, cenię ich i szanuję, ale ich zachowanie ma bardzo negatywny wpływ i na mnie i na mojego brata. Nie mów, więc, że to była tylko moja decyzja, bo powiedz mi, które 6-letnie dziecko planuje, że w wieku 22lat będzie leżeć na cmentarzu koło chrzestnego? Tak samo z siebie chyba jednak mi nie przyszło. Dużo rzeczy to moja wina, ale po tych 2 latach terapii wiem, że sytuacja mojej rodziny odbiega od normalności w znacznym stopniu.
Też miałam trudne dzieciństwo, jak większości ludzkości, szczęśliwe rodziny które wg psychologii są bez skazy to mały odsetek. Pomyśl inaczej, czy morderstwo można usprawiedliwić trudnym dzieciństwem? Morderca i tak zostanie skazany. Ty też, tłumacząc swoje zachowanie problemami skazujesz się na nieszczęśliwe życie, jeśli będziesz dalej tak postępować może i ktoś pilotuje się nad tobą mówiąc słodkie słówka, ale to nie zmieni konsekwencji czynów które popełniasz.