Temat: Nie wiem już, co robić :)

Hej :)

Słuchajcie, w ciągu ostatniego roku zdążyłam najpierw schudnąć 26kg, a potem je z nawiązką przybrać. U mnie jedzenie było zajadaniem kłótni rodziców, braku akceptacji - standardowa śpiewka. Nie wgłębiając się w szczegóły potrzeba kontroli w końcu wygrała. Diagnoza - ciężka depresja. A sposobem na stres i kontrolę był ból, który sobie zadawałam. Pomagało, ale po wizycie u psycholog robić tego dalej nie mogłam. Znalazłam więc nowy sposób na odzyskanie tej ukochanej kontroli. Odchudzanie. Od razu bardzo rygorystyczne. A potem znowu diagnoza - zaburzenia odżywiania... Głównym motywatorem były słowa chłopaka - może byś schudła? I tak przez 21 dni nie zjadłam kompletnie nic. Tylko woda, ewentualnie herbata. Zeszłam do 48kg i wreszcie podobałam się sobie. Niestety dostałam nakaz jedzenia. Więc moja waga ustabilizowała się na 55kg. Jednak w klasie maturalnej powiedziałam sobie, że nie zawalę matury przez odchudzanie. No tak, tylko jakiś miesiąc temu waga pokazała 76kg. Teraz jest to 71-72kg. Jestem grubą anorektyczką z depresją. Cudnie. A teraz znowu zaczęłam dietę oczyszczającą (mój przyjaciel mówi na to Oświęcim), czyli nic nie jem. Albo nie potrafię zmusić się do jedzenia, albo rzucam się na nie. No i sobie tak żyję bez kontroli i z ogromnymi kompleksami. Wiem, że gdy nic nie zjem, to naprawdę będzie trwać około miesiąca, ale nie mogę się juz zmusić, nawet do małych porcji. Nie chce już umierać, ale jedzenie stało się wrogiem nr 1... Może ktoś zrozumiał moją wypowiedź i jest w stanie mi coś powiedzieć? Przepraszam za kłopot, Oliwka :)

Pasek wagi

Wydaje mi się, że troszkę za łatwo mnie jednak oceniłaś. To jest Twoje zdanie, ja go nie zmienię, ale nigdy w życiu nie powiesz mi, że prosilam się o depresję czy anoreksję. Nigdy. To jest kłamstwo, nigdy nie byłam jakimis pro ana czy innymi takimi tworami. Nigdy tego nie popierałam. Ja po prostu chciałam uwierzyć w siebie i podobać się innym. A to nie jest proszenie się o chorobę. :)

Pasek wagi

bubelll napisał(a):

Gdyby tak wysłać cię na rok na Syberię.... doceniłabyś rodziców, zrozumiałabyś że błędy które popełniasz i popełniałaś są tylko i wyłącznie twoją winą, a to jak żyjesz teraz jest efektem decyzji które podejmowałaś kiedyś, że to co robisz teraz wpłynie na to co będzie w przyszłości. Ale nikt cię nigdzie nie wyślę, a ja nie mam innego planu...

Coś mi się wydaje, że nie masz pojęcia o zaburzeniach odżywiania. To nie jest kwestia decyzji. Nikt nie budzi się pewnego dnia z myślą "hej, od dziś będę mieć zaburzenia, to super pomysł!".

A Tobie, autorko, sama nie wiem co poradzić. Psycholog zdecydowanie byłby wskazany, jednak to Ty sama przede wszystkim musisz chcieć to zmienić. Ale naprawę bardzo mocno chcieć i być przygotowana na to, że łatwo nie będzie. I żeby pozbyć się zaburzeń na jakiś czas niestety też potrzebna może być rezygnacja z ochudzania - bo tak to w kółko będziesz tylko o tym myśleć, że musi być mniej, że musisz coś tam, że to wolno zjeść, a tamtego nie, że w takich ilościach a nie innych. Zaakceptuj siebie teraz taką jaką jesteś i naucz się od nowa jeść normalnie - jak przeciętny zdrowy człowiek, który nie odchudza się przez całe życie i który trzyma wagę w normie, i który nie musi się na tym specjalnie koncentrować.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.