Temat: walka z ciągłym jedzeniem ŻARCIEM --- START ....

witam, jak w topicu... zaczynam walkę z wiecznym jedzeniem..... jem ... żre .... pije słodkie non stop... od dziś zaczynam walkę... popłynęłam z jedzeniem nie będę ukrywać bo od 17 do 20 zjadłam: zupę pomidorową oczywiście z makaronem ... zaraz po niej 3 parowce.... chwile później dwa duże kawałki czekolady... potem banan... parę pistacji... papaya i ćwiartka arbuza.... a na deser plaster żółtego sera :( jak to czytam to sama nie wierzę co ja tu piszę :( ale tak właśnie było... to wszystko zjadłam pomiędzy godz 17.  a 20 ;( koszmar ;( ale w związku z tym że zaczynam to zakichaną walkę i szukam motywacji pojeździłam 30 min na stacjonarnym... 20 min hula-hop.... 30 brzuszków i 20 sek deski :) poza tym cały dzień staram się pić wodę i chyba mam bilans na jakieś 1,7l.... więc jak na mnie to całkiem całkiem... dopije te 300ml za nim pójdę spać i będzie 2l.... od jutra postaram się nie podjadać i po obiedzie odpuścić też żarcie bo ten czas jest dla mnie najgorszy... 

Generalnie ważę 79kg a mam raptem 164 cm :( więc koszmar... jestem już po magicznej 30tce więc i metabolizm nie ten ale nigdy nie byłam szczupła więc nic nowego :( tym razem muszę coś z tym zrobić ostatecznie bo popadam w depresję przez to jak wyglądam ;( 

potrzebuje waszego wsparcia i obiecuje że będę się starać i meldować :) 

ps: jutro pewnie będę mieć zakwasy :)

Pasek wagi

wieczorny apetyt to dla mnie najgorsze co może być. Nawet jeśli w ciągu dnia uda mi się wytrwać i nie podjafac, to wieczorem nachodzi taka chęć na jedzenie że szkoda gadać! Zobaczymy czy nam aie uda w końcu to opanować :]

anonima musimy mieć zajęcie wieczorem żeby nie jeść ;) może wreszcie będzie ciepło to będzie się mniej człowiek kisił w domu... 

Pasek wagi

Może policz ile tak naprawdę zjadłaś kalorii, bo kawałek czekolady, plaster sera i banan to nie jest koniec świata. Ale rozumiem, że przez resztę dnia się głodzisz? 

ja mam na odwrót, rano jestem glodna, wieczorem moge nie jesc nic

rano to jeszcze pół biedy, bo jakoś to spalisz, przynajmniej część, a wieczorem nie

Wikjaw, no niestety masz rację, większość tego obzarstwa bierze się ze zwykłej nudy...

Staraj się jeść jak najwięcej do południa, a nie będziesz taka głodna wieczorem. Spalisz to do wieczora. Pomyśl, w jakich sytuacjach bierzesz jedzenie do buzi. Nie tylko ze względu na głód. I staraj się walczyć z tymi napadami.

Według mnie to błędne koło - problem postawiony na głowie "jedzenie jest złe,  jest wrogiem, ruch,  wysiłek fizyczny jest karą". W ten sposób do niczego nie dojdziesz. 

Musisz być łagodniejsza, bardziej wyrozumiała dla swojego ciała,  żeby zaczęło z Tobą współpracować.  Inaczej będziesz się miotać między kompulsami, a karaniem się za nie.

Spróbuj się przestawić. Wystarczy kilka dni z rzędu "przegłodzić się" wieczorem. Pisząc przegłodzić mam na myśli lekką kolację a nie nic (ja jem jogurt ale to pewnie jest zbrodnia dla większości witalijek). Chodzi o to, że jak najesz się na wieczór to rano wciąż nie jesteś głodna, skubiesz coś tam, a prawdziwy głód dopada pod wieczór, bo w sumie cały dzień nic konkretnego nie jadłaś. Raz zaśniesz z burczącym brzuchem to nic Ci się nie stanie, a rano zjesz porządne śniadanie, mniejszy obiad i znów małą kolację ( w międzyczasie zależnie od Twojego rozkładu dnia drugie śniadanie i podwieczorek). Mi takie coś pomogło mimo, że wciąż na wieczór mam smaki na coś to już umiem się opanować. Obiecuję sobie, że np to co miałam ochotę zjeść wieczorem zjem na śniadanie. 

Jak masz czas na śniadania... Ja mam czas dopiero wieczorem. Więc jem dość spore kolacje, ale spore ilościowo, bo jakościowo, to głównie warzywa. Idę spać z napchanym brzuszkiem, ale rano budzę się z płaskim. Więc znowu nie dramatyzujmy. Ja bym nie potrafiła spać, kiedy męczyłby mnie głód. Budziłabym się w nocy i męczyła się.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.