- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 kwietnia 2015, 13:34
Redukcja, motywacja, stabilizacja i ... ploteczki.
Zapraszamy wszystkich chętnych. Start: TERAZ.
Pierwsze zestawienie : 12.IV.2015
Wiosna - zimowego lenia wyganiamy i kilogramy zrzucamy
Lato - grilujemy z głową z redukcją kilogramową
Jesień - liście spadają, kilogramy uszczuplają
Zima - my się zimy nie boimy, kilogramy pogonimy
P.S. marcelka55 - dzięki za hasła
Edytowany przez jerzokb 1 kwietnia 2015, 13:38
11 marca 2016, 20:59
Bogusia moje kolano odpukać jakoś ucichło. Czasami (i nie wiem od czego to zależy) zaboli, ale tyle miesięcy mnie bolało, że chyba się przyzwyczaiłam, bo nawet nie wiem kiedy przechodzi. W zeszłym tygodniu chyba ze dwa razy weszłam na orbiego na 10 km i nie bolało. Dziś to nawet myślałam o przysiadach. Kurde o czym ja nie myślałam... Muszę coś zrobić i to nie z wagą a ciałem! A puki co siedzę i szukam filmu:) Piwo z sokiem też już jest. Muszę się odstresować. Wiecie co ja dziś przeżyłam???? Syneczek włożył baterie do buzi, tą ciut chudszą od paluszka i zaczął się krztusić. Jeszcze w pół godziny po tym nie mogłam mu pampersa zmienić tak mną trzęsło. Jeszcze trzymam go do góry nogami i widzę, że oddycha normalnie, a baterii nie ma. Połknął????!!!!!!!!! Jakoś wypadła na sofę, a ja ogarniałam wzrokiem dywan.
Kateszka powodzenia z opiekunką. Trzymam kciuki żebyś znalazła kogoś fajnego.
I nie pamiętam co kto pisał....
Babeczki mi się przypomniały. Chyba można do takich zapakować jakiekolwiek sałatki majonezowe. To tak na zimno. A na ciepło, to jadłam tylko z pieczarkami. Podsmażane pieczarki z cebulką, ser żółty i zapieczone.
Zmęczona jestem tym tygodniem i pierwszy raz nie zabrałam się za sprzątanie w piątek. Choroba syneczka wykończyła mnie totalnie. Bawi się już normalnie, ale nadal marudzi i nie chce jeść. Kaszle jeszcze mocno. A jak kaszle, to się zawsze tuli i dziś przy jednym z ataków zwymiotował na mnie:( Jutro od samego rana ogarnianie domu i muszę sobie narąbać trochę drzewa i naznosić do garażu, bo chcę powoli rezygnować z centralnego. Zaczęło się dodatkowe zajęcie....
Paskudne te wirusy teraz. Mojej J. nic nie przeszło.
12 marca 2016, 09:40
Ebek, to ciekawie miałaś, super, że wszystko się dobrze skończyło...
Ja w robocie, pogadałyśmy sobie rano, dziewczyny jadły ciasto, ja piłam kawkę,... co do wagi to zaskoczyła mnie, wczoraj jadłam mało, miałam trochę stresów, a dziś na wadze 74,4... czyli bez zmian... ... no dobrze, że nie rośnie ale po tych maratonach, dietkowaniu mogłoby coś drgnąć, marzy mi się 73,9 na przyszłą sobotę...
Weekend siłą rzeczy w domu co mnie bardzo cieszy, chcę troszkę pomieszkać wreszcie w domku... pogoda do bani, leje, siąpi ale na dyżyur w pracy wymarzona, przynajmniej człowiekowi nie żal..
mimo wszystko miłego dnia piszcie uwielbiam was poczytać
Edytowany przez luise 12 marca 2016, 10:54
12 marca 2016, 11:46
Ebek- straszne! To są sytuację, których nikomu nie życzę!. Dobrze, że wiedziałaś co robić.
I dzień dobry Nie wiem kiedy ja doczytam co tam napisałyście bo coś doba mi się ostatnio skurczyła...
*
Dobrej soboty i zdrówka dla wszystkich, bo widzę, że kiepska pogoda i coraz więcej się nas "rozkłada" przez te wirusy
12 marca 2016, 12:54
Ankieta na 12.03.2016
Waga aktualna: 69,7 kg
Waga startowa: 70,4
Waga poprzednia: 69,7
Zmiana od poprzedniego pomiaru: 0
Zadowolenie (-10 do +10): +8
Komentarz: zważywszy na to, że w tygodniu była 7 z przodu to jestem zadowolona!
12 marca 2016, 12:56
Ebek, miałam podobną sytuację z moim Kubą, jak miał może 2 miechy, ale wydawałomi się wtedy,że to starsze wepchneło młodszemu do buzi śrubkę
12 marca 2016, 13:01
Dzień dobry! Doczytałam!
Matko, Ebek, jakie straszne przeżycie!! Nie zazdroszczę, pewnie się strachu najadłaś! Ja zawsze panikowałam jak się Kuba krztusił jedzeniem, a często mu się to zdarzało w 7-8 m-cu... strasznie!
Oj biedny Mati, mam nadzieję, że szybko mu przejdzie, że antybiotyk zadziała... no panoszą się te wirusiska strasznie!
12 marca 2016, 18:42
Waga aktualna: 96,2 kg
Zmiana od poprzedniego pomiaru: -1,3 kg WOW !!!!!
Komentarz: generalnie w diecie więcej białka - serek wiejski i jogurt. Dietą się inspiruję niż trzymam. Mam jabłka, to nie kupuję jagód - zjadam jogurt z jabłkami. (dziecko dostało w szkole 2 skrzynki jabłek z sandomierskich sadów - PYSZNE - ale trzeba je przejeść). Czekam na dalsze efekty. W tym tygodniu rezultat przekroczył moje najśmielsze oczekiwania :-)
12 marca 2016, 22:47
Jerzokb gratuluje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dopiero teraz udało mi się zaglądnąć. Mam odciski, bo pracowałam dzisiaj jako drwal. Drzew nie ścinałam, ale coś podobnego:)
Teraz trochę odpoczęłam, bo robiłam pracę wielkanocną dla siostrzenicy. Podsumowując: znów brakło czasu na jakiekolwiek ćwiczenia. Wagi nie podaję i nie podam aż do odwołania. A odwołanie będzie wtedy, gdy zacznę coś robić żeby ta waga spadała.
13 marca 2016, 12:46
witam niedzielnie, wreszcie wyszło słonko... Mati czuje się już lepiej, ja dziś spałam do 10-tej, pies był wczoraj przed 23-cią więc rano nawet mnie nie budził...
Jerzkob wow - super ! Ebek - szalałaś z siekierą ? I like it !
wczoraj byli moi znajomi znajomi kolega zawiesił mi nowy kinkiet w łazience, zrobiłam babeczki z pieczarkami z cebulką+ser zapiekane, do tego 4 rodzaje pasty 1. z szynką i serem, nadziałam 5 babeczek, resztę past podałam w miseczkach i do tego pokrojony rogal bo wszystko w babeczkach byłoby za syte 2. almette z pieprzem+jogurt naturalny i pokrojone oliwki 3. mozarella w drobną kosteczkę z rzodkiewką, szczypiorkiem i jogurtem 4. papryka,seler naciowy, rukola, sałata, avocado, wszystko drobno posiekane moim nowym nożem szefa kuchni (świetny) doprawione odrobiną oliwy i chili, zrobiłam jeszcze jajka w majonezie własnej roboty... efekt przerósł moje oczekiwania było po prostu pysznie ...
Dziś robię rosołek i głównie będę odpoczywała choć wyszło piękne słonko i powiem szczerze przydałby się dłuuuuuuuuugi spacer...
13 marca 2016, 20:14
Ja właśnie wróciłam z spaceru. Nie był długi, bo tylko 4 km i w ciemności już niestety. Ale dobre i to, pierwsze koty za płoty i coś zaczynam się ruszać. Zaczynam też od dzisiaj plank. Sama, bez wyzwania:) W dzień nie udało się wyjść, bo od rana prasowanie. Nie wiem ile prań, ale naliczyłam ponad 20 swoich gatek!!!!!!! Nie prasuję majtek, ale składałam ze sterty ubrań do prasowania, to przeliczyłam. Później robiłam sobie stroik wielkanocny, sprzątałam, pomagałam J. ogarnąć temat na konkurs. Masakra ile dat i nazwisk, po co to komu.... I w końcu o 19 udało się wyjść, kosztem tego wychodnego dopiero teraz zabieram się za gotowanie zupy na jutro. I gdzie moja wolna niedziela? Gdzie spacer, a później herbatka i książka??? Ewentualnie jakiś film? Może w następną niedzielę? Chociaż to będzie ostatnia przed świętami i pewnie będę coś robić w kierunku ukrytych porządków.