- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 stycznia 2015, 13:22
Zapisy zamknięte
Zdrowa Rywalizacja Punktowa część XXXI
Czas trwania: 5 tygodnie
12.01 (poniedziałek) - 15.02 (niedziela)
Zapraszam wszystkich serdecznie do 31 części naszej wesołej rywalizacji! Na czym polega akcja? Na wspólnej walce z kilogramami! Jeżeli chcesz pozbyć się nadprogramowych kilogramów i prowadzić zdrowy tryb życia to miejsce jest dla Ciebie. Co z tego masz? Uczestnicy poprzednich edycji ZRP mogą potwierdzić, że dzięki tej niewinnej rywalizacji zyskasz motywację, wsparcie w grupie, miejsce do wygadania się na każdy temat i oczywiście nowych znajomych. Wszyscy dążymy do tego samego: zbudowania w sobie zdrowych nawyków żywieniowych łącząc je z ćwiczeniami!
Zasady:
1) Zapisy do Zdrowej Rywalizacji Punktowej cz. 31 zbieram do wyczerpania 30 miejsc lub do poniedziałku 12.01 do północy. Pierwszeństwo mają osoby z poprzednich edycji.
2) Akcja trwa do 11 stycznia. Potem kolejna część...
3) Każdego dnia zdobywamy punkty za dane kategorie opisane poniżej. Należy wpisać je do tabelki, po czym w każdy poniedziałek tworzony będzie ranking - zarówno ogólny jak i tygodniowy - według zdobytych punktów.
4) Zgłaszamy się do akcji poprzez wklejenie poniższej tabelki. Wklejona tabelka = chęć uczestnictwa.Przy dopisywaniu punktów czy w kolejnych tygodniach EDYTUJEMY post z naszą tabelką, nie dodajemy nowych - wszystko po to, by było przejrzyście i łatwo dla mnie znaleźć Wasze tabelki.
5) Pogaduchy zostawiamy na później - kiedy nasza grupa będzie pełna i gotowa do ruszenia zacznie się pisanie o wszystkim i o niczym. Do tego czasu proszę o wklejanie tylko tabelek, bez zbędnego zaśmiecania. Czyt. wyżej.
6) Osoby na rygorystycznych dietach nie zostaną przyjęte do grupy (głodówki, diety poniżej 1000 kcal). To samo tyczy się osób dążących do wagi poniżej normy.
7) Bardzo proszę o zapisywanie się tylko osób zdecydowanych, które nie wykruszą się po kilku dniach i są pewne, że wytrwają do końca.
8) Gramy fair. Jeśli chcecie kogoś oszukać - to tylko siebie. Wpisujemy więc punkty zgodnie z prawdą.
Zgłoszenie do akcji:
Twoje zgłoszenie = wklejenie tabelki. Nie musicie pisać postów z prośbami o dodanie. Jak tylko dodasz swoją tabelkę automatycznie jesteś zapisana/y do naszej rywalizacji. Jeżeli masz problemy ze skopiowaniem i wklejeniem tabelki polecam zmianę przeglądarki na Mozillę Firefox. Na niej wszystko powinno działać prawidłowo! Z tego co wiem, w Chromie czy Explorerze są problemy, więc Firefox jest raczej niezbędny ;) Wszelkie problemy proszę zgłaszać do mnie w wiadomości lub pisać w 30 części ZRP.
Co należy podać przy zgłoszeniu?
1) Wagę początkową (z jaką dołączamy do akcji)
2) Wzrost w centymetrach
3) Cel do osiągnięcia na 15 lutego – pod koniec edycji napiszcie proszę ile łącznie schudłyście, to mi bardzo ułatwi sprawę w liczeniu
4) Centymetry:
| Początek | Koniec |
Klatka piersiowa |
|
|
Talia (najwęższe miejsce) |
|
|
Brzuch (oponka) |
|
|
Biodra |
|
|
Udo |
|
|
Łydka |
|
|
SUMA (po edycji):
(proszę uważnie kopiować tabelki, tę powyżej i tę poniżej, żeby były całe i pamiętajcie o sumowaniu punktów, ułatwia mi to pracę przy podsumowaniach) WKLEJCIE W JEDNYM POŚCIE, MNIE SIĘ NIE UDAŁO ZE WZGLĘDU NA ZBYT DŁUGI TEKST!!!
Edytowany przez elsidka 13 stycznia 2015, 08:13
20 stycznia 2015, 11:56
mogę Wam zdradzić sekret odchudzania bo jest tylko jeden- trzeba chcieć schudnąć! ale tak naprawdę, najbardziej na świecie, musisz tego chcieć bardziej niż czegokolwiek innego, to musi być ważniejsze niż chwilowe słabości, niż niezdrowa kolacja z rodziną, piwo ze znajomymi, niż nieplanowane wypady na pączki, musisz wtedy być bardzo silna. Odchudzanie musi być ważniejsze od chęci podjadania, czy zjedzenia po dziecku, czy wrzucenia w siebie ostatniej łyżki czegoś tam bo trzeba umyć garnek, mówisz stop i jeżeli się tego trzymasz w 1000% to na pewno schudniesz. Zaczynasz ćwiczyć i robisz to całą sobą odpuszczając tylko przy grypie i biegunce, idąc ćwiczyć bez względu na dzień i humor, na przyjazd wujka, rodzinną kolację, dzień babci czy najgorsze co może być lenistwo. Ale ciężko tak zrobić żeby było najważniejsze jak ma się pracę, dzieci i inne obowiązki, najłatwiej było na bezrobociu, super organizacja i diety i ćwiczeń i kg leciały aż miło
20 stycznia 2015, 13:18
elsidka święte słowa, choć bardzo trudno to osiągnąć. Ja miałam okazję być na bezrobociu tylko miesiąc (i to niecały) i zauważyłam, że bardzo źle to na mnie działało. Nic mi się nie chciało robić, nie chciało mi się zadu z wyra podnieść, ani nic. Mi jest łatwiej się zorganizować jak pracuję.
W tym tygodniu powoli udaje mi się wrócić na dobre tory. Dzisiaj też wcześnie wstałam, poćwiczyłam od rana z KFO, ładnie trzymam dietę. Po pracy idę do fryzjera. Jak zwykle nie mam na siebie pomysłu i się boję eksperymentów z włosami :)
20 stycznia 2015, 15:09
To ja jestem chyba jakaś dziwna :D Siedzę w domu na bezrobociu, nigdy nie miałam tak, że odchudzanie jest najważniejsze, ważniejsze od wypadu z koleżankami, od kolacji z rodziną itp. Ale ja zawsze uważałam, że jestem inna. Chyba na każdego co innego działa.
20 stycznia 2015, 15:14
Plumi bo właśnie chodzi o to, żeby przy takich małych okazjach sobie nie odpuszczać, żeby wychodzić ale np nie jeść niezdrowych rzeczy, nie pić alkoholu, siąść z rodziną i zjeść połowę tego co zawsze. Bo jak się zacznie myśleć: "a dzisiaj niedzielny obiadek to mogę sobie pozwolić" to nigdy się nie osiągnie sukcesu. Tą dietę trzeba zawsze gdzieś mieć w podświadomości i musi być dla nas ważna. Bo jak tak naprawdę nie chcesz i wszystko inne jest ważniejsze to nie schudniesz.
20 stycznia 2015, 15:29
Oczywiście, że tak, ale wiadomo że od czasu do czasu można sobie pozwolić i zaszaleć. Mnie najbardziej śmieszą osoby, które gdy są na diecie to nie zjedzą np. kawałka tortu, bo "się odchudzam". A przecież nikt nie przytył od jednego kawałka tortu, by przytyć trzeba zjeść dużo za dużo. Ja podchodzę do odchudzania z rozsądkiem i to wielkim.
20 stycznia 2015, 15:37
dziewczyny jestem u fryzjera. Jak ja tego nie lubię! !! Bo trzeba siedzieć i się widzi siebie w tym lustrze w bardzo niekorzystnym wydaniu. Wszystkie wałki grube uda igoryle łapy widac
20 stycznia 2015, 15:38
tylko zwykle osoby, które mają problemy z nadwagą nie są w stanie zaszaleć jednorazowo i szaleją coraz częściej i częściej a z diety nici. Potem się dziwią dlaczego nie działa. Ja wolę nie zjeść tortu bo wiem że na jednym kawałku się nie skończy bo mogę zjeść cały tort i będę chciała jeszcze. Zastanówmy się ile osób jest w stanie skończyć na jednym kawałku, gdybyśmy podchodzili do jedzenia z rozsądkiem cały czas to nie mielibyśmy nadwagi. Dlatego osoby, które się odchudzają nie powinny sobie "pozwalać" czy "szaleć" wtedy efekty na pewno będę szybciej widoczne.
20 stycznia 2015, 17:05
Elsidka, ja też nie mogę się z tobą do końca zgodzić, jeśli ktoś nie potrafi się powstrzymać to może i lepiej, żeby nie jadł nawet kawałka, ale takim nastawieniem to można zabić wszystkich znajomych i rodzinę. Ja potrafię się czasem powstrzymać, ale zazwyczaj wybieram mniejsze zło - w maku małe lody bez polewy (150kcal) zamiast wielgachnego hamburgera, kawałek tortu, ale tylko jeden, rezygnując z soków na rzecz wody. Przez jakiś czas oczywiście wytrzymałabym zupełnie bez niczego niezdrowego, ale potem jak znam siebie, przy zjedzeniu choćby odrobiny słodkiego wpadłabym w tryb "nie mogę przestać" i możliwe, że nawet kilka dni pożerałabym wszystko jak szalona.
Ale każdy jest inny, może dla ciebie rzeczywiście lepiej zupełnie zrezygnować :)
20 stycznia 2015, 17:24
Ja wolę metodę poprzestania na małym smakołyku. Oczywiście musiałam się tej metody nauczyć, i to mi zajęło sporo czasu. Kiedyś zjadałam całą tabliczkę czekolady od razu, teraz potrafię zjeść dosłownie 2 kostki a resztę schować. I podobnie jak aniula19.12 wybieram metodę mniejsze zło i chodzę ze znajomymi do maka, na piwo (a raczej na herbatę w moim wydaniu, bo piwa za bardzo nie lubię). Ale fakt potrafię poprzestać na małym, a nie płynąć i płynąć :D Choć jeszcze raz podkreślam, że musiałam się tego nauczyć. ALE! Wydaje mi się, że to jest konieczne nauczyć się tego, bo co będzie po okresie diety? Już nigdy nie zjesz kawałka tortu, bo nie potrafisz poprzestać na jednym? Żeby nie było, że się wymądrzam czy coś. Ja od zawsze jestem słodyczoholikiem. Za jednym posiedzeniem potrafię zjeść całą czekoladę Milkę 300 g, całą tubkę mleka skondensowanego 150 g, a to jeszcze zagryźć wielką paczką chipsów Lays i uwaga - nie zemdli mnie, a nawet będę miała mało! Także to wszystko siedzi w głowie.
20 stycznia 2015, 18:35
Wiesz Plumi, dla osób, które schudły tak dużo jak elsidka czy nawet ja, kiedy ważyłam swoje 66kg to właściwie nie ma czegoś takiego jak koniec diety, bo szybko kilogramy wracają (jestem tego przykładem, 5kg przytyłam nawet się jakoś o to nie starając, po prostu przestałam się tak dokładnie pilnować i przede wszystkim ćwiczyć tyle ile wcześniej). Ale masz też rację, że do końca życia nie będziemy na takiej diecie na jakiej jesteśmy teraz, kiedyś ten kawałek zjemy bez wyrzutów :) Więc potem nie typowa dieta, ale sporo nawyków z niej trzeba i tak zachować i nazwać to zdrowym odżywianiem :D