25 grudnia 2010, 11:12
1 stycznia, kto uderza ze mną? :D
- Dołączył: 2010-03-04
- Miasto: Biała
- Liczba postów: 7638
27 września 2011, 10:19
Hanejowa z zazdrości ciężko się leczyć bo to już taka jego cecha charakteru, nie mniej jednak nie może cię w kółko karać za twój błąd tym bardziej, ze wybaczył. Taka zazdrość może faktycznie zabić najlepszy związek i zatruć życie drugiemu człowiekowi. Pocieszające jest to, że się stara.
Kasmi ja po 3 latach budowy byłam już niezłym specjalistom w tej dziedzinie, a dział budowlany w Castoramie miałam opanowany do perfekcji. Ale drugi raz chyba bym się nie zdecydowała. Jeżeli macie taką możliwość to zatrudnijcie kierownika budowy i niech się twój M z nim umawia co tydzień, czy co dwa i wszystko uzgadnia, a ty pojedz na działkę i posadź drzewka ozdobne. Ja takie drzewka posadziłam zaraz jak rozpoczęliśmy budowe, mój stukał się w czoło, ale ja i tak sporo tego posadziłam, póżniej trzeba było część poprzesadzać, ale już było co bo niektóre z nich miały po 2m i więcej i prawie żadne się nie zmarnowało.
- Dołączył: 2007-11-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 17175
27 września 2011, 10:29
yyyy no wstyd się przyznac ale..... moja znajomość z kolegą z klasy przerodziła się w internetowy romansik..... spotkałam się z nim na kawie... jako z kolegą-o naiwności moja- a on na odchodne mnie pocałował- tak tak wiem dziwne ale on mnie pocałował wbrew mej woli... ale nie walnęłam go w twarz ani nie zareagowałam wsiadłam do auta i pojechałam.... dalej z nim pisałam.... i wszystko odkrył mój mąż i tak od roku mnie tym dręczy/szantażuje czy jak kto woli to nazwać.... wiem że za błędy się płaci no ale ile można?? i jak długo??
sama przed soba się tłumaczę cały czas.... wymyślam sobie usprawiedliwienia itd itp no ale wtedy nie myślałam że robię coś aż tak krzywdzącego i destrukcyjnego.... zwłaszcza że on też ma żonę.... w sumie to nawet nie wiem jak to się zaczęło..... ale imponowało mi trochę że "działam" na kogoś innego niż mój m... zwłaszcza że ja z moim mężem jestem od 14-go roku życia i miałam tylko jego jednego.....
- Dołączył: 2011-05-05
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 20543
27 września 2011, 10:47
hanejowa - szczerze? wydaje mi się, że sporo dziewczyn miało podobne "wirtualne romanse" z dawnymi lub też obecnymi znajomymi. Kwestia na ile się to rozwija ;) Chyba każda z nas lubi być adorowana i widzieć zainteresowanie w oczach innych mężczyzn. Nie ma w tym nic złego, dopóki właśnie trzymamy się granic. Tylko ta granica jest właśnie bardzo cienka i łatwo ją przekroczyć. Wiadomo, że twój mąż się zdenerwował wiedząc, że pocałował Cię inny facet, też byś była na niego zła w odwrotnej sytuacji. Pozostaje pytanie, jak bardzo pikantna była ta koresponendcja między tobą a znajomym :)
Wydaje mi się, że lepiej by było, gdybyś zerwała całkiem kontakt z tym znajomym, żeby mąż już nie miał poczucia zagrożenia.
A poza tym niech wie, że ma atrakcyjną żonę i musi zabiegać o jej względy :)
- Dołączył: 2007-11-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 17175
27 września 2011, 10:59
no ja od razu zerwałam tą znajomość..... nie mamy żadnego kontaktu.... chociaż on próbował to poblokowałam go wszędzie gdzie się dało....
rozmowy były bardzo pikantne ale to były tylko rozmowy.... mam już dosyć tego wszystkiego bo on jest teraz zadrosny o wszystkich i o wszystko.... zawsze był zaborczy ale teraz to już są przegięcia.... zwłaszcza że kontroluje mnie wszędzie.... zapewne to teraz też przeczyta... ale po woli już nie mam siły....kocham go i zawsze kochałam tylko jego....a to.... było cos tak naprawdę nierealnego.... no oprócz tego pocałunku ale ja się do niego niepchałam.....
zresztą faceci to świnie.... mam kolegę... miałam znaczy się... którego poznałam w parcy- luxna znajomośc.... uprzejme smsy z życzeniami na święta i od czasu do czasu pytanie typu co u ciebie... nie widzieliśmy się już dobre 2 lata.... a on do mnie ostatnio że mu się śniłam... wiadomo w jakiej sceneri itd itp.... czy faceci naprawdę myślę że my tylko o jednym i tylko do jednego się nadajemy?? czy z nami nie można rzomawiać normalnie tylko o seksie?? z dwuznacznymi propozycjami?? czy może ja mam w sobie jakąś ukrytą dziwkę która wszystkich kusi dookoła.... przez to wszystko zaczynam wierzyć że ze mną jest coś nie tak i tak naprawdę jestem gówno warta
- Dołączył: 2007-11-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 17175
27 września 2011, 11:00
sory że tak wam truje ale gdzieś w końcu musze się wygadać.....
- Dołączył: 2011-05-05
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 20543
27 września 2011, 11:09
Ja swojemu narzeczonemu, nawet takich powodów nie dałam, a i tak stara się sprawdzać każdy mój ruch, sms, e-mail.
Sam nie otworzy mojego konta, ale stara się zaglądać przez ramię, każdy sms przy nim to od razu "kto pisze? ale co ON chce od Ciebie?" Kiedyś poszłam z kolegą z pracy na piwo i mu o tym powiedziałam (bo to przecież tylko piwo z kolegą po pracy), to poziom afery był taki, że miałam ochotę go kopnąć w d... żeby się ocknął i zobaczył jak irracjonalnie się zachowuje.
Od tamtej pory już mu nie mówię, gdzie i z kim wychodzę i jest mi generalnie z tym nienajlepiej, bo mimo że mam świadomość, że nie robię niczego złego, to "muszę" mu kłamać, żeby nie doprowadzać do kłótni "bo jemu się nie podoba jak sama wychodzę".
Taka zazdrość jest chora i opiera się na braku zaufania (mój twardo twierdzi, że mi ufa, ale nie ufa moim kolegom - dla mnie na jedno wychodzi). Sytuacja jest męcząca i ciężka do rozwiązania. Jak znajdziesz sposób to daj mi znać ;)
- Dołączył: 2007-11-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 17175
27 września 2011, 11:26
no m dzisiaj sam powiedział że myslał juz nad tym by iśc do jakiegoś lekarza z tym.... tylko nie wiem czy na gadaniu i mysleniu sie nie skończy....
- Dołączył: 2010-02-05
- Miasto: Koszalin
- Liczba postów: 13764
27 września 2011, 11:58
Byłam z takim człowiekiem przez 9 lat. Tylko, że ja się temu poddałam i dałam się usadzić na dupie w domu. Nigdzie nie mogłam wychodzić, nie miałam żadnych znajomych ani przyjaciół.
Na szczęście poznałam mojego obecnego męża i mamy do siebie bezgraniczne zaufanie. Może to i źle, ale daje poczucie ogromnego bezpieczeństwa.
- Dołączył: 2006-10-29
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 10982
27 września 2011, 12:17
Hej dziewczyny!
To ja Wam opowiem z drugiej strony, bo to ja byłam w takiej sytuacji jak mąż Hanejowej...wybaczyłam, bo to też nie było nic "poważnego", ale kurczę to jednak zostaje w człowieku i jak tylko coś jest nie tak to te uczucia wracają i wcale nie jest łatwo się z tego wyswobodzić, zwłaszcza jesli z facetami z przeszłości nie ma się najlepszych doświadczeń. Ale mój Narzeczony na szczęście jest bardzo cierpliwy i krok po kroku udało mu się odbudować moje zaufanie. Wydaję mi się, że w takich przypadkach ciężka praca musi być niestety po obu stronach...