25 grudnia 2010, 11:12
1 stycznia, kto uderza ze mną? :D
- Dołączył: 2007-11-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 17175
13 stycznia 2011, 14:20
no bez żelatyny to się chyba nie zetnie..... nie wiem czy jest jakiś zamiennik....
to może zrób ten pierwszy przepis chyba że jajek też nie jesz......
długo już jesteś wegetarianką?? ja byłam jakieś 6 lat..... ale zrezygnowałam pod presją teściów.......... miałam z teściową zwłaszcza ciężkie życie a moje nie jedzenie jeszcze to potęgowało więc w końcu się poddałam... zaczęłam od ryb no ale i to był dla nich problem przy rodzinnych obiadkach i od 2 lat jem drób.... ale zero czerwonego mięsa.....
- Dołączył: 2010-04-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 18652
13 stycznia 2011, 14:26
Jajka jem, a wegetarianką jestem od 7lat, na początku były problemy. Dziadkowie psioczyli, mama była tolerancyjna, a teraz dziadkowie się chwalą, że maja taką egzotykę w rodzinie. Chociaż dziadek nadal mówi, że coś jest "żarciem dla królików" i że będę wydalać królicze bobki. Na niego trzeba brać poprawkę.
Wiem, że pektyna zagęszcza też, ale nie wiem czy można ją dostać ot tak do kupienia.
- Dołączył: 2007-11-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 17175
13 stycznia 2011, 14:32
poczytałam w necie bo kiedyś słyszałam o żelatynie roślinnej.... agar....
znalazłam na allegro
http://allegro.pl/agar-agar-zelatyna-roslinna-50g-i1410832695.html
- Dołączył: 2010-02-05
- Miasto: Koszalin
- Liczba postów: 13764
13 stycznia 2011, 16:01
No ta ja swoje zdjęcia ze studniówki tym bardziej powinnam wyrzucić.
Ważyłam wtedy 48 kg.
- Dołączył: 2007-11-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 17175
13 stycznia 2011, 16:06
ewakatarzyna jakbym ważyła wtedy 48kg to bym na te zdjęcia patrzyła jak dodatkowy motywator.....
właśnie zjadłam obiadek..... leniwe gołąbki i kalafior....
i naszło mnie na bigos..... właśnie się gotuje
- Dołączył: 2010-03-04
- Miasto: Biała
- Liczba postów: 7638
13 stycznia 2011, 16:20
deserek wypróbuję w weekend, ale jeżeli możesz podaj ten oryginalny dla rodziny z góry dziękuję.
Ja lekko nagięłam zasady SB, byłam na obiedzie i zjadłam dużego fileta z dorsza w panierce z mąki (nie dało się jej obrac bo cieniutka) i kopę surówki w której na pewno był cukier. Ale lepsze to niż fast food.
- Dołączył: 2010-02-05
- Miasto: Koszalin
- Liczba postów: 13764
13 stycznia 2011, 16:22
Mam inne motywatory.
Postawiłam sobie zdjęcie z wakacji w 2007 r. kiedy ważyłam 57 kg, takie z plaży. I tak sobie patrzę na nie. Jeszcze wszystkim pokaże !
Tzn. nie zdjęcie tylko tym niedowiarkom w domu i pracy, że można jak się chce.
Edytowany przez ewakatarzyna 13 stycznia 2011, 16:23
- Dołączył: 2007-11-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 17175
13 stycznia 2011, 16:26
to ja z kolei noszę przy sobie jedną fotkę z moją maksymalną wagą...... ku przestrodze .... zwłaszcza jak mnie najdzie na coś zakazanego albo mam chwile zwątpienia po co to..... i jak sobie tak spojrzę to od razu przytomnieje hihi
dobra spadam na siłownie.....
- Dołączył: 2010-03-04
- Miasto: Biała
- Liczba postów: 7638
13 stycznia 2011, 16:43
A ja powiesiłam swoje zdjęcie na lodówce. Stoję w kuchni u koleżanki i mieszam w ogromnym garze bigos na imprezę, miałam na sobie obcisłą koszulkę a na niej koronkowa bluzeczkę i pod światło widac było wszystkie moje wałeczki. Wyglądałam jak karmiąca maciora.
- Dołączył: 2010-04-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 18652
13 stycznia 2011, 16:54
selvijka nie ma to jak ODROBINA samokrytyki :P. hahaha "karmiąca maciora".. dobre sobie.