Temat: Fit 2013 - south beach i inne diety - miło i przyjemnie

I oby skutecznie :):)
Pasek wagi
Christii - nie płacz nad butami bo mi się nie podobają i to na maksa. Kurde, nawet nie wiem do czego bym miała takie założyć - takie późne lata 80 i wczesne 90. czyli totalnie nie mój klimat.

A co do reszty, to muszę się zaprogramować pozytywnie, bo inaczej wszystko mi się sypnie na głowę.
W przypływie emocji i ferworze dnia dzisiejszego, zadzwoniłam do G. Powiedziałam, ze albo w lewo albo w prawo. Tzn. albo jesteśmy w normalnym związku, gdzie obie osoby się wspierają i przeżywają ze sobą dobre i złe chwile, i mieszkają ze sobą choćby w weekendy, albo się rozstajemy i już. Powiedziałam, ze mam dość udawania, że jesteśmy razem, jak tak naprawdę każdy zajmuje się swoimi sprawami i swoim życiem. Czas na odpowiedz ma do soboty. Całość jest wynikiem głębokich przemyśleń i rozmów z różnymi osobami. Najważniejsze jest to, że poznałam też męski punkt widzenia na ten temat i wiem, że moje zachowanie nie jest histeryczne czy wyolbrzymione. Że ze mną wszystko ok, tylko G ma coś najebane w głowie.

Hej Babki

Selvijka - kup jakikolwiek nawóz, najlepiej granulowany i rozsyp go, są nawozy do trawy z mchem. Duzo go masz ? Bo można tez opryskać na mech. Nie kupuj nawozów długo działających, bo są do niczego.
Tyle ja- spadam, bo dzisiaj nie mogę dognić sama siebie.
Odezwę się z domu o ile w najbliższej 5 - latce dotrę do niego.
Pasek wagi

Ewa tyle pracy?

Julia postawiłaś sprawę na ostrzu noża i bardzo dobrze. Trzymam za Was kciukasy.

A buty są piękne Ale oczywiście o gustach się nie dyskutuje;)

Pasek wagi
Christiii - wierze że ci się podobają, ale mnie sam kolor odstrasza (choć mam spodnie dosłownie w tym kolorze), a wyglądem przypominają mi te do tańca towarzyskiego (złe wspomnienia - choc nie do końca ). A ostrze noża jest dobre - wtedy coś się zmienia, a ja łaknę zmian jak spragniony wody.... O wody dzis mało wypiłam
Nawet mi o wodzie nie mówcie. Dostałam termin kolejnej biopsji na maj któryśtam w drugiej połowie. Pogoda się zje*ała a ja się do miasta wybieram pieszką co by sadło nieco zbić, a w ramach znieczulenia walnęłam 25g wódki orzechowej by w końcu flaszkę opróżnić i dobre 50g ajerkoniaku ... Tak przed obiadem jako aperitif czy cóś tam ... Qrde - pijak się ze mnie robi i to przy poniedziałku, ale przede mną stresujący dzień w szkole Oskara jutro, bo nie wiem czy wiecie że moje dziecko przed świętami zabłądziło na Dniu Sportu w szkole organizowanym w takim mega doopnym parku i wylazł na drugim końcu Londynu z niego ...
Pasek wagi
Chciałabym wrócić do dnia przed przerwą wielkanocną, gdy mój syn - Oskar Kukiela - wraz z kolegą - Rio Roberts - zabłądzili w Battersea Park podczas organizowanego przez szkołę "Fun Run Day". 
Dziękuję, że od razu zadzwoniono do mnie by poinformować o całym zdarzeniu, zastanawia i martwi mnie jednak co innego.
 Przyjmując moje dziecko do szkoły dostaliście szczegółowe informacje o jego stanie zdrowia, czyli nauczyciel organizujący bieg po parku w mrozie, zdawał sobie sprawę z tego, że taki wyczyn dla dziecka z bardzo silną astmą może się źle skończyć. Jednak nikt z nauczycieli nie zajął się grupą tych słabszych dzieci, ciągnących się na szarym końcu, a mój Oskar niewątpliwie tej pomocy potrzebował. W dodatku  zdając sobie sprawę, że dzieci nie znające topografii Londynu, zwłaszcza mieszkające w zupełnie innej dzielnicy (nasza rodzina mieszka na Streatham Common) nie mają tak doskonałej orientacji w terenie jak dorośli.
Mój syn był umówiony ze mną tego dnia po zajęciach, więc z całą pewnością nie uciekłby ze szkoły, zwłaszcza że wszystkie jego rzeczy, takie jak plecak, gruba kurtka, telefon i woda zostały na miejscu. Kolega z którym zbłądził zapewniał, że zna drogę do szkoły, jednak był w błędzie i tym sposobem chłopcy zawędrowali aż na London Bridge. 
Nie mam pojęcia dlaczego Rio wyłączył telefon w trakcie wędrówki, ale mając na uwadze fakt, że ma on w tej chwili ogromne kłopoty rodzinne związane ze zdrowiem mamy, przeprowadzką z domu rodzinnego do obcej osoby, z dala od najbliższej rodziny i kolegów zwróciłabym na niego dużo większą uwagę. 
Chłopcy przez kilka godzin, w mroźny dzień przemierzali Londyn, wyczerpani, zestresowani, głodni, spragnieni i w przypadku mojego syna z atakiem astmy. Mój Oskar kilka razy prosił kolegę by zatrzymali się i odpoczęli, ale Rio stanowczo się sprzeciwiał, mówiąc że jest już blisko. Nie zgodził się też na wejście do jakiejkolwiek restauracji czy sklepu by poprosić o pomoc, oraz udał że telefon mu się rozładował, sam go wyłączając. W międzyczasie na zmianę z opiekunem roku, panem Antiri usiłowaliśmy się dodzwonić do chłopców i oboje stwierdziliśmy ze zdumieniem, że obaj mają wyłączone telefony, a wcześniej mieli sygnał, choć nie odbierali. W końcu nauczyciel dodzwonił się do Rio, któremu Oskar odebrał słuchawkę i w końcu ustalili z nauczycielem trasę powrotną.
Na szczęście, dzięki uprzejmości nauczyciela muzyki pana Freeman chłopcy wrócili taksówką na treren szkoły, gdzie okazało się że w plecaku mojego syna ktoś grzebał i wyłączył jego telefon. 
Chłopcy od razu zostali poproszeni do klasy, gdzie nauczyciele  wypytali o całe zdarzenie. Nie było mnie tam z nimi, więc nie wiem jak przebiegała ta rozmowa , ale z tego co mówili chłopcy tylko mr Antiri krzyczał, a reszta nauczycieli: pani Scudemore, pan Freeman i pan Omolo zachowali spokój. Nikt, absolutnie nikt nie zadbał o to, by napoić te zmarznięte dzieciaki gorącą herbatą, zapytać o ich zdrowie i stan psychiczny.
Gdy w końcu syn spotkał się ze mną, opiekun roku wraz z panią Neil wyszli do nas i stanowczo domagali się ukarania Oskara za ten w ich mniemaniu planowany wyczyn. 
 Mój syn zziębnięty i zestresowany, ledwo mogący oddychać odezwał się wówczas niestosownie do pani Neil, która z resztą niesłusznie zaczęła poruszać temat skonfiskowania mu dzień wcześniej iPoda, sugerując że syn nagrywał czy też robił zdjęcia personelowi szkoły, co z resztą w ogóle nie było prawdą, a po osobie która na codzień używa podobnego sprzętu tej samej firmy spodziewałabym się sprawdzenia zawartości sprzętu ucznia, zamiast rzucania bezpodstawnych oskarżeń.
W moim przekonaniu to nauczyciele nie dopilnowali chłopców, źle zorganizowali zajęcia i wykazali się nieodpowiedzialnością, co zarzucali chłopcom i absolutnie nie zgadzam się by moje dziecko poniosło karę, zwłaszcza wymierzoną przez nauczycieli. Co innego zajęcia z orientacji w terenie. Myślę, że to raczej personelowi przydałyby się warsztaty dla wypalonych zawodowo nauczycieli, sądząc po ich reakcji i krzykach, bo jak można wymagać od dzieci panowania nad emocjami samemu nad nimi nie panując i to w obecności rodzica? Mówiąc szczerze liczyłam na to, że moje dziecko podczas godzin lekcyjnych jest bezpieczne, jednak jak widać bardzo się myliłam. 
Przez pierwszy tydzień przerwy wielkanocnej mój syn wracał do zdrowia i stabilności po tym zdarzeniu. Samo wspomnienie tego dnia budzi ogromny niesmak i żal do szkoły za takie postępowanie dorosłych, którzy jak widać nie sprawdzili się w sytuacji kryzysowej.
Liczę, że porozmawia pan ze swoimi pracownikami i na spokojnie przemyślicie sprawę opieki nad młodzieżą oraz wdrażania zasad orientacji w terenie. 

Z poważaniem 


To mój list do dyrektora, który napisałam (przed tłumaczeniem).
Uważacie że zbyt ostry?

Pasek wagi
Jak dla mnie zbyt chaotyczny - więcej w nim emocji niż rzeczowego podejścia. Ale ogólnie nie jest źle.
Mam nadzieję, że ktos zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, bo mnie by szlak trafił, jakby z ich niedopatrzenia, moje dziecko z astmą zaginęło w Londynie
W tłumaczeniu pominęłam część bo sama się pogubiłam, hehe
Ja mam nadzieję że ten je*nięty opiekun roku się uspokoi choć trochę
Pasek wagi
kurde co tu tak cicho???
Julia jakiś senny ten dzień, ciągle klientki a w przerwach męczę hiszpański, a najchętniej bym poszła spać.......zaraz się rozruszam na zumbie:) Jeszcze mam pana podpiętego na elektrostymulacji
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.